Lenino 1943: Klęska drugiej operacji orszańskiej
Ten tekst jest fragmentem książki Kamila Anduły „Lenino 1943”.
W ciągu siedmiu dni ofensywy orszańskiej – od 12 do 18 października – wojska 10. Armii Gw., 21., 33. i 49. Armii nie zdołały przełamać pozycji „Pantera” w żadnym miejscu.
Natarcie dwóch korpusów strzeleckich 10. Armii Gwardii wyprowadzone z rejonu Bajewa zostało odparte w pierwszym rzędzie okopów przez oddziały 25. Dywizji Grenadierów Pancernych i podporządkowaną jej 1. Brygadę Piechoty SS. Lokalne wyłamania były likwidowane kontratakami.
Dalej na południe 21. Armia – przy wsparciu całej 3. DAP Gw., brygady artylerii 7. DRak Gw. i grupy artylerii dalekiego zasięgu 4. Dywizji Artylerii Armat Gw. – zdobyła jedynie fragmenty pierwszego rzędu okopów i opanowała w rejonie cmentarza pod wsią Azarowa niewielki przyczółek o wymiarach 300 × 200 m. Twarda obrona 313. pgren 337. DP oraz kontrataki 7. pgren 252. DP uniemożliwiły poszerzenie wyłomu. Nigdzie nie udało się wojsko 21. Armii opanować drugiego rzędu okopów. Nie było zatem szans na wprowadzenie do bitwy grupy konno-zmechanizowanej tworzonej przez 2. KPanc Gw. i 3. KKaw Gw.
Na odcinku 33. Armii udało się nacierającej piechocie – głównie żołnierzom 1. DP – utworzyć płytki przyczółek o głębokości 2 km pomiędzy Połzuchami a Trigubowem. Wyłom okazał się zbyt wąski dla wojsk pancernych, a niemiecka obrona przeciwpancerna nie została obezwładniona. W konsekwencji przedwcześnie wprowadzony 5. KZmech poniósł dotkliwe straty w broni pancernej. Zatem 33. Armia nie zdołała wykonać postawionego jej zadania uchwycenia przepraw na Dnieprze wraz przyczółkiem na jego zachodnim brzegu. Wykrwawione wcześniejszymi walkami dywizje strzeleckie, przy niedostatecznym wsparciu artylerii, okazały się niezdolne do przełamania niemieckiej obrony w całej jej taktycznej głębokości, tym bardziej nie miały szans wyjścia nawet na rubież zadania bliższego wyznaczonego przez rzekę Pniewka. Zamiar rozwinięcia uderzenia w kierunku Dniepru i zdobycia oddalonej o ponad 50 km Orszy okazał się nierealistyczny. Cele drugiej operacji orszańskiej Frontu Zachodniego nie zostały zrealizowane.
Dla wojsk 4. Armii zacięte walki na rubieży Bajewo–Lenino były typową bitwą obronną. O zwycięstwie w niej zadecydowało umiejętne użycie skąpych odwodów. Błędem strony sowieckiej było pozostawienie Niemcom swobody przemieszczania wojsk z prawego skrzydła, z rejonu Horek do centrum XXXIX KPanc, tzn. pod Lenino i Puniszcze. Wydzielenie i ruch odwodów odbywały się w obliczu słabego i niezdolnego do przeciwdziałania przeciwnika, którym były wojska 49. Armii gen. Iwana Griszyna.
Na rozkaz dowództwa Frontu Zachodniego jednostki 49. Armii przyjęły niekorzystne ugrupowanie wzdłuż frontu liczącego przeszło 54 km, co jak wspomniano, miało pozwolić na głębsze urzutowanie 21. i 33. Armii. Nie dość tego, gen. Sokołowski oczekiwał, że jej siły główne – 344., 352., 70. i 160. DS oraz 36. Brygada Strzelecka – będą skutecznie nacierać w pasie około 40 km. Założenie to było nierealne, a oparto je wyłącznie na fałszywym przeświadczeniu, że nieprzyjaciel zdecyduje się na szybki odwrót za Dniepr. W konsekwencji niekorzystnego stosunku sił wojska 49. Armii „odbiły się” od niemieckiej obrony. Dopiero 14 października – po wprowadzeniu dwóch kolejnych dywizji oraz przy współdziałaniu z 222. DS – wojska jej prawego skrzydła zdobyły pierwszy i częściowo drugi rząd okopów na południe od chutoru Romanowa – na styku 337. i 95. DP. W skali taktycznej był to niewielki sukces – bez wpływu na przebieg bitwy, a za to okupiony wielkimi stratami. Skupiając wysiłki na walkach na południe od Lenino, dowództwo armii straciło z oczu niemniej ważny odcinek frontu – naprzeciw oddalonych o 15 km Horek. Atakujące na kierunku tego miasta dywizje były zbyt słabe i nadmiernie rozciągnięte w terenie, tym samym nie dość, że nie pokonały obrony 78. DSzturm i 95. DP, to jeszcze nie zdołały dostatecznie związać ich sił walką. Wykorzystując słabość nieprzyjaciela, dowódca 4. Armii konsekwentnie tworzył odwody w sile od batalionu do pułku i kierował je na zagrożone odcinki. W ten sposób wykorzystał dwa pułki 252. DP, pułk i batalion 95. DP oraz batalion 78. DSzturm.
Sam gen. Heinrici wspominał okres październikowych walk następująco:
„Skupiłem trzy i pół dywizji, celem utrzymania dwudziestokilometrowego odcinka, pozostawiając sześć i pół do utrzymania reszty mego bardzo rozległego frontu. Każde natarcie zostało powstrzymane. Pięć kolejnych bitew, każda trwała pięć bądź sześć dni – kryzys zazwyczaj nadchodził trzeciego, lub czwartego dnia – po czym natarcie zaczynało wygasać z braku sił. Rosjanie nie próbowali żadnej wielkiej ofensywy pancernej, ponieważ nie udało się im dokonać poważniejszego wyłomu w linii obrony. Ataki piechoty wspierało do pięćdziesięciu czołgów, i zawsze je odpierano. […] Moim zdaniem trzy główne czynniki złożyły się na sukces naszej obrony. Po pierwsze, na odcinku rosyjskiego ataku utworzyłem trzy wąskie pozycje dywizyjne z korzystnym stosunkiem sił do przestrzeni. Po drugie, skupiłem potężną grupę artylerii, liczącą 380 dział, aby osłonić zagrożony sektor. Była dowodzona przez jednego oficera w sztabie armii i mogła skoncentrować ogień na każdym wymaganym punkcie tego 20-kilometrowego frontu. Rosyjską ofensywę wspierało do tysiąca dział, ale ich ogień nie był tak skoncentrowany. Po trzecie, straty niemieckich dywizji zaangażowanych w obronie, które szacowałem na równowartość około jednego batalionu na dywizję, rekompensował system przenoszenia batalionów z dywizji broniących innych odcinków frontu mojej armii. Zawsze starałem się mieć trzy świeże bataliony – po jednym na każdą z dywizji trzymających front w pasie przełamania – uszykowane na tyłach, zanim rozpoczął się atak. Kolejne bataliony z pułku, z którego zostały wyciągnięte, przybywały wraz ze sztabem pułkowym i w ten sposób mogłem mieć całkowicie świeże pułki i dywizję włączone do obrony. Czasowe łączenie wojsk było nieuniknione i było częścią ceny sukcesu, ale zawsze starałem się przywrócić integralność tak szybko, jak było to tylko możliwe”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Kamila Anduły „Lenino 1943” bezpośrednio pod tym linkiem!
Powstrzymanie sowieckiego uderzenia nie byłoby możliwe bez wsparcia Luftwaffe. Atakując stanowiska artylerii, punkty obserwacyjne, niszcząc sieć łączności, lotnictwo przyczyniło się do ograniczenia skuteczności sowieckiej artylerii. Ciągła obecność niemieckich samolotów nad polem walk, spowolniła przemieszczenie na zachodni brzeg Mierei czołgów 5. KZmech, kolejnych oddziałów piechoty i artylerii wsparcia. Wreszcie samoloty Luftwaffe raziły rozciągnięte linie zaopatrzenia wojsk Frontu Zachodniego, co pogłębiło już i tak niemałe problemy z dostawą amunicji artyleryjskiej na pierwszą linię frontu.
Dywizje lotnictwa myśliwskiego 1. Armii Lotniczej okazały się niezdolne do wywalczenia przewagi nad polem bitwy. W pojedynkach powietrznych stoczonych 12 października i prowadzonych przez kolejne dni górowali bardziej doświadczeni i lepiej przeszkoleni piloci Luftwaffe. Niemożność wywalczenia przewagi wynikała także z problemu dzielenia własnych sił. Sowieckie lotnictwo realizowało także zadania ataków na dalekie zaplecze nieprzyjaciela – w tym na Orszę – co wiązało się z koniecznością zapewnienia bombowcom eskorty myśliwców. Okazało się jednak, że pułki lotnictwa myśliwskiego skierowane przez dowództwo 1. Armii Powietrznej do osłony wojsk lądowych były zbyt słabe, aby podołać temu zadaniu. Również artyleria przeciwlotnicza Odwodu Naczelnego Dowództwa – mimo że stosunkowo liczna – nie poradziła sobie z zadaniem zabezpieczenia własnych wojsk przed uderzeniami z powietrza. W tym wypadku czynnikami wpływającymi na jej skuteczność były problemy z zaopatrzeniem, kiepski stan techniczny części dział oraz niedostateczne przeszkolenie ich obsług.
Przyczyny klęski drugiej operacji orszańskiej miały charakter operacyjny. Dowództwo Frontu Zachodniego nie doceniło nieprzyjaciela, błędnie określiło jego zamiar, niewłaściwie wykorzystało dostępne siły własne. Konsekwencje błędów zostały spotęgowane niedostatkami wynikłymi z pośpiechu w planowaniu operacji, z których najważniejsze to: nieskuteczne przygotowanie artyleryjskie, brak czynnika zaskoczenia, próba przełamania frontu za pomocą siły żywej, brak przewagi w powietrzu, niedostateczne zabezpieczenie sapersko-inżynieryjne. Spojrzenie z szerszej – operacyjnej – perspektywy nie umniejsza w żadnym stopniu odpowiedzialności ciążącej na osobie gen. Gordowa, dowództwie 1. DP z gen. Berlingiem na czele, dowódcach oddziałów – w szczególności dowódcy 1. pp, ppłk. Franciszku Derksie, oraz dowódcy i oficerach sztabu 1. pułku czołgów. Jednakże popełnione przez nich błędy w zaistniałej sytuacji operacyjnej nie mogły przesądzić o wyniku bitwy.
Należy podkreślić, że przeprowadzone z wielkim rozmachem operacje strategiczne Armii Czerwonej – białoruska w czerwcu 1944 roku i wiślańsko-odrzańska w styczniu 1945 roku – były poprzedzone miesiącami przygotowań. Oczekiwanie od wojsk Frontu Zachodniego przełamania Wału Wschodniego, zdobycia Orszy i przeprowadzenia dalszej ofensywy w głąb Białorusi i do krajów bałtyckich było świadectwem niedocenienia zarówno przez Stalina, jak i całą Stawkę możliwości Wermachtu, który pomimo klęski na łuku kurskim był jeszcze daleki od załamania. W toku wojny naczelne dowództwo Armii Czerwonej wyciągało jednak wnioski z nieudanych operacji i uczyło się na swoich błędach, co wraz z rosnącą przewagą materiałową, uzyskaną dzięki wydatnemu wsparciu Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, pozwoliło odnieść zwycięstwo nad Trzecią Rzeszą.