„Korona królów” – współczesna „Biblia pauperum”

opublikowano: 2018-01-08, 17:03
wolna licencja
„Korona królów” ledwo wystartowała i od razu zapisała się w historii polskiej telewizji. Dyskusje rozgrzewają salony od lewa do prawa. Jedni chwalą, drudzy płaczą, a w centrum trwa polowanie na serialowe błędy, przekłamania i głupotki. A co ja na to powiem? Dziękuję Ci TVP.
reklama

Poznaj bohaterów serialu „Korona królów”!

Pewnie przecierasz teraz oczy ze zdumienia, Drogi Czytelniku. Co ten facet, który ma się za historyka, wypisuje za androny? Być może myślisz sobie teraz, że ten samozwańczy ekspert dostał kasę od TVP, by wychwalić gniota i stabloidyzować Twój ulubiony portal? Nic bardziej mylnego. Podziękowania dla TVP piszę w pełni władz umysłowych, z całym bagażem swoich historyczno-naukowych doświadczeń i wolny od jakichkolwiek polityczno-finansowych nacisków.

„Korona królów” – dziękuję Ci TVP!

Dlatego powtórzę to z całą mocą – dziękuję Ci, Telewizjo Polska, za szum wokół Piastów i za przypomnienie, że Polska historia nie zaczyna się podczas potopu szwedzkiego, po którym jest tylko wielka, czarna, dziejowa dziura zakończona Piłsudskim, II wojną światową, komuną i Lechem Wałęsą. Po pierwszym tygodniu emisji śmiało mogę powiedzieć, że takiej debaty wokół polskiej produkcji dotyczącej historii sprzed 1918 roku to nie mieliśmy od czasów „Ogniem i mieczem”. Nie chcę tu oczywiście porównywać tych dwóch produkcji. To dwie różne ligi – pierwsza i okręgowa.

![] (https://histmag.org/grafika/thumbsold/1_600x338_thb_546904.jpg(Korona Królów (mat. prasowe))) Korona Królów: Władysław Łokietek i Jadwiga (fot. materiały prasowe).

Zauważmy jednak, że w ciągu jednego tylko tygodnia w Internecie pojawiło się więcej artykułów o historii średniowiecznej Polski, Piastach i kulturze materialnej dawnych wieków, niż przez cały rok razem wzięty. Najlepiej świadczą o tym trendzie liczne w ostatnich dniach artykuły o błędach serialowych. Przy ich okazji nie dało się podejmować wątków dotyczących prawdziwych realiów epoki np. dyskusja wokół ahistorycznego barwnika czy modlitwy „Zdrowaś Maryjo”. I nie mówię tu o portalach specjalistycznych i hobbystycznych, ale o mainstreamowych mediach na co dzień piszących o wojnie polsko-polskiej czy botoksowych perypetiach gwiazd polskiej estrady. To niewątpliwie jest ciekawe doświadczenie widzieć na jedynkach czołowych portali tytuły typu „Królowa Jadwiga znała modlitwę z XV wieku?”czy „Barwnik z XIX wieku w średniowieczu”. No czysta egzotyka.

„Korona królów” – opinie

„Korona królów” spotkała się z fatalnymi recenzjami zarówno ze strony krytyków filmowych, jak i internautów. Wspólnie z redakcyjnym kolegą Sebastianem Adamkiewiczem również nie pozostawiliśmy na tym serialu suchej nitki. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że średniowieczna telenowela od TVP to produkcja słaba, wręcz tragiczna. Nawet prawa strona, między licznymi eufemizmami opisującymi „Koronę królów”, zdaje się potwierdzać słabiznę ekranową tego hitu.

Krytyka to jednak obosieczny miecz. W wypadku „Korony królów” zamiast ukrócić żywot serialu, tylko nakręca zainteresowanie. To, co się dzieje wokół tej produkcji można tylko przyrównać do hucznej uczty, a wręcz libacji na dworze wikińskiego władyki – okrzyki, płacze, śmiechy, połajanki i awantury. Dla każdego oznacza to jednak co innego. Dla biednych ofiar rozwydrzonej bandy wikingów będzie to jeden wielki dramat. Inni będą się bawić na całego, czerpiąc z tego patologiczną uciechę. Racjonalna ocena nie ma tu żadnego znaczenia. Dzieje się – znaczy trzeba zobaczyć co, a najlepiej się dołączyć!

reklama

„Korona królów” – oglądalność

Artyzm „Korony królów” nie ma znaczenia w tym kontekście – czego dowodzą liczby. Jak podają wirtualnemedia.pl w pierwszym tygodniu emisji „Koronę królów” oglądało średnio 3,09 mln widzów. Tylko dwa pierwsze odcinki historycznej telenoweli pokazane w Nowy Rok miały 3,71 mln oglądających. Z pewnością w kolejnych tygodniach te liczby spadną – czego świadomy jest sam Prezes Kurski. Nawet niech spadną do poziomu 1,5,mln oglądających. To i tak jest ogromny udział w rynku telewizyjnym i potencjalnie bardzo duży odsetek społeczeństwa, który przypomni sobie, albo wręcz dowie się, że w Polsce było kiedyś średniowiecze, Kazimierz Wielki i życie dworskie. Może ta edukacja będzie niskobudżetowa, trochę niezgodna z prawdą historyczną, ale jednak zaistnieje. „Korona królów” niczym „Biblia pauperum” będzie edukować Polaków.

Bardzo często mówimy, że Polska historia to gotowy scenariusz na film albo serial, który warto promować na Zachodzie. Powtarzamy jak mantrę, że prawie wszędzie wiedzą kim byli Tudorowie, a nikt nie zna Piastów. Smutna prawda jest taka, że my sami ich nie znany i proszę z tego miejsca – nie zaklinajmy rzeczywistości. Ty, Drogi Czytelniku, zapewne wiesz wiele o polskiej historii. Właśnie dlatego tutaj jesteś, dostrzegasz ogrom błędów w „Koronie królów” i pewnie słusznie komentujesz braki i przekłamania. Nie oznacza to, że nasz kochany Naród ma podobną wiedzę. Gdyby było inaczej to byśmy nie dyskutowali nad sensem „Korony królów”.

![] (https://histmag.org/grafika/thumbsold/image002_600x401_thb_59324.jpg(Kazimierz Wielki grany przez Mateusza Króla (fot. materiały prasowe).)) Kazimierz Wielki grany przez Mateusza Króla (fot. materiały prasowe).

„Korona królów” – dla kogo to serial?

Będę teraz bardzo brutalny – „Korona” będzie edukować tych Polaków, którzy swoje gusta wyrabiają oglądając „Klan” i słuchając Zenka Martyniuka, święcącego triumfy z primetime. „Korona królów” pokaże wielu Polakom, że mieliśmy nawet „fajną” historię, w sposób dostosowany pod ich gusta. I mówienie, że telewizja powinna wyrabiać gusta, a nie się do nich dostosowywać, to zwykły frazes. Każdy ma prawo do rozrywki i wiedzy dostosowanej do swoich potrzeb, wiedzy, poczucia estetyki. Nie walczmy z wiatrakami i na siłę nie próbujmy wyrabiać komuś gustów. Pewnych drzew się nie przesadza, ale warto je pielęgnować tymi środkami, które im odpowiadają.

Mamy piękną tradycję historycznych produkcji – począwszy od takich seriali jak kultowa już „Królowa Bona”, „Przygody pana Michała”, „Czarne chmury”, czy „Przyłbice i Kaptury”. Wbrew temu co piszą prawicowi publicyści, za poprzedniego obozu władzy też powstawały ciekawe produkcje jak „Czas honoru”. Tylko co z tego wynika dla świadomości historycznej Polaków?

Nic. Ich czas dla mainstreamowego widza przeminął. Wielu z tych seriali nie pamięta nikt poza grupkami pasjonatów, a sienkiewiczowskie ekranizacje wyrobiły sobie status kultowy i znają je wszyscy. Jednocześnie tworzą moim zdaniem błędny obraz polskiej historii, która w świadomości niektórych ludzi zaczęła i skończyła się na XVII wieku. O średniowieczu się nie mówi, bo je wycięto z naszej historii w ciągu ostatnich 30 lat. „Korona królów”, przy całym moim krytycyzmie, może jednak to odmienić i nie mówmy, że Polacy zasługują na lepszą edukację, na lepszą produkcję.

To MY chcemy lepszej produkcji. MY – historycy, entuzjaści historii, fani dawnych militariów i kultury materialnej, miłośnicy dobrego kina i odbiorcy kultury wysokich lotów. To MY – zakłamane proniemieckie elity – chcemy dobrego serialu. Nasze burżuazyjne zachcianki są jednak niczym w porównaniu z wolą ludu.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Paweł Czechowski

Histmag jest darmowy. Prowadzenie go wiąże się jednak z kosztami. Pomóż nam je pokryć, ofiarowując drobne wsparcie! Każda złotówka ma dla nas znaczenie.

reklama
Komentarze
o autorze
Marcin Sałański
Historyk, dziennikarz prasowy i telewizyjny, wieloletni współpracownik Histmag.org, autor popularnych e-booków. Współpracował m.in. z portalem Historia i Media, Wydawnictwem Bellona i Muzeum Niepodległości w Warszawie. Był również członkiem redakcji kwartalnika „Teka Historyka”. Interesuje się historią średniowiecza, dziejami gospodarczymi, popularyzacją historii i rekonstrukcją historyczną.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone