Konflikt w cieniu wojen napoleońskich. Zapomniany zatarg amerykańsko-francuski z lat 1798-1800
Stany Zjednoczone były formalnym sprzymierzeńcem Francji od 1778 roku. Układ podpisano w trakcie trwania amerykańskiej wojny o niepodległość i był on skierowany przeciwko Brytyjczykom. Ze strony Francji sojusz ten został zawarty w imieniu Ludwika XVI i teoretycznie, mimo przewrotu i obalenia monarchii podczas rewolucji francuskiej, nadal obowiązywał. W obliczu wojen w Europie, Amerykanie postanowili ogłosić neutralność. Zarówno polityczną jak i handlową. Dążono również do normalizacji handlu z Wielką Brytanią. Poskutkowało to Traktatem Jaya z 1794 roku, który podpisano jeszcze za czasów prezydentury Jerzego Waszyngtona. Otwierał on obustronny handel. Dla Amerykanów był bardzo lukratywny, ale nie spodobał się ich sojusznikom, Francuzom. Toczyli oni wówczas wojnę z Brytyjczykami i potraktowali go jako zdradę.
Meandry dyplomacji i przygotowania wojenne
Na polecenie władz francuskich, korsarze zaczęli utrudniać handel Amerykanom i przejmować ich statki handlowe. Kryzys próbowano rozwiązać poprzez wysłanie dyplomatów do Paryża. Tam jednak zostali potraktowani w sposób lekceważący. Zaledwie warunkiem wstępnym do negocjacji miały być łapówka, publiczne przeprosiny dokonane przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, a także pożyczka, której Ameryka powinna udzielić Francji. Gdy po powrocie ogłoszono rezultaty i przebieg działań komisji, społeczeństwo było oburzone. Było jasne, że oba państwa czeka wkrótce konflikt. Niewiadomą pozostawał jedynie jego charakter.
Były sekretarz wojny, Henry Knox, pisał do prezydenta Stanów Zjednoczonych, domagając się reakcji siłowej:
Francuscy władcy podnoszą się na ruinie poprzednich i ciągle zachowują się w stosunku do nas w taki sam niesprawiedliwy sposób i nalegają nieodparcie, albo poddamy im się, byśmy byli zależną częścią ich narodu i pomagali w ich zbrodniach, albo też sami zaczniemy dochodzić naszych własnych praw i siłą odeprzemy ich haniebne roszczenia. Teraz jest to jedyna alternatywa, a konflikt będzie uciążliwy. Nasza egzystencja jako narodu będzie zależała od naszego sukcesu.
Amerykanie zastanawiali się nad oficjalną deklaracją rozpoczęcia wojny, ale ostatecznie zdecydowano się na mniej drastyczne kroki. Zaczęto od jednostronnego unieważnienia sojuszu. Prezydent Stanów John Addams i Kongres wkrótce uchwalili plany, które miały na celu walkę z Francuzami. Ustalono, że statki handlowe powinny być dozbrajane. Miało to znaczny wpływ na poziom bezpieczeństwa, ponieważ nawet 5-10 dział, które z reguły posiadali kupcy, potrafiło zniechęcić atakujących do prób walki. Korsarze polegali bowiem na abordażu, a nie przewadze ogniowej.
Oprócz tego, niemal od zera powstawała także flota wojenna, która miała rzucić wyzwanie Francuzom. Początkowo wśród Amerykanów panowała obawa przed możliwą inwazją francuską. Z tego powodu zaczęto również budować armię. Gdy okazało się, że w obliczu francuskich niepowodzeń na morzu w walce z Brytyjczykami, atak lądowy wydawał się mało prawdopodobny, szybko zmniejszono fundusze na wojska lądowe i skupiono się na marynarce. W toku quasi-wojny, przez flotę amerykańską przewinęło się blisko 50 różnych okrętów. Zwodowano wtedy pierwszych sześć fregat, których budowę rozpoczęto jeszcze w 1794 roku, a więc przed wybuchem konfliktu. Jedna z nich, USS Constitution, istnieje do dziś i poza pełnieniem roli pływającego muzeum, jest jednym z najstarszych okrętów na świecie, które formalnie nadal są na służbie floty wojennej. O palmę pierwszeństwa rywalizuje z brytyjskim HMS Victory, który chociaż starszy, pozostaje od dawna w suchym doku.
Utworzono także Departament Floty, na czele którego miał stanąć Benjamin Stoddert. Był on co prawda weteranem wojny o niepodległość Stanów, ale służył w armii, a nie na okręcie. Z morzem łączyło go tylko to, że zajmował się handlem. Sam nie znał się na żegludze, był za to sprawnym administratorem, który poważnie traktował swój urząd. Wkrótce flota osiągnęła zdolność do nawiązania walki z Francuzami.
Niewypowiedziana wojna
28 maja 1798 roku Kongres wydał zezwolenie na walkę z okrętami francuskimi i odzyskiwanie zajętych handlowców, a młoda flota rozpoczęła walkę na morzu. Formalnie oba państwa nie były skonfliktowane, stąd w historiografii przyjęło się nazywać ten spór quasi-wojną. Głównym terenem operacji miały być Indie Zachodnie, a więc okolice Karaibów. Zadaniem floty była obrona statków handlowych. W latach 1798-1800 działania miały miejsce głównie tam, ale Amerykanie sporadycznie zapuszczali się nawet w okolice Morza Śródziemnego i Afryki.
Flota amerykańska wyruszyła w lipcu i zaczęła odnosić sukcesy. Wkrótce prasa pełna była morskich opowieści o wyczynach marynarki. Pisano między innymi o kapitanie Decaturze, który jako pierwszy zatriumfował w quasi-wojnie. „Francuski pirat złapany” – głosił bostoński nagłówek prasowy, który informował o akcji amerykańskiego slupu wojennego. Okręt tropił francuski szkuner La Croyable, który napadł niedawno na statek kupiecki. Od obrabowanej załogi Decatur uzyskał potrzebne informacje na temat Francuzów, po czym wyruszył na polowanie. Dla wywabienia przeciwnika, dwudziestodziałowy Delawere udawał, że jest zwykłym statkiem kupieckim. W końcu francuski korsarz chwycił przynętę. Gdy uświadomił sobie swój błąd, zaczął sposobić się do odwrotu:
Manewr osiągnął zamierzony efekt, a uzbrojony szkuner ścigał go, póki nie odkrył, że Delawere była uzbrojonym okrętem. Próbował uciec [...], ale ostatecznie skapitulował po dość długiej gonitwie przeprowadzonej przez okręt Delawere i kilku oddanych przez niego salwach.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Inna opowieść związana z kapitanem Decaturem była jeszcze bardziej osobliwa. Jeden z francuskich korsarzy, których zatrzymał w lipcu, miał być zaskoczony wrogą akcją ze strony Amerykanów. Francuz powiedział podobno, że: „nic nie wie o wojnie między dwiema republikami”. Trudno zweryfikować tę informację, ale prawdopodobieństwu zdziwienia francuskiego kapitana dodaje fakt, że historia była z lipca, a więc samego początku amerykańskiego odwetu. Decatur w przyszłości miał stać się jednym z najbardziej rozpoznawalnych dowódców na morzu. Brał udział nie tylko w wojnie amerykańsko-brytyjskiej z lat 1812-1814, ale również kierował interwencją przeciwko piratom berberyjskim na morzu śródziemnym w 1815 roku.
W toku wojny Amerykanie zdobyli przynajmniej 82 okręty korsarskie a odzyskali około 70 statków handlowych. Oprócz tego zajęto dwa okręty francuskie, fregatę L'Insurgente i korwetę Le Berceau. Tą pierwszą zdobywcy nie cieszyli się jednak zbyt długo. Podczas rejsu wraz z załogą rozpłynęła się ona bez śladu, prawdopodobnie tonąc w sztormie. Przypuszczalnie podobny los spotkał amerykański szkuner Pickering. W czasie walk Amerykanie stracili czasowo okręt korsarski Retaliation, co było jedyną stratą marynarki Stanów podczas działań wojennych. W toku konfliktu udało się go jednak odzyskać. Rzecz jasna do ogólnej listy strat dochodziła ogromna liczba statków handlowych, z których wiele zostało bezpowrotnie zdobytych przez Francuzów.
Ponadto, podczas wojny prezydent Addams wspierał rebeliantów z kolonii francuskiej na Santo Domingo, którzy na czele z Toussaintem L'Ouverture wzniecili powstanie przeciwko Paryżowi w 1791 roku. Rozpoczęto handel, który mimo że dochodowy, spowodował irytację południowych plantatorów, którzy dostrzegali zagrożenie we wsparciu buntów niewolniczych.
Stosunki z Brytyjczykami również nie układały się najlepiej. Z Amerykanami posiadali oni w tamtym momencie wspólnego wroga, co skutkowało czasem wzajemną pomocą, ale nie były to skoordynowane działania. Amerykanie nie podpisali sojuszu z Anglikami. Dodatkowo w toku konfliktu doszło nawet do tzw. impressmentu, a więc przymusowego wcielania marynarzy do floty. W taki sposób zatrzymano USS Baltimore, jeden z okrętów wojennych należących do Stanów Zjednoczonych, a pięć osób zmuszono do służby we flocie brytyjskiej. Amerykanie musieli przełknąć to upokorzenie, ale tego rodzaju zachowania miały być w przyszłości jedną z przyczyn nowego konfliktu. Pod koniec 1799 flota amerykańska posiadała dość pokaźną siłę, która radziła sobie w realiach quasi-wojny. Mimo to, Francuzi nadal stanowili duży problem, z którym nie udało się uporać. Wkrótce stało się jasne, że konflikt nie leży w interesie żadnej ze stron.
Droga do pokoju
9 listopada 1799 roku we Francji nastąpił kolejny przewrót. Obalono rząd dyrektoriatu, a Napoleon obwołał się Pierwszym Konsulem. Bonaparte nie widział korzyści w ciągnącej się wojnie, toteż zaczął dążyć do normalizacji stosunków z Ameryką. Ciągle interesował się stworzeniem kolonialnego imperium, a spór ze Stanami Zjednoczonymi mu w tym nie pomagał. Napoleon zamierzał bowiem odzyskać zbuntowane Santo Domingo, co miało być jednym z kroków do zagospodarowania Luizjany. Również Amerykanie byli zmęczeni konfliktem. Na dłuższą metę wysokie podatki, których wymagało utworzenie i utrzymanie floty, były dużym obciążeniem, które zniechęcało obywateli. Ponadto w Stanach zbliżały się wybory, a prezydent Addams chciał być wybrany na kolejną kadencję. Doprowadzenie do zawarcia pokoju było mu jak najbardziej na rękę. W 1800 roku, w podparyskim Mortefontaine, podpisano „rozejm” z Francją. Poza końcem wojny morskiej i przywróceniem wolnego handlu, nowa konwencja cofała wszystkie wcześniejsze umowy, które miały ze sobą obie Republiki:
Pełnomocnicy ministrów obu stron, nie mogąc obecnie porozumieć się co do traktatu sojuszniczego z 6 lutego 1778 r., Traktatu o stosunkach i handlu z tego samego dnia oraz handlu z tego samego dnia, a także konwencji z 14. Listopada 1788 r., Ani też w odniesieniu do wzajemnie należnych lub dochodzonych odszkodowań, strony będą dalej negocjować te kwestie w dogodnym czasie i dopóki nie uzgodnią tych punktów, wspomniane traktaty i konwencja nie będą obowiązywać.
W okresie wojen napoleońskich Stany Zjednoczone i Francja nie powróciły już do sojuszu. Poza tym, nigdy nie uregulowano kwestii rekompensaty za straty, w szczególności amerykańskich statków handlowych. Mimo wszystko, normalizacja poskutkowała jednak sprzedaniem francuskiej kolonii Luizjany, którą w 1803 roku Napoleon postanowił, w obliczu fiaska swoich planów kolonialnych, oddać Amerykanom. Mała „wojenka” morska szybko odeszła w zapomnienie. Wkrótce też Amerykanie dojrzeli na horyzoncie nowego i jednocześnie starego wroga - Wielką Brytanię. Kwestie handlowe, morskie i amerykańskie plany zajęcia Kanady poskutkowały w 1812 roku nowym konfliktem. Tym razem wojna została wypowiedziana.
Bibliografia:
- D. R Hickey, The Quasi-War: America's First Limited War, 1798-1801 [w:] „Northern Mariner/Le marin du nord 18”, nr 3-4 (lipiec-październik 2008), s. 67-77.
- G. Daughan, If by sea: the forging of the American Navy from the American Revolution to the War of 1812, Nowy Jork, Basic Books 2008.
- Naval documents related to the quasi-war between the United States and France, pod. red. D. W. Knox, Waszyngton 1935, t. 1.
- Senate Documents, T. 265, Waszyngton 1871.
- W. M. Fowler, Jack tars and commodores: the American Navy, 1783-1815, Houghton Mifflin, Boston 1984.
- W. J. Phalen, The First War of United States : The Quasi War with France 1798-1801, Vij Books India Pty Ltd, New Delhi 2018.
- A. DeConde, The quasi-war; the politics and diplomacy of the undeclared war with France 1797-1801, New York Scribner, Nowy Jork 1966.
redakcja: Mateusz Balcerkiewicz
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!