Krywaniu, Krywaniu wysoki…
Krywań – zobacz też: Lech Kościelak — „Historia Słowacji” – recenzja i ocena
Pomiędzy malowniczymi dolinami Koprową i Bielańską góruje wspaniały szczyt, którego charakterystyczny, wybijający się ku górze wierzchołek dumnie króluje nad tatrzańskim krajobrazem. Wygląd góry zadziwiał tutejszych mieszkańców na tyle, że górę zaczęli nazywać Krzywaniem lub Krywaniem. Niemal do końca XVIII stulecia wierzono, że to najwyższy szczyt Tatr. W rzeczywistości do tego miana brakuje Krywaniowi około 161 metrów. Przekonanie o dominacji masywu nad pozostałymi wierzchołkami nie było jednak bezpodstawne. Różnica wysokości pomiędzy szczytem a dnem Doliny Koprowej wynosi blisko 1400 metrów, co daje największą wysokość względną w tej części Karpat. Krywań wyróżnia się więc w górzystym otoczeniu, a z jego szczytu rozpościera się wspaniały widok na okoliczne doliny. Niektórzy mogliby nawet odnieść wrażenie, że stając na jego wierzchołku są wstanie zobaczyć całą Słowację. Jak wspomina jeden z XIX-wiecznych taterników: Mało było widoków równych co do straszności przyrody.
Krywań – Góra złota
Cechy geograficzne góry niewątpliwie wpłynęły na jej miejsce w kulturze i życiu mieszkańców okolicy. Krywań budził wszak nie tylko podziw, ale i grozę. Szczyt wydawał się być niedostępny, a jakiekolwiek próby jego zdobycia zarezerwowane dla najodważniejszych śmiałków. Prawdopodobnie pierwszymi zdobywcami tego szczytu byli górnicy wydobywający złoto w Krywańskich Baniach położonych pomiędzy Krywańską Przełączką a Pawłowym Grzbietem, na wysokości około 2100 m n.p.m. Wydobycie złotego kruszcu na zboczu Krywania rozpocząć się mogło nawet już w czasach królowania na Węgrzech – do których należała Słowacja – Macieja Korwina (1458–1490).
Pierwsze próby pozyskiwania cennego metalu przyniosły jednak od razu wyraźne problemy, które sprawiała góra broniąca się przed intruzami. Zmienny klimat, długie okresy zalegania śniegu i żmudne, męczące podejście pod górę nie sprzyjało efektywnemu wydobyciu. Na dodatek złoża nie były wystarczająco duże, aby pokryć koszty i pozwolić na osiągnięcie znaczących dochodów, w związku z czym działanie kopalń przerwano. Do pomysłu wracano jednak kilkakrotnie, ostatni raz pod koniec XVIII wieku. Za każdym razem góra broniła się skutecznie. Pozostałości po dawnych kopalniach można do dziś oglądać, wędrując niebieskim szlakiem. Ci, którzy jako pierwsi mogli ujrzeć zapierający dech w piersiach widok z krywańskiego szczytu, pozostają anonimowi.
Pierwsi zdobywcy
Oficjalnie za zdobywcę Krywania uznaje się Andrzeja Jonasza Czirbesza, pastora ewangelickiego i podróżnika, który 4 sierpnia 1772 roku usiadł na szczycie góry w towarzystwie lokalnych przewodników (być może tutejszych górników). Wrażenia z niesamowitej wprawy opisał on w dziele Beschreibung einer karpathischen Bergreise, auf den so genannten Kriwan, samt den dabey gemachten Beobachtungen, będącym jednym z pierwszych syntetycznych opisów Tatr. Od tego wejścia rozpoczęła się eksploracja góry, na którą wędrowali kolejni śmiałkowie. Wśród nich był także Polak, Stanisław Staszic, który zdobył ją 12 sierpnia 1805 roku.
Do historii Tatr przeszło jednak przede wszystkim inne podejście. 4 sierpnia 1840 roku Krywań zdobyć miał król saski Fryderyk August II. Na pamiątkę tego wydarzenia na szczycie góry umieszczono pomnik z żelaza w kształcie piramidy z napisami w języku łacińskim, niemieckim i węgierskim. Upowszechnianie się wspinaczek wysokogórskich jako formy rekreacji powodowało, że szczyt odwiedzano coraz częściej. Okazało się zresztą, że podejście pod Krywań nie jest tak trudne, jak wcześniej podejrzewano. Jak napiszą autorzy hasła dotyczącego góry w „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich”: „wycieczka […] nie wystawia turysty na próbę odwagi i śmiałości; nawet kobiety na Krywań mogą wejść bez narażenia się na niebezpieczeństwo”. Rzeczywiście droga na szczyt nie jest zbyt wymagające pod względem technicznym. Kłopoty sprawić może żmudna, stroma trasa, która wymaga od turysty dużej kondycji i dobrego przygotowania fizycznego.
Przed narodzinami Słowacji
Krywań, który przez lata wydawał się być niedostępny, zyskał na popularności. Obok niewątpliwego uroku krywańskiej grani, kolejnych podróżników zachęcał atrakcyjny i stosunkowo łatwy szlak. Wraz z rozwojem ruchu turystycznego wokół góry narastać zaczęła legenda związana z kształtowaniem się słowackiego ruchu narodowego. Zafascynowani romantyzmem młodzi Słowacy zaczęli poszukiwać symboli ważnych dla budowy wspólnoty nie tylko etnicznej, ale także narodowej. W przypadku Słowaków nie było to jednak łatwe. Brakowało tradycji państwowotwórczych, a dzieje Słowacji nieodłącznie związane były z Królestwem Węgier. Poczucie odrębności od Madziarów, pomimo różnic językowych, nie było wcale powszechne. Język słowiański, czy nawet wyraźne odrębności kulturalne, nie były wystarczające, aby wśród mieszkańców Górnych Węgier – jak nazywano wówczas Słowację – zbudować poczucie samoświadomości i wzbudzić chęć budowy własnego państwa. Potrzebny był impuls, który z niezorganizowanej grupy etnicznej stworzy społeczność gotową do podkreślenia swojej odrębności i niezależności.
Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”
Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3
Po okresie wojen napoleońskich, w opozycji do powiedeńskiego ładu, w Europie Środkowo-Wschodniej kiełkować zaczęła idea wielkiego odrodzenia słowiańskiego, zakładająca zjednoczenie wszystkich Słowian i budowy wspólnego organizmu państwowego.
Panslawizm padł na szczególnie podatny grunt na terenie Czech i Słowacji. Nie stało się tak przypadkiem. W przeciwieństwie do terytoriów byłej Rzeczpospolitej, gdzie żywa jeszcze była pamięć o dawnej potędze, a polska kultura rozwijała się nawet pod obcym panowaniem, nasi południowi sąsiedzi budzili się dopiero z letargu, jaki zafundowała im historia. Dla Polaków rozbiory były upadkiem państwa, nie zaś narodu, który nadal istniał i dążył do rekonstrukcji Rzeczpospolitej. Idee panslawistyczne stały w sprzeczności z tymi dążeniami, bowiem interesy Polaków rozpływały się w interesach innych narodów słowiańskich. Dla Słowaków i Czechów odrodzenie słowiańskie było szansą na nie tylko na odbudowę, co wręcz stworzenie od podstaw ich języka, kultury i świadomości narodowej. Czesi, którzy po wojnie 30-letniej wymazani zostali z mapy kulturowej Europy, i Słowacy, którzy kisili się w madziarskim sosie, pomimo wyraźnych różnic językowych poszukiwali wspólnie nowego początku, który pozwoliłby im odrodzić w sobie poczucie odrębności. Wstępem miało być zrozumienie i odkrycie słowiańskości społeczeństw zamieszkujących Czechy, Morawy i Górne Węgry.
Góra święta
Idea panslawistyczna łączyła w sobie romantyczną wizję powrotu do źródeł, fascynację kulturą ludową, bunt przeciwko ładowi wiedeńskiemu i ogromną chęć stworzenia nowego, szczęśliwszego i bardziej sprawiedliwego porządku. Pod jej wpływem znajdowała się z pewnością mieszczańska młodzież słowacka, która uczęszczając do gimnazjów lub na uczelnie wyższe, mogła spotkać się z pismami panslawistów. Szczególnie mocno ich myśli trafić musiały do młodego ewangelika z Uhroveca - Ľudovíta Štúra. W 1829 roku rozpoczął edukację w liceum ewangelickim w Bratysławie, gdzie w 1803 roku stworzono Instytut Języka i Literatury Czesko-Słowackiej.
Zarówno pod wpływem pedagogów, jak i rówieśników skupionych wokół tutejszego Towarzystwa Naukowego, Štúra ogarnęła fascynacja językiem słowackim i lokalną kulturą. Teksty związane z jego zainteresowaniami nie były jednak wyłącznie naukowymi opracowaniami, lecz także swoistymi deklaracjami ideowymi podkreślającymi potrzebę budowy niezależnej świadomości słowackiej. Wielkie znaczenie w jego działalności odgrywała również inspiracja polskim romantyzmem, choć – trochę wbrew samym Polakom – rozumianym w szerokim kontekście kultury słowiańskiej. Po polskiej stronie Tatr Słowacy odnajdowali bodziec i wzór do działania. Za przykładem polskich filomatów i filaretów, skupieni wokół Štúra młodosłowacy organizowali wycieczki połączone z miniwykładami historycznymi i wspólnym czytaniem literatury słowiańskiej.
16 sierpnia 1841 roku, odbyła się jedna z najważniejszych wypraw, która na stałe zapisała się na kartach dziejów Słowacji. Grupa stúrowców postanowiła zdobyć Krywań. Wybór nie był przypadkowy. Wyraźnie górujący nad otoczeniem szczyt z charakterystycznym wierzchołkiem, o znaczącej roli w w tatrzańskiej kulturze, wydawał się być doskonałym symbolem rodzącego się ruchu narodowego i jego ambicji, a także metaforą nieskrępowanej wolności. Pierwsi działacze narodowi i ich kontynuatorzy wdrapywali się więc na Krywań, a ich wędrówki zamieniały się w swoiste sympozja naukowe, w czasie których kształtowała się ich myśl.
Góra mit
Szczyt urósł więc do rangi miejsca mitycznych narodzin Słowacji. W pieśni Dobrovoľnícka, której tekst stał się później hymnem naszych południowych sąsiadów, Krywań stał się miejscem, w którym w sytuacji zagrożenia kraju powinni zebrać się Słowacy, aby bronić ojczyzny. Góra integrowała więc społeczność słowacką, a jej widziany z daleka wierzchołek był pewnego rodzaju latarnią, której światło gromadzić miało lud w chwilach radości, niebezpieczeństwa czy tryumfu. W roku 1923, kilka lat po stworzeniu państwa czechosłowackiego, dzień wchodzenia na Krywań zyskał rangę święta narodowego, a wspinaczka była manifestacją patriotyzmu połączonego z nieskrywanym entuzjazmem po odzyskaniu wolności.
Krywań jeszcze raz w historii Słowacji odegrał rolę niebagatelną, potwierdzając jakby swoją mityczną rolę. W czasie Słowackiego powstania narodowego w 1944 roku góra stała się schronieniem dla walczących partyzantów. Będąc doskonałym punktem widokowym i posiadając niemałe walory obronne, mogła stanowić pewnego rodzaju twierdzę dla powstańców. Z tamtego czasu pozostały legendy o walczących tam zgrupowaniach oraz rozsiane na zboczu Grotnika (pagórka należącego do masywu Krywania) ziemianki nieco buńczucznie zwane bunkrami. Góra spełniła więc nadzieje, jakie pokładano w niej zgodnie ze słowami narodowej pieśni. Wokół obrony szczytu narósł mit skutecznie podsycany przez władze komunistyczne. W roku 1960 ustanowiono nowy herb słowackiej części Czechosłowacji. Widoczny był w nim szczyt Krywania oraz płomień zwany vatrą – symbol Słowackiego Powstania Narodowego.
Dla Słowaków Krywań stał się więc górą świętą, mocno związana z ich tożsamością. Co roku w okolicach 16 sierpnia, dla upamiętnienia wędrówek Štúra i jego zwolenników, organizowane są narodowe wejścia na szczyt Krywania. Choć przybierają czasem wydźwięk mocno nacjonalistyczny, stanowią ważną datę w kalendarzu Słowaków. Kilkugodzinna wędrówka daje im poczucie łączności z legendarnym początkiem państwa, które zaczęło się od żywych dyskusji na szczycie tajemniczej góry.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Wybrana bibliografia:
- Antoni Giza, Słowacki ruch narodowy w XIX i początkach XX wieku (do roku 1914), Wydawnictwo Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2000.
- Halina Janaszek-Ivanickova, Kochanek Sławy. Studium o Ľudovície Štúrze, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1978.
- Lech Kościelak, Historia Słowacji, Ossolineum, Wrocław 2010.
- Jerzy Tomaszewski, Czechy i Słowacja, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2008.
- Józef Nyka, Tatry słowackie. Przewodnik, wyd. 2, Wyd. Trawers, Latchorzew 1998.
- Dusan Skvarna, O genezie nowoczesnych słowackich symboli narodowych, [w:] Węgry i dookoła Węgier. Narody Europy Środkowej w walce o wolność i tożsamość w XIX i XX wieku, TW „Historia Iagellonica”, Kraków 2005.
- Marcela i Marián Bednárovci, Ľudovít Štúr 1815–1856, [dostęp: 18 sierpnia 2012], <[http://www.stur.sk/]>.