Krzysztof M. Kaźmierczak – „Rozstrzelani za uratowanie kobiety” – recenzja i ocena
Krzysztof M. Kaźmierczak – „Rozstrzelani za uratowanie kobiety” – recenzja i ocena
27 maja 1947 roku wracający z pracy nocnym pociągiem Feliks Lis postanowił zachować się przyzwoicie. Chciał udzielić pomocy kobiecie eskortowanej przez żołnierzy sowieckich, która jak twierdziła została im sprzedana za butelkę wódki. Nie wiedział, że tym ludzkim odruchem wyda wyrok na siebie i wszystkich, którzy go wesprą.
Krzysztof M. Kaźmierczak jest dziennikarzem śledczym i pisarzem specjalizującym się w śledztwach o tematyce historycznej. Został uhonorowany m. in. Nagrodą Główną „Watergate” Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, nagrodą IPN „Świadek Historii” oraz Nagrodą Specjalną im. Dariusza Fikusa. Czytelnik mógł do tej pory przeczytać jego książki „Tajne spec. Znaczenia”, „Krótka instrukcja obsługi psa” czy „Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska państwa” (współautor). Tym razem odkrywa historię, którą starał się zrekonstruować przez kilkanaście lat.
Feliks Lis jadąc zatłoczonym nocnym pociągiem osobowym nr 728 z Poznania do Wrocławia znalazł jedyne wolne miejsce w przedziale, w który zajmowali sowieccy żołnierze. Towarzyszyła im młoda kobieta, która starała się nie rzucać w oczy. Kiedy Sowieci zasnęli Lis postanowił z nią porozmawiać. Okazało się, że kobietą jest Zofia Rojuk, która jak powiedziała swojemu rozmówcy została sprzedana żołnierzom przez swojego męża za butelkę wódki. Prosiła o pomoc, nie wiedziała, gdzie ja wiozą.
Poruszony Lis postanowił poinformować odpowiednie służby. Gdy interwencje Służby Ochrony Kolei oraz Milicji Obywatelskiej nie przyniosły skutku, poinformowano 86. Łużycki Pułk Artylerii Przeciwlotniczej. Komendant miasta Leszno ppor. Jerzy Przerwa sformował pluton alarmowy i udał się na dworzec kolejowy. Ta decyzja doprowadziła do potyczki z żołnierzami sowieckimi. Choć krasnoarmiejcy pierwsi rozpoczęli ostrzał, to Polacy odpowiedzieli przed wojskowym sądem doraźnym. Część z nich, w tym ppor. Przerwę skazano na karę śmierci.
Kaźmierczak zadał sobie bardzo dużo trudu, nie tylko rekonstruując wydarzenia z dworca w Lesznie, ale również starając się odtworzyć strategię Wojskowej Prokuratury Okręgu Poznańskiego. Trzeba bowiem zaznaczyć, że w roli oskarżyciela publicznego podczas procesu wystąpił sam mjr Marian Lityński, podprokurator z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Oskarżeni zostali poddani torturom w areszcie Informacji Wojskowej. Nikt jednak nie zwrócił uwagi na fakt, że wymuszone biciem zeznania są wewnętrzne sprzeczne. Z resztą dwójka podsądnych odwołała je w trakcie procesu, powołując się na fakt stosowania wobec nich przemocy.
Bardzo ciekawym pasussem jest informacja o dalszych losach „sprawczyni” całej tragedii Zofii Rojuk. Autorowi udało się dotrzeć do jej córki, w momencie tragedii mającej rok. Dzięki temu wiemy, kim była naprawdę i jak potraktowały ją władze polskie i sowieckie. To samo tyczy się odnalezienia członka rodziny ppor. Jerzego Przerwy oraz dokumentów pochodzących z rodzinnego archiwum. To wszystko sprawia, że czytelnik dostaje do rąk nie tylko bardzo rzetelny reportaż dziennikarza śledczego. Trzeba uczciwie przyznać, że wnikliwość i zasięg przeprowadzonej kwerendy mogłyby zawstydzić niejednego zawodowego historyka czy autora monografii.
Recenzowana pozycja jest ze wszech miar godna polecenia. Książka Rozstrzelani za uratowanie kobiety przywraca zbiorowej pamięć o osobach, które nie odwróciły głowy widząc osobę potrzebującą pomocy. Chociaż w 1947 roku sprzeciwienie się Sowietom było wręcz szaleństwem.