„Legendarni fotografowie w Polsce. Capa, Seymour, Barbey i inni” – recenzja i ocena
„Legendarni fotografowie w Polsce. Capa, Seymour, Barbey i inni” – recenzja i ocena
Album „Legendarni fotografowie w Polsce. Capa, Seymour, Barbey i inni” to pierwsza wydana w Polsce publikacja, traktująca w sposób przekrojowy o twórczości największych nazwisk legendarnej agencji Magnum. Autorką koncepcji publikacji jest Anna Brzezińska – profesjonalna fotografka, kuratorka wystaw, fotoedytorka w warszawskim Domu Spotkań z Historią. Fakt, iż to właśnie owa instytucja patronuje niniejszej publikacji, nie jest przypadkowy. W swojej działalności kładzie ona szczególny nacisk na historię w fotografii, m.in. poprzez organizację wystaw (np. „Jedyne. Nieopowiedziane historie polskich fotografek” z 2021 r., czy ekspozycje poświęcone twórczości jednostkowych artystów, m.in.: „Tadeusz Rolke. Fotografie warszawskie” z 2019 r.).
Treść wizualna albumu jest obudowana kilkoma rodzajami tekstów (co istotne, zaprezentowana w dwóch wersjach językowych – polskiej i angielskiej). Tom otwiera rozmowa Anny Brzezińskiej z innym praktykiem, słynnym fotografem Chrisem Niedenthalem. Dzięki tej partnerskiej wymianie zdań między dwojgiem profesjonalistów czytelnicy mogą dowiedzieć się różnych ciekawostek, znaleźć odpowiedź na pytania, jak drogi poszczególnych zagranicznych fotografów krzyżowały się z Polską, co wyróżniało zdjęcia każdego z nich. Autorką pozostałych tekstów jest Małgorzata Purzyńska, dziennikarka, autorka książek, kierowniczka Działu Publikacji w Domu Spotkań z Historią. Dzięki niej w albumie nie zabrakło istotnego wprowadzenia o fenomenie grupy Magnum. Sporządziła także treściwy przegląd poszczególnych dekad PRL-u i wpływ, jaki poszczególne wydarzenia historyczne wywarły na fotoreporterów. Jej autorstwa są również zamieszczone na końcu publikacji biogramy wszystkich fotografów Magnum, których zdjęcia znalazły się w albumie.
Autorka koncepcji, Anna Brzezińska albumu pracowała nad kształtem publikacji niemal rok. Owocem stał się wybór 98 fotografii autorstwa jedenastu fotografów (Robert Capa, Werner Bischof, Bruno Barbey, Erich Lessing, David Seymour, Elliot Erwitt, Henri Cartier-Bresson, Ferdinando Scianna, Jean Gaumy, Peter Marlow, Abbas Attar) i jednej fotografki (Marilyn Silverstone) z agencji Magnum. Dlaczego wybór padł właśnie na tę grupę?
Agencja fotograficzna Magnum została założona w 1947 r. jako wspólnota fotografów, zachowujących niezależność zamówień od prasy, innych agencji i koncernów. Członkowie grupy opowiadali się za wolnością formy i treści fotografii reporterskiej, byli właścicielami i dysponentami tworzonych przez siebie zdjęć. Do osób, które powołały ją do życia, należeli: Capa (Endré Friedmann), Seymour (Dawid „Chim” Szymin), Cartier-Bresson, George Rodger oraz William Vandivert. Na przestrzeni lat swej działalności Magnum zyskała miano elitarnej i prestiżowej agencji zrzeszającej najlepszych profesjonalistów z różnych krajów. Bycie jej członkiem traktowane było (i jest) wśród fotografów jako ogromne wyróżnienie. Dla polskich fotoreporterów – poza Seymourem – przez wiele lat pozostawała jednak niedostępna. Miał w tym udział panujący ustrój komunistyczny, władający orężem w postaci cenzury, nakładający ograniczenia na wyjazdy i kontakty zagraniczne.
Tym, co przyciągało największe nazwiska ze świata fotografii do Polski, było jego położenie „za żelazną kulturą” i podleganie wpływom Związku Radzieckiego. Dla ludzi Zachodu świat ten był intrygujący, nieznany, niemal egzotyczny. Dodatkowo, Polska była krajem, w którym wiele się działo, a zatem było co fotografować. Kraj ten zadziwiał ludzi „zza żelaznej kurtyny” wewnętrznymi przeciwieństwami. Jak stwierdził Niedenthal: „komunizm i Kościół stanowiły nieprawdopodobną, fascynującą mieszankę. Ten kontrast: z jednej strony komunistyczna propaganda, wielkie budowy socjalizmu, ateistyczne państwo, które walczy z Kościołem, i reżim, a z drugiej – polskie społeczeństwo, przywiązane do tradycji i chrześcijaństwa, oddające się praktykom religijnym (…)”. O takiej optyce – uwiecznionej przez zagranicznych reporterów dla zagranicznych odbiorców – opowiada publikacja. Pora jednak postawić zasadnicze pytanie: czy warto po nią sięgnąć?
O tym, czy wydawnictwo albumowe jest dobre, świadczy przede wszystkim jego warstwa wizualna: duży format, jakość papieru, estetyka wewnętrzna i zewnętrzna publikacji. Album „Legendarni fotografowie w Polsce” spełnia każdy z tych warunków. Granatowa płócienna okładka z połyskującymi turkusowymi literami i warszawską migawką autorstwa Wernera Bishofa intryguje i stanowi obiecujące zaproszenie do zapoznania się z wnętrzem. Wymiary książki (250 x 290 mm) sprawiają, że jest ona zarówno poręczna, jak i odpowiednio eksponująca fotografie w pionie i poziomie, w kolorze i odcieniach czerni i bieli.
Wygląd albumu nie jest jedynym walorem przesądzającym o jego wysokim standardzie. Niezmiernie istotna jest także koncepcja całości, spajająca poszczególne fotografie w jedność tematyczną przy jednoczesnym zachowaniu polifonii. Ważne jest wszystko: przemyślany dobór zdjęć, spójność, kolejność i klucz ich ułożenia, wyrażone emocje, przekaz i historia. Także w tych kwestiach wydawnictwo Domu Spotkań z Historią stanęło na wysokości zadania.
Fotografie zaprezentowano w układzie chronologicznym, dzięki czemu odbiorca przy oglądaniu kolejnych stron ma okazję odbyć uporządkowaną, wizualną podróż po wszystkich dekadach tzw. Polski Ludowej. Pierwsze zdjęcia pochodzą z roku 1948. Wówczas do Polski zawitało troje wybitnych fotografów Magnum: Robert Capa, David Seymour oraz Werner Bischof. Dokumentowali szkody wyrządzone przez drugą wojnę światową, która skończywszy się już trzy lata wcześniej, nadal wyzierała z krajobrazu i ludzkich twarzy. To właśnie wówczas powstał słynny portret Tereski Adwentowskiej, ośmioletniej uczennicy szkoły specjalnej, poproszonej o narysowanie domu, a także mnóstwa innych dzieci-rezydentów polskich ośrodków wychowawczych i sierocińców. Ostatnie wybrane zdjęcia pochodzą natomiast z tzw. „karnawału Solidarności” i przedednia stanu wojennego. Jest tu na przykład niezwykle oszczędny w formie portret Lecha Wałęsy autorstwa Jeana Gaumy’ego, czy kadr z kolorowymi plażowiczami nad Bałtykiem. Rok 1981 obrano na cezurę wieńczącą temat albumu, gdyż po wprowadzeniu stanu wojennego władze komunistyczne nie wpuszczały zachodnich fotoreporterów do kraju. Powrócili oni dopiero u schyłku lat dekady, gdy Polska znalazła się u progu transformacji. Ale – jak podkreślił Chris Niedenthal w rozmowie z autorką – „to już temat na inną, nową opowieść”.
Album „Legendarni fotografowie w Polsce” to swoisty kalejdoskop zastygłych w obiektywie światów. Po wnikliwym obejrzeniu zamieszczonych w nim fotografii można nabrać nawet przekonania, iż przedstawiają one nie jedną Polskę, lecz Polski liczne, zupełnie od siebie różne. Z migawek uchwyconych w obiektywie przez zagranicznych fotoreporterów wyłania się bowiem sprzyjający refleksjom obraz kraju intrygującego, wielowymiarowego, pełnego kontrastów. Nad każdą fotografią zamieszczoną w albumie można spędzić długie chwile, chłonąc wzrokiem jej tkanki, warstwa po warstwie. Polska unieśmiertelniona w kadrach jest nieoczywista, niejednolita, trudna, poruszająca, a nawet mistyczna. Obok wiejskich krajobrazów przedstawiono pejzaże wielkomiejskie, obok rolnictwa – industrializm. Religijność Polaków, tak często uchwytywana na zdjęciach przez fotografów Magnum (na przykład kapitalne kadry Barbeya z Kalwarii Zebrzydowskiej), kłóci się z płynącą z centrali ateizacją. Prócz morza ruin i powojennych pustek, smutku wymalowanego na uchwyconych twarzach oraz dotkliwej biedy, wybrane zdjęcia ukazują coś jeszcze. Powolna odbudowa żmudnie łata luki w krajobrazie, horyzont przepoczwarza się w nowe formy, a wraz z wiatrem zmian historii pojawia się radość. I nadzieja.
Długo zastanawiałam się, do kogo skierowany jest album Anny Brzezińskiej i Małgorzaty Purzyńskiej, i właściwie nie znalazłam jednej poprawnej odpowiedzi. Publikacja ta jest bowiem uniwersalna. Z pewnością jest to nie lada gratka dla miłośników wydawnictw albumowych. Ucieszy też oko miłośników estetycznie wydanych książek, wzbogacając zasoby domowej biblioteczki. Tym, którzy dobrze znają dzieje Polski po drugiej wojnie światowej, album poszerzy horyzont o bardziej lub mniej znane miejsca i twarze, widziane przez zachodnią soczewkę. I wreszcie tym, którzy interesują się fotografią pod kątem historii, teorii i praktyki, poszukiwania inspiracji – albo pragnącym po prostu obejrzeć światy, których już nie ma, a zaklęte w profesjonalnych kadrach – dostarczy pasjonujących wrażeń.