Krzysztof Kornacki, Arkadiusz Bilecki – „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne” – recenzja i ocena
Krzysztof Kornacki, Arkadiusz Bilecki – „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne” – recenzja i ocena

„Solidarność na ekranie” to publikacja ważna, a zarazem – co trzeba na wstępie podkreślić – pierwsza tego typu praca na naszym rynku. Jest udaną próbą zaprezentowania różnych narracji filmowych na temat „Solidarności”, przy czym autorzy nie wybrali wyłącznie produkcji całościowo ukazujących ten wielki ruch społeczny, ale prześledzili też motywy związane z ruchem, a przewijające się na ekranie i stanowiące punkt odniesienia dla losu bohaterów. Polska kinematografia (i nie tylko przecież polska) do tej historii odwoływała się wielokrotnie – mamy więc interesujące pole do pogłębionych rozważań.
Pierwszym filmem, który przychodzi na myśl, gdy próbujemy wymienić te poświęcone „Solidarności”, jest oczywiście słynny „Człowiek z żelaza” Andrzeja Wajdy. To dzieło-dokument, które ukształtowało naszą świadomość, a świadomość losów tego filmu dodatkowo wzmacnia historia lat osiemdziesiątych. Przyglądając się znakomitej produkcji Wajdy nie sposób nie odnieść wrażenia, że także dziś, gdy nasza wiedza na temat „Panny S” znacząco się poszerzyła (również o konteksty pozafilmowe), polskie kino nie potrafiło wydać z siebie dzieła choćby swoim poziomem do legendarnego już obrazu z Jerzym Radziwiłłowiczem i Krystyną Jandą.
A przecież nie minęło wiele czasu, by mit „Solidarności” stał się ofiarą swoistej dekonstrukcji. Przykładem tego, o czym wspominają autorzy, jest chociażby przedziwny „Człowiek z...”, ni to pastisz, ni to parodia, w której więcej jest estetyki rodem z urbanowego „Nie”, aniżeli próby rozliczenia się z przeszłością w kontekście „wojny na górze”. Na szczęście jednak film Szołajskiego należy do wyjątków będących bardziej ilustracją czasu, aniżeli jedną z propozycji czytania historii wielkiego ruchu. Zmiana paradygmatu, a więc przełom 1989 roku zaowocował innym podejściem, w tym również nieznanym wcześniej systemem finansowania kinematografii. To on okazał się najtrudniejszym przeciwnikiem w nowej rzeczywistości politycznej.
Autorami recenzowanej książki są prof. Krzysztof Kornacki (pierwsza i trzecia część) i Arkadiusz Bilecki (część druga). Znaczna część pracy (ponad 80 procent) jest więc dziełem pierwszego z nich. Autorzy nie tylko przedstawiają problematykę prezentowaną na ekranie i kontekst powstania każdego z filmów, ale też odważnie je komentują. Odważnie, bo wcielają się w rolę recenzentów. Ta ostatnia sfera jest nie mniej ciekawa – czytelnik może bowiem skonfrontować swoją ocenę z oceną autorów. I zapewne nie zawsze się z nią zgodzi. To niewątpliwie mocna strona ich pracy.
Różne były losy tych filmów, niektóre stały się „półkownikami”, co wzmocniło ich legendę. Inne były efektem poszukiwania sposobu opowiadania o latach osiemdziesiątych, dylematach ludzi, ich wzlotach i upadkach. Nie wszystkie są dziełami wybitnymi, ale każde z nich można potraktować jako dziecko swoich czasów. Warto jednak do „Solidarności na ekranie” zajrzeć chociażby po to, by w tym coraz bardziej obszernym zbiorze znaleźć coś, czego nie widzieliśmy (a o czym może nawet nie mieliśmy pojęcia) i po prostu zaplanować seans.
Do tych godnych polecenia zaliczyć można „Ostatni dzwonek” Magdaleny Łazarkiewicz. Paradoksalnie reżyseria nie jest najlepsza, jednak film broni się ciekawym scenariuszem Włodzimierza Boleckiego i ponurą, przygnębiającą wizją lat osiemdziesiątych. Nie jest to film optymistyczny, bo tego spodziewamy się chcąc obejrzeć młodzieżowy film nakręcony u schyłku dekady. Defetystyczna wizja scenarzysty na szczęście nie sprawdziła się, jednakże stanowi ona obraz niepewności, zagubienia, braku nadziei i perspektyw licealistów-maturzystów, którzy w starciu z systemem muszą ponieść porażkę.
Instytutowi Dziedzictwa Solidarności należą się duże brawa za wydanie „Solidarności na ekranie”. Otrzymaliśmy bogato udokumentowaną, sprawnie poprowadzoną opowieść o ważnym segmencie naszej kultury, który zdecydowanie wykracza poza typową rozrywkę. Co warto podkreślić – książkę można pobrać za darmo na stronach instytucji, ale też można się zaopatrzyć w egzemplarz drukowany. Zachęcam do lektury.
Zainteresowała Cię nasza recenzja? Koniecznie pobierz za darmo książkę Krzysztofa Kornackiego i Arkadiusza Bileckiego „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”!
Tę i pozostałe publikacje można pobrać w formacie PDF na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.