Kraj Warty: wojenne zbrodnie, powojenne kary

opublikowano: 2019-12-03, 15:23
wolna licencja
Kraj Warty – tym mianem Niemcy określili w trakcie II wojny światowej tereny Wielkopolski i okolic Łodzi, które wcielono bezpośrednio do Rzeszy. Hitlerowscy okupanci na owych obszarach dopuścili się licznych zbrodni, za które sądzeni byli po zakończeniu konfliktu. Jak przebiegały procesy zbrodniarzy? W jaki sposób procedowały polskie sądy specjalne? Między innymi o to zapytaliśmy dr. Artura Pawlickiego, autora publikacji „Procesy osób oskarżonych o popełnienie zbrodni niemieckich w Kraju Warty przed polskimi sądami specjalnymi w latach 1945-1946”.
reklama

Paweł Czechowski: Okupacja niemiecka, choć zawsze okrutna, przybierała różne formy: w centrum dawnej II RP utworzono Generalne Gubernatorstwo, z kolei tereny Wielkopolski i okolice Łodzi wcielono do Rzeszy jako Kraj Warty. Jak wyglądała wówczas specyfika tych ziem? Czym Kraj Warty różnił się od np. wspomnianego GG?

Dr Artur Pawlicki - absolwent studiów na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, ukończył specjalizację pedagogiczną. Jest autorem artykułów historycznych oraz współautorem wydawnictwa źródłowego pt. ,,Referendum z 30 czerwca 1946 roku w województwie poznańskim w dokumentach UB. Wybór źródeł”(Poznań 2015). Od 2002 r. pracuje w pionie archiwalnym w Oddziale Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu.

Artur Pawlicki: Niemcy popełniali zbrodnie na całym podbitym obszarze Polski. Nie ma chyba zakątka dawnej II RP, który byłby od nich wolny. Zajęte obszary okupant zdecydował się podzielić w ten sposób, że Pomorze, Wielkopolska i Śląsk zostały wcielone do III Rzeszy jako tzw. ziemie wschodnie (eingegliederte Ostgebiete), natomiast z pozostałych ziem utworzono Generalne Gubernatorstwo. To ostatnie stanowiło twór przejściowy, rodzaj kadłubowego, buforowego państwa złożonego z resztek zajętego obszaru państwa polskiego (Reststaat). Kraj Warty był częścią ziem wcielonych do III Rzeszy, tak więc traktowany był jako element składowy tego państwa. Polityka reżimu Adolfa Hitlera była tutaj nakierowana na scalenie tych ziem z resztą III Rzeszy i wprowadzenie funkcjonujących tam rozwiązań systemowych, aby z czasem powstał jednolity organizm państwowy.

Generalne Gubernatorstwo było tworem odrębnym o odmiennych celach. Generalne Gubernatorstwo i Kraj Warty dzieliła granica państwowa. W Kraju Warty od pierwszych dni okupacji dążono do likwidacji polskiej warstwy inteligenckiej, wprowadzono uprzywilejowanie ludności niemieckiej, zmierzano do usunięcia (z początku poprzez wywiezienie na teren Generalnego Gubernatorstwa) ludności żydowskiej i sprowadzenia Polaków do roli niewolniczej siły roboczej – podludzi (Untermenschen).

W myśl tej polityki, opartej na rasistowskiej ideologii, Polacy byli pozbawieni prawa do organizowania własnego publicznego życia kulturalnego. Już w pierwszych dniach po ataku na Polskę zlikwidowane zostały wszystkie polskie muzea, teatry, kina, wydawnictwa, księgarnie, stowarzyszenia kulturalne, kluby sportowe itp. Całe mienie tych instytucji przejęła (i to jest eufemizm, winno być: zagrabiła) III Rzesza. Potrzeby ludności polskiej w Kraju Warty w sferze edukacji zostały sprowadzone do umiejętności czytania (oczywiście w języku niemieckim) oraz liczenia na poziomie podstawowym czyli tego, co niezbędne, aby dobrze wykonywać pracę na rzecz III Rzeszy.

reklama

Takie obostrzenia dotyczyły wszystkich sfer życia Polaków na tym terenie. To tutaj powstał pierwszy obóz koncentracyjny na podbitych ziemiach polskich – Fort VII w Poznaniu, a później pierwszy obóz zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem. Stopień represyjności systemu prowadzącego do zgermanizowania ludności i ziemi był tym, co najbardziej odróżniało reżim Kraju Warty od polityki niemieckiej w Generalnym Gubernatorstwie. Kraj Warty był zarządzany jako prowincja III Rzeszy, a Generalne Gubernatorstwo jako terytorium okupowane lub quasi-państwo, gdzie przynajmniej formalnie ludność polska posiadała jakieś prawa.

Struktura niemieckiej administracji w Kraju Warty (aut. Kgberger, domena publiczna).

P.Cz.: Niemcy mieli na uwadze, że duża część Kraju Warty była niegdyś również częścią niemieckiego cesarstwa. W jaki jeszcze sposób chcieli ponownie zgermanizować te tereny?

A.P.: Władze III Rezszy uważały, że program germanizacyjny Cesarstwa Niemieckiego nie przyniósł spodziewanych rezultatów. W związku z tym postanowiły go zaostrzyć. Hitler planował zgermanizowanie ziem wcielonych, w tym Kraju Warty, w ciągu najbliższych 10 lat. Już od pierwszych dni po zajęciu tych terenów usuwano z mieszkań, domów i gospodarstw Żydów i Polaków, grabiąc ich mienie, zarówno indywidualne, jak i społeczne. Z czasem zaczęto sprowadzać w miejsce usuniętych mieszkańców tych ziem Niemców z krajów nadbałtyckich, znad Morza Czarnego, z Besarabii, Wołynia i innych obszarów zamieszkałych przez etnicznych Niemców. Polityce germanizacji służyła także niemiecka lista narodowa (DVL – Deutsche Volksliste), rabunek polskich dzieci czy instytucja „wydajnych Polaków” (Leistungspole). Założeniem namiestnika Kraju Warty było przejęcie przez Niemców całości własności ziemskiej na tym obszarze, co zgadzało się z programem Adolfa Hitlera „germanizacji ziemi”. Kraj Warty był „spichlerzem Rzeszy”, jej największym okręgiem stanowiącym rolnicze zaplecze gospodarcze.

P.Cz.: Jakie zbrodnie dokonywane były przykładowo przez wojska okupacyjne?

A.P.: Zbrodnie w Kraju Warty rozpoczęły się już od pierwszego dnia wojny. 1 września 1939 r. lotnictwo niemieckie zbombardowało śpiące miasto Wieluń, gdzie zginęło około 1200 bezbronnych mieszkańców. Potem przeprowadzono akcję „T-4” (nazwa pochodzi od adresu w Berlinie przy Tiergartenstrasse 4, gdzie siedzibę miał sztab nadzorujący przebieg operacji) wymierzoną przeciwko pacjentom szpitali psychiatrycznych i osobom niepełnosprawnym, akcję „Inteligencja” skierowaną przeciw warstwie polskiej inteligencji, egzekucje przeprowadzone przez grupy operacyjne policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa (Einsatzgruppen der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienstes) m. in. w Kórniku, Lesznie, Włoszakowicach, Kościanie, Gostyniu, Krobi, Środzie Wielkopolskiej, Śremie i wielu innych miejscowościach. Tłem dla ww. akcji było przejmowanie mienia żydowskiego i polskiego, grabież dóbr kultury, wywożenie ludności na roboty przymusowe, pierwsze obozy pracy, a wszystko to miało miejsce już przed końcem 1939 r.

reklama

Serdecznie polecamy książkę Artura Pawlickiego „Procesy osób oskarżonych o popełnienie zbrodni niemieckich w Kraju Warty przed polskimi sądami specjalnymi w latach 1945-1946”, t. 1:

Artur Pawlicki
„Procesy osób oskarżonych o popełnienie zbrodni niemieckich
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Seria:
,,Studia i materiały poznańskiego IPN”, t. XLII
Premiera:
listopad 2019

P.Cz.: Niemcy zostają w końcu pokonani. Ilu zbrodniarzy z Kraju Warty udało się schwytać niemal od razu po klęsce III Rzeszy, a ilu dłużej cieszyło się wolnością?

A.P.: Nie ma jakiegoś jednoznacznego katalogu zbrodniarzy, a tylko wtedy można by się pokusić o szacowanie liczbowe i określenie ile tych osób udało się schwytać i w jakim okresie. O ile się orientuję, takie badania nie były prowadzone. Częściowej odpowiedzi na to pytanie udzielam w swojej książce. Mianowicie podaję tam liczbę osób oskarżonych o zbrodnie popełnione na terenie Kraju Warty w całym okresie niemieckiej okupacji i osądzonych przez polskie sądy specjalne (wyodrębnione) w latach 1945-1946, czyli przez cały okres funkcjonowania tych trybunałów. Moje wieloletnie badania doprowadziły do określenia liczby tych osób na 1800. I to jest punkt wyjścia. Do tego należało by dodać liczbę osób skazanych przez sądy powszechne, w zasadzie do dnia dzisiejszego, ale dotąd nikt jeszcze takich badań nie przeprowadził.

Zmienione przez Niemców tabliczki z nazwami ulic w Poznaniu, 1939 rok (fot. ze zbiorów Bundesarchiv, Bild 183-E11572, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy).

P.Cz.: Oskarżeni o zbrodnie wojenne stawali początkowo przed wspomnianymi przez Pana sądami specjalnymi. Jaka była specyfika tych instytucji? Czym różniły się one od „zwyczajnych” polskich sądów?

A.P.: Biorąc pod uwagę szczególny rodzaj przestępstw, jakimi były zbrodnie nazistowskie, władze polskie, zarówno te emigracyjne, jak i te krajowe – komunistyczne, zdecydowały się stworzyć wyodrębniony rodzaj sądownictwa tzn. sądy specjalne dla rozpatrywania tego rodzaju spraw. Uproszczona procedura miała gwarantować sprawny i szybki przebieg postępowań oraz wyrokowania. Najważniejsze różnice dotyczące sądownictwa powszechnego i specjalnego polegały na tym, że w sprawach podlegających właściwości specjalnych trybunałów karnych nie prowadziło się śledztw, prokurator mógł natomiast przeprowadzić dochodzenie, osobiście bądź za pośrednictwem organów bezpieczeństwa.

reklama

Prokurator tego sądu był zobowiązany zarządzić niezwłoczne aresztowanie osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa podlegającego właściwości specjalnych sądów karnych. Pokrzywdzonym przez czyn oskarżonego lub ich następcom przysługiwało zażalenie do specjalnego sądu karnego na postanowienie prokuratora umarzające dochodzenie, a wtedy sąd rozstrzygał ostatecznie. Akt oskarżenia nie wymagał uzasadnienia i powinien być wniesiony najpóźniej w ciągu 14 dni od daty ujęcia podejrzanego. Ewentualna ucieczka oskarżonego nie stała na przeszkodzie wniesieniu aktu oskarżenia i rozpoznaniu sprawy pod jego nieobecność, a zapadłego wyroku nie uważało się za zaoczny. Przewodniczący sądu wyznaczał termin rozprawy głównej w ciągu 48 godzin po otrzymaniu aktu oskarżenia.

Specjalny sąd karny orzekał w składzie jednego sędziego oraz dwóch ławników. Wyroki tych sądów były ostateczne i prawomocne, podlegały wykonaniu natychmiast po uprawomocnieniu się. Skazanemu na śmierć przysługiwało prawo zwrócenia się do prezydenta Krajowej Rady Narodowej z prośbą o ułaskawienie.

P.Cz.: Ciekawi mnie pewna rzecz. Czy Sowieci odnosili się w jakiś sposób do procesów prowadzonych w powojennej Polsce?

Arthur Greiser z żoną w 1936 roku (Bundesarchiv, Bild 183-S19543 / CC-BY-SA 3.0)

A.P.: Oczywiście, że Sowieci byli żywotnie zainteresowani procesami zbrodniarzy niemieckich w Polsce. W pierwszym rzędzie poprzez decydujący wpływ na wszelkie podejmowane w Polsce lubelskiej decyzje (także w okresie późniejszym) ale też poprzez analogiczne doświadczenia wojenne i okupacyjne. Dość powiedzieć, że oba państwa były wspólnie zaangażowane już w pierwszym procesie zbrodniarzy niemieckich odbywającym się na ziemiach polskich tzn. procesie załogi obozu koncentracyjnego w Majdanku na przedmieściach Lublina, który odbył się na przełomie listopada i grudnia 1944 r. Szczególnie procesy tzw. głównych zbrodniarzy musiały odbywać się w porozumieniu z Sowietami jako sygnatariuszami międzynarodowych ustaleń dotyczących kwestii ścigania, ekstradycji i karania osób podejrzanych o popełnienie zbrodni niemieckich. Część tych osób schroniła się na terenie sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec, tak więc i tutaj należało się porozumieć.

reklama

P.Cz.: Największą uwagę przyciągał proces Arthura Greisera, któremu poświęcił Pan cały rozdział publikacji. Jak przebiegał sąd nad hitlerowskim namiestnikiem, szczególnie znienawidzonym przez Polaków?

A.P.: Ze względu na rangę i znaczenie Arthura Greisera, będącego symbolem zbrodni popełnianych w Kraju Warty, władze komunistyczne dołożyły wszelkich starań, aby proces przed Najwyższym Trybunałem Narodowym przebiegł bez zarzutu. Ściągnięto najlepszych sędziów, prokuratorów i adwokatów. Dopilnowano dopełnienia procedur i nie pominięto żadnych istotnych elementów procesu. Zadbano o odpowiednie nagłośnienie rozprawy w ówczesnych mediach (radio i prasa), zaproszono reporterów, nadano wszystkiemu odpowiednią oprawę. Proces odbywał się w Auli Uniwersyteckiej w Poznaniu.

Serdecznie polecamy książkę Artura Pawlickiego „Procesy osób oskarżonych o popełnienie zbrodni niemieckich w Kraju Warty przed polskimi sądami specjalnymi w latach 1945-1946”, t. 1:

Artur Pawlicki
„Procesy osób oskarżonych o popełnienie zbrodni niemieckich
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Seria:
,,Studia i materiały poznańskiego IPN”, t. XLII
Premiera:
listopad 2019
Hermann Krumey, zdjęcie wykonano w trakcie procesów norymberskich (domena publiczna).

P.Cz.: Które postaci budziły jeszcze szczególną niechęć wśród ludności polskiej?

A.P.: Mówiąc o pewnych grupach wywołujących niechęć (a właściwie przerażenie) wśród ludności należy stwierdzić, że szczególnie znienawidzeni byli funkcjonariusze policji i SS, paramilitarnych nazistowskich organizacji partyjnych, zwłaszcza SA, członkowie załóg obozów koncentracyjnych, pracy itp., a także urzędów pracy. Ponadto każda społeczność miała swoich katów i prześladowców rekrutujących się z mniejszości niemieckiej, miejscowych volksdeutschów i członków Samoobrony (Selbstschutz), którzy często w okresie przedwojennym byli sąsiadami w ramach ww. wspólnot, takich jak mieszkańcy miast i wsi.

