Kielce we wrześniu 1939 roku

opublikowano: 2014-09-10, 15:43 — aktualizowano: 2020-09-05, 07:35
wolna licencja
Na niemieckie bombardowania Kielce odpowiedziały zestrzeleniem jednego samolotu Luftwaffe. Walka obronna w terenie trwała kilka godzin. 5 września wieczorem nieprzyjaciel zajął stolicę Gór Świętokrzyskich.
reklama

Zobacz też: 1 września 1939 roku i kampania wrześniowa - jak Niemcy zaatakowały Polskę?

W okresie dwudziestolecia międzywojennego nastąpił zdecydowany rozwój Kielc. Oprócz zwiększenia się liczby ludności i przyłączenia do miasta nowych dzielni, zaczęły powstawać nowe przedsiębiorstwa przemysłowe. Wrzesień roku 1939 położył kres wszelkim staraniom, jakie społeczeństwo Kielc poczyniło od momentu odzyskania niepodległości.

W przededniu wojny

Przed wybuchem wojny coraz częściej organizowano w mieście różnego rodzaju demonstracje patriotyczne i popierano organizacje paramilitarne. Wśród kielczan zbierano fundusze na samolot bojowy i jednostkę morską, której miano nadać imię „Kielczanin”. Oddaniu do użytku lotniska w Masłowie i otwarciu szkoły pilotów motorowych towarzyszyły huczne obchody. Przybyły do miasta w 1937 roku marszałek Edward-Rydz Śmigły, któremu nadano honorowe obywatelstwo miasta, został przyjęty przez kielczan z aplauzem. Odbyła się wówczas również parada wojskowa na cześć hetmana Stefana Czarnieckiego.

Z każdy kolejnym dniem roku 1939 w mieście przybierały na sile nastroje antyniemieckie. Ich głównym wyrazicielem – w szczególności od końca marca – stała się „Gazeta Kielecka”. Czasopismo drukowało ponadto nazwiska tych, którzy wspierali Fundusz Obrony Narodowej. Na szczególną uwagę zasługuje w tym miejscu właściciel kieleckich wapienników „Wietrznia”, wywodzący się ze znanej żydowskiej rodziny Stanisław Zagajski. Ofiarował on bowiem na rzecz FON dwieście wagonów wapna, natomiast zatrudnieni w jego przedsiębiorstwie pracownicy zdecydowali się na przekazywanie Funduszowi części swoich zarobków – robotnicy 5%, zaś pracownicy umysłowi – ¼ pensji. Wielką solidarnością wykazały się również władze huty „Ludwików”, subskrybując 100 tys. zł na pożyczkę przeciwlotniczą.

Wzrastającym zainteresowaniem cieszyła się także strzelnica, którą prowadził Związek Strzelecki. To właśnie tutaj każdy mieszkaniec miasta mógł oddać „10 strzałów ku chwale Ojczyzny”. Z kolei 30 i 31 lipca odbył się w Kielcach kurs samoobrony na wypadek wojny. Zorganizowały go wspólnie Centrala Katolickiego Stowarzyszenia Kobiet i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej Diecezji Kieleckiej. Kursanci uczestniczyli w trwającym 12 godzin wykładzie, który obejmował samoobronę indywidualną i zbiorową, gazoznawstwo, ratownictwo sanitarne oraz przygotowanie gospodarcze. Przeszkolono wówczas ok. 130 osób. W sierpniu zaczęto kopać w mieście rowy przeciwlotnicze, m.in. niedaleko dworca kolejowego, na Rynku i w parku miejskim. Piwnice wielu kamienic zamieniono na przeciwlotnicze schrony, a mieszkańcy zaczęli gromadzić na strychach narzędzia przeciwpożarowe oraz zapasy piasku, wody i żywności.

reklama

Ostatnie przedwojenne wybory do kieleckiej Rady Miejskiej, które odbyły się w maju 1939 roku, przyniosły zwycięstwo Obozowi Zjednoczenia Narodowego. Uzyskał on jednak jedynie jeden mandat więcej od Polskiej Partii Socjalistycznej. 19 lipca, na pierwszym posiedzeniu Rady Miejskiej, jej przewodniczący i zarazem prezydent Kielc, Stefan Artwiński, po powitaniu wszystkich zaapelował o harmonijną współpracę, bez względu na polityczne przekonania. Nowo wybrani radni zadecydowali o powołaniu samodzielnego referatu aprowizacyjnego. Jego zadaniem stało się przygotowanie planu zaopatrzenia ludności w żywność w razie ewentualnego wybuchu wojny. Na posiedzeniu inauguracyjnym w imieniu Narodowego Koła Radnych głos zabrał radny Henryk Przybylski:

W obliczu narzuconej nam konieczności zbrojnej rozprawy z odwiecznym wrogiem, koniecznym jest zorganizowanie naszej wszechstronnej gotowości bojowej, aby z rozprawy tej Polska wyszła zwycięsko, odzyskując odwieczne polskie ziemie wraz z całym Górnym Śląskiem, Warmią i Mazurami, w najszerszym oparciu o morze. To dziejowe zadanie wypełnić może tylko zwarty moralnie, zjednoczony na podstawie jedności poglądów i programu narodowego działania naród.

W Kielcach stacjonował duży garnizon wojskowy, składający się z 4 Pułku Piechoty Legionów i 2 Pułku Artylerii Polowej Legionów. Ponadto miasto było siedzibą dowództwa 2 Dywizji Piechoty Legionów. Dowodził nią płk Edward Dojan-Surówka, a wcześniej m.in. płk Stefan Rowecki. Obecność tych struktur Wojska Polskiego wpływała pozytywnie na poczucie bezpieczeństwa dużej części mieszkańców. 27 sierpnia wojsko opuściło koszary i zostało skierowane w wyznaczone rejony.

Pierwsze trzy dni wojny w Kielcach

Samoloty niemieckie przeleciały nad Kielcami już późnym rankiem 1 września, w kilka godzin po przekroczeniu granicy polskiej przez wojska hitlerowskie. W trakcie pierwszego nalotu Luftwaffe zrzuciła kilkanaście bomb na koszary wojskowe na Bukówce. Zrzucone ładunki nie wyrządziły jednak większych szkód, bowiem spadły w lesie na wysokości strzelnicy. Najeźdźcy zniszczyli za to doszczętnie ujęcie wody wodociągu miejskiego w Białogonie. Ponadto Niemcy dwukrotnie zbombardowali lotnisko w Masłowie. W piątek nad kieleckim niebem pojawiły się jeszcze niemieckie samoloty, kierujące się w stronę Sandomierza, aby zniszczyć znajdujące się w tamtym miejscu przeprawy.

Obronę przeciwlotniczą Kielc stanowiły: bateria dział przeciwlotniczych i kompania ciężkich karabinów maszynowych. Ustawiono je w najważniejszych punktach miasta i zakładach pracy, m.in. „Granacie”. Obroną dowodził kpt. Dorobczyński, który był jednocześnie wiceprezydentem Kielc. 2 września w hucie „Ludwików” postawiono jedno działo przeciwlotnicze, które wspierał jeden ciężki karabin maszynowy. Około godziny czwartej po południu żołnierze polscy zestrzelili niemiecki samolot. Załoga zdążyła wyskoczyć z płonącej maszyny, niemniej lotnicy ci zostali szybko ujęci w rejonie Piasków. Ten pojedynczy sukces poprawił co nieco i tak fatalne samopoczucie mieszkańców.

reklama
POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Mimo minorowych nastrojów próbowano zachować w mieście spokój i nie dopuścić do paniki. Nie obyło się jednak bez tajemniczych wydarzeń. Już w nocy z 1 na 2 września doszło do pożaru na zapleczu gospodarczym w Urzędzie Pocztowym przy ul. Sienkiewicza. Ogień nie zdążył się na szczęście rozprzestrzenić, dzięki czemu nie uległy spaleniu urządzenia telekomunikacyjne. O podłożenia ognia społeczeństwo oskarżyło niemieckich dywersantów, choć prowadzone przez żandarmerię wojskową śledztwo nie odpowiedziało na pytanie, kto stał za podpaleniem. Późniejszy żołnierz Armii Krajowej Zygmunt Firley „Kajtek” w sposób następujący wspominał pierwsze dni września:

Ludzie przemykali się ukradkiem między zabudowaniami. Na polach mimo pięknej, słonecznej pogody nie widziało się nikogo. […] Wiadomość o zbliżaniu się wojsk niemieckich w rejon Gór Świętokrzyskich dotarła nawet do najbardziej oddalonych zakątków. – Czy to możliwe? – pytano z niedowierzaniem. – Na pewno! Przecież uciekinierzy od strony Częstochowy i Śląska mówili o tym z trwogą w oczach.
Niemieckie zdjęcie lotnicze Kielc z września 1939 roku. Massalski A., Meducki S., Kielce w latach okupacji hitlerowskiej 1939-1945 , Wrocław 1986.

Wśród mieszkańców miasta panowała opinia, że Kielce staną się areną ciężkich walk. 3 września o poranku wojewoda kielecki Włodzimierz Dziadosz przybył z wizytą do biskupa kieleckiego ks. Czesława Kaczmarka. Poinformował go, że stolica Gór Świętokrzyskich będzie zaciekle broniona. Uzasadniał to faktem, że Niemcy właśnie poprzez Kielce będą chcieli otworzyć sobie drogę do Centralnego Okręgu Przemysłowego, na co Polacy nie mogą pozwolić. Jednocześnie Dziadosz zasugerował biskupowi Kaczmarkowi, aby ten jak najprędzej opuścił miasto oraz zaapelował do tych, na których miał jeszcze wpływ, o to samo. Ordynariusz kielecki jeszcze tego samego dnia po południu udał się do klasztoru Franciszkanów-Reformatorów w Stopnicy. W miejscu tym należy jasno i zdecydowanie zaprzeczyć pojawiającym się później w prasie kanadyjskiej i brytyjskiej informacjom o witaniu przez biskupa Kaczmarka Niemców chlebem i solą. Nic takiego miejsca mieć nie mogło.

Ostateczna decyzja należała jednak do marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Jego przekaz był prosty – Kielc nie należało bronić, podobnie też nie należało angażować się w walkę na przedpolu Gór Świętokrzyskich. Mogłoby to doprowadzić do otoczenia i całkowitego odcięcia Polaków przez Niemców. Wiadomość od marszałka przywiózł do miasta płk Kazimierz Glabisz wieczorem 3 września. Wcześniej jednak odpowiedzialny za zorganizowanie obrony miasta płk Aleksander Idzik wydał rozkaz zgodnie, z którym dwie kompanie piechoty, kompania karabinów maszynowych i jedna bateria 2 pal zostały skierowane w kierunku Słowika i Piekoszowa, gdzie pod dowództwem por. Buczka miały zorganizować obronę. Płk Glabisz zaakceptował rozkazy płk Idzika.

reklama

Intensywne bombardowania i zajęcie Kielc przez Niemców

4 września nad ranem Niemcy przystąpili do kolejnego bombardowania Kielc. Samoloty Luftwaffe nadlatywały nad miasto bądź to pojedynczo, bądź małymi kluczami. Dyrektor huty „Ludwików”, Otmar Kwieciński przywiózł z Warszawy do Kielc specjalne polecenie, zgodnie z którym przystąpiono do ewakuacji zakładów przemysłowych. I choć maszyny załadowano do wagonów kolejowych stosunkowo szybko, to nie udało się ich wywieźć, bowiem Niemcy uszkodzili bocznicę i stację kolejową. Jedynie niewielką ilość sprzętu zdołano zapakować do samochodów, które wyjechały z miasta. Jeszcze 4 września płk Glabisz zarządził przesunięcie pozostających w Kielcach oddziałów na poszczególne pozycje obronne – część oddziałów skierował na Annopol-Kraśnik, a pozostałe przez Sandomierz do Jarosławia. Wydał również rozkaz ewakuacji podległych mu urzędów.

Głównym zadaniem płk Glabisza było zorganizowanie osłony rejonu, w którym skoncentrowana była południowa Grupa Operacyjna Armii Odwodowej „Prusy” pod dowództwem gen. Stanisława Skwarczyńskiego. Z tego względu żołnierze 1 batalionu 154 pułku piechoty z plutonem przeciwpancernym i 4 baterią 55 pułku artylerii lekkiej zablokowali szosę w rejonie Dąbrowy (jeden batalion stał w odwodzie w pobliskim lesie), w Krajnie pod Świętą Katarzyną zamknęli drogę Daleszyce-Bodzentyn oraz przejścia w grzbiecie Masłów (rejon Starej Wsi i Mąchocic Kapitulnych). Przedsięwzięcia te zabezpieczały: pluton piechoty rozlokowany koło Słowika i jedna drużyna w Dyminach. Trzonem tych oddziałów był formowany w Kielcach 154 pp. Należy nadmienić, że za przesłoną tą ppłk Bronisław Kowalczewski umieścił w rejonie Zagnańska mobilizowane w Radomiu cztery bataliony. Na swoje pozycje dotarły one – część pieszo, a pozostali samochodami i koleją – 5 września.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

We wtorek 5 września Kielce dotknęły najcięższe bombardowania. Niemcy swoimi nalotami całkowicie rozbili stację kolejową, w rejonie której zginęło i zostało rannych około osiemdziesięciu osób. Dworzec, wodociągi i sieć elektryczna uległy poważnemu uszkodzeniu. W mieście przestały działać telefony. Hitlerowcy zbombardowali również inne tereny, np. okolicę szkoły im. Marii Konopnickiej, gdzie obozowali szukający w Kielcach schronienia uciekinierzy, wywołując wśród nich panikę. Rannym pomagały drużyny Czerwonego Krzyża, Służby Przysposobienia Wojskowego Kobiet oraz harcerki z Harcerskiej Służby Polsce. Przy prowizorycznie budowanych ołtarzykach zaczęli gromadzić się mieszkańcy, którzy zbiorowo odmawiali modlitwy.

Tego dnia około wpół do dziewiątej rano przyjechał do Kielc dowodzący 74 pułkiem piechoty płk Wacław Wilniewczyc. Postanowił on zebrać cofające się przez miasto grupki strzelców i z ich pomocą zorganizować doraźną obronę zachodnich Kielc na trasie prowadzącej do Częstochowy i Krakowa. W kilkadziesiąt minut udało mu się sformować oddział, składający się z pięciu oficerów i ok. 250 strzelców i saperów. Ci ostatni w odległości stu metrów od stanowisk piechoty zbudowali dwurzędową zaporę przeciwczołgową. Już około dziesiątej rano Polacy stoczyli bój z oddziałem rozpoznawczym Niemców, natomiast w południe przednie oddziały niemieckiej 2 dywizji lekkiej, wspartej 14 czołgami, zaczęły ostrzeliwać ciężkimi karabinami maszynowymi polskie stanowiska. Pojedynek ten trwał cztery godziny, po czym niemiecka artyleria lekka i ciężka rozpoczęła ostrzał pozycji obronnych.

reklama

Odgłosy dochodzące z pola walki zaniepokoiły płk Glabisza, który nie wiedział o zorganizowanej przez płk Wilniewczyca obronie zachodniej części miasta. Przybył on na stanowiska obrony i wsparł jej lewe skrzydło trzema samochodami pancernymi i oddziałem kawalerii. W czasie walki polscy żołnierze rozbili dwa niemieckie czołgi, jednak napór Niemców był tak silny, że Polacy zostali zmuszeni do opuszczenia stanowisk obronnych. Silny ogień atakujących spowodował śmierć czterdziestu Polaków, sześciesiąt osób zostało rannych. 5 września wieczorem Niemcy weszli do miasta. Zachowali przy tym dużą ostrożność, licząc się z dalszą walką. Miasto nie było już jednak bronione.

Zbombardowany we wrześniu dom na rogu ul. Buczka (obecnie Paderewskiego) i Solnej.Massalski A., Meducki S., Kielce w latach okupacji hitlerowskiej 1939-1945 , Wrocław 1986.

Całą swoją broń pancerną Niemcy zlokalizowali w północnej części miasta. Próbę wykorzystania tej sytuacji podjął ppłk Idzik, który polecił por. Rukścińskiemu, aby ten wdarł się wraz ze swoją kompanią do miasta w celu zniszczenia czołgów. Jego żołnierze zostali dodatkowo wyposażeni w butelki zapalające i w nocy 6 września o godz. 1 przeprowadzili atak w rejonie Szydłówka. Niemcy pospiesznie wyruszyli z Kielc i ok. godz. 2 dotarli do zapory przeciwczołgowej w Dąbrowie. Ogień polskich dział przeciwpancernych i artylerii zaskoczył Niemców, którzy wycofali się, pozostawiając za sobą wiele zniszczonego sprzętu. Aby oświetlić miejsce potyczki, hitlerowcy podpalili kilka zabudowań, a rankiem podjęli atak z pomocą samochodów opancerzonych. Brak amunicji przeciwpancernej w szeregach Polaków połączony z systematycznie powiększaną siłą ognia Niemców doprowadził do tego, że nieprzyjaciel zaczął podjeżdżać praktycznie pod skraj polskiej obrony. Niemniej walki pod Dąbrową nie ustawały. Kpt Langrot dowiózł polskim żołnierzom amunicję do ciężkich karabinów maszynowych. Od południa do zmroku dwadzieścia niemieckich czołgów ostrzeliwało pozycje Polaków, którzy odpowiedzieli rozbiciem jednego z nich. Wieczorem 6 września nieprzyjaciel opanował szosę, a następnego dnia przeprowadził ostateczny atak na resztki polskich pozycji pod Dąbrową.

reklama

Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”

Łukasz Męczykowski
„Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
123
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-9-1

Władze okupacyjne

76-letni prezydent miasta Stefan Artwiński odrzucił propozycję ewakuacji, stając na czele Obywatelskiego Komitetu Obrony Kielc i Straży Obywatelskiej. Świadkowie tamtych dni zapamiętali, że na pytanie, dlaczego nie wyjechał, odpowiadał, że musi pozostać na posterunku, bo jest to jego miejsce. W pierwszych dniach września zabezpieczył miejską kasę a pieniądze z niej ofiarował na pomoc dla mieszkańców. Wydany przezeń rozkaz dotyczący spalenia przechowywanych w archiwum magistratu akt personalnych oficerów rezerwy zapobiegł dotarciu przez Niemców do wielu osób, które dzięki temu uniknęły aresztowań. Ostatnim poleceniem, jakie wydał prezydent Artwiński w wolnym mieście była najprawdopodobniej prośba do Heleny Wittówny, aby ta wykonała 33 biało-czerwone opaski dla Obywatelskiego Komitetu Obrony Kielc.

Zdjęcie nr 5. Podpis: Adolf Hitler wizytował Kielc 10 września. Na fotografii pod pałacem biskupim z Heinrichem Himmlerem (tyłem). Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta

Niemcy już 6 września zorganizowali w mieście pierwszy obóz jeniecki w więzieniu przy ul. Zamkowej, a dwa dni później utworzyli kolejny w budynkach koszarowych 2 pal. Dla potrzeb swoich żołnierzy zajęli Szpital Miejski. Polaków przenieśli do prowizorycznego szpitala w seminarium duchownym, gdzie na pierwszym i drugim piętrze postawili wartowników, a przed gmachem wystawili wojskowy posterunek. Mimo tych zabezpieczeń, pielęgniarki uwolniły wielu rannych żołnierzy, którzy w przebraniach uciekali ze szpitala. 10 września, w ramach podróży inspekcyjnej, miasto wizytował kanclerz Rzeszy Adolf Hitler. Z Masłowa odleciał on później do swojej kwatery polowej pod Opolem.

Niemcy pozajmowali budynki, w których mieściły się urzędy państwowe i samorządowe. Władzę w mieście objęła niemiecka komendatura. 19 września komisarzem (Stadtkomissar) miasta został mianowany dr Richard Wendler, późniejszy gubernator dystryktu krakowskiego i lubelskiego. Mieszkańcy zostali zmuszenia do przystosowania się do panujących warunków. Przebywających w Kielcach Niemców traktowano jako stan przejściowy, powszechnie liczono bowiem na szybkie zwycięstwo sił alianckich nad Rzeszą.

Niemiecki terror

Po zajęciu miasta Niemcy, zgodnie ze stosowaną przez siebie polityką, wzięli około dwudziestu zakładników na czele z prezydentem miasta Stefanem Artwińskim. Przez tydzień przetrzymywali ich w odosobnieniu, w pomieszczeniu, które służyło wcześniej jako miejsce zebrań Rady Miejskiej. Na ulicach Kielc rozplakatowali obwieszczenie, w którym zagrozili, że jeśli narzucony przez nich porządek zostanie naruszony, to przetrzymywani zostaną straceni.

Jeńcy polscy przed Pałacem Biskupów Krakowskich we wrześniu 1939 roku.

Niemiecki XV Korpus Armijny, który wszedł do Kielce, wyróżniał się w czasie najazdu bestialstwem i licznymi zbrodniami popełnionymi na polskich jeńcach i ludności cywilnej. Już 5 września w dzielnicy Cegielnia żołnierze z 2 Dywizji Lekkiej, wchodzącej w skład korpusu, wyciągnęli z piwnicy jednego z domów sześć ukrywających się osób. Rozstrzelali pięć z nich, a ciężko ranny Paweł Gielniewski zdołał uciec. Jeszcze tego samego dnia Niemcy na polach za Koszarką zamordowali czterech mężczyzn, a na przedmieściu Malików zabili dziewięć osób, w tym jedną kobietę.

reklama

Następnego dnia Niemcy wezwali do magistratu urzędników. Nakazali stanąć im w rzędzie na środku sali. Jeden z niemieckich oficerów biegał po pomieszczeniu, krzyczał i wygrażał Polakom rewolwerem. Niemcy zarzucili zebranym udzielenie pomocy polskim żołnierzom, czego dowodem miał być znaleziony w szafie karabin oraz znajdującą się w innym pokoju paczka nabojów. Na śmierć hitlerowcy przeznaczyli siedem osób, które złapali na ulicach miasta pod zarzutem szpiegostwa. Najpierw Niemcy przetrzymywali więźniów w komórce, a później wyprowadzili ich na podwórze, ustawili pod ścianą i rozstrzelali. Całą sytuację obserwowali urzędnicy, których pilnowało dwóch niemieckich żołnierzy mających za zadanie nie dopuścić do tego, aby któryś z Polaków choć na krok oddalił się od okna. Świadek tamtych wypadków, referentka podatkowa Aniela Galasowa tak opisywała po wojnie egzekucję:

Wszystko słyszałam, mój panie, wszystko! I salwę, i krzyki, i łomot padających ciał. Kiedy otwarłam oczy, ci nieszczęśni leżeli na ziemi we krwi… Zbliżał się do nich kolejno żołnierz i dobijał pojedynczymi strzałami w głowę z rewolweru. Płakałyśmy straszliwie. Od pana Popielnickiego, który zajmował się pogrzebem, dowiedziałam się, że jedni z zamordowanych, niżsi, mieli rany głowy, pochodzące z pewnością od kul salwy egzekucyjnej, a inni, wyżsi, mieli rany podwójne, i od salwy na szyi, i od dobijania na głowie […] Pomordowani z rozkazu Niemców leżeli nietknięci przez kilka dni.
POLECAMY

Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:

Maciej Bernhardt
„Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego”
cena:
Wydawca:
Histmag.org
Okładka:
miękka
Liczba stron:
334
Format:
140x195 mm
ISBN:
978-83-925052-9-7

Nocą 9 września w zorganizowanym trzy dni wcześniej obozie przejściowym dla polskich jeńców wojennych, Niemcy dokonali mordu na dziewiętnastu osobach, a kolejne czterdzieści ranili. Ciała zabitych pochowano na dziedzińcu więzienia kieleckiego, skąd rok później zostały one ekshumowane przez Polski Czerwony Krzyż i przeniesione na cmentarz wojskowy.

Kielce. Wśród rozbawionych żołnierzy niemieckich Żyd obcina brodę Żydowi. Massalski A., Meducki S., Kielce w latach okupacji hitlerowskiej 1939-1945, Wrocław 1986.

Represje niemieckie już w pierwszych dniach września dotknęły również liczną społeczność żydowską Kielc. Hitlerowcy rabowali mieszkania Żydów i zaganiali ich do pracy. Kazano im zasypywać doły i schrony. Najgorzej mieli ci Żydzi, którzy nosili brody. Zmuszani byli oni do czyszczenia ubikacji łopatami. Według relacji Mojżesza Bahna, kwaterująca w hotelu żandarmeria nie wpuszczała do środka Żydów, dopóki ich nie okaleczyła. Szczególnie bawił Niemców widok przerażonych Żydów, których wcześniej wrzucono do dołów przeciwlotniczych i zakopano po szyję. Spacerującym po ul. Sienkiewicza Żydom hitlerowcy wyrywali włosy z bród i głów.

reklama

Nie sposób dziś policzyć wszystkich ofiar terroru niemieckiego okupanta. Wiadomo, że oprócz wspomnianych wyżej egzekucji, w mieście z rąk hitlerowców zginęli: Tomasz Strzęp (6 września), Jan Sarnecki (7 września) i Józef Durlik (10 września). Zgładzono również dwóch uczniów szkół średnich – harcerzy Tadeusza Surowca i Władysława Mikołajczyka. Z kolei druhna Zofia Dziewięcka została zastrzelona przez Niemca w momencie, gdy udzielała pomocy rannemu żołnierzowi polskiemu. Wiele ofiar pozostało bezimiennych, m.in. dwoje staruszków zamordowanych we wrześniowy wieczór na rogu ul. Sienkiewicza i Focha (obecnie Paderewskiego).

Niemcy 21 września ustanowili dla Kielc i powiatu kieleckiego ceny maksymalne na 46 produktów żywnościowych. Zgodnie z art. 4 cennika, ich przekroczenie było surowo karane według niemieckiego prawa karnego. Represjami na tym tle objęta została m.in. prowadząca sklep owocowo-jarzynowy przy ul. Sienkiewicza Janina Pańszczyk. Okupacyjne władze skonfiskowały towar, a właścicielkę postawiły przed sądem. W celu całkowitego zastraszenia społeczeństwa do wiadomości publicznej Niemcy podawali informacje o rozstrzelaniu tych osób, które nie oddały broni.

Epilog

Rozpoczęta we wrześniu 1939 roku okupacja Kielc przyniosła na przestrzeni ponad pięciu lat ogromne straty. Liczne masowe morderstwa dokonywane przez Niemców głównie w lesie na Stadionie (w latach 1942-1943 zlikwidowano tam kilkanaście tysięcy osób) oraz zagłada ludności żydowskiej, którą hitlerowcy wywieźli do Treblinki, doprowadziły do diametralnych zmian struktury demograficznej – pod względem ludności Kielce zmniejszyły się od roku 1939 do 1945 o 25%. Masowa grabież urządzeń, zapasów i surowców, które wywieziono w głąb Rzeszy, zniszczyła kielecki przemysł. Tylko z „Granatu” Niemcy ukradli 306 urządzeń, a maszyny z huty „Ludwików” zajęły miejsce w 900 wagonach.

Niemiecką okupację zakończyła podjęta w styczniu 1945 roku ofensywa Armii Czerwonej. Nie przyniosła ona jednak ze sobą wyzwolenia, lecz agenturalną „władzę ludową”. W Kielcach zaczęła ona organizować propagandowe akademie, które rozpoczynano odśpiewaniem hymnu ZSRR i okraszano wznoszeniem „spontanicznych okrzyków” na cześć żołnierzy radzieckich i Józefa Stalina (np. lutowa akademia w przeddzień rocznicy powstania Armii Czerwonej).

W ostatnich latach zaczęto upamiętniać w Kielcach ofiary wojny obronnej 1939 roku. Na Cmentarzu Wojska Polskiego przy ul. Ściegiennego wystawiono w połowie lat 90. pomnik z wyrytymi nazwiskami poległych w obronie miasta i najbliższej okolicy. Na murze okalającym cmentarz nowy przy ul. Spokojnej wmurowano w 60 rocznicę wybuchu wojny tablicę poświęconą ofiarom bombardowań Kielc w pierwszych dniach września. Dziewięć ofiar dwóch egzekucji z 5 września upamiętniono wystawieniem przy ul. Krakowskiej pomnika w formie kamiennej płyty i krzyża. Rozstrzelanym 9 września jeńcom polskim poświęcono tablicę, umieszczoną w pobliżu muru zamykającego ul. Zamkową.

Bibliografia

Źródła:

  • Firley Z., W Kedywie i w „Burzy”, Warszawa 1988.
  • „Gazeta Kielecka” 1939, nr 44, 57, 59, 65 (1), 66 (2), 67 (3).
  • „Gazeta Kielecka. Organ społeczno-demokratyczny” 1945, nr 19.
  • „Słowo Ludu” 1970, nr 255, 262.

Opracowania

  • Guldon Z., Massalski A., Historia Kielc do roku 1945, zdj. K. Pęczalski, Kielce 2000.
  • Jastrzębski C., Otwinowski K., Otwinowska M., Miejsca pamięci narodowej w Kielcach, Kielce 2010.
  • Massalski A., Meducki S., Kielce w latach okupacji hitlerowskiej 1939-1945, Wrocław 1986.
  • Naumiuk J., Kielecki wrzesień 1939 roku, „Zeszyty Kieleckie” 1973, s. 17-30.
  • Pazdur J., Dzieje Kielc 1864-1939, Wrocław 1971.
  • Śledzianowski J., Ksiądz Czesław Kaczmarek. Biskup kielecki. 1895-1963, wyd. 2 zm., Kielce 2009.
  • Urbański K., Kieleccy Żydzi, Kielce 1993.
  • Wolańczyk P., Stefan Artwiński. Biografia, Kielce 2009.
reklama
Komentarze
o autorze
Piotr Siudy
Absolwent I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Student Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Przygotowuje pracę licencjacką, dotyczącą postaci Jana Piwnika „Ponurego” i jego zgrupowań partyzanckich. Zainteresowania badawcze: historia Kielc i regionu.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone