Krzysztof Brzechczyn – „Umysł Solidarnościowy. Geneza i ewolucja myśli społeczno-politycznej Solidarności w latach 1980–1989” – recenzja i ocena

opublikowano: 2023-05-13, 07:03
wolna licencja
Mimo, że od upadku PRL minęło ponad trzydzieści lat, to na polskiej scenie politycznej, nadal główną rolę odgrywają ugrupowania, które odwołują się do dziedzictwa „Solidarności”. O tym, jak wiele nurtów, poglądów oraz idei powstało wokół legendarnego związku zawodowego, dowiemy się z monografii „Umysł solidarnościowy” Krzysztofa Brzechczyna.
reklama

Krzysztof Brzechczyn – „Umysł Solidarnościowy. Geneza i ewolucja myśli społeczno-politycznej Solidarności w latach 1980–1989” – recenzja i ocena

Krzysztof Brzechczyn
„Umysł Solidarnościowy. Geneza i ewolucja myśli społeczno-politycznej Solidarności w latach 1980–1989”
nasza ocena:
9/10
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
388
ISBN:
978-83-8229-619-8
EAN:
9788382296198

Poza mitycznymi sloganami typu demokracja, pluralizm, wolność, niewielu czołowych polityków wywodzących się z opozycji antypeerelowskiej lubi, gdy przypomina się o ich pomysłach, jakie głosili przed 1989 rokiem. Na temat „Solidarności” powstała niezliczona liczba publikacji. Wśród nich znajdzie się kilka prac, które obowiązkowo należy przeczytać. Jedną z takich książek jest „Umysł solidarnościowy”, autorstwa Krzysztofa Brzechczyna, który od wielu lat zajmuje się między innymi zagadnieniami związanymi z ewolucją realnego socjalizmu, upadku imperium sowieckiego, transformacją ustrojową.

Głównym celem publikacji jest przedstawienie genezy i ewolucji solidarnościowej myśli społeczno-politycznej w latach 1980–1989. Na początku otrzymujemy wyjaśnienia metodologiczne, czym w ogóle był Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, a także co kryło się pod terminem opozycji politycznej. Historyk pokazuje, kiedy mamy do czynienia z rewolucją zorganizowaną, a kiedy możemy mówić o rewolucji pełnej. Dodatkowo przedstawia kontekst wydarzeń, które spowodowały wybuch niezadowolenia społecznego przeciwko komunistycznej władzy. Nie będzie przy tym niespodzianki, że masowe protesty w PRL były przede wszystkim wynikiem podwyżek cen mięsa. Zresztą kto wie, jakby potoczyłyby się losy lipcowo-sierpniowych strajków w 1980 roku, gdyby w zakładowych bufetach Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL „Świdnik”, nie zmieniono ceny kotleta z 10,20 zł do 18,10 zł…

W kolejnej części książki Brzechczyn opisuje główne nurty myśli społeczno-politycznej w latach 1945–1970. Przez trzy lata powojenne, niezależnymi od komunistów były koncepcje programowe Polskiego Stronnictwa Ludowego, katolicka nauka społeczna prezentowana przez Episkopat i katolików świeckich oraz propozycje ideowe Polskiej Partii Socjalistycznej. W wyniku odwilży październikowej w 1956 roku, zaczęła oficjalnie kształtować się myśl katolicko-pozytywistyczna, myśl rewizjonistyczna i myśl katolicko-niepodległościowa. Do najistotniejszej deklaracji programowej myśli rewizjonistycznej należał List otwarty do partii, autorstwa Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, który historyk porównuje z deklaracją Mijają lata powstałej w środowisku „Ruchu”. Co ważne, z tych dwóch środowisk powstaną w drugiej połowie lat siedemdziesiątych – jawne grupy opozycyjne jak Komitet Obrony Robotników oraz Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela.

Bardzo interesująco w książce zostały zawarte problemy rozwoju opozycyjnej myśli społeczno-politycznej w epoce rządów Edwarda Gierka. To one będą stanowić preludium programowe „Solidarności” w 1980 roku. Autor przypomina jak środowiska postrewizjonistyczne, zaczęły szukać potencjalnych sojuszników w niezależnych od państwa kręgach społeczeństwa. Jednym z efektów było na nowo określenie stanowiska byłych rewizjonistów wobec Kościoła. A początkiem była dyskusja nad książką Bohdana Cywińskiego Rodowody niepokornych, która określała inteligencję lewicową oraz prawicową, pozostającą w kręgu światopoglądowego oddziaływania katolicyzmu. Chodziło oto, że wspólną wartością obu inteligenckich środowisk jest podstawa oparta na dialogu i wzajemnym szacunku do drugiego człowieka. Zaproszenie do dyskusji przyjął Jacek Kuroń, który w swoich esejach „Chrześcijanie bez Boga czy Postawy ideowo-etyczne a więź społeczna nawiązywał do tego, co pisał Cywiński. Również Adam Michnik w książce Kościół, lewica, dialog, podawał, że laicką lewicę zbliżył do Kościoła i chrześcijaństwa dopiero komunistyczny totalitaryzm. Ponadto uważał, że ludzie lewicy powinni bronić nieskrępowanego rozwoju kultury katolickiej w Polsce.

reklama

Ważnym wątkiem publikacji jest zaprezentowanie polemiki na temat organizacyjnej formuły opozycji, jaka toczyła się w latach siedemdziesiątych. Na przykład Jacek Kuroń przewidywał, co musi się stać, aby powstał masowy ruch społeczny: Robotnicy w trakcie wybuchu są tą siłą, która zawsze zmusza władzę totalitarną do ustępstw. Nie mogą jednak porozumieć się bez pośrednictwa środków masowego przekazu, i co za tym idzie, sformułować programu i zorganizować się. Przy czym, co nie mniej ważne, brak im niezbędnych kwalifikacji zawodowych do działalności programotwórczej i organizacyjnej. Najprościej rzecz ujmując, to połączone siły robotników i inteligencji stanowiły prawdziwą siłę wobec niedemokratycznego ustroju. Mamy tutaj również przedstawiony spór Jacka Kuronia z Leszkiem Moczulskim o sposobach działania. Lider KOR opowiadał się za działalnością jawną, ponieważ konspiracyjna organizacja jest narażona na ryzyko dekonspiracji. Po drugie tajność ogranicza działalność, a jej skryte struktury powodują wewnętrzne manipulacje, podejrzliwość, nieufność. Moczulski był za scentralizowaną, hierarchiczną strukturą, z rozbudowanymi tajnymi ośrodkami. Na przykład Antoni Macierewicz w okresie działalności w KOR przekonany był o szybkim upadku opresyjnego systemu, dlatego krytykował szukanie sojuszników w Kościele oraz w innych oficjalnych instytucjach. Zaś Michnik uważał, że panujący totalitaryzm jest trwały i rozważał hipotetyczne warunki zawarcia kompromisu z władzą. Co ciekawe, to po wprowadzeniu stanu wojennego, Macierewicz postulował sojusz armii, Kościoła i opozycji. Natomiast późniejszy redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” był wtedy zapiekłym przeciwnikiem jakiegokolwiek kompromisu.

Warto przypomnieć, że Jacek Kuroń i Adam Michnik postulowali status Polski na wzór Finlandii – parlamentarnej demokracji, ale ograniczonej w polityce zagranicznej i wewnętrznej, jeśli nie narusza interesów Związku Sowieckiego. Moczulski stwierdził, że tylko odzyskanie przez Polskę niepodległości jest warunkiem budowy trwałej demokracji. Lider KPN podważał sensowność istnienia antykomunistycznej grupy politycznej, która zyskawszy zaufanie Moskwy, mogłaby zastąpić PZPR.

reklama

Takowych debat w opozycji przedsierpniowej było więcej. Powstawały raporty o pogarszającej się sytuacji społeczno-gospodarczej. W kryzysie dostrzegano szansę wybudowania instytucjonalnych mechanizmów, które demokratyzowałby system czy polepszałyby gospodarkę. Jednym z pierwszych tego typu raportów był Memoriał. Raport o stanie Rzeczypospolitej i drogach wiodących do jej naprawy” ogłoszony przez Leszka Moczulskiego. Innym ważnym dokumentem była broszura przygotowana przez niezależnych ekonomistów pt. Uwagi o sytuacji gospodarczej kraju. Znalazły się tam celne kwestie dotyczące roli związków zawodowych w PRL. Sugerowano, aby było w nich większe usamodzielnienie, a nie budowanie ich jako kopię zachodnich związków zawodowych, których realia ekonomiczne były zupełnie inne. Wielu ekspertów uważało, że nie sposób przeprowadzić reformy gospodarczej bez trwałej zmiany politycznej, która w socjalizmie jest rzeczą najtrudniejszą do zrobienia. Wszelkie dyskusje ideowe miały w tamtym czasie pełnić funkcję społeczną. Ich celem było wypracowanie optymalnego programu politycznego, który nie wiązałby się bezpośrednio z przejęciem władzy – podkreśla Krzysztof Brzechczyn.

Kluczowym aspektem książki jest ujęcie programów, nurtów i całego zarysu społeczno-politycznego po powstaniu „Solidarności”. Autor dokonuje analizy postulatów robotniczych, które występowały w poszczególnych zakładach podczas lipcowo-sierpniowych strajków. Wyłoniła się wtedy wizja przyszłego programu i wykształcił się charakter związku zawodowego. Ponadto historyk wskazuje, dlaczego to właśnie strajk w Stoczni Gdańskiej stał rewolucją pełną, a nie np. strajk w Świdniku.

Pierwszym poważnym zarysem jedności programowej „Solidarności” był dokument Kierunki działania Związku w obecnej sytuacji kraju. Tezy do dyskusji, który powstał w Ośrodku Prac Społeczno-Zawodowych przy KKP NSZZ „Solidarność”. Pisano w nim, iż głównymi źródłami inspiracji związku zawodowego miały stać się: najlepsze tradycje narodu, etyczne zasady chrześcijaństwa, polityczne wezwania demokracji i socjalistyczna myśl społeczna. Oprócz warstwy aksjologicznej, wyróżnione zostały kwestie powołania samorządów pracowniczych, jako niezbędny element reformy gospodarczej. Najważniejszym dokumentem i de facto programem „Solidarności” opartym na samorządach pracowniczych stanie się „Rzeczpospolita Samorządna”, która została sformułowana podczas trwającego I Krajowego Zjazdu Delegatów na przełomie września i października w 1981 roku. Tutaj należy przypomnieć, że praktycznie do końca lat osiemdziesiątych, pomysł samorządów pracowniczych będzie nieustannie przypominany przez opozycję solidarnościową.

reklama

Problem w tym, że idea gospodarki opartej na samorządności pracowniczej była od samego początku anachroniczna, gdyż nigdzie na świecie nie została wprowadzona – tłumaczy prof. dr hab. Krzysztof Brzechczyn. Generalnie kierunki działania, jakie zostały przyjęte przez opozycję antypeerelowską w latach 1980–1981, również szerzej nie zaistniały. Cytowany w książce Jacek Kuroń podczas posiedzenia Krajowej Komisji Porozumiewawczej w lipcu 1981 roku, mówił, że sytuacja w której jesteśmy teraz – i to jest najbardziej dramatyczne – charakteryzuje się tym, że stary porządek obalono i nie podjęto nawet próby stworzenia nowego. Żyjemy na pustyni społecznej, postępuje rozkład gospodarki, rozkład funkcjonowania różnych instytucji życia społecznego i w tej dziedzinie nic się nie zmienia, bo nie może się zmienić, ponieważ nie ma sił, które by się za to wzięły. Wynikało to z faktu, że „Solidarność” była organizacją, której celem była obrona społeczeństwa przed władzą. Natomiast przejęcie władzy naruszałoby interesy Związku Sowieckiego, więc „rewolucja” według Kuronia musiała świadomie się ograniczać.

Po wprowadzeniu stanu wojennego w całym kraju zaczęły powstawać struktury podziemne. Zastanawiano się, jaki kształt ma przyjąć antykomunistyczny opór. Czy ma być on hierarchiczny (państwo podziemne), czy zdecentralizowany (społeczeństwo podziemne). Drugą kwestią był wybór wpływania na władzę poprzez organizowanie cyklicznych strajków ostrzegawczych (krótki skok). Albo samoorganizacja społeczeństwa, które ignoruje różne dziedziny życia społecznego, co w konsekwencji ma doprowadzić do ewolucji systemu (długi skok). Autor porównuje na przykładzie wytworzonych grup opozycyjnych jak Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolski Komitet Oporu, RKS NSZZ „S” Regionu Dolny Śląsk, RKS NSZZ „S” Regionu Mazowsze – koncepcje prowadzenia działalności. Koniecznie każdy czytelnik powinien zwrócić uwagę na Postulaty gospodarcze, jakie proponowała TKK NSZZ „Solidarność” w październiku 1985 roku. Reforma gospodarki obejmowałaby przywrócenie pluralizmu związkowego, ponownej legalizacji „Solidarności”, zniesienie nomenklatury w gospodarce, likwidację ministerstw branżowych, ograniczenie o połowę zatrudnienia w administracji państwowej, zniesienie rozdawnictwa i oddziaływania organów państwa na bieżącą dzielność przedsiębiorstw. Swoją drogą, część tych postulatów nadal jest aktualna i jakoś niemożliwa do zrealizowania, choć od ich ogłoszenia niedługo minie czterdzieści lat.

Ignorowanie przez władzę wysuwanych wezwań, apeli o powrót do polityki kompromisu doprowadziły do wyłonienia się alternatywnych orientacji politycznych. W rozdziale poświęconej okresowi 1981–1986 mamy zarysowane trzy orientacje polityczne: centrowo-kompromisowa, ugodowo-prawicowa oraz radykalno-niepodległościowa. W tej pierwszej koncepcji, której liderami byli Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki. wzywano do zachowywania niezależności, organizowania samoobrony społecznej, przeciwdziałania społecznym skutkom zapaści cywilizacyjnej. W myśli ugodowo-prawicowej, która skupiała zespoły redakcyjne „Głosu”, „Wiadomości”, „Polityki Polskiej” – uważano, że aparat partyjny wspierany przez Moskwę będzie dążył do odbudowy państwa partyjnego, przy jednoczesnym stosowaniu przemocy. Z tego powodu armia powinna być skłonna do zawarcia porozumienia z „Solidarnością” i Kościołem. Proponowano władzy ugodę w obszarze gospodarki, rezygnując częściowo z przywrócenia „Solidarności”. Orientacja radykalno-niepodległościowa dotyczyła między innymi „Solidarności Walczącej” czy Liberalno-Demokratyczną Partii „Niepodległość”. Obie grupy jednoznacznie postulowały odzyskanie niepodległości i obalenie komunizmu. Popierano takie formy działalności jak rozrzucanie ulotek, demonstracje, strajki, możliwość stosowania przemocy w obronie własnej.

reklama

Ostatni rozdział zapewne wzbudzi wśród czytelników najwięcej emocji, ponieważ poświęcony jest drodze do Okrągłego Stołu oraz ukazaniu stanowisk środowisk opozycyjnych w kwestii kompromisu z władzą komunistyczną. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych, wśród członków opozycji toczyła się dyskusja wokół czterech aspektów: modelu działania (jawnego, legalnego, konspiracyjnego), formuły „Solidarności” jako związku zawodowego lub ruchu społecznego, sposobu legalizacji „Solidarności” oraz zasada zawarcia kompromisu z władzą – wskazuje Brzechczyn.

W maju 1987 roku grupa sześćdziesięciu działaczy skupionych wokół Lecha Wałęsy wydała oświadczenie opisujące stan polskiego społeczeństwa oraz wskazując drogi naprawy. Ukazali w nim trzy rodzaje praw, bez których nie można mówić o normalnym rozwoju kraju, jak prawo do niepodległości, prawo do życia w demokracji, prawo do samodzielnego kształtowania ładu gospodarczego. Oferta tak zwanej „60” w kwestii zawarcia kompromisu, pozostawała bez odpowiedzi do czasu wybuchu drugiej fali strajków latem 1988 roku: Stało się tak, ponieważ reformistyczny ruch społeczny odznacza się mniejszą siłą społecznego nacisku na władze niż ruch rewolucyjny. Ponieważ nie jest w stanie niczego samodzielnie na władzy wymusić, nie pozostaje mu nic innego, jak odwoływać się do racjonalności władzy i uświadomić jej, że zawarcie kompromisu zgodne jest z jej realnymi interesami; władza uzna zaś tę argumentację wówczas, gdy okaże się to dla niej korzystne – przeczytamy w publikacji wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej. Wynikało to również z tego, że „Solidarność”, która w latach 1980–1981 była masowym rewolucyjnym ruchem społecznym, po wprowadzeniu stanu wojennego, skurczyła się do poziomu konspiracyjnego ruchu, aby przez ostatnie trzy lata PRL stać się swego rodzaju „półjawnym reformistycznym ruchem”.

reklama

Gwoli przypomnienia, to ówczesna władza zdecydowała się zasiąść do rozmów z częścią opozycji demokratycznej, aby społeczeństwo zaakceptowało proponowane reformy mające na celu dźwignięcie kraju z permanentnego kryzysu. Gdyby ta sztuka udała się wcześniej, to nikt nie proponowałby żadnych rozmów. Komuniści nie chcieli dopuścić do siebie myśli, że po wyborach czerwcowych będą musieli dzielić się realną władzą z obozem solidarnościowym. Nie zakładali też utraty władzy. To także generał Kiszczak i spółka decydowali o tym, z kim ostatecznie zasiądą przy historycznym stole przeczuwając, że ówcześni liderzy „Solidarności” zgodzą się skorzystać z ich propozycji podjęcia rozmów. A obawiali się oni tych najbardziej radykalnych głosów młodej opozycji antykomunistycznej odrzucającej postulat jakiekolwiek kompromisu z komunistami.

Autor na koniec przypomina, że po powstaniu rządu Tadeusza Mazowieckiego nastąpił podział na zwolenników kontynuowania ówczesnej ewolucji politycznej oraz politycznego przyspieszenia. Ci pierwsi uważali, że zasada pacta sunt servanda powinna obowiązywać bez względu na zmieniające się okoliczności wewnętrzne i zewnętrzne. Czołowymi przedstawicielami tego stanu rzeczy byli Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Adam Michnik oraz ich polityczne zaplecze w postaci Unii Demokratycznej. Brak późniejszego przyspieszenia w reformowaniu państwa spowodował narastającą krytykę – zarówno w obozie solidarnościowym, jak i wśród samego społeczeństwa. Najważniejszymi zwolennikami przyspieszenia, czyli jak najszybszego przeprowadzenia wolnych wyborów do Sejmu, wyboru Prezydenta, rozwiązanie instytucji, które były podporą komunistycznej władzy, ustanowienie lustracji – byli Lech Kaczyński i Jarosław Kaczyński.

W tym aspekcie Krzysztof Brzechczyn stawia dość interesującą tezę dotyczącą wejścia Polski do NATO. Zgodnie z zawartym porozumieniem wybrany w czerwcu 1989 roku parlament, miał obradować do 1993 roku. A gen. Wojciech Jaruzelski mógłby sprawować urząd prezydenta do 1995 roku. Natomiast proces wstępowania Polski do NATO, rozciągnięty był na całe lata dziewięćdziesiąte. Rozpoczął się 21 grudnia 1991 r., podczas wygłoszonego exposé premiera Jana Olszewskiego, a zakończył się 12 marca 1999 roku złożeniem przez ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka, dokumentów ratyfikacyjnych w amerykańskim Independence. A ponieważ trudno sobie było wyobrazić, żeby Jaruzelski chciał członkostwa Polski w NATO, to cały proces przystępowania do paktu – gdyby umowy Okrągłego Stołu literalnie obowiązywały – mógłby rozpocząć się dopiero po 1995 roku. Pytanie tylko, czy byśmy zdążyli. W sierpniu 1999 roku, premierem Rosji został Władimir Putin – zastanawia się autor „Umysłu solidarnościowego”.

Za niecały miesiąc rozpoczną się obchody związane z wyborami kontraktowymi, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku. Z tej okazji każdy, kto się interesuje lub zajmuje badaniami dotyczącymi „Solidarności”, powinien sięgnąć po publikację profesora Krzysztofa Brzechczyna. Dzięki temu będzie można wtedy zrozumieć, dlaczego historia „Solidarności” budzi tak wiele emocji oraz jak zostanie wykorzystana do bieżącej walki politycznej.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Krzysztofa Brzechczyna „Umysł Solidarnościowy. Geneza i ewolucja myśli społeczno-politycznej Solidarności w latach 1980–1989” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

reklama
Komentarze
o autorze
Maciej Gach
Politolog, współpracownik Radia Gdańsk. Jego zainteresowania koncentrują się wokół funkcjonowania systemów politycznych i partyjnych w Europie oraz zagadnień związanych z najnowszą historią Polski po 1945 roku. Zapalony miłośnik biegania.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone