Krzysztof Kosiński — „Oficjalne i prywatne życie młodzieży w czasach PRL” i Teresa Torańska — „Byli” – recenzje
„Oficjalne i prywatne życie młodzieży w czasach PRL” Krzysztofa Kosińskiego zbliża się do tego ideału. „Byli” Teresy Torańskiej – zdecydowanie nie.
Oba tytuły starają się opisać zjawisko społeczno-polityczne, jakim był PRL, jednak, co jest fascynujące, czynią to na zupełnie inne sposoby. Oba równie interesujące.
Bikiniarze to są ludzie tacy
Kosiński wziął się za bary z życiem młodzieży – mimo iż była ona oczkiem w głowie władzy ludowej, jej losy nie doczekały się do tej pory szerszego opracowania. Warto było uzupełnić tę lukę w badaniach. Bo cóż bardziej interesującego od poznania tej strony życia rodziców, do której często nie chcą się przed dziećmi przyznać? Choć samo życie w PRL-u, jak się okazuje, wcale ciekawe nie było.
O tzw. „dobrej książce” pisałem z przekąsem, coś jest jednak na rzeczy: mądra i pouczająca książka nie potrafi przebić się do społecznej świadomości, jeśli jej jakość wydania pozostawia wiele do życzenia. Niestety, tak będzie też zapewne z „Życiem młodzieży”. Brzydka okładka, która niczego nie przedstawia, nie przyciągnie czytelnika. W środku nie jest lepiej – archiwalne fotografie pojawiają się okazjonalnie. A przecież można pokazać PRL za pomocą zdjęć – zainteresowanym polecam np. wystawę IPN „Jarocin w oczach bezpieki”. Ale do meritum. Książka od początku odpycha. Nudą. I to pomimo tego, że zaczyna się jak dobry kryminał: w lutym 1947 roku w małej sali konferencyjnej w KC w Warszawie spotkała się Komisja Oświatowo-Kulturalna, która wypracowała model wychowania nowego człowieka socjalistycznego...
Pierwsze dwie części książki poświęcone są „reżyserom”, czyli władzy ludowej i podejmowanym przez PZPR próbom wcielania celów wychowawczych w życie oraz „scenie”, czyli przestrzeni oficjalnej, w której należało zachowywać „scenariuszowe” role. Nieciekawość tych rozdziałów (prawie połowa książki) wynika bezpośrednio z opisywanej materii. Po prostu okazuje się, że życie w szkole, świetlicy podwórkowej, Młodzieżowym Domu Kultury czy w którejś z organizacji młodzieżowych było śmiertelnie nudne. Autor miał tego świadomość, ale zdecydował się zachować kronikarski po części charakter pracy.
Prawdziwe życie zaczyna się dopiero później – poza czujnym okiem partii i jej organów. Dopiero na prywatnym gruncie młodzież pozwalała sobie na więcej swobody. Tworzyła własne kanony językowe i mody, wypracowywała „niescenariuszowe” zachowania, próbowała w osamotnieniu radzić sobie z tak zwykłymi w tym okresie życia problemami jak trądzik czy edukacja seksualna. Ta część książki jest szczególnie ważna, nie tylko z powodu wartkiej narracji, ale ze względu na to, że daje pewne spojrzenie na codzienne życie w PRL-u. Bo kto z dzisiejszych młodych wie, że seksualność była w poprzednim systemie tematem tabu, że dziewczynki o sprawach własnej płodności dowiadywały się od koleżanek, że kieszonkowe uchodziło za burżuazyjny przeżytek, że plan szkolny był tak przeładowany, że na odrabianie lekcji potrzeba było poświęcić nawet 9 godzin?
Młodzież, która miała być nadzieją socjalizmu i jego fundamentem, kompletnie zawiodła oczekiwania rządzącej kliki. Jej sytuacja była wyznacznikiem pokazującym poziom wcielania socjalizmu w życie. Nigdy nie udało się to całkowicie, a od 1956 roku następuje jego degrengolada, przerywana przedśmiertnymi drgawkami.
Książka Kosińskiego pokazuje jak potwornie osamotniona i pozostawiona sama sobie była młodzież w PRL-u. Odrzucając wartości oficjalne, młodzi ludzie stawiali na „asystemowość” i rozbudowanie przestrzeni prywatnej. Książka uczy też pokory wobec własnych rodziców i ich najczęściej smutnego, mało komfortowego (z naszej perspektywy!) dzieciństwa. Przez 20 lat nie produkowano kosmetyków dla młodzieży, a szczytem marzeń był rower składak...
_||Autor: Krzysztof Kosiński
Tytuł: Oficjalne i prywatne
życie młodzieży w czasach PRL
Miejsce wydania: Warszawa
Rok wydania: 2006
Wydawnictwo: Rosner & Wspólnicy
Ilość stron: 416
Cena: ok. 34 zł|
Być czy nie być
Teresa Torańska nakładem „Świata Książki” zaprezentowała tom rozmów z dygnitarzami partyjnymi okresu Gierka i Jaruzelskiego. Na pierwszy rzut oka widać, że książka została pieczołowicie wydana, ciekawa okładka przykuwa uwagę. W środku jest jeszcze lepiej – co rusz fotografie, najczęściej te niezbyt oficjalne.
Torańska zaprosiła do rozmowy wielce zasłużone grono towarzyszy z Wojciechem Jaruzelskim na czele. Ale nie zabrakło innych wyrazistych osób, jak choćby szefa propagandy Gierka, Macieja Szczepańskiego i Jerzego Urbana – jednej z najbardziej znienawidzonych postaci PRL.
Same rozmowy czyta się lepiej niż powieść kryminalną. Z rozmowy z Torańską rozmówcy wychodzą mocno poobijani. Dziennikarka nie daje sobie wciskać banału i dopytuje do skutku, często wie więcej niż chcą wyjawić rozmówcy. Pierwsze słowa rozmowy z Jaruzelskim:
TT: Wolność. Czym jest?
WJ: Uświadomioną koniecznością. (...) Człowiek nie jest absolutnie wolny.
TT: Pan był choć raz?
WJ: Nie byłem.
Książka Torańskiej pokazuje mechanizmy działania władzy totalitarnej. Proces wchodzenia w struktury i dramat człowieka, gdy w wyniku zmian politycznych odbierane mu są wszystkie przywileje. Jerzy Urban: Kiedy się przychodzi do pracy w rządzie, to człowiek na początku wstydzi się prosić sekretarkę, by z kimś tam połączyła. Bo przecież mam palec i kręcę. Żadna fatyga. Potem człowiek nie umie już kręcić i jak nie ma sekretarki, to nie dzwoni i czeka, aż ona wróci.
Rozmowa najdłużej pozostająca w pamięci to ta z Jerzym Urbanem. „Odczuwam natomiast, jak się pani wyraziła, potrzebę akuszerki.” – napisał Urban w liście to Teresy Torańskiej. Okazało się to być nieprawdą, bo w wywiadzie, po którym można było się spodziewać „świeckiej spowiedzi”, dostajemy hybrydę kłamstwa, pogardy dla ludzi i hipokryzji. Wstrząsająca mieszanka. Bo czy po wydawcy „Nie” można się spodziewać odpowiedzi, że jest estetą? Okazuje się, że on sam tak uważa. Swoje decyzje podejmował samodzielnie i dobrowolnie, a wszystkie kłamstwa były taką grą, bo przecież wszyscy wiedzieli. „Solidarność” cały czas dążyła do konfrontacji, naciskała, działała w uderzeniu. I nie spoczęłaby, jestem tego pewien, dopóki by tego państwa nie rozwaliła.
– Czy pan się dobrze się czuje, panie Urban?
– Doskonale.
_||Autor: Teresa Torańska
Tytuł: Byli
Miejsce wydania: Warszawa
Rok wydania: 2006
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 320
Cena: ok. 36 zł|