Łukasz Kobiela – „August Hlond 1881-1948” – recenzja i ocena
Łukasz Kobiela – „August Hlond 1881-1948” – recenzja i ocena
Stefan Wyszyński, Karol Wojtyła, Józef Glemp – to nazwiska, które każdy Polak potrafi przypisać do właściwej osoby i czasu. Jednak gdy zapytamy o prymasa Polski z lat 1926-1948 sprawa nie jest już tak łatwa. Album Łukasza Kobieli przypomina historię Augusta Hlonda, któremu przypadła rola głowy polskiego Kościoła w najtrudniejszych latach II wojny światowej.
Siedemdziesiąt lat po śmierci kard. Augusta Hlonda na półki księgarskie trafił album, który w przekrojowy sposób opowiada historię jego życia. Przyszły prymas urodził się w 1881 roku w Brzęczkowicach (Górny Śląsk) w religijnej i patriotycznej rodzinie, z której oprócz samego Augusta, księżmi zostało trzech jego braci. Od dzieciństwa wykazywał się determinacją i pracowitością, i zawsze mógł liczyć na poparcie rodziców w swoich dążeniach. Syn dróżnika kolejowego, Jana oraz Marii rozpoczął swoją drogę do święceń kapłańskich już w gronie najbliższej rodziny. To właśnie jej przypisuje się największy wpływ na religijność Augusta, któremu oprócz wiary zaszczepiono miłość do znajdującej się pod zaborami ojczyzny.
Droga Hlonda w kościele katolickim wiodła przez Włochy, Oświęcim, Kraków, Przemyśl, Wiedeń, Lwów, Katowice i wiele innych miejsc, gdzie były potrzebne jego talenty i determinacja. Czasami jego pobyt w danym miejscu trwał kilka dni, czasami lata. Wszędzie dał się poznać z jak najlepszej strony, stąd szybko awansował w kościelnej hierarchii. Po śmierci Piusa XI wymieniany był wśród kandydatów na papieża, a w 1992 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.
Łukasz Kobiela ilustrując drogę życia kardynała sięgnął po wiele niepublikowanych fotografii. Kwerenda przeprowadzona w kilkudziesięciu instytucjach z kraju i zagranicy oraz u osób prywatnych zaowocowała różnorodnym i bogatym materiałem, który pokazuje nie tylko historię przyszłego prymasa, ale także losy Polski. Archiwalne zdjęcia to także pretekst do zapoznania się chociażby z warunkami życia i architekturą na ziemiach polskich na przełomie XIX i XX wieku. Jednak nie tylko fotografie stanowią o atrakcyjności albumu. Przedruki salezjańskich wydawnictw, które współredagował kardynał, dokumenty przez niego podpisane, czy plakaty przestrzegające przed bolszewikami obrazują problemy, przed którymi stanęła nowonarodzona II RP oraz stosunki społeczne w niej panujące. Warto zaznaczyć, że za stronę graficzną albumu odpowiadał sam Autor. Pod tym względem również należą się pochwały. Dodajmy do tego druk na papierze kredowym i twardą oprawę, które z pewnością zadowolą nawet najbardziej wymagających.
Uzupełniające stronę wizualną teksty są przemyślane i wyważone, przez co nie męczą nadmiernością faktów, postaci i dat. Najważniejszy pozostaje sam kardynał Hlond, jego działalność oraz kontekst społeczno-polityczny, który często zakreślał granice jego możliwości.
Poza kilkoma literówkami album prezentuje się z jak najlepszej strony. Umiejętne skomponowanie różnorodnego materiału archiwalnego oraz włączenie do niego tekstu nie zawsze daje tak spójny efekt. Czasami może przeszkadzać niejednorodne umiejscowienie opisów fotografii, jednak jest to mankament, który nie wpływa na samą lekturę, a pozwala skupić się na warstwie wizualnej.
Album Łukasza Kobieli powinien zainteresować zarówno miłośników historii Kościoła katolickiego, jak i pierwszej połowy XX wieku. Bardzo dobrze przygotowany i wydany może wzbudzić zainteresowanie, także wśród kolekcjonerów tego typu wydawnictw. Najważniejszy jednak pozostaje fakt, że przypomina o ważnej i wpływowej postaci Prymasa, którego postać i działalność zostały w dużej mierze zapomniane i nie funkcjonują w pamięci Polaków w stopniu, na jaki zasługują. Polecam!