Ks. Jarosław Wąsowicz: Polscy duchowni byli szczególnie szykanowani w KL Dachau
Magdalena Mikrut-Majeranek: Publikacja stanowi pokłosie dwóch konferencji zorganizowanych w 2015 i 2016 roku przez Archiwum IPN, które poświęcone były eksterminacji duchowieństwa polskiego w niemieckich obozach: Dachau i Mauthausen-Gusen. Temat ten obecny jest zatem w debacie publicznej. A jak wygląda sprawa źródeł opisujących ten problem?
Ks. Jarosław Wąsowicz SDB: Badania nad dziejami martyrologii duchowieństwa w czasie II wojny światowej w zasadzie rozpoczęły się jeszcze w Dachau w 1945 roku, kiedy ten niemiecki obóz zagłady został wyzwolony. Kilku księży zaczęło sporządzać listy księży – więźniów. Niektóre dokumenty z komendantury zostały zabezpieczone przez ks. Jana Wosia. Przywiózł je do Polski. Później wspomniany tu już ks. Woś razem z księdzem Wiktorem Jacewiczem, na osobistą prośbę księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego, zostali oddelegowani przez przełożonych do prac nad martyrologią duchowieństwa w czasie II wojny światowej. Pozyskali wiele świadectw i relacji. Zaczęli skrzętnie zbierać dokumentację. Ta spuścizna po tych dwóch historykach znajduje się dziś w Archiwum Salezjańskim Inspektorii Pilskiej. Salezjanie ci byli autorami monumentalnego, pięciotomowego dzieła „Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską 1939-1945”. Publikacja ta stanowi punkt wyjścia dla badaczy tematyki martyrologii polskiego duchowieństwa.
Przez lata odkrywane były coraz to nowe dokumenty, które możemy znaleźć dziś w archiwach znajdujących się przy muzeach organizowanych w byłych niemieckich obozach zagłady, jak chociażby KL Auschwitz. Ważnym źródłem do badań nad tym zagadnieniem są też dokumenty Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, które znajdują się w zasobach archiwalnych IPN. W wersji cyfrowej dostępna jest także baza danych Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej (International Tracing Service – ITS) w Bad Arolsen, która powstała w celu prowadzenia poszukiwań oraz rejestracji osób zaginionych podczas II wojny światowej i prześladowanych przez III Rzeszę. Dokumentacji jest sporo. Wszystkie archiwa kościelne posiadają przynajmniej teczki personalne duchownych, którzy zginęli podczas II wojny światowej.
Badania nad martyrologium duchowieństwa zostały zintensyfikowane w związku z procesami beatyfikacyjnymi, które miały miejsce w polskim Kościele. Przypomnę, że w 1999 roku papież Jan Paweł II wyniósł na ołtarze 108 męczenników II wojny światowej. Teraz trwa proces drugiej grupy, który obecnie znajduje się na etapie rzymskim. Historycy pracujący przy procesach starali się odtworzyć biografie męczenników i przy okazji docierali do wielu nowych i ciekawych dokumentów.
Publikacja, o której rozmawiamy, faktycznie stanowi pokłosie dwóch konferencji naukowych, które moderowała pani dr Anna Jagodzińska z Instytutu Pamięci Narodowej. Jedna z nich dotyczyła Dachau, a druga Mauthausen-Gusen. Część z wygłoszonych wówczas referatów znalazło się w książce, która porządkuje dotychczasowe ustalenia, ale wnosi też wiele nowego.
Jednym z cennych dokumentów, które udało się uratować, jest „Księga bloku 30”. Co w niej zawarto?
To jeden z dokumentów, które znajdują się w Archiwum Salezjańskim Inspektorii Pilskiej. Księga ta była systematycznie uzupełniana. Notatki nanoszono na małych karteczkach, które zawierają nazwiska wszystkich więźniów, którzy przewinęli się przez ten blok. Takich cennych dokumentów w spuściźnie księży Wosia i Jacewicza jest wiele. Warto też wspomnieć o pamiętniku ks. Wosia, który zapisywał w pierwszym miesiącu po wyzwoleniu, czyli w czasie kiedy księża odbywali kwarantannę. W swoich wspomnieniach autor cofa się do czasów, kiedy w Dachau funkcjonował obóz, ale zapisywał też bieżące wydarzenia.
Ksiądz Woś zabezpieczył, jak wspominałem, dokumenty w komendanturze, na których znajdował się napis „katholische Kirche”. Okazało się, że były to dokumenty rodziców esesmanów, którzy wyklinali swoje dzieci za to, że zgłosiły się do pracy w Dachau na szkolenia SS. Na wspomniane listy odpowiadał komendant obozu, który wyjaśniał, że esesmani nie walczyli z Kościołem, ale z bezbożnym komunizmem, bolszewizmem. To ciekawy dokument, który jeszcze czeka na publikację. Takich perełek jest znacznie więcej.
Innym ze źródeł, które oddaje realia obozowego życia, są wspomnienia z KL Mauthausen-Gusen kleryka Stefana Pawlaczyka SDB, który w niemieckich obozach zagłady spędził niemal całą wojnę. Jak wspominał ten czas?
To jest niesamowita historia. Czterech kleryków salezjańskich zostało aresztowanych w Płocku w 1940 roku. Stamtąd zostali przewiezieni do Działdowa, a dalej do KL Dachau. Po miesiącu wywieziono ich do Mauthausen-Gusen, a z tego obozu do Dachau odtransportowano z powrotem kleryka Jacewicza. Czterej klerycy spędzili w obozach niemieckich najwięcej czasu spośród polskich salezjanów, ale wszyscy przeżyli.
Zachowały się dwa wspomnienia Stefana Pawlaczyka SDB. Jedno z nich zostało opublikowane na łamach „Pokłosia Salezjańskiego”. Było to czasopismo, w którym po wojnie ukazała się seria artykułów „Karty zbroczone krwią”, a wśród nich znalazły się właśnie wspomnienia kleryka Pawlaczyka. Szerszą ich wersją znajdziemy w teczce personalnej przechowywanej w naszym salezjańskim archiwum. W pewnym momencie, kiedy zaczęły powstawać opracowania związane z martyrologią polskiego duchowieństwa, prowincjał, który u salezjanów nazywany jest Inspektorem, poprosił wszystkich byłych obozowiczów o spisanie swoich wspomnień, a ja zdecydowałem się opublikować ten cenny dokument w omawianej publikacji.
Warto wspomnieć, że klerycy salezjańscy brali udział m.in. w tajnym różańcu Gusen. Mało znanym epizodem jest historia związana z księdzem Szczepanem Trochtą. Został on przywieziony z Teresina do Mauthausen-Gusen. Wyspowiadał naszych kleryków, za co został potwornie pobity. Przeżył, ale przewieziono go do Dachau. Po wojnie został biskupem w Litomierzycach w Czechach. Potem został aresztowany przez komunistów. Wiele lat spędził w więzieniu. To niezwykła postać męczennika troszkę mało znanego w Polsce.
W momencie wybuchu II wojny światowej jednym z ideowych celów III Rzeszy stało się zniszczenie polskiej inteligencji, polskich organizacji kościelnych oraz polskiego życia religijnego. Ten proces był wieloetapowy, a preludium do eksterminacji polskiego duchowieństwa była „Operacja Tannenberg”. Na przygotowanych jeszcze przed wybuchem wojny tzw. listach proskrypcyjnych znalazło się wielu duchownych – zarówno katolickich, jak i protestanckich. Na jakiej zasadzie typowo osoby, które miały trafić do obozu?
Księża katoliccy znaleźli się w tej grupie inteligencji przeznaczonej do zniszczenia. Niemcy, którzy mieli doświadczenia z czasów zaborów, zdawali sobie sprawę z tego, że księża są liderami i organizatorami nie tylko życia religijnego, ale i patriotycznego. Część z nich rzeczywiście została wywieziona do obozów koncentracyjnych, zwłaszcza w diecezjach znajdujących się na terenach wcielonych do III Rzeszy.
Takim apogeum był październik 1941 roku. Wtedy to w Kraju Warty najpierw zgromadzono księży w obozach przejściowych, a następnie przewieziono ich do Dachau, gdzie znaczna ich część poniosła śmierć, nie poradziła sobie z podalpejskim klimatem i warunkami obozowymi. Duchowni byli programowo przeznaczeni do likwidacji. Arthur Greiser, który był namiestnikiem Kraju Warty, wielokrotnie obiecywał, że z czasem całkowicie oczyści społeczeństwo z kleru polskiego. Stąd tak wielka liczba ofiar.
Duchownych widzimy już wśród pierwszych ofiar wojny. W ramach akcji Intelligenzaktion, która była prowadzona na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Śląsku w związku z listami proskrypcyjnymi, ginęło wielu księży. Pierwszy salezjanin ksiądz Ignacy Błażewski został zamordowany w październiku 1939 roku. Z kolei ks. Henryk Szuman został rozstrzelany na rynku w Fordonie 2 października 1939 r. razem z grupą duchownych. Księża ginęli też w ostatnich dniach wojny, kiedy Niemcy się wycofywali, a Armia Czerwona wkraczała do Polski. Trzeba pamiętać, że również i Rosjanie dokonywali egzekucji na polskich kapłanach.
Duchowni trafiali zarówno do obozu Dachau, uznawanego za obóz pierwszego stopnia (Stufe I), czyli teoretycznie o najłagodniejszym reżimie, który przeznaczony był dla więźniów „mało obciążonych i bezwarunkowo zdolnych do poprawy”, jak i do obozu z grupy trzeciej, czyli do Mauthausen, który miał być przeznaczony dla więźniów „ciężko obciążonych” poddawanych procesowi „reedukacji”. Klasyfikacja ta nie była jednak rygorystycznie przestrzegana. Od czego zależało zaszeregowanie więźniów – duchownych?
Dobrze, że pani zaznaczyła słowo „teoretycznie”. Obóz w Dachau przede wszystkim był obozem szkoleniowym, gdzie kształciły się kadry esesmańskie, a później pracowały w innych obozach zagłady. W Dachau praca także była wyniszczająca. Pracowano na plantacjach, więźniowie byli poddawani różnorodnym eksperymentom… Księża byli obywatelami drugiej kategorii i specjalnie się nad nimi znęcano.
Trudno szacować, gdzie było łatwiej, ponieważ z kolei w Mauthausen-Gusen więźniów czekała wycieńczająca praca w kamieniołomach. Ciężko też powiedzieć, jaki był klucz zaszeregowania więźniów. Jednakże w pewnym momencie KL Dachau stał się obozem zagłady, do którego przewożono duchownych z innych obozów koncentracyjnych. Tutaj trafiła grupa duchownych z KL Auschwitz, z Sachsenhausen, z Buchenwaldu. Obóz w Dachau był zdecydowanie tym miejscem, w którym koncentrowano wszystkich aresztowanych duchownych – i to nie tylko z Polski, ale ze wszystkich państw podbitych przez Hitlera, choć polskich duchownych było najwięcej.
W publikacji podkreślono, że w przypadku kleru katolickiego w KL Dachau szykany były szczególnie wyrafinowane. Jak wyglądało życie codzienne kleru w przeludnionym obozie?
Trzeba dopowiedzieć dodatkowo, że polscy duchowni byli szczególnie szykanowani. W Dachau znajdowała się kaplica i duchowni innych narodowości mogli odprawiać w niej msze święte. Polskim duchownym w pewnym momencie tego zabroniono. Skoncentrowano ich w dwóch blokach: 28 i 30. Byli poddawani szczególnym szykanom. Często byli bici, poddawani eksperymentom, a ci którzy wykazywali się słabszym zdrowiem, byli wywożeni na zagazowanie do zamku w Hartheim.
Pomimo tego duchowni próbowali prowadzić tajne życie religijne. W Dachau odbywały się wykłady dla kleryków, którzy byli tam więzieni. Z czasem, kiedy Niemcy zaczęli przegrywać na froncie wschodnim, obostrzenia stawały się coraz mniej uciążliwe, a wśród więźniów zorganizowano chociażby rozgrywki piłkarskie. Próbowano jakoś organizować życie, żeby nie zwariować.
Księża pokazywali też piękne świadectwo wzajemnego wsparcia i posługi innym więźniom. Tajnie udzielano sakramentów świętych, działali też obozowi tarsycjusze. To jest niezwykła historia ludzi, którzy potrafili zachować człowieczeństwo i godność w tak nieludzkich warunkach.
Czy takim punktem zwrotnym był luty 1943 r., kiedy Niemcy przegrali bitwę pod Stalingradem, a dyscyplina obozowa uległa rozluźnieniu? Co się zmieniło w związku z tym w przypadku duchowieństwa?
Troszkę tak, ale trzeba pamiętać, że Himmler wydał rozkaz ostatecznej likwidacji wszystkich duchownych w Dachau. Mieli zostać rozstrzelani. To nie doszło do skutku, ponieważ obóz został przypadkowo wyzwolony przez armię amerykańską. Księża, którzy byli w obozie, w pewnym momencie zaczęli modlić się o ocalenie za przyczyną Józefa Kaliskiego, ponieważ znaczna część duchownych pochodziła z diecezji włocławskiej. Kalisz należał wówczas do tej diecezji. Znajdowało się tam słynne Sanktuarium św. Józefa opiekuna rodzin. Księża modlili się nowenną o jego wstawiennictwo.
29 kwietnia wojska amerykańskie wyzwoliły obóz. Sytuacja była wówczas dramatyczna, ponieważ esesmani próbowali go odbić, żeby wykonać rozkaz Himmlera. Duchowni uważali, że zostali cudownie wyzwoleni, a po wojnie co roku uczestniczyli w pielgrzymkach dziękczynnych do Kalisza i tamtejszego sanktuarium. Miasto to stało się takim centralnym miejscem w Polsce, w którym wspomina się kapłanów męczenników. Tam też gromadzone są pamiątki po nich. Przy sanktuarium stworzono muzeum i archiwum. Dzisiaj nie ma już księży-byłych obozowiczów. W tym roku w Brazylii zmarł ks. Władysław Klinicki, który miał 107 lat, ostatni żyjący dotąd salezjanin i polski duchowny więziony w niemieckich obozach.
Dziękuję serdecznie za rozmowę!