Katalonia w dziesięciu odsłonach
Katalonia – zobacz też: Historia Katalonii w 17 minut! [video]
Artykuł ukazał się w naszym serwisie po pierwszej próbie zorganizowania przez Katalończyków referendum niepodległościowego.
9 listopada 2014 roku Katalończycy ruszyli do urn. Aby oddać swój głos za niepodległością specjalnie z Monachium przyleciał były trener Dumy Katalonii – Pep Guardiola. Na ulicach rozwieszone były plakaty z hasłami: „Chcemy nowego kraju”. Na zorganizowanie referendum kataloński rząd przeznaczył ponad 13 milionów euro. Przy całym przedsięwzięciu pracowały tysiące wolontariuszy. Kiedy w Madrycie ogłoszono, że referendum jest niezgodne z konstytucją, Katalończycy przekształcili je na „konsultacje społeczne”. I po raz kolejny udowodnili, że gdzie nie wejdą drzwiami, tam wejdą oknem. Za ich tożsamością narodową stoi wiele lat historii i wydarzeń, które ich ukształtowały. Oto dziesięć odsłon z historii Katalonii.
Odsłona pierwsza: Montserrat
„Przejeżdżać przez Barcelonę, a nie zobaczyć Montserratu, to tak, jak być w Rzymie, a papieża nie widzieć” – odnotował profesor filologii klasycznej Uniwersytetu Lwowskiego, Stanisław Józef Witkowski. O położonym w górach klasztorze pisali także Humbolt, Goethe i Schiller, a Wagner w „Persiwalu” ukrył tam św. Graala. Położony zaledwie 35 kilometrów od Barcelony to drugi – po Santiago de Compostela – punkt pielgrzymek w Hiszpanii.
Historia Montserrat rozpoczyna się wraz z pustelnikami, którzy zakładali w masywie swoje siedziby. W 888 roku Wifrid Kędzierzawy, hrabia Barcelony, przekazał obszar gór, na którym znajdowały się pustelnie, pod zarząd benedyktyńskiego opactwa w pobliskim Ripoll. Sto trzydzieści siedem lat później rozpoczęto budowę klasztoru. Od wielu lat tłumy pielgrzymów przybywają na górę, aby zobaczyć figurkę Czarnej Madonny – „Morenety”. Podobno w górach ukrył ją św. Piotr, a znalazł w IX wieku jeden z pasterzy. Inna opowieść mówiła o tym, iż cudowną figurkę miał wyrzeźbić św. Łukasz. W 1881 roku papież Leon XIII uznał „Morenetę” za oficjalną patronkę Katalonii. Rok wcześniej, z okazji tysiąclecia cudownego znalezienia figury, kapłan z Vic zaapelował o pielgrzymkę, argumentując, że „Montserrat jest odwiecznym pomnikiem katalońskiej ojczyzny”. W drugiej połowie XIX wieku, w okresie Renaixenҫy (katalońskiego odrodzenia narodowego) powstał Virolai – hymn religijny, który zwyciężył w konkursie na „wieniec poetycki” dla Madonny z Montserrat. Pierwsze słowa utworu brzmią: „Kwietniowa różo, Czarnulko z gór, gwiazdo nad Montserratem, oświeć katalońską ziemię i zaprowadź nas do nieba”.
Montserrat pełnił także funkcję ośrodka tożsamości katalońskiej w XX wieku. Po wygraniu wojny domowej przez Franco, klasztor chronił katalońską kulturę, a przede wszystkim – kataloński język. W 1963 roku w paryskim dzienniku „Le Monde” ukazał się wywiad z ówczesnym opatem, Aurelim M. Escarré, który opowiadał się jasno za prawem Katalończyków do odrębności narodowej. Siedem lat później trzystu intelektualistów (w tym malarz Joan Miró) zamknęło się w klasztorze, protestując tym samym przeciwko skazaniu na śmierć sześciu członków baskijskiej organizacji ETA. Tożsamość katalońska nierozerwalnie łączy się z religią i Montserratem. Bo, jak ogłosił biskup Vic, Josep Torras i Bages: „Katalonia będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale”.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Odsłona druga: Guerra de los Segadores, czyli wojna żeńców
Filip IV już w pierwszych latach swojego panowania przekonał się, jak daleko sięga niezależność Kortezów poszczególnych prowincji. W 1626 roku upadł projekt Unii Wojskowej, którą chciał wcielić w życie on i jego minister Olivares – pomysł jako pierwszy zablokowały Kortezy Aragonii i Katalonii. Nie były także przychylne późniejszym pomysłom władzy, dążącej do wzmocnienia pozycji króla.
W 1640 roku, ze względu na wojnę z Francją, w przygranicznej Katalonii stacjonowały oddziały hiszpańskie i neapolitańskie, co było ogromnym obciążeniem dla ludności cywilnej. 7 czerwca doszło w Barcelonie do wydarzeń, które w historii zapisały się jako Corpus de Sangre – krwawe Boże Ciało. W trakcie zamieszek zginęło wielu hiszpańskich oficjeli, w tym wicekról, markiz de Santa Coloma. I choć władze katalońskie odcięły się od ulicznych burd twierdząc, że nie miały z tym nic wspólnego, Kastylia – mając w pamięci przegrane walki w Kortezach – zdecydowała się ostatecznie rozwiązać problem z tym regionem. Co więc zrobiła Katalonia? Oddała się pod opiekę znienawidzonego w Kastylii Ludwika XIII.
Tzw. wojna żeńców trwała do 1652 roku i zakończyła się klęską Katalonii. Wojska francuskie stacjonujące na terenie tego regionu okazały się nie lepsze niż te podległe Filipowi IV. Ostatnim bastionem walki pozostała Barcelona – poddała się jednak oddziałom dowodzonym przez Juana José de Austria, nieślubnego syna Filipa IV. Wojna żeńców wciąż jednak obecna jest w katalońskiej świadomości. Oficjalny hymn Katalonii Els Segadors („Żeńcy”) odwołuje się do siedemnastowiecznych wydarzeń, a rozpoczyna się słowami:
Katalonia, triumfująca,
Stanie się znów bogata i szczęśliwa!
Przepadną ci ludzie
Tak butni i tak wyniośli!
Odsłona trzecia: zdobycie Barcelony przez wojska Filipa V
Co roku, 11 września Katalończycy obchodzą swoje najważniejsze święto – choć data ta upamiętnia klęskę ich ojczyzny. Mimo to, na meczach Barҫy można spotkać kibiców, którzy rok 1714 mają wyszyty na koszulkach. Kiedy na początku osiemnastego wieku, po latach wojny o sukcesję hiszpańską, Filip V Burbon, syn Ludwika XIV, wreszcie zasiadł na tronie, rozpoczął stopniową likwidację przywilejów poszczególnych prowincji w ramach tzw. Nowego Planu ([Nueva Plana]). Pierwsze reformy objęły Walencję, a następnym krokiem króla było wcielenie ich w Koronie Aragonii. To oczywiście nie spodobało się w Barcelonie – utrata przywilejów była czymś, do czego Katalonia nie chciała dopuścić, dlatego zdecydowała się wystąpić przeciwko królowi.
Konflikt nabrał rozgłosu międzynarodowego – za Katalończykami próbowali się wstawić Anglicy negocjujący pokój w Utrechcie oraz Austriacy rozmawiający w Rastatt. Filip V w kwestii katalońskiej ustąpić nie chciał. We wrześniu 1714 roku kazał zbombardować Barcelonę. 12 września, po ostrzale wojsk hiszpańsko-francuskich, miasto skapitulowało. Wielu mieszkańców udało się na emigrację do Italii bądź Austrii. Ci, którzy pozostali, musieli podporządkować się nowym regulacjom. Aby utrzymać Katalończyków w ryzach, król rok później nakazał wybudowanie w Barcelonie Cytadeli, w której stacjonowało wojsko. Dziś turyści znają to miejsce jako park – fortyfikacje zburzono w 1869 roku.
Odsłona czwarta: Sagrada Familia
Hiszpanie złośliwie twierdzą, że Katalonia odzyska niepodległość wtedy, kiedy zakończy się budowa Sagrady Familii. Budowę jednego z najsłynniejszych kościołów na świecie rozpoczęto w 1882 roku z inicjatywy religijnej grupy Associació de Devolts de San Josep. Po prawdzie Barcelona miała już katedrę – jednak ta, której budowa rozpoczęła się pod koniec XIX wieku, miała być przeznaczona dla biedoty, której w rozwijającym się mieście wciąż przybywało. Szybko jednak architekt, któremu zlecono pracę – Francesc de Paul Villar i Lozano – pokłócił się z władzami miejskimi i tak projekt trafił w ręce najsłynniejszego katalońskiego architekta: Antonio Gaudiego.
Pod koniec swojego życia architekt – pochłonięty bez reszty pracą nad katedrą – zamieszkał na terenie budowli. Niestety, w 1926 roku Gaudi zginął pod kołami tramwaju – był tak skromnie ubrany, że przez trzy dni starano się ustalić tożsamość biedaka. Dziesięć lat później w Hiszpanii wybuchła wojna domowa, podczas której część projektów zniszczono. Katalończycy jednak nie poddawali się. W 1957 roku prace nad budowlą wznowiono, a osiemnaście lat później zakończono budowę dwóch wież. Mimo postępów, Katalończycy wciąż przesuwają termin zakończenia budowli – obecnie ukończenie prac przewidywane jest na kwiecień 2026 roku, w setną rocznicę śmierci Gaudiego.
Polecamy e-book Marka Telera pt. „Kochanki, bastardzi, oszuści. Nieprawe łoża królów Polski: XVI–XVIII wiek”
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Odsłona piąta: Més que un club
Wojna domowa w Hiszpanii wciąż trwa. Tyle tylko, że nie toczy się na ulicach miast, pomiędzy wojskami, ale stadionach Santiago Bernabeu i Camp Nou pomiędzy dwoma drużynami: królewskim Realem Madryt a katalońską FC Barceloną.
Fútbol Club Barcelona założony został w 1899 roku przez Hansa Gampera – Szwajcara z urodzenia i Katalończyka z wyboru. Bardzo szybko jednak klub przestał być utożsamiany tylko z piłką nożną i rywalizacją sportową. W 1925 roku dyktator Primo de Rivera zdecydował się zamknąć stadion w Barcelonie po tym, jak fani Dumy Katalonii gwizdali podczas odgrywania hymnu hiszpańskiego. Szczególną rolę klub odegrał także za rządów Franco – wtedy to konflikt znany jako Gran Derbi urósł do rangi walki dobra ze złem. W 1943 roku doszło do meczu, który do historii walk między tymi drużynami przeszedł pod nazwą el baño de siglo, co ma oznaczać „lanie stulecia”. Przed meczem zwierzchnik sił bezpieczeństwa odwiedził zawodników Barcy w szatni i ostrzegł piłkarzy, że grają tylko dlatego, iż władza „wspaniałomyślnie wybaczyła im brak patriotyzmu”. To spotkanie Blaugrana przegrała 0:11, choć pierwszy mecz z Realem w Copa del Generalísimo wygrała u siebie 3:0. Wybudowany w 1957 roku Camp Nou (a przed nim Les Corts) był ostoją katalońskości – to tam ludzie rozmawiali po katalońsku, rozdawano agitacyjne ulotki, a na ścianach malowano antypaństwowe hasła. Już noworodki zapisywano do Klubu – była to prawdziwa deklaracja narodowości katalońskiej.
O tym, jak istotnym punktem dla klubu jest ochrona tożsamości katalońskiej może świadczyć fakt, że piłkarz Eidur Gudjohnsen, grający w Blaugranie w latach 2006-2009 w jednym z wywiadów wyznał, iż w jego kontrakcie był punkt mówiący o konieczności nauki języka katalońskiego przez piłkarza. Bo w końcu Barҫa to Més que un club.
Odsłona szósta: wojna domowa i Franco
Wojna domowa i późniejsza dyktatura frankistowska szczególnym cieniem położyła się na Katalonii. Region ten po zwycięstwie popleczników Franco został dotkliwie ukarany – szczególnie, że znów bronił się do końca. Katalonia była też ostatnim miejscem, gdzie stacjonował republikański rząd. Wojska generała Franco opanowały region w lutym 1939 roku – dwa miesiące później uroczyście ogłoszono koniec Guerra Civil. Już 5 kwietnia Franco wydał dekret, który anulował Statut Katalonii z okresu II Republiki. Region ten nie był odosobniony – prawie wszystkie prowincje hiszpańskie straciły autonomię. Prawie, ponieważ pozostał jeden, którego prawa zachowano – baskijska prowincja Nawarra, która poparła w wojnie Franco.
Wraz z dojściem frankistów do władzy rozpoczęła się zagłada katalońskiej kultury. Zamykano biblioteki i muzea. Pomniki wysadzano w powietrze. Ogłoszono także szereg zakazów: te najdotkliwsze dotyczyły używania języka katalońskiego czy wywieszania flagi katalońskiej. Zakazano nawet tradycyjnego katalońskiego tańca – sardany. Zmieniano nazwy ulic i placów na takie, które kojarzyły się z panującym reżimem. Wyłapywano członów katalońskiego rządu. Ostatni prezydent, Lluis Companys, został zatrzymany przez nazistów na terenie okupowanej Francji i przekazany w ręce hiszpańskie. Rozstrzelano go 15 października 1940 roku. Wielu jego rodaków ginęło w obozach koncentracyjnych – głównie w Mauthausen.
Odsłona siódma: Jaume Cabré i pisarze katalońscy
W jednym z wywiadów ironicznie stwierdził, że dla władz w Madrycie dobry kataloński pisarz to taki, który pisze po hiszpańsku – jak na przykład Eduardo Mendoza. Jaume Cabré urodził się 30 kwietnia 1949 roku. W Polsce znany jest głównie dzięki swoim dwóm powieściom: „Wyznaję” i „Głosy Panamo”. Przede wszystkim jednak to ambasador Katalonii – pisarz jasno w swoich wywiadach opowiada się za prawem jego ojczyzny do niepodległości. Wielokrotnie także podkreślał, że autonomia z 1979 roku jest rozczarowująca. Nierzadko szokuje swoimi stwierdzeniami – w lecie podczas rozmowy z dziennikarzami Programu Trzeciego Polskiego Radia przyrównał Izabelę Katolicką do Francisco Franco.
Oczywiście, Cabré nie jest jedynym pisarzem katalońskim – stoi w jednym rzędzie z Merce Rodoredą czy Carmen Laforet. Warto jednak pamiętać (o czym mówiła w jednym z wywiadów Anna Sawicka, tłumaczka powieści Cabrego), iż nie każdy pisarz pochodzący z Katalonii jest zaliczany do katalońskich artystów. Wyznacznikiem jest język – dlatego też Mendoza czy Javier Cercas, ani nawet ukochany w Polsce Zafón, nie są uznawani za takich twórców.
A Cabré ostatnio deklarował: „Jestem independentystą i koniec. Chcę żyć w pokoju z samym sobą i zostawić lepszy kraj mojemu wnukowi, który ma teraz rok. W obecnej sytuacji to możliwe tylko dzięki niepodległości.”
Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Odsłona ósma: historia pewnej piosenki
Piosenka miała się nazywać „Ahir” („Wczoraj”). Tak zażyczyli sobie cenzorzy, którzy – po wielu wnioskach autora – wreszcie zgodzili się w 1968 roku na wydanie utworu. Przekonał ich również fakt, iż wersja śpiewana, którą otrzymali, była fatalna. Z pewnością pomyśleli, że coś takiego nie porwie tłumów. Być może była to największa pomyłka cenzorska w dziejach Hiszpanii – osobą, która otrzymała zgodę na publikację utworu był kataloński bard, Lluis Llach. L’estacę („Pal”) śpiewała cała Katalonia – i nie tylko. Cenzorzy szybko zrozumieli swój błąd i zakazali wykonywania piosenki. Tyle, że wszyscy zdążyli już nauczyć się jej słów na pamięć. Zdarzało się nawet, że na koncertach śpiewał sam tłum. To właśnie dla tych ludzi, już na przymusowej emigracji, Llach napisał tekst piosenki „Silenci” („Cisza”), który w tłumaczeniu Zespołu Reprezentacyjnego brzmi: „Mnie nie szkodzi fakt, że mam usta zamknięte, bo to dzięki wam, cisza słowa się zmienia”.
W 1970 roku, po otrzymaniu zakazu koncertowania w Hiszpanii (a w szczególności w Katalonii), Llach zdecydował się na emigrację. Powrócił dopiero po śmierci caudilla. W styczniu 1976 roku dał serię koncertów w barcelońskim Pałacu Sportów. Wraz z Llachem L’estacę zaśpiewało 30 tysięcy ludzi. Wreszcie – głośno po katalońsku. I znów z nadzieją.
A Polacy powinni także pamiętać, ile zawdzięczają hiszpańskim cenzorom – bez tamtej pamiętnej pieczątki nie byłoby nie tylko „Pala”, ale także „Murów” Jacka Kaczmarskiego, w dużym stopniu inspirowanych tą piosenką.
Odsłona dziewiąta: nadanie statutu autonomii Katalonii
Dwa lata po śmierci caudilla, 11 września 1977 roku w Barcelonie odbył się pochód, w którym udział wzięło ponad milion Katalończyków. Gdy na wieży straży pożarnej powiewała olbrzymia katalońska flaga, tłum skandował „Wolność, amnestia” i „Chcemy statutu”. Gazeta „El Correo Catalan” określił manifestację jako „największą, jaką znały czasy współczesne”. Zaledwie miesiąc wcześniej w Paryżu odbyło się spotkanie przedstawicieli katalońskich nacjonalistów i strony rządowej. W wyniku tych rozmów 29 września 1977 roku uchwalono ustawę, która nadawała Katalonii tymczasowy ustrój autonomiczny.
Od 1978 roku prace nad projektem statutu ruszyły pełną parą – dwa miesiące później gotowy był pierwszy projekt. Katalończycy mieli już wprawę w pisaniu podobnych tekstów – w okresie II Republiki region ten był jedynym, w którym statut autonomii wszedł w życie. Po wielu rozmowach z władzą centralną i uzyskaniu poparcia wszystkich katalońskich ugrupowań politycznych (z wyjątkiem Sojuszu Ludowego) przeprowadzono referendum, w którym 88% głosujących opowiedziało się za przyjęciem statutu. 18 grudnia 1979 roku król Juan Carlos podpisał Ustawę Organiczną nr 4 o Statucie Katalonii. Pierwsze wybory do Parlamentu Katalońskiego w 1980 roku wygrała partia Convergència i Unió (Konwergencja i Unia), która w swoim programie pisała:
Jako nacjonaliści będziemy zawsze uważali, że Katalończycy są narodem. Są wspólnotą geograficzną, historyczną i kulturową, a przede wszystkim mają wolę bycia, istnienia.
Odsłona dziesiąta: Katalonia dziś
Statut Autonomii był zmieniany jeszcze w XXI wieku. Mimo to Katalonia wciąż mówi o niepodległości. Daleko jej jednak do układów Szkotów z Wielką Brytanią; sprawa katalońska nie jest też tak głośna, jak żądania Basków. Kiedy w 2007 roku Katalonia była gościem specjalnym podczas targów książki we Frankfurcie, ludzie byli zdziwieni faktem, iż tyle pozycji powstaje w jakimś „lokalnym języku”. Ktoś powiedział wtedy, że kultura i język kataloński jest najbardziej skrywaną tajemnicą Hiszpanii.
Tajemnice nie pozostają długo w ukryciu i o Katalonii znów jest głośno. Niedawno ogłoszono, że Artur Mas, prezydent katalońskiego Generalitat, stanie przed sądem za niesubordynację wobec władz centralnych. Ale czy cokolwiek jest w stanie zatrzymać Katalończyków w walce o ich prawa?
Bibliografia:
- Bryant Sue, Barcelona, wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2009;
- Fitzpatrick Richard, El Clásico. FC Barcelona kontra Real Madryt, wyd. Bukowy Las, Wrocław 2012;
- Lipczak Aleksandra, Jaume Cabré: Kończę książkę i mdleję, „Wysokie obcasy” [dostęp 6.01.2015] <[http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53668,17170083,Jaume_Cabre__Koncze_ ksiazke_i_mdleje.html ksiazke_i_mdleje.html]>;
- Myśliwiec Małgorzata, Katalonia na drodze do niepodległości?, Wyd. WSEiA, Bytom 2006;
- Podkowiński Marian, Katalonia żywa, „Miesięcznik Literacki” 1978, nr 1, s.118-119;
- Tuñon de Lara Manuel, Valdeón Barque Julio, Domíngez Ortiz Antonio, Historia Hiszpanii, wyd. Universitas, Kraków 2012;
- Sawicka Anna, Drogi i rozdroża kultury katalońskiej, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007;
- Zespół Reprezentacyjny, Mur – piosenki Lluisa Llacha (płyta CD).
Redakcja: Tomasz Leszkowicz