Krystyna Kurczab-Redlich – „Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina” - recenzja i ocena
Krystyna Kurczab-Redlich, autorka książki, niewątpliwie zna Rosję. Przez blisko ćwierć wieku była korespondentką polskich mediów w tym kraju. Szczególny rozgłos zdobyły jej filmy dokumentalne poświęcone drugiej wojnie czeczeńskiej. Jej zaangażowanie w nagłaśnianiu wydarzeń w Czeczenii zaowocowało zgłoszeniem przez Amnesty International i Helsińską Fundację Praw Człowieka do pokojowej Nagrody Nobla.
Czym właściwie jest książka zatytułowana Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina ? Czy to biografia prezydenta Federacji Rosyjskiej? Dogłębne studium mechanizmów rządzących putinowską Rosją? I tak, i nie. Książka po części jest i jednym i drugim, ale nie do końca i nie tylko, zawiera ona bowiem także elementy reportażu. Na pewno nie jest to praca stricte naukowa. Co absolutnie nie jest zarzutem.
Książka jest pasjonująco napisana. Choć liczy przeszło 700 stron, to da się „połknąć”, w kilka wieczorów. Wynika to przede wszystkim z ogromnego żaru z jakim autorka opisuje tytułowego bohatera, oceniając go zresztą bardzo krytycznie. Żarliwość jest zarazem zaletą, jak i wadą pracy. Z pewnością dzieło spełniające kryteria obiektywnej pracy naukowej powinno trzymać się zasady sine ire et studio. Już sam ten fakt pokazuje, że w tej kategorii Wowa, Wołodia, Władimir po prostu się nie mieści. Z drugiej jednak strony, Władimir Putin wciąż rządzi Rosją, tym trudniej mówić tu zatem o pracy historycznej. Co więcej, w tej książce twarda faktografia miesza się z danymi nieoficjalnymi i zwykłymi plotkami, partiami reporterskimi i publicystycznymi, wypełnionych mocno subiektywnymi ocenami autorki.
Jak już wspomniałem, książka ma ok. 700 stron, z czego mniej więcej połowa poświęcona jest drodze Putina do władzy oraz jego rządom. Autorka rozpoczyna od najmłodszych lat prezydenta już na starcie podkreślając niewygodne fakty. Podaje argumenty za tezą, że biologiczna rodzina dzisiejszego rosyjskiego prezydenta nie jest tożsama z tą, która go wychowywała. Obraz młodości Władimira Putina kreślony przez Kurczab-Redlich stanowi uosobienie przeciętności. Na studiach prawniczych miał nie wyróżniać się niczym szczególnym, podobnie było też w czasie służby w KGB. Autorka zdecydowanie nie darzy Putina sympatią i nie raz warto się zastanowić, czy nie wpływa to na dokonywane przez nią oceny jego umiejętności i kompetencji. Czego by bowiem nie sądzić o Putinie, można w jego życiorysie znaleźć dowody świadczące o zimnej krwi, opanowaniu, a także sporej praktycznej znajomości psychologii. Dobrym przykładem może tu być przedstawiony w książce opis odwiedzenia przezeń tłumu od szturmowania sowieckiej ambasady w dniach upadku NRD.
Następnie opisana jest praca Władimira Putina w administracji mera Petersburga Anatolija Sobczaka. Autorka niedwuznacznie sugeruje związki Putina z nieprawidłowościami finansowymi oraz z zagadkowymi zgonami osób niewygodnych dla niego i jego pracodawcy. Kurczab-Redlich dekonstruuje zresztą mit Sobczaka, który w polskich mediach cieszy się opinią demokraty. Zdaniem autorki był to człowiek w pełni uformowany przez system sowiecki, autokratyczny, demokrata raczej na pokaz. Znacznie przychylniej oceniony jest Borys Jelcyn, przedstawiony jako autor rzeczywistej dekomunizacji i desowietyzacji rosyjskiego życia politycznego i społecznego w latach dziewięćdziesiątych. Nie zostaje jednak pominięty alkoholizm Jelcyna oraz, decydujący w późnej fazie jego rządów, wzrost znaczenia kamaryli skupionej wokół jego córki Tatiany Diaczenko.
Wiele miejsca poświęcono wojnie w Czeczenii. Kurczab-Redlich obficie przytacza wstrząsające opisy zbrodni popełnianych przez wojska rosyjskie podczas tego konfliktu. Autorka zdaje się z kolei bagatelizować kwestię fundamentalizmu islamskiego, jaka wypłynęła też podczas wojny w Czeczenii. Sugeruje nawet, że rozwój radyklanego islamizmu w zbuntowanej republice był stymulowany przez rosyjskie służby, aby skompromitować umiarkowanych Czeczenów skupionych wokół Asłana Maschadowa. Brzmi to co prawda sensacyjnie, ale jest dość przekonująco uargumentowane. Zresztą podobne spekulacje o takich właśnie powiązaniach Szamila Basajewa pojawiają się nie po raz pierwszy. Kurczab-Redlich neguje również oficjalne wersje przebiegu wypadków w teatrze na Dubrowce oraz w szkole w Biesłanie. W pierwszym wypadku powołuje się na relację polityk Iriny Hakamady, z którą terroryści chcieli negocjować; w drugim – wprost sugeruje, że cała akcja była prowokacją rosyjskich służb specjalnych.
W opisie prezydentury Putina autorka skupia się na jej negatywnych aspektach. W jej optyce rządy te pozbawione są właściwie jakichkolwiek pozytywów. Putina otwarcie oskarża o dyrygowanie mordami politycznymi (ksiażkę zamyka [Niepełna lista ofiar Putina]). Autorka sympatyzuje też z każdym, kto jest przeciwko Putinowi i podchwytuje każdy trop, mogący postawić głowę rosyjskiego państwa w negatywnym świetle. Trochę ciepłych słów pada natomiast pod adresem Dmitrija Miedwiediewa, który miał jakoby budować swoją pozycję i próbować uniezależnić się od Putina, co jednak się nie powiodło – być może z braku determinacji ale też i realnych możliwości. Pamiętając prezydenturę Miedwiediewa, trudno w pewnym stopniu nie zgodzić się z autorką. Być może gdyby to on stał dziś na czele rosyjskiego państwa, to stosunki Rosja-Zachód nie byłyby aż tak napięte.
Książka zawiera również dodatek poświęcony życiu prywatnemu Władimira Putina. Przeczytać możemy o jego żonie Ludmile, z którą się rozwiódł, o córkach Maszy i Katii, a także o domniemanych kobietach rosyjskiego prezydenta. Po wymienianej w tym kontekście, także w naszych mediach, gimnastyczce Alinie Kabajewej, Putin miał bowiem mieć kilka następnych kochanek. Ponieważ jednak gospodarz Kremla nie afiszuje się ze swoim życiem prywatnym, ta część książki opiera się na domysłach i plotkach.
Krystyna Kurczab-Redlich kończy rozważania obyczajowe z grubej rury, oskarżając Władimira Putina o... kryptohomoseksualizm. Dowodzić mają tego liczne zdjęcia na których rosyjski prezydent całuje i głaszcze młodych chłopców, a także jego zażyłość z księciem Albertem, który również miałby być gejem. Okoliczność ta ma jawić się jako szczególnie kompromitująca, jak bowiem wiadomo rosyjski prezydent oraz społeczność gejowska nie pałają do siebie sympatią. Zbyteczne byłoby dodawać, że ten fragment budzi spore wątpliwości.
Największą zaletą książki jest pasjonujący styl w jakim została napisana. Tak jak wspomniałem, pomimo znaczniej objętości czyta się ją błyskawicznie. Największą wadą jest zaś zbyt daleko posunięty subiektywizm. Nie chodzi o to, że autorka nie lubi Putina – to jest jej dobre prawo. Ale tym razem jest to znacznie więcej, bowiem rosyjski prezydent jawi się niemalże jak demon. Pomimo iż książka nie jest pracą naukową i nie musi silić się w związku z tym na kliniczny obiektywizm, to przesada w drugą stronę zaczyna razić i po prostu przeszkadzać w lekturze. Zdarzyło mi się czytać prace o Hitlerze czy Stalinie, w których jawili się oni jako politycy bardziej wyważeni niż Putin w ujęciu Krytyny Kurczab-Redlich.
Autorka za wszelką cenę stara się znaleźć jak najwięcej „haków” na rosyjskiego prezydenta. Oprócz przedstawiania bardzo dobrze udokumentowanych poważnych zarzutów pod adresem Putina, nie waha się też jednak sięgać po pogłoski czy plotki. Wiarygodność niektórych argumentów mocno na tym cierpi, a efekt takiej argumentacji może być odwrotny od zamierzonego.
Książkę na pewno warto przeczytać. Ale nie powinna ona stanowić jedynego źródła informacji na temat współczesnej Rosji.