Kolorowanka z wyklętych
Zobacz też: Żołnierze Wyklęci – historia i pamięć
Tym razem poszło o kolorowankę. A dokładnie o możliwość pomalowania wizerunku wilka, który niepostrzeżenie stał się symbolem podziemia antykomunistycznego. I zaczęło się larum i oskarżenia o nacjo-polo, banalizację historii itd.
Problem z wyklętymi, problem z kolorowanką
Reakcja części osób na jeden obrazek dobrze wskazała, jak wielkim problemem nie tylko dla prawicy, ale też dla lewicy są żołnierze wyklęci. W sytuacji, w której powszechnie przyjęto kult wyklętych, lewica zaczyna przyjmować nie postawę umiarkowaną, ale coraz bardziej krytyczną.
Rysowanki dla dzieci odwołujące się do historii nie są niczym niezwykłym. Każdy kto miał okazje dzieciństwo spędzić już w III RP wie, że tego dobra było w bród. Można było będąc brzdącem pomalować wojów Lecha albo pomazać Sobieskiego. Pamiętam nawet numer „Krytyki Politycznej” w którym dokonano psychoanalizy kolorowanek z powstania stawiając tezę, że ich bazgranie ma tendencje pacyfistyczne (przepraszam, jeżeli coś przekręcam, ale bardzo dawno miałem ten numer w ręce). Ba, w Stanach Zjednoczonych rysowanki historyczno-patriotyczne to wielki dział w którym odnajdą się i dorośli. Są one pewną rzeczą już przyjętą i zaakceptowaną. Istnieje znacząca różnica między możliwością pomalowania głowy wilka, a patriotyczną pościelą. W czym zatem problem?
Przeciwni zaraz zakrzyczą hola hola, przecież Łupaszko, Bury i inni. Przecież wyklęci to również mordercy. Czy chcemy aby w taki sposób nasze pociechy uczyły się historii? Gdzie refleksja, gdzie namysł, to niewłaściwe!
I tu rodzi się problem, bo aby konsekwentnie krytykować kolorowankę z wyklętymi należałoby i krytykować inne odwołujące się do czynów wojennych. Wtedy dobrze, ktoś jest pacyfistą, równy wstręt wzbudza w nim i żołnierz wyklęty, i powstaniec warszawski i rycerz spod Grunwaldu. Jeżeli jednak nie jest się pacyfistą, to gdzie jest problem z jedną kolorowanką?
Faktycznie termin „żołnierz wyklęty” jest nieszczęśliwy – bowiem zawiera w sobie bardzo wiele postaw. Od Pileckiego po Rajsa. Wynika to z faktu, że nie było jednak spójnej organizacji, ale że termin ten określa pewne zjawisko.
Czy fakt, że w tej wielkiej zbiorowości byli ludzie podli odbiera możliwość dawania ich za przykład dzieciom (i to w formie zabawy jaką niechybnie jest kolorowanka)? Bez przesady. Przecież ten sam argument moglibyśmy wysunąć wobec żołnierzy armii roku 1920 (też zdarzały się mordy) czy powstańców warszawskich (nie bez kozery istniała żandarmeria powstańcza). A jednak sprzeciw nie jest aż tak powszechny. W czym tkwi problem?
Wydaje się, że część lewicy w ogóle chciałaby wyrugować żołnierzy wyklętych z historii, a na pewno nie wskazywać ich jako pozytywny wzorzec naśladowania. W niektóry przypadkach na pewno jest to słuszne, bo wielu z nich zasługuje wręcz na miano antywzorców. A przecież w malowance nie przedstawiono Łupaszki nad pomordowanymi. Czy oznacza to odrzucenie ich całej spuścizny? Nie powinno się tak robić, bo jest to zwyczajne wylewanie dziecka z kąpielą.
Prawda jest taka, że nie ma nic niemoralnego czy niewłaściwego w rysowance z żołnierzami wyklętymi. Nie wykracza ona poza przyjęte już dawno schematy i formy. Również temat wbrew pozorom nie jest aż tak kontrowersyjny. Chyba lepiej zachować trochę dystansu i zostawić kolorowanki w spokoju, bo zaraz będzie się upatrywało zgorszenia wszędzie...
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Redakcja: Paweł Czechowski