Krzysztof Kosiński — „Oficjalne i prywatne życie młodzieży w czasach PRL” i Teresa Torańska — „Byli” – recenzje

opublikowano: 2006-10-13, 07:00
wolna licencja
Po czym poznać dobrą książkę historyczną? Najczęściej ma nieporęczny format, brzydką, miękką okładkę, nie grzeszy nadmiarem ilustracji i jest śmiertelnie nudna.
reklama

„Oficjalne i prywatne życie młodzieży w czasach PRL” Krzysztofa Kosińskiego zbliża się do tego ideału. „Byli” Teresy Torańskiej – zdecydowanie nie.

Oba tytuły starają się opisać zjawisko społeczno-polityczne, jakim był PRL, jednak, co jest fascynujące, czynią to na zupełnie inne sposoby. Oba równie interesujące.

Bikiniarze to są ludzie tacy

Kosiński wziął się za bary z życiem młodzieży – mimo iż była ona oczkiem w głowie władzy ludowej, jej losy nie doczekały się do tej pory szerszego opracowania. Warto było uzupełnić tę lukę w badaniach. Bo cóż bardziej interesującego od poznania tej strony życia rodziców, do której często nie chcą się przed dziećmi przyznać? Choć samo życie w PRL-u, jak się okazuje, wcale ciekawe nie było.

O tzw. „dobrej książce” pisałem z przekąsem, coś jest jednak na rzeczy: mądra i pouczająca książka nie potrafi przebić się do społecznej świadomości, jeśli jej jakość wydania pozostawia wiele do życzenia. Niestety, tak będzie też zapewne z „Życiem młodzieży”. Brzydka okładka, która niczego nie przedstawia, nie przyciągnie czytelnika. W środku nie jest lepiej – archiwalne fotografie pojawiają się okazjonalnie. A przecież można pokazać PRL za pomocą zdjęć – zainteresowanym polecam np. wystawę IPN „Jarocin w oczach bezpieki”. Ale do meritum. Książka od początku odpycha. Nudą. I to pomimo tego, że zaczyna się jak dobry kryminał: w lutym 1947 roku w małej sali konferencyjnej w KC w Warszawie spotkała się Komisja Oświatowo-Kulturalna, która wypracowała model wychowania nowego człowieka socjalistycznego...

Pierwsze dwie części książki poświęcone są „reżyserom”, czyli władzy ludowej i podejmowanym przez PZPR próbom wcielania celów wychowawczych w życie oraz „scenie”, czyli przestrzeni oficjalnej, w której należało zachowywać „scenariuszowe” role. Nieciekawość tych rozdziałów (prawie połowa książki) wynika bezpośrednio z opisywanej materii. Po prostu okazuje się, że życie w szkole, świetlicy podwórkowej, Młodzieżowym Domu Kultury czy w którejś z organizacji młodzieżowych było śmiertelnie nudne. Autor miał tego świadomość, ale zdecydował się zachować kronikarski po części charakter pracy.

Prawdziwe życie zaczyna się dopiero później – poza czujnym okiem partii i jej organów. Dopiero na prywatnym gruncie młodzież pozwalała sobie na więcej swobody. Tworzyła własne kanony językowe i mody, wypracowywała „niescenariuszowe” zachowania, próbowała w osamotnieniu radzić sobie z tak zwykłymi w tym okresie życia problemami jak trądzik czy edukacja seksualna. Ta część książki jest szczególnie ważna, nie tylko z powodu wartkiej narracji, ale ze względu na to, że daje pewne spojrzenie na codzienne życie w PRL-u. Bo kto z dzisiejszych młodych wie, że seksualność była w poprzednim systemie tematem tabu, że dziewczynki o sprawach własnej płodności dowiadywały się od koleżanek, że kieszonkowe uchodziło za burżuazyjny przeżytek, że plan szkolny był tak przeładowany, że na odrabianie lekcji potrzeba było poświęcić nawet 9 godzin?

Młodzież, która miała być nadzieją socjalizmu i jego fundamentem, kompletnie zawiodła oczekiwania rządzącej kliki. Jej sytuacja była wyznacznikiem pokazującym poziom wcielania socjalizmu w życie. Nigdy nie udało się to całkowicie, a od 1956 roku następuje jego degrengolada, przerywana przedśmiertnymi drgawkami.

