Literacki obraz odsieczy wiedeńskiej i jej wodza w poezji oświecenia. Franciszek Dionizy Kniaźnin „Na stuletni obchód zwycięstwa Jana III…”
W drugiej połowie XVIII wieku postać Jana III Sobieskiego cieszyła się w Polsce dużym zainteresowaniem, zwłaszcza w kontekście bardzo chętnie przywoływanego, utrwalonego w pamięci rodaków heroicznego przedsięwzięcia, jakim była odsiecz wiedeńska z 1683 roku. W świadomości Polaków żyjących w dobie oświecenia Sobieski funkcjonował przede wszystkim jako obrońca wiary chrześcijańskiej, pogromca Turków oraz modelowy władca, odznaczający się męstwem i zdolnościami strategicznymi, przywódczymi oraz politycznymi. Jawił się jako król, który przyniósł sławę naszemu krajowi, zyskując miano bohatera i ogromną popularność za granicą. Co prawda, w latach siedemdziesiątych, w obliczu rozbiorów, zaczęło pojawiać się wiele krytycznych opinii o rządach tego monarchy i negatywnych dla Polski w dalekosiężnej perspektywie konsekwencjach zwycięstwa w bitwie pod Wiedniem, jednak nie przesłoniły one zakorzenionego już w pamięci pozytywnego wizerunku tego wielkiego wodza.
Przeczytaj też:
Przejawem uznania oświeconych dla Jana III Sobieskiego były m.in. uroczyste obchody stulecia wiktorii wiedeńskiej, zainicjowane przez Komisję Edukacji Narodowej. Stało się to za sprawą listu do szkół napisanego 7 lipca 1783 roku przez Michała Poniatowskiego, przewodniczącego wspomnianej instytucji. Autor wydał polecenie uczczenia rocznicy odsieczy przez grono pedagogiczne, uczniów oraz ich rodziców w całym kraju. Zgodnie z zaleceniem, wybrana osoba z każdej szkoły powinna napisać mowę na obchody, zawierającą wskazane przez prezesa KEN treści. Zadanie to wykonali wówczas m.in.: Julian Antonowicz, Filip Neriusz Golański, Franciszek Salezy Jezierski, Franciszek Karpiński, Michał Franciszek Karpowicz oraz Jacek Przybylski.
Okrągłą rocznicę odsieczy wiedeńskiej wystawnie obchodzono m.in. w Puławach, będących pod koniec XVIII wieku opozycyjnym w stosunku do Warszawy ośrodkiem kulturalnym. Związany z dworem Czartoryskich Julian Ursyn Niemcewicz w dwóch wersjach swojego pamiętnika następująco wspomina te wydarzenia:
. Zbliżał się dzień 13 października , stuletnia epoka uwolnienia Wiednia przez króla Jana; dzień ten po całym kraju z największą obchodzony był uroczystością. Nie dały się w tych uroczystościach wyprzedzić prawdziwym duchem obywatelstwa tchnące Puławy. Napisałem pieśń na obchód ten, znajdującą się pono w pismach moich, księżna skomponowała do niej muzykę. Śpiewała ją młodzież nasza chórem. Była uczta, tańce, iluminacje do dnia stosowne.
Nie omieszkali właściciele Puław, czystym zawsze tchnący obywatelstwem, obchodzić dnia tak pamiętnego, wezwano mnie do napisania hymnu do tej uroczystości; dwa tylko pierwszej strofy wiersze pamiętam z niego.
Były one, jak następuje:
Dziś wiek upływa, jak nasi przodkowie
W ozdobnych zbrojach pod Wiedniem stanęli…
Również Franciszek Dionizy Kniaźnin, nadworny poeta w puławskiej siedzibie generała ziem podolskich, napisał wówczas odę okolicznościową, zatytułowaną Na stuletni obchód zwycięstwa Jana III pod Wiedniem.
Należy tu podkreślić, że w Puławach pogromca Turków cieszył się dużym uznaniem, o czym świadczy choćby szereg pamiątek związanych z Sobieskim oraz z bitwą pod Wiedniem zgromadzonych przez Izabelę Czartoryską w Domku Gotyckim i Świątyni Sybilli. Znajdowały się tam m.in.: tarcza tzw. wróżebna Jana III Sobieskiego, puchar z jego portretem, filiżanka ze spodkiem Kara Mustafy, kula spod Wiednia, cenny portret dzieci Sobieskiego oraz obraz przedstawiający Jerzego Franciszka Kolczyckiego (bohatera spod Wiednia), krzyż i pochodnia z grobowca króla oraz cegła z Pilaszkowic i zamku oleskiego — miejsc związanych z życiem władcy.
Warto nadmienić, że w stolicy uroczystości stulecia odsieczy wiedeńskiej pod patronatem króla Stanisława Augusta obchodzono dopiero we wrześniu 1788 roku i właśnie na ten czas w oświeceniu przypada niejako ponowny rozkwit sławy Jana III Sobieskiego. Zorganizowany wówczas w Łazienkach festyn okolicznościowy, podczas którego odsłonięto pomnik wodza odsieczy wiedeńskiej, służył podsyceniu w Polakach uczuć patriotycznych oraz natchnięciu ich męstwem przodków, ale przede wszystkim miał sprzyjać realizacji celów politycznych króla — poprzez odświeżenie wspomnień o wiktorii wiedeńskiej i przywołanie związanego z nią ducha walki, Stanisław August Poniatowski chciał zachęcić rodaków do opowiedzenia się po stronie Rosji w wojnie z Turcją. Przedsięwzięcie to, nazywane ironicznie karuzelem, oraz kreowanie się Poniatowskiego na władcę równego Sobieskiemu spotkało się z potępieniem, a tuż po uroczystości zaczęły się mnożyć paszkwile napisane na tę okoliczność. Brak akceptacji dla takich porównań i wynikająca z nich krytyka ówczesnego króla polskiego również świadczą o tym, że w oświeceniu wysoko ceniono zwycięzcę spod Wiednia.
Z okazji obchodów rocznicowych o Janie III Sobieskim pisali m.in. następujący poeci: Jan Baudouin de Courtenay, Ignacy Krasicki, Stanisław Kublicki, Adam Łabęcki, Wincenty Ignacy Marewicz, Józef Epifani Minasowicz, Adam Naruszewicz, Stanisław Trembecki, Stanisław Wodzicki. W późniejszym czasie utwory, w których przywołano i chwalono tego władcę, wyszły także np. spod pióra Ludwika Adama Dmuszewskiego, Konstantego Majeranowskiego, Juliana Ursyna Niemcewicza, Fabiana Szukiewicza, Pawła Woronicza.
Jak już wspomniano, wiersz Kniaźnina Na stuletni obchód zwycięstwa Jana III pod Wiedniem z pewnością nie powstał na okoliczność odsłonięcia pomnika króla Jana w Wilanowie, ale wcześniej — z okazji okrągłej rocznicy obchodzonej na dworze Czartoryskich. Utwór ten został ogłoszony drukiem w pierwszym tomie zbioru Kniaźnina Poezje. Edycja zupełna z 1787 roku, natomiast później autor zamieścił go także w sporządzonym w latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku rękopisie zatytułowanym Poezyje Franciszka Dyjonizego Kniaźnina ręką własną pisane, stanowiącym niejako jego testament poetycki.
Kniaźnin, tak jak wielu oświeceniowych twórców, postrzega wydarzenia z 12 września 1683 roku jako ostatnią chwilę chwały Rzeczypospolitej. Podkreśla przy tym, że przy okazji rocznicy minęło również sto lat, odkąd Polacy byli „[…] raz ostatni w jednomyślnym gronie”. Do tego zagadnienia poeta powraca wielokrotnie w swych utworach o tematyce patriotycznej, zamieszczonych w Poezjach. Edycji zupełnej, ubolewając nad niezgodą panującą wśród rodaków lub podkreślając, jak ważna jest jedność obywateli w obliczu zagłady ojczyzny (np. w wierszach: Do obywatela, [Do księdza Józefa Koblańskiego]). Takie ujęcie powraca również w lirykach późniejszych, zamieszczonych we wspomnianym autografie, np. w wierszach Do zgody. Na sejm 1788, Do Litwy, Do Boga („Ratuj, o Boże! I podnieś ducha…”).
Kniaźnin nie kieruje ody Na stuletni obchód zwycięstwa Jana III pod Wiedniem do skonkretyzowanego odbiorcy, a jedynie poprzez odwołanie do określonego wydarzenia historycznego wypowiada się z perspektywy poety, „który z wysokości piedestału twórczego mówi o świecie; poety, przed którym odkryte są tajne wyroki niebios i niezbadane koleje historii”.
Utwór składa się z pięciu strof pisanych sekstyną. Pierwsza z nich stanowi niejako wprowadzenie, z którego czytelnik dowiaduje się, jakie są okoliczności powstania ody. W drugiej i trzeciej strofie autor opowiada o tym, co wydarzyło się pod Wiedniem w 1683 roku. Opis konfrontacji sprzymierzonych wojsk polsko-austriackich pod wodzą Jana III Sobieskiego z armią Kara Mustafy jest bardzo plastyczny. Oto wraz z poetą przenosimy się na pole bitewne (porośniętą dębami krainę nad Dunajem), na którym na chwilę błysnęły sztandary wroga, wkrótce mające przestać być zagrożeniem dla wyznawców Chrystusa: „Kiedy pod Wiedniem łysnęły miesiące, / strach był ostatni padł na chrześcijany”. Tak jak w innych utworach traktujących o starciu z wyznawcami Allaha, Kniaźnin określa przeciwników poprzez odwołanie do symbolu ich religii, czyli do półksiężyca. Poprzez nagromadzenie odpowiednio dobranych czasowników oddających działania Jana III Sobieskiego i jego poddanych, obraz bitwy staje się bardzo sugestywny i dynamiczny.
W ostatniej części utworu, składającej się ze strofy czwartej i piątej, poeta przedstawia zdarzenia, które miały miejsce po rozstrzygnięciu bitewnego starcia i ucieczce Turków. W czwartej strofie opisuje przybycie króla Polski po zwycięskiej bitwie do miasta, gdzie bohater, witany przez tłumy, „zdobyte Bogu poświęcał sztandary”. Dowiadujemy się, że wówczas „huczne niebom śpiewano podzięki”. W rzeczywistości Sobieski po wjechaniu do Wiednia, w którym wdzięczni mieszkańcy wiwatowali na jego cześć, faktycznie udał się najpierw do kościoła Jezuitów, później do katedry św. Stefana i wreszcie do kościoła Augustianów, gdzie uczestniczył we mszy świętej, a na koniec „zaintonował hymn Te Deum laudamus, który podchwycili wszyscy zebrani”. Jeśli zaś chodzi o poświęcone Bogu chorągwie, to powszechnie znana jest historia wysłanego do Rzymu sztandaru tureckiego, uznanego przez pomyłkę za świętą chorągiew proroka, wraz z listem do papieża informującym o pokonaniu innowierców.
„Sławne witanie” miało miejsce także 23 grudnia 1683 roku, kiedy to Jan III Sobieski powrócił do Krakowa. Po przekroczeniu Bramy Floriańskiej, wśród ogólnego aplauzu, orszak królewski udał się do katedry wawelskiej, gdzie nastąpiło uroczyste błogosławieństwo. Następnego dnia, w Wigilię, król powrócił tam, by przy grobie św. Stanisława złożyć wielką chorągiew turecką zdobytą pod Wiedniem.
Strofy trzecia i czwarta utworu Kniaźnina opierają się na podobnej koncepcji — w obu poeta przywołuje element topograficzny okolic Wiednia (dęby nad Dunajem oraz dawne mury i kościoły), mający przypominać o stoczonej tam walce. Przeciwstawiona ludzkiej pamięci nieuchronność przemijania i upływu czasu są tu wyrażone poprzez wykorzystanie popularnego w literaturze obrazu rwącego nurtu rzeki (w tym przypadku woda jest zmieszana z przelaną na polu bitewnym krwią niewiernych) wpływającej do morza, w którym jej wody nikną bezpowrotnie („Chociaż ta farba zniknęła w Euksynie, / ale tych brzegów świadectwo nie zginie”). Co ciekawe, Kniaźnin, skupiając uwagę czytelnika na drzewach, odwołuje się jednocześnie do opozycji między cywilizacją i kulturą (w tym przypadku ludzkimi osiągnięciami) a wiecznotrwałą naturą („Jeszcze te dęby stoją nad Dunajem, / między którymi poganiec się chował”). Podobnie można odczytywać pojawienie się lauru w pierwszej strofie — nie tylko jako symbolu zwycięstwa i chwały, ale także drzewka o wiecznie zielonych liściach. Poeta zwraca również uwagę na ulotność ludzkich odczuć i emocji, w tym przypadku — strachu przed najeźdźcą, która to ulotność zostaje skontrastowana z trwałością budowli, będących niejako „świadkami” dawnych dziejów i jednocześnie pamiątką po nich („Stoją-ć te mury, te kościoły dawne, / co drżały na moc szturmującej ręki”).
Jan III Sobieski postrzegany jest w omawianej odzie jako wysłannik z niebios, Boży pomazaniec, obrońca wiary chrześcijańskiej i uciśnionego narodu, wyzwalający go spod jarzma tyranii. Król jest niejako wykonawcą bożego planu, posłańcem, który ma wypełnić wolę Boga i wcielić w życie Jego zamysły:
. Gromca niewiernych, Jan z nieba zesłany.
Przyszedł, obaczył i swój lud postawił:
rozproszył Turki, a Niemce wybawił.
W przytoczonym fragmencie Kniaźnin wyraźnie odwołuje się do tego, jak swoją misję postrzegał sam Sobieski, który we wzmiankowanym wyżej liście do papieża Innocentego XI następująco ujął udział Polaków w odsieczy wiedeńskiej: „Venimus, vidimus, Deus vicit”.
W omawianym utworze pokonanie Turków ukazane jest, zgodnie z rzeczywistością, jako czyn rozsławiający króla i Polaków w Europie (nasi rodacy „[…] śmiało mogli rzec sąsiadów dumie: / «Niech zna Europa, co wolny lud umie!»”) i na całym świecie, który z zazdrością „wińszował Polszcze męstwa i ludzkości”. Takie poglądy bez wątpienia utrzymywały się również w czasach, w których żył puławski poeta. W świadomości cudzoziemców Jan III Sobieski funkcjonował wówczas jako wspaniały, mężny władca, odsiecz wiedeńska zaś nadal wzbudzała wielki podziw. Świadczą o tym choćby liczne odwołania do postaci króla i bitwy pod Wiedniem oraz pozytywne opinie na ten temat zawarte we wspomnieniach obcokrajowców podróżujących po Polsce w drugiej połowie XVIII wieku. Nathaniel William Wraxall, pisząc o Sobieskim, zauważa nawet, że „w żadnym okresie swej historii od wygaśnięcia dynastii Jagiellonów Polska nie cieszyła się tak wielkim uznaniem jak za jego panowania”.
Kniaźnin przypomina w omawianej odzie, że Polacy — waleczny naród, odznaczający się odwagą i ludzkością (rozumianą ówcześnie jako człowieczeństwo, przychylność, życzliwość wobec ludzi, empatia) >. "] — w imię wolności ryzykowali życie w obronie obcego kraju. Poeta podkreśla także, jak ważna jest wolność narodu, bowiem przekłada się na jego możliwości. Co ciekawe, poeta utożsamia Polskę z Tatrami, urastającymi tu do rangi symbolu narodowej wielkości, potęgi i siły. Ponadto w ostatniej strofie warto zwrócić uwagę na pojawiające się zagadnienie sławy, którą Polacy zdobyli w XVII wieku na arenie międzynarodowej. Kniaźnin pisze o okresie sławy Polski wyłącznie jako o czasie minionym, przeszłym, odległym. W swej wypowiedzi podkreśla: „Sława na ów czas trzymająca z nami / bronić radziła niewdzięczne sąsiady”. Autor utworu ma bowiem świadomość, iż dla współczesnego mu czytelnika jest to już tylko historia, kontrastująca z gorzką krajową rzeczywistością po pierwszym rozbiorze Polski. Sława okazuje się zatem rzeczą kapryśną, ulotną, nietrwałą, która szybko może się odwrócić od tego, który niegdyś symbolizował waleczność polskiego narodu i siłę państwa, od postaci opiewanej w utworach literackich dających rozgłos i uznanie.
Drugi z przytoczonych powyżej wersów można odczytywać dwojako: jako odwołanie do XVII-wiecznych wydarzeń lub do współczesnej sytuacji politycznej. W pierwszym aspekcie wiele pisano o zakrawającym na skandal incydencie wywołanym przez cesarza Leopolda I, który podczas spotkania z królem Polski w Schwechat koło Wiednia 15 września 1683 roku zignorował polskich hetmanów i senatorów oraz powitanie Jakuba Sobieskiego, najstarszego syna Jana III, a podczas przeglądu wojsk nie podziękował walczącym w obronie jego kraju Polakom. Wspomnienie odsieczy wiedeńskiej musiało być też poniekąd przykre dla Polaków żyjących w drugiej połowie XVIII wieku, biorąc pod uwagę fakt, że niespełna dziewięćdziesiąt lat po tym wydarzeniu Austria przyłączyła się do planów rozbioru Rzeczypospolitej i stała się jednym z zaborców naszego państwa. Poeta powraca do tej myśli także w późniejszym okresie swej twórczości — w Poezyjach… ręką własną pisanych zamieścił m.in. wiersz Do Krakowa, zawierający następujące słowa skierowane do Jana III Sobieskiego:
Mógłżeś pomyśleć, gdyś Wiedeń obronił,
że ten, co się go zawsze Polak chronił,
utkwi swe Orły pełnym wzgardy okiem
pod twoim bokiem?
Utwór Kniaźnina z jednej strony można odczytywać jako przypomnienie dawnej świetności Rzeczypospolitej, próbę wzniecenia iskry nadziei w Polakach i zachętę do otrząśnięcia się z marazmu. Z drugiej strony, wiersz skłania do zadumy nad minionymi czasami, tak różnymi od sytuacji w kraju pod rządami Stanisława Augusta Poniatowskiego. Echa takiego rozpatrywania zwycięstwa pod Wiedniem pobrzmiewają na przykład we wspomnieniach Williama Coxe’a, cudzoziemca przybywającego w Polsce pod koniec XVIII wieku, który zauważa, że: „okres panowania Jana Sobieskiego, sam przez się wspaniały, wydaje się bardziej jeszcze świetny, gdy się go porówna z poprzedzającym i następującym po nim mrokiem”.
Dodajmy, że Kniaźnin także w innych utworach przywołuje postać wodza odsieczy wiedeńskiej i nawiązuje do wygranej bitwy z Turkami, będącej synonimem siły naszego narodu i rozsławienia Polski na Zachodzie Europy ([Do Ojczyzny. Vox clamantis in deserto, Hejnał na dzień 3 maja 1792]). Sobieski został zaprezentowany w tych wierszach jako bohater narodowy, wyróżniający się pośród władców naszego kraju, podziwiany przez potomnych ([Do Krakowa]), wybawca Austriaków. Puławski twórca upamiętania także fizjonomię króla, a konkretnie znany z wizerunków monarchy bujny wąs — w żartobliwej Odzie do wąsów Kniaźnin poświęcił Sobieskiemu strofę traktującą o Austriaczkach zachwycających się zarostem mężnego obrońcy ich kraju, wąsem, który rzekomo miał dodawać mu uroku.
Śpiewak Temiry miał swój udział w powstaniu ostatecznej wersji jeszcze jednego utworu nawiązującego od odsieczy wiedeńskiej. Mowa tu o Hymnie na stuletnią obronę Wiednia autorstwa Kazimierza Ustrzyckiego, kasztelanica inowłodzkiego. Po śmierci młodego poety, jego siostra, Urszula z Ustrzyckich Tarnowska, oddała Kniaźninowi brulion z utworami brata, które potrzebowały wygładzenia. Puławski twórca uznał wspomniany tu Hymn… za najlepszy utwór Ustrzyckiego, „pełen wielkich piękności, nad którymi się unosi”. Drukowany przekaz tego wiersza, znany nam współcześnie, zapewne nosi w sobie znamiona pracy Kniaźnina nad tekstem. Świadczy o tym fakt, że w obu wierszach pojawia się wiele elementów wspólnych, np. odwołanie do minionej sławy, potęgi i świetności przodków, dynamiczne ujęcie walki z poganami, podkreślenie męstwa Sobieskiego oraz siły danej mu przez Boga, ubolewanie nad niewdzięcznością Austrii oraz nad niezgodą panującą wśród Polaków w czasie rozbiorów. Niektóre z tych motywów są zapewne efektem poprawek wprowadzonych przez Kniaźnina, inne wynikają z ówczesnej tendencji oraz sposobu postrzegania i ukazywania w utworach literackich bitwy pod Wiedniem i postaci Jana III Sobieskiego w dobie oświecenia.