reklama

Przykładami osób przywołujących jak najgorsze skojarzenia mogą być: SS-Sturmbannführer Gerhard Flesch – dowódca oddziału operacyjnego policji bezpieczeństwa nr 1/VI, SS-Oberführer Ludolf Hermann von Alvensleben – dowódca okręgu północnego Selbstschutz, SS-Obersturmbannführer Hermann Krumey – kierownik Centrali Przesiedleńczej (Umwandererzentralstelle) w Łodzi, dr Karl Albert Coulon – szef Centrali Niemieckiej Listy Narodowej (Zentralstelle Deutsche Volksliste) w Poznaniu oraz kierownik Urzędu Narodowościowego NSDAP w Kraju Warty, SS-Standartenführer Karl Reinhardt – krajowy przywódca chłopów w Kraju Warty, SS-Sturmbannführer dr Otto Bradfisch – kierownik Urzędu Policji Państwowej (Staatspolizeistelle) w Łodzi oraz Hans Biebow – kierownik Zarządu Getta (Ghettoverwaltung) w Łodzi.

P.Cz.: Czy zdarzały się wyroki zupełnie uniewinniające jakichś oskarżonych?

A.P.: Dla okresu objętego moimi badaniami tzn. lat 1945-1946 osoby uniewinnione lub te, przeciwko którym postępowanie karne zostało umorzone stanowią prawie połowę (około 45%) wszystkich oskarżonych. Tak więc jest to znaczny odsetek.

Arthur Greiser dokonuje przeglądu niemieckich wojsk w Poznaniu. Listopad 1939 roku (Bundesarchiv, Bild 183-E12078 / CC-BY-SA 3.0)

P.Cz.: Jak wielu zbrodniarzy Kraju Warty uniknęło sprawiedliwości? Czy Polacy mogli mieć poczucie, że jednak większość z nich udało się rozliczyć?

A.P.: Brak stosownych badań uniemożliwia odpowiedź na pierwszą część Pana pytania dotyczącą ilości tych osób. Myślę, że polskie społeczeństwo nie mogło czuć się usatysfakcjonowane stanem rozliczenia zbrodni niemieckich ani pod względem ilościowym, ani jakościowym. Większość zbrodniarzy uciekła, poległa, bądź w inny sposób uniknęła sądowego ścigania.

Istotne jest to, że kary uniknęli najwięksi zbrodniarze w tym tak osławieni jak SS-Gruppenführer i gen. policji Wilhelm Koppe, wyższy dowódca SS i policji w Kraju Warty (nieskuteczne próby jego osądzenia były podejmowane w latach sześćdziesiątych w RFN) oraz SS-Brigadeführer i gen. mjr policji Heinz Reinefarth, kolejny wyższy dowódca SS i policji w Kraju Warty (w sierpniu 1944 r. oddelegowany do tłumienia Powstania Warszawskiego). Sprawa tego ostatniego rozpala wyobraźnię, gdyż – jak się dowiadujemy – dożył on swoich dni nie tylko nie będąc osądzonym, ale udzielając się jako czynny polityk wybierany na wysokie stanowiska. W latach 1951–1967 był bowiem burmistrzem miasta Westerland, a w latach 1958–1967 posłem do Landtagu Szlezwika-Holsztynu.

Serdecznie polecamy książkę Artura Pawlickiego „Procesy osób oskarżonych o popełnienie zbrodni niemieckich w Kraju Warty przed polskimi sądami specjalnymi w latach 1945-1946”, t. 1:

Artur Pawlicki
„Procesy osób oskarżonych o popełnienie zbrodni niemieckich
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Seria:
,,Studia i materiały poznańskiego IPN”, t. XLII
Premiera:
listopad 2019
reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Czechowski
Ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie Śląskim. W historii najbardziej pasjonuje go wiek XX, poza historią - piłka nożna.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone