Loara nad Wisłą, czyli zamkowa duma narodowa
Zobacz też: Zamki widzę me ogromne!
Chcemy, żeby Polska była piękna. Stąd Fundusz Ochrony Zabytków, stąd plan, który, nie ukrywam, wziąłem od premiera Morawieckiego, ale który tutaj przedstawiam, bo nie jest czysto gospodarczy – odbudowy zamków kazimierzowskich – tych, które budował Kazimierz Wielki. (...) Powtarzam, Polska musi być piękna. Musi być naprawdę piękna, bo to jest też coś co konsoliduje i co podnosi wzwyż naszą wspólnotę.
Mówił Jarosław Kaczyński 1 lipca podczas odbywającego się w Przysusze kongresu PiS. Odbudowa zamków sprzed 650 lat brzmi jak szaleństwo, nawet fanaberia? Na odbudowę czeka bowiem wiele niezwykłych zamczysk powstałych po to, by Polskę po latach chaosu i bezkrólewia na nowo zintegrować i obronić przed wrogami – ze wszystkich stron świata. Na podniesienie z ruin czekają m.in. zamki Czorsztyn, Kazimierz, Olsztyn, Ogrodzieniec, Tenczyn, Rabsztyn, Ojców, Mirów, Solec, Korczyn, Chojnice...
Prawicowa prasa już pieje z zachwytu, że wraz z nowym programem „rewitalizującym” odbudujemy nie tylko zamki, ale także poczucie własnej wartości. Duma narodowa Polaków wzniesie się ponownie ponad nieboskłon. Przeciwnicy ideowi partii, tak jak przeciwnicy ingerowania w wygląd malowniczych ruin, podnoszą głowy i ogłaszają wszem i wobec non possumus. A Ty, biedny Czytelniku, pytasz się – czy odbudowa zamków Kazimierza to kolejny szalony pomysł partii, która niczym towarzysze sowieccy chce w Polsce „zrewitalizować” inteligencję i cały naród? Cóż mam Ci na to odpowiedzieć?
Mogę podobnie jak wielu przede mną przekonywać Cię, że przywrócenie zamkom ich dawnego blasku to dziejowa sprawiedliwość i rekompensata za straty i zniszczenia wojenne. Przecież sam prezes i prawicowi publicyści ogłaszają, że gdyby nie Szwedzi, Prusacy, naziści i Rosjanie wszelkiej maści – tak tej carskiej, jak sowieckiej – Polska byłaby dzisiaj krajem mlekiem i miodem płynącym. Pal licho, że większość zamków Kazimierza Wielkiego po prostu nie wytrzymało próby czasu już na początku XVII wieku. Mamy oto szansę odnowić to, co zniszczył odwieczny wróg.
O ile cały ten zamysł o podnoszeniu zamków z ruin i całego narodu z kolan do mnie nie przemawia, to jakiś sens jest w powiedzeniu, że nareszcie PiS zaproponował projekt, który zrywa z polską martyrologią i fetowaniem klęsk. Dumnie unoszące się nad krajobrazem fortece mogą na nowo przypomnieć nam, Polakom, potęgę oraz majestat Królestwa Polskiego. I nie chodzi tu przecież o wskrzeszanie historyczno-politycznego trupa czy naiwne i sztuczne podnoszenie własnej wartości. To po prostu krok w stronę pochwały tego, co mamy piękne i nie gorsze niż we Francji, Hiszpanii czy Portugalii, krajów tłumnie odwiedzanych przez turystów.
A to właśnie turyści to clou całej tej zamkowej hecy. Wydaje mi się, że w centrum rozważań nad sensem tej inicjatywy powinien być walor ekonomiczny. Zamki to atrakcje turystyczne, wokół których toczy się ekonomiczne życie regionu. Tak było w średniowieczu i taki może być teraz (w wielu regionach już tak jest od lat). Im więcej zamków, tym więcej zagranicznych turystów chcących zobaczyć coś innego niż u nich w Katalonii czy nad Loarą.
W tym kontekście słuszność ma oczywiście mój redakcyjny kolega, pan Sebastian Adamkiewicz, że musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, na ile odbudowany zamek jest atrakcją, jeśli w danym regionie powstanie kilkanaście podobnych stylowo budowli i jak będą funkcjonować – jako obiekty sektora prywatnego, czy skarb domeny publicznej? No i przede wszystkim, jak przebiegnie ta odbudowa? Czy pójdziemy w stronę wiernego odwzorowania kaszteli z epoki, czy bardziej wizji rodem jak z parku rozrywki? Krytycy odbudowy zamków, już na przykładzie zamku w Bobolicach – odrestaurowanego z prywatnych pieniędzy – narzekali na zbyt jasne cegły, kształt okien, dachówek, nadbudówek i w ogóle całokształt zamku rodem jak z parku rozrywki spod szyldu Myszki Miki.
Jako mediewista powinienem stanąć na czele właśnie tych, którzy chóralnie chcą bronić oryginalnych ruin, ale zamiast tego powiem wprost – ruiny mają swój klimat, ale nie zawsze dają państwu zarobić na masowym konsumencie. Zabytek musi dzisiaj być produktem, który można świetnie sprzedać. Tak jak książka, film i muzyka musi mieć opakowanie i story, które przyciągnie zarówno Jana Kowalskiego, jak i Jeana Dubois czy Johna Smitha. Zgadzam się, że takie malownicze zamki jak np. Ogrodzieniec pięknie wpisują się w krajobraz, ale gdy rozejrzę się po kraju i spojrzę np. na taki zamek w Czorsztynie, nie mówiąc już o zamku Mirów czy Bydlin – zastanawiam się, czy ten prohistoryczny purytanizm to dobra rzecz dla naszego dziedzictwa narodowego?
Ruiny może przyciągają rocznie ok. 100 tys. turystów, ale są to przede wszystkim pasjonaci. Ogrodzieniec w ostatnich latach odwiedza zaledwie 120-140 tys. ludzie rocznie i to tylko od kwietnia do września. Jeszcze w 2011 r. zamek był otwarty dla turystów zimą. Miesięcznie odwiedzało go wtedy zaledwie kilkanaście osób. Krytykowany przez konserwatorów, historyków i archeologów zamek w Bobolicach to z kolei idealny przykład w jakim kierunku mógłby pójść kazimierzowski program PiS.
Kiedy Jarosław Lasecki kupił ruiny zamku w Bobolicach i obiecał jego renowację, wszyscy pukali się w czoło i pomstowali, że zamieni zabytek w McDonalda. Dziś odwiedza to miejsce nawet 200 tysięcy turystów rocznie, włącznie z miesiącami zimowymi. A wszystko dzięki nowoczesnej infrastrukturze wewnątrz zamku, który na zewnątrz nadal posiada ducha dawnej epoki, we współczesnym opakowaniu.
Masowy turysta jeździ oglądać pięknie zachowane zamki krzyżackie, które do tego służą jako muzea, restauracje i hotele. Miliony turystów z całego świata ciągną z kolei do Francji oglądać zamki w Dolinie Loary, która wedle statystyk francuskiego ministerstwa jest trzecim najbardziej dochodowym regionem turystycznym kraju, rocznie przyciągającym ponad 80 mln turystów. A powiedzmy sobie szczerze, większość zamków nad Loarą to odrestaurowane ruiny i często odnowione do tego stopnia, że w niczym nie przypominają oryginalnie postawionych budowli.
Gdyby ktoś mnie spytał czy popieram pomysł odbudowy zamków kazimierzowskich odpowiem bez zastanowienia – tak, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Sebastian Adamkiewicz napisał, że marka większości warowni kazimierzowskich budowana jest właśnie w oparciu o trwałą ruinę i szkoda, aby ten element niszczyć nieodpowiedzialnymi rekonstrukcjami. A może właśnie nastał czas, by zamiast chwalić się ruinami, wziąć przykład z innych krajów europejskich zacząć budować naszą markę w oparciu o piękne i dumnie wznoszące się budowle? Nie chodzi oczywiście przy tym o to, by z Ogrodzieńca zrobić zamek z „Władcy Pierścieni”. Jednak nadanie mu kształtu, który przypomni czasy jego świetności, jak najbardziej do mnie przemawia.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Redakcja: Paweł Czechowski
Polecamy e-book Antoniego Olbrychskiego – „Pojedynki, biesiady, modlitwy. Świat średniowiecznych rycerzy”:
Książka dostępna również jako audiobook!