Książka Kosińskiego pokazuje jak potwornie osamotniona i pozostawiona sama sobie była młodzież w PRL-u. Odrzucając wartości oficjalne, młodzi ludzie stawiali na „asystemowość” i rozbudowanie przestrzeni prywatnej. Książka uczy też pokory wobec własnych rodziców i ich najczęściej smutnego, mało komfortowego (z naszej perspektywy!) dzieciństwa. Przez 20 lat nie produkowano kosmetyków dla młodzieży, a szczytem marzeń był rower składak...

reklama

_||Autor: Krzysztof Kosiński

Tytuł: Oficjalne i prywatne

życie młodzieży w czasach PRL

Miejsce wydania: Warszawa

Rok wydania: 2006

Wydawnictwo: Rosner & Wspólnicy

Ilość stron: 416

Cena: ok. 34 zł|

Być czy nie być

Teresa Torańska nakładem „Świata Książki” zaprezentowała tom rozmów z dygnitarzami partyjnymi okresu Gierka i Jaruzelskiego. Na pierwszy rzut oka widać, że książka została pieczołowicie wydana, ciekawa okładka przykuwa uwagę. W środku jest jeszcze lepiej – co rusz fotografie, najczęściej te niezbyt oficjalne.

Torańska zaprosiła do rozmowy wielce zasłużone grono towarzyszy z Wojciechem Jaruzelskim na czele. Ale nie zabrakło innych wyrazistych osób, jak choćby szefa propagandy Gierka, Macieja Szczepańskiego i Jerzego Urbana – jednej z najbardziej znienawidzonych postaci PRL.

Same rozmowy czyta się lepiej niż powieść kryminalną. Z rozmowy z Torańską rozmówcy wychodzą mocno poobijani. Dziennikarka nie daje sobie wciskać banału i dopytuje do skutku, często wie więcej niż chcą wyjawić rozmówcy. Pierwsze słowa rozmowy z Jaruzelskim:

TT: Wolność. Czym jest?

WJ: Uświadomioną koniecznością. (...) Człowiek nie jest absolutnie wolny.

TT: Pan był choć raz?

WJ: Nie byłem.

Książka Torańskiej pokazuje mechanizmy działania władzy totalitarnej. Proces wchodzenia w struktury i dramat człowieka, gdy w wyniku zmian politycznych odbierane mu są wszystkie przywileje. Jerzy Urban: Kiedy się przychodzi do pracy w rządzie, to człowiek na początku wstydzi się prosić sekretarkę, by z kimś tam połączyła. Bo przecież mam palec i kręcę. Żadna fatyga. Potem człowiek nie umie już kręcić i jak nie ma sekretarki, to nie dzwoni i czeka, aż ona wróci.

Rozmowa najdłużej pozostająca w pamięci to ta z Jerzym Urbanem. „Odczuwam natomiast, jak się pani wyraziła, potrzebę akuszerki.” – napisał Urban w liście to Teresy Torańskiej. Okazało się to być nieprawdą, bo w wywiadzie, po którym można było się spodziewać „świeckiej spowiedzi”, dostajemy hybrydę kłamstwa, pogardy dla ludzi i hipokryzji. Wstrząsająca mieszanka. Bo czy po wydawcy „Nie” można się spodziewać odpowiedzi, że jest estetą? Okazuje się, że on sam tak uważa. Swoje decyzje podejmował samodzielnie i dobrowolnie, a wszystkie kłamstwa były taką grą, bo przecież wszyscy wiedzieli. „Solidarność” cały czas dążyła do konfrontacji, naciskała, działała w uderzeniu. I nie spoczęłaby, jestem tego pewien, dopóki by tego państwa nie rozwaliła.

– Czy pan się dobrze się czuje, panie Urban?

– Doskonale.

_||Autor: Teresa Torańska

Tytuł: Byli

Miejsce wydania: Warszawa

Rok wydania: 2006

Wydawnictwo: Świat Książki

Ilość stron: 320

Cena: ok. 36 zł|

reklama
Komentarze
o autorze
Kamil Pietrala
Magister politologii (Uniwersytet Śląski).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone