Karły na hiszpańskim dworze królewskim w epoce nowożytnej
Już na wstępie pragnę zaznaczyć, że temat artykułu rozpatrywać będę w konwencji tzw. mikrohistorii. Jak sądzę, ten nowy kierunek badawczy daje najlepszą możliwość prezentacji tematu. Poznając życie karłów na hiszpańskim dworze królewskim w oparciu o relacje, korespondencję oraz nieopracowane jeszcze ich życiorysy zauważyłem, że badam pewną grupę, krąg pozostający na marginesie dotychczasowych zainteresowań historycznych. Tych dziejów nie można zaliczyć do dziedziny polityki, gospodarki ani wojskowości. Najbliższą formułą na jakiej będę bazować jest ukazanie życia karłów na dworze: ich pochodzenia, funkcji jakie pełniły, w niektórych przypadkach także tego, jak wyglądało ich życie prywatne. W ten sposób mam nadzieję zbudować pewną historię doświadczeń ludzi osadzonych w konkretnej rzeczywistości.
Ta codzienność, zdeterminowana atmosferą dworu egzystującego podług czy wręcz podporządkowanego ceremoniałowi, tworzyła ciekawy obraz kulturowy. Postanowiłem w związku z tym, choćby w zarysie przedstawić klimat tegoż miejsca. Mam też nadzieję, że lektura mojego artykułu przyczyni się do pewnej zmiany w podejściu do postaci karła w ogóle i pozbawi tego słowa pejoratywnego oddźwięku. Często bowiem z karłem utożsamia się osobę zepsutą, zdegenerowaną, upadłą fizycznie i moralnie. Ponadto stanowił on w wiekach wcześniejszych obiekt drwin, zdziwienia a nawet przesądów.
Jak już zaznaczyłem, artykuł obejmuje okres epoki nowożytnej. Uznałem za właściwe opracować temat w sposób problemowy. Za czasową cezurę początkową rozważań przyjąłem panowanie Filipa II Hiszpańskiego, bowiem już od lat osiemdziesiątych XVI wieku poświadczona jest obecność małych ludzi na dworze hiszpańskim. Granicą końcową jest z kolei panowanie Filipa V Burbona przypadające na początek wieku XVIII. Po tym okresie, w czasie panowania kolejnych Burbonów hiszpańskich, „instytucja” karła dworskiego zaczęła powoli zamierać. Wskazuje na to chociażby brak przedstawień ikonograficznych które częste były w wiekach poprzednich.
Te właśnie imagines sprawiły, że mali ludzie są obecnie znani z imienia a co za tym idzie można poznać ich tożsamość. Pewną ciekawostką jak sądzę jest fakt, że pozwalają nam one dziś rozpoznać choroby na jakie cierpieli. W przypadku Eugenii Martinez Vallejo zdiagnozowano na tej podstawie rzadką chorobę genetyczną zwaną zespołem Pradera-Villego. Charakteryzuje się ona zanikiem kończyn, niedorozwojem narządów płciowych i nieprzerwanym łaknieniem prowadzącym do otyłości. Takie portrety w towarzystwie szczególnie rodziny królewskiej mają w swym dorobku nie tylko Diego Velazquez, ale też Alonso Sanchez Coello czy Pedro de Villandrando.
Cóż to takiego... karzeł?
Z informacji ogólnych tytułem wstępu pragnę wyjaśnić definicję karła. Jest ona różna pod względem medycznym oraz kulturowym. Najprostsza definicja karła mówi, że jest to osobnik o nienormalnie krótkim tułowiu i kończynach oraz kulistej głowie i dłoniach z krótkimi palcami, z czego wynika zaburzenie rozwojowe chrząstek stawowych. Nie wnikam w rodzaje karłowatości, ale może być ona wywołana zaburzeniami hormonalnymi w tym niedoczynnością przysadki mózgowej, wrodzonym brakiem tarczycy lub jej zanikiem. Medycy za granicę górną dla mężczyzny pochodzenia europejskiego przyjęli 130 centymetrów a dla kobiet 121 centymetrów. O wzroście karłów hiszpańskich nie wiadomo nic, ale można przypuszczać, że swoimi rozmiarami nie odbiegali od tej normy. Na podstawie pamiętników polskiego karła Józefa Boruwłaskiego wiadomo, że ten wzrost się zmieniał. Z kolei karzeł Stanisława Leszczyńskiego, którym był Nicolas Ferry zwany Bebe miał w wieku 20 lat 81 cm wzrostu. Zazwyczaj karły są dziećmi rodziców o normalnym wzroście, a same podobnie płodzą równie normalne potomstwo, przy czym karlice skazane są na cesarskie cięcie. Bywają też karły bezpłodne.
Wyjątkowym zjawiskiem na tym tle było sztuczne wywoływanie karłowatości. Polegało ono na krępowaniu noworodków bandażami tak silnie by uniemożliwić im rozwój fizyczny. Inną metodą było pojenie niemowląt wódką i sfermentowanymi napojami a z czasem aplikowanie im kąpieli w alkoholu by powodować obkurcz mięśni i stawów.
Wspomniałem też, że istnieje jeszcze grupa definicji kulturowych wyjaśniających pojęcia karła. Jeśli szukać wśród autorów polskich epoki nowożytnej, to przoduje wśród nich Benedykt Chmielowski łączący genealogię karłów z istnieniem mitologicznego ludu Pigmejczyków. Matecznik tychże umiejscawia on w okolicach Nilu lub ziem nad Oceanem Indyjskim. Duchowny przypomina mit o ich walce z żurawiami. Ksiądz Chmielowski odwołuje się również do znanego w średniowieczu zabobonu, zgodnie z którym w poczęciu karła miał udział sam diabeł: osobiście, za pośrednictwem czarownicy lub też przychodząc do matki we śnie pod postacią karła. Autor „Nowych Aten” wskazuje jednak na zaletę bycia karłem – jak pisze, w przeciwieństwie do olbrzymów są oni znacznie szybsi, zwinniejsi.
Ludzka menażeria
Odchodząc powoli od generaliów dodam tylko jeszcze, że na dworze królewskim czy też pańskim karzeł stanowił cząstkę gromady ludzi umysłowo chorych, błaznów, zwierząt. Taki zespół decydował o wspaniałości dworu, był jego decorum. Epoka odrodzenia a potem baroku wytworzyła w ludziach nie tylko chęć posiadania pięknych ogrodów czy rezydencji, ale też kolekcjonerstwa numizmatów, biżuterii. Obok tych materialnych artefaktów istniała grupa rzeczy pożądanych określana jako „ludzka menażeria”. Widać w tym jak przedmiotowo traktowano karły, ale i maurów czy murzynów.
Rzeczony dwór stanowił wielki magnes przyciągający do zwiedzenia go, poznania jego właściciela. Moda na same karły wezbrała w epoce baroku. Uwagę ludzką przyciągały wówczas fenomeny przyrody, anomalie różnego rodzaju. Karły znakomicie korespondowały z tym co rozumiano pod pojęciem „barocco” w odniesieniu do asymetrii, nieregularności form i kształtów. Zainteresowanie karłami zainicjowały dwory włoskie w tym Medyceuszy we Florencji, Gonzagów w Mantui i Estów w Ferrarze. Potem za sprawą Katarzyny Medycejskiej karły znalazły się w Paryżu, gdzie dość szybko rozkwitła na nie moda.
Mali ludzie w Hiszpanii
W przypadku fenomenu małych ludzi w Hiszpanii istnieje trudność na polu nomenklatury. Ogólnie taką grupę literatura określa mianem „sabandijas de Palacio” co oznacza pokojowców pałacowych. W tej szerokiej grupie znajdują się karły obu płci zwani dla potrzeb rozróżnienia „los enanos”. Obok nich występowali też błaźni „las bufones”, wyrostkowie „las simples”, olbrzymy „los gigantes”, murzyni i maurowie „los Negros y Moros”, dzieci pałacowe „los niňos palaciegos”, obłąkani „los locos”, akrobaci „las truhanes”. Jak widać kategorie są różne. Już na podstawie samych obrazów da się wyróżnić od 15 do 20 karłów. Dopiero na podstawie rachunków dworskich tak zwanego Cuentas del Maestro de la Camara en las Mercedes badacz problemu Jose Morreno Villa wyselekcjonował aż 123 karłów. Doszedł on do wniosku, że na dworze corocznie zatrudniani byli nowi obłąkańcy lub karły. Specyfikacja tego kręgu sprawia trudności jeszcze z innego powodu. Mianowicie granice pomiędzy szalonymi, murzynkami, dziećmi pałacowymi etc. a karłami były bardzo płynne, niekiedy wręcz nieuchwytne. Villa przedstawił w swej pracy spory zasób wiedzy biograficznej na temat karłów, ale w żaden sposób jej nie opracował. Uznałem to za dobry materiał do statystycznego pokazania skali „zjawiska” a następnie zebrania informacji na temat pochodzenia, świadczonej posługi, zapłaty, życia prywatnego i zdolności tych ludzi.
Na załączony wykresie ukazałem zależność liczby karłów dworskich od czasu panowania konkretnego władcy. Tendencję wzrostową posiadania karłów obserwować można na przestrzeni panowania Filipa II i jego syna Filipa III. Moim zdaniem związane jest to z takimi czynnikami jak konstytuowanie się instytucji dworu, jego stopniowa osiadłość w Madrycie od 1561 roku i Valladolid na okres 1601-1607.
Ponadto zwyczajem stawało się coraz częstsze darowanie karłów jako prezentu każdemu członkowi rodziny królewskiej, stąd ich liczba się zwiększała. Zaznaczę tylko, że 6 z 12 karłów egzystowało na wspólnym dworze Filip III i Filipa IV a 4 były wspólne dla czasów Filipa IV i Karola II. Spadek ich liczby w czasach panowania nowej dynastii Burbonów po 1710 r. podyktowany jest w moim przekonaniu zaprowadzeniem nowego ceremoniału francuskiego. Być może jest to wynik przeprowadzonej reorganizacji dworu charakteryzującej się redukcją synekur wywołaną cięciami pieniężnymi, których dwór poszukiwał po wojnie sukcesyjnej. Jednocześnie ubytek ten był kompensowany przez sprowadzanie karłów-murzynków. Interpretując wykres myślę, że tak dużej liczby karłów w czasach panowania Filipa IV i Karola II nie można łączyć z dekadenckim charakterem dworu co podkreśla często literatura, ale z jakimś zamiłowaniem obu władców do zbytku oraz tradycji posiadania takiej „ekipy”. W tym okresie następuje budowa i użytkowanie pałacu Buen Retiro, co pozwalało na bliskie monarsze rozmieszczenie licznego dworu. Habsburgowie hiszpańscy menores czyli od Filipa III po Karola II, kontynuowali przyzwyczajenia swoich przodków i krewnych austriackich związane z zamiłowaniem do architektury, teatru, malarstwa oraz posiadania tych „cudowności natury”.
Karle portrety
Zacznijmy od problemu pochodzenia, przynależności oraz identyfikacji karłów. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że należały one wyłącznie do dworu królewskiego. W ich posiadaniu dwór mógł jedynie przodować.
Ciekawym zaznaczeniem symbiozy pan – karzeł są portrety karłów i ich właścicieli, gdzie na plan pierwszy wysuwa się gest dłoni położonej na głowie karła. Takie przedstawienia można zaobserwować na obrazach: Cristobăo da Moury w portrecie dony Joanny Portugalskiej siostry Filipa II, na którym czule poklepuje ona małą karlicę-murzynkę; Alonsa Sancheza Coello zatytułowanym Infantka Izabela Klara Eugenia z Magdaleną Ruiz ; Fransa Pourbusa Młodszego tej samej postaci z inną karlicą; nieco późniejszym obrazie ciężarnej królowej Małgorzaty Austriackiej z ręką na głowie karlicy pędzla Bartolome Gonzaleza; portrecie Filipa IV z karłem Miguelitem „Soplillo” i na koniec wizerunku infanta Baltazara Carlosa autorstwa Velazqueza z niezidentyfikowanym karłem. Pewnie jest nim Francisco Lezcano „El Niňo de Vallecas” z widocznym wodogłowiem.
Ten typ portretu zwany „usługami błazna” nie tylko świadczy o protekcyjnym stosunku karzeł – właściciel, owej „królewskiej filantropii”, ale przedstawia też aktywnego służącego, obiekt identyfikacji. Mało prawdopodobne by te stosunki wykroczyły poza ów protekcjonalizm i przybrały charakter familiarności. W mniejszej też mierze wyobrażenia te kładą nacisk na funkcje ludyczne karłów. Pozwalają natomiast wyróżnić kolejne grupy przynależności karłów: do królowej, infantów, grandów i konwentów klasztornych.
Karły królewskie, infanckie, możnowładcze...
Informacje poświadczone źródłowo, a dotyczące bytności karłów w dworze królowej można odnaleźć w pamiętniku Jakuba Sobieskiego, który w 1611 roku gościł na dworze Filipa III. W suplemencie prawdopodobnie nie jego wspomnień zatytułowanym „De statu Hispanico et de rebus Hispanicis” notuje, przy okazji opowiadania o porządku ceremonialnym podróży dworu królewskiego, następującą rzecz: Iadą przed krolem lokaie, iadą karety maiordoma y koniuszego za niemi kareta krolewska a koło niey Panowie z odkrytemi głowami także y woźnice z odkrytemi głowami. Iadą zaś za krolową carlikowie albo niewielcy panięta krolowey z matkami i kawalerami.
Myślę, że warto w związku z tym nadmienić, że drogą pozyskiwania karłów nad dwory stało się ich wysyłanie jako podarek monarszy. W przypadku analizowanego tematu takimi casusami są dwaj karzełkowie Karola V oddani w formie prezentu Zygmuntowi Augustowi.
Są to znani z imienia Sebastian Guzman i Estanislao (Istanyslao). Ten pierwszy służył królowi w latach 1555-1570, natomiast drugi w latach 1563-1571 i wiadomo o nim tylko, że miał brata Estevanilla czyli Stefana. Panujący byli spragnieni karłów obcojęzycznych i w miarę możliwości różnokolorowych, stąd ów obyczaj wymiany karłów między dworami.
Drugą kategorię stanowiły karły należące do infantów. W tym przypadku zwyczajem domu Habsburgów hiszpańskich były one ofiarowane w podarku dzieciom królewskim. Tak działo się w przypadku Izabeli Klary Eugenii córki Filipa II, która w dniu urodzin otrzymała karła Bonamiego sprowadzonego z Flandrii. Miał on być małym podarkiem dla następczyni tronu. Podobnym był wspomniany już Soplillo dla Filipa IV od Izabeli Klary Eugenii i arcyksięcia Albrechta, Lezacanillo dla infanta Baltazara Carlosa, czy przedstawieni na słynnym obrazie „Las Meninas” Mari-Barbola i Nicolasito dla infantki Marii Teresy. Niektórzy z nich, jak Cristobal Corneli don Carlosa syna Filipa II, służyli swojemu panu dożywotnio. Z kolei Elena Fuerte zwana enana de la Infanta a należąca do infantki Cataliny Michaeli córki Filipa II odbyła z nią i inną karlicą Doňą Candią drogę do Sabaudii. Karły tej grupy były często wymieniane pomiędzy infantami. Los taki spotkał Sebastiana Morrę znanego z obrazu Velazqueza, który został oddany w 1643 roku przez kardynała-infanta Ferdyanada jego bratu infantowi Baltazarowi Carlosowi. Oznacza to, że karły były cennym towarem. Uznawano bowiem, że żywa zabawka niosąca radość, stanowi wytworny prezent jednający panujących i ich rodziny.
W przedostatniej kategorii znajdują się karły należące do możnych. Zazwyczaj były one podobnie pozyskiwane drogą podarunku, branki lub kupna. Popyt wśród hiszpańskich grandów zaspokajała instytucja zwana „La Sociedad de Compraqueňos”. Zajmowała się ono nie tylko sprzedażą, ale wyszukiwaniem po kraju malutkich ludzi. Karły były też dziedziczone. Takim przykładem był Diego de Acedo, wcześniej należący do kardynała-infanta Ferdynanda, który został sprzedany za 250 dukatów pani Lorenzie de Acedo y Velazquez, a potem został przejęty przez znanego malarza Diego de Velazqueza. Karzeł ten jest znany z portretu jako „El Primo” czyli kuzyn. Czy do takiej familiarności malarz go dopuścił a może dał mu nawet swe nazwisko?
...i klasztorne
Ostatnią i chyba dość tajemniczą kategorię stanowią karły należące do konwentów klasztornych. Jak podaje to Villa były one jednymi z osób zakonnych. Aby nie być gołosłownym wspomnę karlicę Luisę de la Cruz mniszkę franciszkańską ze zgromadzenia Niepokalanego Poczęcia w latach 1677-1695. Innymi byli Luisa mniszka ze zgromadzenia hieronimitek z 1577 roku oraz Don Jose Caňizares y Machado, który po śmierci żony za zgodą króla Karola III Burbona w 1800 roku wstąpił do konwentu obserwantów w Salceda. Podobnie mógł postąpić żyjący wcześniej w latach 1633-1652 karzeł Juan Redondo. Juan Moreno Villa doszukał się informacji, że w latach 1635-1646 przebywał w seminarium św. Wawrzyńca w Eskurialu. Na długo przed śmiercią w 1605 roku do klasztoru świętej Elżbiety udała się karlica Filipa II – Magdalena Ruiz, o której jeszcze napiszę.
Karły cudzoziemskie
Zdać sobie jednak należy sprawę, że karły nie były jedynie „produktem krajowym”. Pozyskiwano je także z zagranicy i mogę przypuszczać, że większość z nich była w sensie narodowym cudzoziemcami. Możliwość weryfikacji z jakich krajów pochodziły karły najczęściej opiera się na ich przydomkach. Wyróżnić można te pochodzące z regionów Hiszpanii jak „El Nino de Vallecas” pochodzącego z Biskaji czy Eugenia Martinez Vallejo, słynna „La Monstrua”, pochodząca z Barcelony. „Zagraniczne” pochodziły z Rzeszy, Flandrii, Portugalii i Mediolanu czyli z terytoriów habsburskich oraz z Anglii i Francji. Tytułem przykładu byli to Antonio „El Ingles” (1613), Catalina la Portuguesa zwana też Szaloną (1593-1603), El Portugues (1696). Nie zawsze jest to jednak trafna metoda rozpoznania. Imiona i przydomki często odwoływały się do pełnionych funkcji, czy do stanu lub zawodu wykonywanego przez właściciela, zamiłowań, cech wyglądu. Karzeł Miguelin dostał określenie „El Pipero” czyli Fajka, może od zamiłowania swego pana do tytoniu lub ze względu na swą budowę ciała. Mamy też „Soplilla” czyli dmuchawca, Marię Pupi (1615-1637) zwaną „La Muňeca” czyli laleczka, Maria Katarzyna „La Gatto” czyli kotka. Bardzo nietypowymi na tym tle są przezwiska takie jak „Anima del Purgatorio” czyli dusza czyścowa należące do Franacisco Bazana czy „El Arcangel” – Archanioł. Inny błazen i karzeł w jednej osobie nazywał się tak jak jego możny pan czyli Juan d’Austria. System przezwisk wytwarzał, jak już zdążyłem zauważyć, ową szczególną więź serdeczności i wzajemnego zaufania.
Identyfikacja, jak zaznaczyłem, może sprawiać wiele kłopotów. Często narodowość karłów można by poznać po ich charakterystycznych imionach lub nazwiskach. Nazwiska i przydomki jak Bonami a w zasadzie Buenami, Maria Puppi, Genobiefa (Genoveva, Genobefa na cześć patronki Paryża) Bazan czy Maria Katarzyna są typowe dla Francuzów. Problem jeśli zmieniono imię. Taki przypadek stanowi Maria Barbola, a raczej Barbara, z obrazu Las Meninas. Ta sprowadzona przez królową Mariannę Austriacką karlica nazywała się naprawdę Askin lub Asquim i urodziła się w strefie skandynawskiej. Jak przedstawia to biogram, w marcu 1700 powróciła do Rzeszy. Pewnie jej imię na dworze było nie do wymówienia i dlatego zmieniono je na Barbara, choć często figuruje jako Barbula, Barbola. Inna pomyłka dotyczy angielskiego Nicolasa Bodsona, który przez błędny odbiór fonetyczny pisarza był zapisywany w inwentarzach pałacowych: Bodsum, Bodsun, Jobsum, Jodsum. Właściwą formą dla tego Anglika byłoby pewnie Hodson lub Hobson (litera h w języku kastylijskim jest bowiem niema). Przyszło uważać go za kogoś innego, niezwiązanego z Nicolasem Pertusato, który żył w pałacu, ale zajmował wyższe stanowisko pomocnika dworu królowej. Może zresztą Nicolas Bodson to pseudonim, bo jak sugeruje Bożena Fabiani jego alter ego to niejaki Antonio Mascarelli genueńczyk.
Czym zajmuje się karzeł?
Jak już niejednokrotnie pisałem, karły utożsamiano z zabawą. Nie była to jednak ani pierwotna ani jedyna funkcja, do której przypisano bytność karłów na dworze hiszpańskim. Zmiana ich roli nastąpiła dopiero na przestrzeni XVI – XVII wieku. Zatrudnieni byli oni początkowo, nazywając to ogólnie, w administracji dworu jako jej służebni, fizyczni pracownicy: szewcy, krawcy, czapnicy, włókiennicy etc. Tak to miało miejsce na wstępie „kariery” Nicolasa Bodsona. Za to otrzymywali zapłatę w postaci annat, gratyfikacji, nadzwyczajnych wynagrodzeń. Ten charakter roli karłów przekształcił się z czasem, równolegle do utworzenia stałego dworu i centralizacji władzy.
Karły zazwyczaj przebywały stale obok swego pana lub pani służąc im, choćby w noszeniu broni czy trenu sukni. Można to zaobserwować na obrazie Alonsa Sancheza Coello przedstawiającym donę Juanę de Mendoza, księżnę de Ebola, późniejszą namiestniczkę Portugalii i księżnę Bejar z karłem podającym jej wodę oraz w wizerunku uzbrojonego Filipa IV z karłem podtrzymującego jego hełm pędzla Gaspara de Crayera. Często też do ich zadań zaliczała się opieka nad dziećmi. Zadania te wypełniała Eugenia Martinez Vallejo, słynna „La Monstrua” zwana tak ze względu na dość korpulentną sylwetkę. Opiekowała się ona dziećmi Filipa II i sprawowała nadzór nad dopuszczonymi do królewiąt rówieśnikami. Po śmierci władcy oddano ją na dwór Izabeli Klary Eugenii do Brukseli. Juan Careňo de Miranda uwiecznił ją nagą oraz ubraną w czerwoną suknię. Zadania karłów rozciągały się na służbę pomocniczą przy polowaniu, opiece nad psami i sokołami. Niejednokrotnie karły podróżowały za dworem i swym właścicielem. W ten sposób swe podróże w orszaku odbyli: Francisco Basconselos karzeł dworu infanta i Jej Królewskiej Mości do Malagi w 1648 roku na powitanie królowej. W sposób identyczny peregrynował Bonami, który towarzysząc królowi Filipowi III.
Karły nadworne pełniły, z tego co zdążyłem zweryfikować, swą służbę na dworze królowej. Liczne rozbudowane synekury i urzędy tego dworu wymienia w kolejności starszeństwa Jakub Sobieski. Ceremoniał, zwany też etykietą hiszpańsko-burgundzką, kładł nacisk na oddzielność dworów królowej i króla. Przejawiało się to w odrębnym schemacie komnat królewskich aż po rozdzielny harmonogram spędzanego dnia. Karły z reguły podlegały zarządowi ochmistrzyni, zwanej Wyższą Pokojową, pilnującej porządku i etykiety. Zajmowały się one głównie pilnowaniem i stróżowaniem garderoby – Guarderopa, kosztowności – Guardajoyas i drzwi – Guardamangier. Z tego pocztu karłów hiszpańskich tylko Bernarda Blasco, karlica Marianny Austriackiej, awansowała w 1690 roku na damę dworu. Natomiast w wyżej wymienionych funkcjach urząd swój pełniła karlica Estefania (Stefania), najpierw na dworze Joanny Portugalskiej, a po jej śmierci w świcie królowej. Do jej zadań należało przygotowanie posiłków dla Dam, pranie ubrań i szat królewskich oraz dbałość o zaopatrzenie w świece woskowe. Otwieraniem, zamykaniem i pilnowaniem drzwi komnat dworu królowej zajmował się, jak nadmieniłem, stróż. Taką funkcję pełnił również karzełek Guillermo Vincente.
Najbardziej rozbudowaną jest jednak służba Nicolasita Pertusato, trwająca od 1650 do 1660 r., jako pokojowca „criado de Camara”. Niemniej w 1675 roku awansował na pomocnika dworu „Ayuda de Camara”, nie posiadając tytułu szlacheckiego ani majątku. Jego obowiązkiem było prawidłowe wypełnianie poleceń Jej Wysokości, za co mógł korzystać z łask. Zadaniem jego była współpraca ze szlachetnymi panami dworu „Gentil Hombre de Camara”, służącym dworskim „Camarero Mayor” i służącym toalety dworskiej „Mozo de Retrate”. Obowiązkami pomocnika dworskiego było przygotowanie zastawy stołowej, zapalanie świec w komnatach, nadzór nad kuchnią królewską i dbałość o utrzymanie komnat w czystości przez jego podwładnych. Do najwyższych funkcji doszedł jednak Diego de Acedo, który był pieczętarzem, asystentem kancelarii królewskiej. Podlegał on sekretarzowi królewskiego dworu podczas wykonywania pieczęci i faksymiliów, sporządzał notatki i czystopisy, rozsyłał pocztę. Z tego też Sekretariatu pobierał przed 1655 rokiem swą pensję. Atrybuty jego urzędu, kałamarz, księgi i paczka, zostały zresztą przedstawione na obrazie Velazqueza.
Anty-ceremoniał? Karły jako ozdoba i źródło wesołości
Poza czysto służebnym charakterem karłów, ich głównym zadaniem było stanowić ozdobę salonu, co łączyło się z ich stałym przebywaniem w pokojach. Ponadto dobry karzeł musiał sprawiać uciechę chlebodawcy. Trudno jednak sobie wyobrazić ich śmiech na dworze hiszpańskim zdominowanym przez powagę ceremoniału. Dwór był nie tylko ośrodkiem, gdzie zapadały decyzje o znaczeniu administracyjnym i politycznym, ale pełnił rolę „teatru” aktywności kulturalnej, bo posiadał instrumenty cywilizujące. Ceremoniał był natomiast wyrazem „racjonalizacji” życia dworu oraz zabezpieczenia fundamentalnej władzy czyli króla. To on jako czynnik najwyższej łaski tworzył atmosferę centralizacji państwa. Nie dziwi w związku z tym stwierdzenie, że tylko Madryt stał się w Wieku Złotym dworem. Przez ceremoniał wyrażała się propaganda tej zjednoczonej i zunifikowanej monarchii. Służył on sakralizacji osoby monarchy, ale z drugiej strony więził władcę w zamkniętym kręgu osób i mechanicznie wykonywanych, z dnia na dzień powtarzalnych czynności. Historyk Marcel Defourneaux pisze o roli karłów na dworze w następujący sposób: Błazny i karły żyją poufale z władcą i na tym surowym dworze, gdzie każdy ma ściśle wyznaczoną funkcję, ich spotyka się wszędzie, w przedpokojach, w apartamentach królewskich, salach recepcyjnych i wszędzie pełnią rolę wesołków: mają bawić swoją potwornością fizyczną karłów i hydrocefali, którą podkreśla jeszcze ich strój, śmieszyć przez kontrast pomiędzy ludzką nędzą, której są obrazem a wspaniałymi imionami jakie im nadawano i rozweselać nieustanną paplaniną, zaprawioną żartami w mniej lub więcej dobrym guście, które nieraz przebijają skorupę powagi okrywającej króla i jego rodzinę. Fragment ten w znakomity sposób pokazuje karły jako element odrębny na dworze, nie podporządkowujący się ceremoniałowi. Nadto wprowadzający barwę i śmiech w życie ubierających się zwykle w tonacjach czerni przedstawicieli rodziny królewskiej. Zaiste zetknięcie się ze światem etykiety mogło być przybijające. Doświadczyła tego Marianna Austriacka, druga żona Filipa IV. Kiedy przybyła ona na dwór i podarowano jej karły, na ich widok przyszła królowa katolicka wybuchnęła śmiechem. Jej wesołość natychmiast została uciszona przez camarerę maior, czyli ochmistrzynię dworu, która stwierdziła, że królowej Hiszpanii nie przystoi się śmiać i powinna okazać więcej powagi.
Liliputy brały też udział w zabawach i grach planszowych. Sam Filip II odczuwał znudzenie życiem obracającym się wokół awansów. Ucieczką od tego miała być gra „Filozofia dworzanina” autorstwa Alonso de Barrosa, przypominająca współczesne „Monopoly”. Pionkami były zwykle karły. Przechodziły one po planszy podzielonej na 63 kwadraty według wyrzuconej przez gracza liczby oczek na kostce. Plansza symbolizowała życie ludzkie. Z niektórych kwadratów spadano na dół a z niektórych wędrowano ku górze, tracono ruch lub płacono pieniądze do banku.
Karły uczestniczyły w przyjęciach, bankietach, karnawałowych pochodach i balach kostiumowych. Można tu przytoczyć przykład z gruntu polskiego. W czasie wielkich obiadów kazano im się kryć w koszach, pasztetach lub tortach i zadziwiać gości nagłym ukazywaniem się. Nie inaczej kazano im chodzić po stole i grać na skrzypcach, budowano im całe dworki z papieru i patrzono niby na żywe lalki. Albrycht Radziwiłł w 1643 roku wspomina na niesłychanym weselu, śmiechu pełnym, karła z karlicą, którym publicznie w kościele ślub dawał proboszcz tameczny piękną oracją lecz eksagrującą. Siedziało to małżeństwo u jednego z nami stołu i potem tańcowało. Co się działo z nimi potem, śmiech pisać nie dopuszcza.
W czasach panowania Filipa III karły były też aktorami teatru dworskiego, których zadaniem było rozweselenie władcy. Poświadcza to niejako kronika panowania tegoż władcy spisana przez don Luisa Cabrera de Cordoba. Pod datą marca 1614 pisze o przedstawieniu teatralnym zorganizowanym przez księcia i jego dworzan na cześć króla, który powrócił z Cuaresmy. Infant miał grać rolę Cupida a jeden z dworzan boską Wenus. Inni dworzanie nie zostali dopuszczeni do oglądania Majestatu. Autor zaznacza, że przykrością była śmierć w wieku 26 lat karła Bonamiego, który cieszył się estymą dworu jako dobry aktor. Aktorskie walory gry karzełków na habsburskim dworze w Wiedniu podkreślił w podobny sposób Albrecht Stanisław Radziwiłł pisząc: Cesarzowa Leonora pokazała krótkie, lecz osobliwe tańce potomstwa cesarskiego w towarzystwie wielkiej liczby karzełków.
Karły w dziełach kultury
Karły były jednakowoż osobami którym dedykowano poematy i dramaty. Odzwierciedla i potwierdza to mój sąd o ich roli jako osób zaangażowanych w szeroko pojętą kulturę. W dziele Cristobala Suareza de Figueros El parajero z 1617 roku autor wprowadza postać Simona Bonamiego, przypisując mu ospałość i napady ziewania. Inny autor Złotego Wieku, Gongora, zainspirowany postacią zmarłego w 1614 roku karła napisał na jego cześć poemat. Wielcy dramaturdzy epoki, jak Ruiz de Alarcon Velez de Guevara, Gongora i Lope de Vega, naśmiewali się niejednokrotnie z karłów. Obiektem takich frywolnych żartów stał się następca Bonamiego – Miguellito. To oni kpili z nienaturalnej głowy karła w dziełach takich, jak Quisiera tengo Infeliz czy w komedii de Vegi La gloria de Niquea zaprezentowanej dworowi w Aranjuez w 1622 roku. W tym dziele karły kreacją autora zostały zmuszone do udawania egzotycznych małp i papug.
Skarlałe zarobki, czy wręcz przeciwnie?
Za świadczone przez siebie usługi karły pobierały określone wynagrodzenie. Miało ono postać zarówno pieniężną jak i naturaliów. W 1640 roku Filip IV wydał nawet specjalny patent pozwalający karłom na dwukrotne a nie jak wcześniej jednokrotne opuszczenie dworu królewskiego. Była to jedna z wielu łask przysługujących dotąd członkom różnych gremiów służących na dworze. W większości jednak karły otrzymywały zapłatę w postaci przedmiotów codziennego użytku i prezentów. Ów system podarków wsuwanych bezpośrednio do ręki znany był też na dworze krewnych austriackich. Moment wręczania podarku został uchwycony przez Jakuba Sobieskiego i lekarza Władysława IV Wazy Vorbeka Lettowa podczas wizyty w Wiedniu u Ferdynanda III w 1638 roku. W przypadku wspomnianej wyżej Bernardy Blasco były to na mocy rozporządzenia Domu Królowej z 1678: poduszki, apaszki, koszule, prześcieradła oraz bogate ubiory. Maria Barbara otrzymywała każdego miesiąca, wraz z inną karlicą Marią Katarzyną Bazan, osiem wystawnych sukien. Z kolei Baltasar w 1619 roku dostał od królowej złote medale, dwa złote łańcuchy i prezenty od infanta i infantki za wartość 7436 reali. Ze względu na zaufanie infanta i pewnie zżycie się z nim, Sebastian Morra po śmierci infanta Baltazara Carlosa w 1632 roku otrzymał platynową szpadę, wazony na kwiaty, haftowane serwety i srebrne widelce. Dość często przewija się płatność w postaci dawania obuwia. Taką otrzymywał od 1622 roku karzeł Claudito. Z kolei Daroca dostawał aż 22 pary butów. Ciekawy zestaw ubioru otrzymywał karzeł Don Guillermo. W latach 1664-1669 były to zapinki i paski do koszul potem, po 1667 roku, kalesony. Standardowy strój obejmował też czapki dobrane kolorystycznie do stroju. W kolorze zielonym ubierany był karzeł Lezcanillo, a karzeł Montano ubierany był od stóp do głów na czarno.
Ostatnią kategorią wynagrodzenia był świadczony wikt. Tutaj przytoczę tylko dwa przypadki: Don Juana Calabazasa czy Calabacillasa, który otrzymywał dwojakiego rodzaju pokarm podzielony na dzień mięsny i rybny. Składały się nań również bułeczki, wino, owoce, ryby, boczek, drób, jaja, oliwa. Kosztowało to dwór 518 maravedi, a drugi posiłek 547 maravedi. Rocznie kosztowało to 193 565 maravedi. Uważam, że te dane nie powinny pozostać bez komentarza. Jestem przekonany, że świadczą one w pierwszej kolejności o tym, że karły były jeśli przedmiotem, to luksusowym. Dbano o nie, chcąc by jak najdłużej służyły swoim właścicielom. Sytuację tę można porównać do uwięzienia w złotej klatce. Trudno jednak orzec jak same karły reagowały na taką egzystencję. Ubierane, dobrze karmione, posiadające opierunek musiały na pewno dobrze odgrywać swoją, jakby na to nie patrzeć zawsze służebną wobec dworu czy możnych, rolę.
Karły jako indywidua
Niniejszy wniosek pozwala mi rozpatrzeć jeszcze jedną ostatnią kwestię. Mianowicie poza materialnymi oznakami zajmowanej pozycji karły musiały posiadać przynależne wyłącznie sobie cechy. To nadawało im atrybut indywidualizmu. Nie mówię tu już o cechach wyglądu, lecz o cechach stricte behawiorystycznych. Tę problematykę rozpatrzeć można w oparciu o zachowaną korespondencję pomiędzy Filipem II a jego córkami Izabelą Klarą Eugenią i Cataliną. Jest w niej w nad pozór wielu miejscach mowa o życiu, sposobie zachowania się i kontaktach z dworem karlicy Magdaleny Ruiz. Odzwierciedla ona w sposób wspaniały przemianę jaka zaszła w usytuowaniu karłów w społeczeństwie.
Mianowicie pokazuje przemianę ich życia ze swawolnego i samodzielnego w życie domowe, ściśle podporządkowane obserwacji otoczenia. Często też Filip II obnaża intymność dworu i jego służących. Z pewnym przekąsem pisze o wielkiej łapczywości Magdaleny pod względem jedzenia truskawek o czym „wyśpiewały mu słowiki”, do których zaliczał się sługa i malarz Luis Tristan. W dalszych listach król opisuje smutek i przeżywaną samotność a nawet irytację karlicy z powodu wyjazdu jej zięcia do Belen wraz z całą flotą wojskową. Był to bowiem czas rozgrywki o sukcesję portugalską. Podobny wydźwięk miało wydarzenie, kiedy karlica nie spotkała się ze swym zięciem, mimo iż król zabrał ją statkiem do niego. Zagroziła mu wówczas, że opuści dwór królewski. Król sam przyznał się do winy, że wysłał go do swego siostrzeńca i o spotkaniu zupełnie zapomniał. Swoje zachowanie określił jako niehonorowe. Rzadkie to by król tego pokroju co Filip składał podobną samokrytykę! Jest to jednak związane z etosem kształtującym życie codzienne Hiszpanów. Stosunek ten jest jednak w moim przekonaniu dość dwuznaczny. Nie waham się stwierdzić, że króla cechowała nawet nieszczerość. Z jednej strony żywił żal, że nie obdarował Magdaleny podobnymi prezentami co jego siostra w postaci taftowych sukien i ubrań. W związku z tym obiecał, że jak tylko dotrze do Lizbony da jej złotą biżuterię. A tymczasem w innym liście naśmiewa się z jej zachowania. Dodam, że karlica cierpiała na epilepsję. Choroba ta była przedmiotem kpin władcy i zdenerwowania. Nie mógł on zrozumieć złego jej stanu zdrowia a nadto częstego wymiotowania. Twierdził, że jest to przejaw degeneracji i uzależnieniu od alkoholu. Wyśmiewał się nadto z jej fizjonomii w tym stanie. Stwierdził że jest pasywna, chuda, stara oraz wyczerpana, niepotrzebna. Innym razem wyraził nawet szok po oglądnięciu stanu padaczkowego, który przydarzył się Magdalenie po południu w jej komnacie. Napisał córkom, że nie był w stanie zapisać tego, co karlica krzyczała ani tego zrozumieć. Co do alkoholizmu, Filip wyrażał się, że po trunkach Magdalena staje się krewka do tego stopnia, że wylewa wino na niego i czyni mu awantury. Widać władca nie akceptował tego, skoro wybryki karlicy odbywały się w towarzystwie książąt, a co zadawało uszczerbek jego autorytetowi. Zwracał też uwagę na powtarzające się po libacjach napady choroby, co groziło jak sam się wyrażał, stratą towarzyszki do gry w karty. Na pewno Magdalena miała umilać czas władcy swoim tańcem, który potrafiła wykonywać. Filip napisał o wydarzeniu w którym Magdalena tańczyła razem z Murzynkami w swych pokojach.
Co charakterystyczne, monarcha wyraża w korespondencji zdziwienie nienaturalnością, odejściem od normy pewnych zachowań. Alkoholizm, kpiny ze strony tłumu ulicznego Lizbony, zamiłowanie do tańca, wymioty z powodu przejedzenia truskawkami były śmieszne, ale na pewno świadczyły o niepowtarzalności i uroku postaci Magdaleny Ruiz.
Poza Magdaleną do karlic o szczególnych zdolnościach można zaliczyć Papużkę. Zajęła ona miejsce zmarłej w 1605 roku Magdaleny Ruiz. Jej imię, czy też przezwisko, odnosiło się do niebywałych zdolności poliglotycznych. Władała ona bowiem biegle pięcioma językami. Jej zdolności stały się powodem, dla którego córka Filipa II podarowała ją Marii Medycejskiej. Żeby jednak podkreślić wartość prezentu i jego aspekty, karlica została wsadzona do złotej klatki przeznaczonej dla papug. Efektowny dar został na końcu przykryty szkarłatnym pokrowcem. Rangę podarku podkreślono dodatkową zapowiedzią szlachcica o wyjątkowym stworzeniu władającym językami. Królowa do tego stopnia została zachwycona, iż mianowała karlicę swą pokojówką i wydała za mąż za irlandzkiego karła nazwiskiem Lavan. Pod tym względem talentom karlicy mógł dorównać tylko Jan Krasowski, który z intencji Katarzyny Medycejskiej urabiał grunt pod elekcję Henryka Walezego w Polsce. Większość jednak karłów były to istoty drażliwe, gwałtowne i nerwowe. Często bywały też mściwe i zazdrosne. Pewnym exemplum tego mojego twierdzenia niech będzie zachowanie żyjącego nieco później i nie w Hiszpanii, lecz w Luneville na dworze Stanisława Leszczyńskiego, karła Nicolasa Ferry znanego jako Bebe.
Reasumując przyznam, że badanie historii grup dotąd uznawanych jedynie za element ogólnego tła kultury sprawia wiele satysfakcji. Nie jest tak, że karły istniały obok toczących się na dworze wydarzeń. Jestem przekonany, że udało mi się udowodnić, że one też tworzyły dzieje. Z kolei do zbioru zagadnień, których nie udało mi się uchwycić należy szeroko pojęte życie osobiste karłów. Dzieje się tak z powodu braku źródeł zarówno w postaci edycji czy nawet form zdygitalizowanych. Zapewne karły stanowiły osobistości wybijające się, czego nie umiano dostrzec ówcześnie. W korelacji z tym pozostaje twierdzenie wyrażone przez Ryszarda Skowrona, ukazującego karły i błazny dworskie jako postacie łamiące granice ceremoniału i etykiety. Pozostawały poza oficjalną hierarchią dworzan i sług dworskich. W ten sposób żyły obok systemu, w którym główne miejsca zajmowały gest, liturgia i centralna pozycja władcy. Łamały one ciężką atmosferę niewzruszonej niczym ciszy, spokoju i dystansu w relacjach interpersonalnych. W pewnym sensie można uznać, że desakralizowały władzę monarchy. Ze swojej strony pragnę zwrócić szczególną uwagę na ciągłość funkcji karła nadwornego. We nadmieniony sposób zaraz po śmierci Bonamiego jego miejsce zajął Soplillo a po śmierci Magdaleny Ruiz jej pozycję przejęła Papuga.
Mam nadzieję, że ten krótki artykuł w sposób wyczerpujący pokazuje mentalitte epoki. Jej wykładnią są bowiem motywy, zachowania oraz działania karłów. Na podstawie przeprowadzonego badania dochodzę do wniosku, że karły traktowane instrumentalnie, były otaczane opieką w postaci ofiarowanego przez patronów zabezpieczenia materialnego. Na uwagę zasługuje też fakt, że ich bytność na dworze hiszpańskim koncentrowała się w pewnym ograniczonym odcinku czasowym. Niemniej czasy panowania Habsburgów zasługują tu na wyróżnienie jako okres przebogaty w elementy kultury i określany mianem Złotego Wieku. Z całą pewnością karły i ich egzystencja stanowiły ciekawy odcień tej epoki.
Bibliografia
I. Źródła archiwalne zmikrofilmowane i zdygitalizowane:
- Biblioteka Narodowa, mikrofilm 11573, Wojaże Jakuba Sobieskiego do Francyji, Anglii, Holandii, Hiszpanii i Portugalii, De statu Hispanico et de rebus Hispanicis.
- Cardeňa de Cordoba L., Relaciones de las cosas sucedidas en la corte de Espaňa desde 1599 hasta 1614 por don Luis Cardeňa de Cordoba criado y cronista del rey don Felipe III, opr. J. Martin Alegria, Madryt 1857 (edycja internetowa w serwisie Google Books; dostęp 26 lipca 2009).
- Gachard L. P., Lettres de Philippe II a ses fillies, Paris 1884 (edycja internetowa w serwisie archive.org; dostęp 26 lipca 2009).
- Chmielowski B., Nowe Ateny albo Akademiia wszelkiej sciencyi pełna na różne tytuły jak na classes podzielona, mądrym dla memoryjału etc., Małego świata wielkie cuda to jest o ludziach mirabilia (edycja internetowa na stronach Uniwersytetu Gdańskiego; dostęp 26 lipca 2009).
II. Źródła drukowane:
- Boruwłaski J, Pamiętniki słynnego karła Józefa Boruwłaskiego, szlachcica polskiego, zawierające wierną i ciekawą opowieść o jego narodzinach , wychowaniu i małżeństwie podróżach przez niego samego spisane [w:] A. Grześkowiak- Krwawicz, Zabaweczka. Józef Boruwłaski, fenomen natury, szlachcic, pamiętnikarz, Gdańsk 2004.
- Matricularum Regni Poloniae Summaria, t. V, opracował T. Wierzbowski, Warszawa 1910.
- Radziwiłł A.S., Pamiętniki o dziejach w Polsce, opracował A. Przyboś i R. Żelewski, t. II, Warszawa 1984.
- Sobieski J., Peregrynacja po Europie [1607-1613] i droga do Baden [1638], opracował J. Długosz, Warszawa-Wrocław-Kraków 1991.
- Vorbek-Lettow M., Skarbnica pamięci, opracował E. Galos, F. Mincer, Warszawa 1986.
III. Monografie i części prac zbiorowych:
- Ameling E. J., “Las Meninas” Velazqueza; zwierciadło księcia dla Filipa IV [w:] A. Witko, Tajemnice Las Meninas, Warszawa 2006.
- Bouz F., Semblanza y aficiones del monarca. Musica, astros, libros y bufones [w:] J. N. Alcalá-Zamora, Felipe IV. El hombre y el reinado, 2000 (fragmenty dostępne na stronach Google Books; dostęp 26 lipca 2009).
- Deforneaux, Życie codzienne w Hiszpanii w wieku złotym, Warszawa 1968.
- Delatio y Piňuel, La mala vida en la Espaňa de Felipe IV, Madryt 1987.
- Domańska E., Mikrohistorie, Poznań 1999.
- Elliot J. H., Un palacio para el Rey: el Buen Retiro y la corte de Felipe IV, wyd. II, Londyn 1986.
- Fabiani B., Niziołki, łokietki, karlikowie, Warszawa 1980.
- Forycki M., Stanisław Leszczyński, Poznań 2006.
- Kowylski T, Aleksandrow D., Polski Słownik Medyczny, Warszawa 1981.
- Kusche M., Vivir para representar le corona. Las damas reales bajo el reinado de Felipe II y Felipe III [w:] M. de Zayas, R. Correa, La creatividad femenina en el mundo barroco hispanico, 1999 (fragmenty dostępne na stronach Google Books; dostęp 26 lipca 2009).
- Marias F., „Las Meninas” usługi rodziny [w:] Idem, Tajemnice Las Meninas, Warszawa 2006.
- Marias F., La Re/presentacion del heredero: la imagen del principe de Asturias en la Espaňa de los Austrias [w:] V. Minguez, Ceremoniales, ritos y represtentacion del poder, 2004 (fragmenty dostępne na stronach Google Books; dostęp 26 lipca 2009).
- Parker G., Filip II, Warszawa 1985.
- Reyes A., Obras completas: De la bufoneria, brak miejsca i roku wydania (fragmenty dostępne na stronach Google Books; dostęp 26 lipca 2009).
- Skowron R., Liturgia władzy – ceremoniał i etykieta dworu hiszpańskiego [w:] Theatrum ceremonialne na dworze królów i książąt polskich, Kraków 1999.
- Stradling A., Felipe IV y el gobierno de Espaňa 1621-1665, Madryt 1995.
- Villa Moreno J., Locos, enanos,negros y ninos palaciegos. Gente de placer que tuvieron los Austrias en la Corte Espanola desde 1563 a 1700, Madryt 2003 (edycja internetowa na stronach Biblioteca Virtual Miguel de Cervantes; dostęp 26 lipca 2009).
- Wilska M., Błazen na dworze Jagiellonów, Warszawa 1998.
Zredagował: Kamil Janicki