Kantowska krytyka eudajmonizmu państwowego
Gdy panowanie rozumu i kult postępu wydawały się raz na zawsze ugruntowane, gdy ponadto zaczęły odnajdywać potwierdzenie swej mocy sprawczej w zachodzących rewolucjach: naukowej, przemysłowej i politycznej, myśl nowożytna, puszczając mimo uszu wątpliwości nielicznych sceptyków, pogrążyła się w dogmatycznej drzemce. Wówczas to zabrał głos filozof z Królewca, który oświadczył, że z drzemki tej się przebudził. Dokonał krytyki rozumu ludzkiego na wszystkich polach jego działania, wskazując, w jakich dziedzinach i na jakich zasadach postęp oparty na rozumie jest rzeczywiście możliwy, a gdzie nie może występować, ze względu na swe ograniczone możliwości lub niezależne przeszkody. Immanuel Kant postawił sobie za zadanie podważyć bezpodstawny dogmatyzm i powstrzymać nadmierny optymizm swej epoki, opierając dzieła rozumu na skromniejszych, ale za to pewniejszych podstawach. Mogłoby się zatem wydawać, że myśl współczesna, określana mianem ponowoczesnej (postmodernizm), charakteryzująca się odwrotem od oświeceniowych ideałów, nie potrzebuje już w większej mierze kantowskiej krytyki rozumu i postępu, bo sama, pouczona doświadczeniem ostatnich dwu wieków, doskonale zdaje sobie sprawę z wad i ograniczeń myśli nowożytnej. Ja jednak jestem zdania, że myśl ponowoczesna wciąż wiele może na krytycznej filozofii Kanta skorzystać. Filozofia ta ma bowiem dwa ostrza: równie dobrze może posłużyć przezwyciężeniu nadmiernego tudzież wciąż narastającego sceptycyzmu i pesymizmu myślicieli współczesnych, jak dwieście lat temu przyczyniła się do podważenia wybujałego dogmatyzmu i optymizmu przedstawicieli epoki Oświecenia.
Myśl nowożytną odróżnia od myśli średniowiecznej humanizm, tj. przeniesienie centrum zainteresowań z Boga na człowieka. Począwszy od schyłku średniowiecza rosło zainteresowanie światem doczesnym i możliwościami, jakie stwarza nauka i wiedza dla poprawy bytu ludzkiego. Stopniowo pojawiało się przekonanie, że szczęście i powszechny dobrobyt są możliwe do osiągnięcia na ziemi. Wymaga to tylko wytrwałej pracy pokoleń i odpowiedniej organizacji społeczeństwa. Pierwsze pojawiły się renesansowe utopie Thomasa More’a, Tomasso Campanelli i Francisa Bacona. Po nich przyszły racjonalistyczne projekty reform politycznych, wdrażane częściowo przez oświeconych władców (Wolter) bądź realizowane w wyniku rewolucji (Locke, Rousseau). Obok licznych koncepcji liberalnych, opartych na naturalnym prawie człowieka do wolności, ukształtował się pogląd oparty na naturalnym jakoby prawie człowieka do szczęścia. Obowiązkiem państwa – zdaniem liberałów – było zagwarantować wolność człowieka, w tym także wolności w dążeniu do szczęścia. Obowiązkiem państwa – zdaniem zwolenników eudajmonizmu państwowego (od greckiego słowa eudaimonia – szczęście) – było pomnażać szczęście swoich obywateli. Pogląd ten zaważył na dalszym rozwoju myśli o państwie i prawie, pomimo tego, że już w Oświeceniu został poddany ostrej krytyce. Dokonał jej, w ramach krytyki swojej epoki, Immanuel Kant. Krytyka ta zachowuje do dzisiaj swoją aktualność ze względu na to, że współczesne podejście do roli państwa i prawa w życiu społecznym, opierając się wciąż na założeniach eudajmonizmu państwowego, napotyka na coraz poważniejsze problemy. Zwłaszcza w Polsce problemy te osiągnęły taki wymiar, że w toczonej publicznie debacie mowa jest od pewnego czasu o kryzysie państwa i kryzysie prawa. Znamienne przy tym jest to, że o ile świadomość symptomów i skutków kryzysu jest powszechna, o tyle znajomość jego przyczyn pozostaje dyskusyjna. Warto zatem przywołać w toczącej się debacie stanowisko Kanta, sformułowane w opozycji do doktryny, leżącej – moim zdaniem – u podstaw przyczyn obecnych problemów.
Eudajmonizm państwowy znalazł swój wyraz w wielu kierunkach myśli politycznej. Pierwszym w miarę zwartym kierunkiem, odwołującym się do niego, była nauka policji, rozwijana w XVIII w. przez profesorów niemieckich, zajmujących wysokie stanowiska urzędnicze. Opierała się na założeniu, że suwerenowi przysługuje prawo policji (od greckiego słowa polis – miasto-państwo), tzn. prawo do regulowania wszelkich spraw związanych z interesem publicznym. Przyjmując ponadto, że szczęście obywateli należy do interesu publicznego, nauka policji stanowiła, że szczęście to najlepiej realizować będzie oświecony suweren, nie bacząc na zdanie mniej oświeconych poddanych. Władza powinna wszelkimi środkami dążyć do urzeczywistnienia „państwa dobrobytu”. Wynikiem tego rozumowania było maksymalne rozbudowanie zadań państwa i objęcie zarządem państwowym wielu dziedzin życia społecznego. Pomimo różnic w koncepcjach konkretnych działań, jakie winny być podejmowane przez państwo w objętych przez siebie dziedzinach, łączyła zwolenników nauki policji „entuzjastyczna i prosta wiara w dobroczynne skutki autorytarnego ustawodawstwa”. Współczesne kierunki, nawiązujące do eudajmonizmu państwowego, bazują w mniejszym lub większym stopniu na rozumowaniu nauki policji i podzielają do dzisiaj wiarę w dobroczynne skutki ustawodawstwa demokratycznego (już nie autorytarnego), choć może wiara ta nie jest tak entuzjastyczna i prosta, jak dawniej.
Odnoszę wrażenie, że w słynnym tekście „Co to jest oświecenie?”, napisanym w 1784 r., Kant przeprowadził polemikę z wyżej przedstawionymi założeniami nauki policji. Tekst rozpoczyna się od słów: „Oświeceniem nazywamy wyjście człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy. Niepełnoletność to niezdolność człowieka do posługiwania się swym własnym rozumem bez obcego kierownictwa. Zawinioną jest ta niepełnoletność wtedy, kiedy przyczyną jej jest nie brak rozumu, lecz decyzji i odwagi posługiwania się nim bez obcego kierownictwa. SAPERE AUDE! Miej odwagę posługiwać się swym własnym rozumem – tak oto brzmi hasło Oświecenia.” Mamy tu kantowską definicję niepełnoletności człowieka oraz wskazanie dwóch podstawowych jej przyczyn, którymi są: nierozumność i niesamodzielność. Z kantowskiej definicji niepełnoletności wynika, że nauka policji w założeniu przyjmowała niepełnoletność poddanych, którzy nie są w stanie zapewnić sobie wystarczającego stopnia szczęścia i dobrobytu bez państwowego kierownictwa i nadzoru. „Władza wie lepiej” – tak w skrócie można ująć dogmat nauki policji, którego każda próba realizacji w praktyce, nawet w najszczerszych intencjach, prowadziła prostą drogą do państwa policyjnego. Myśl niemiecka dość szybko zdała sobie sprawę z tego niebezpieczeństwa, zastępując konstrukcję państwa policyjnego konstrukcją państwa prawnego, która to zyskała powszechną akceptację, a obecnie jest przyjmowana jako standard nowoczesnego ustroju państwowego. W praktyce chodziło m.in. o ukrócenie samowoli władzy policyjnej, którą przemianowano na władzę administracyjną i poddano kontroli sądowej. Jednak podstawowe założenia nauki policji, zwanej odtąd prawem administracyjnym, wydają się obowiązywać do dzisiaj, jeżeli zważy się chociażby ilość dziedzin życia społecznego poddanych regulacjom prawnym oraz szczegółowość tychże regulacji, przy nieustającym zapale do wdrażania nowych. Czyni się to w imię rozwiązywania problemów i załatwiania potrzeb społecznych. Można powiedzieć, że dogmat dzisiejszej nauki policji, czyli prawa administracyjnego, brzmi: „władza zapewni wszystko”.
Kant stwierdził, że niepełnoletność człowieka jest usprawiedliwiona, jeżeli wynika z braku rozumu (np. u dzieci lub osób niedorozwiniętych umysłowo). Niepełnoletność utrzymująca się u osób dorosłych i zdrowych na umyśle jest zawiniona. Przypomnę, że znamionuje ją poddanie się cudzemu kierownictwu, które może zostać przyjęte dobrowolnie, ale może być też narzucone. Zdaniem Kanta człowiek chętnie poddaje się cudzemu kierownictwu, a wynika to z jego lenistwa i tchórzostwa. Dążąc do wygody człowiek poszukuje wyręki: zamiast rozumu używa książek, zamiast sumienia – przewodników duchowych, woli podporządkować się i zapłacić, byleby tylko nie myśleć. Z drugiej strony nie brakuje wśród ludzi kandydatów na opiekunów, którzy chętnie przejmują kierownictwo nad masą bezwolnych jednostek i czynią wszystko, aby je ogłupić i w niepełnoletności utrzymać. Jako przykład całej grupy społecznej, której narzucano niepełnoletność, wpajając jej przekonanie o przerastających ją trudach i niebezpieczeństwach kierowania się własnym rozumem, podaje Kant płeć piękną. Z naszej perspektywy przykład tej płci wskazuje także na to, że nawet z długotrwałej i narzuconej niepełnoletności można się wydobyć. Kant był zdania, że ludzie sami stopniowo wydobywają się z niepełnoletności, o ile tylko nie zabiega się chytrze o to, aby ich w niepełnoletności utrzymać. Dlatego był za tym, aby władza nie angażowała się w misję oświecania poddanych, poprzez narzucanie im określonej religii czy światopoglądu. Przeciwstawiał się wyznawanej przez Hobbesa omnipotencji suwerena do wkraczania we wszelkie dziedziny życia i do kierowania poddanymi – ich wyborami, działaniami, a nawet poglądami. Zadaniem władzy jest zagwarantowanie porządku prawnego, a nie pełne podporządkowanie obywateli. Państwo może oczywiście wymuszać posłuszeństwo, ale nie powinno go żądać tam, gdzie obywatele czynią wolny użytek ze swoich zdolności i niczyje prawa nie są naruszane. W szczególności Kant odmawiał władzy prawa do ingerowania w wolną, publiczną wymianę poglądów, która to właśnie – nie kierownictwo państwowe – jest niezbędna dla postępu oświecenia. Jako przykład właściwego stosunku władzy państwowej do tej zasadniczej kwestii Kant podawał maksymę Fryderyka II, swojego monarchy, skierowaną do poddanych: „Myślcie, ile chcecie i o czym chcecie; ale bądźcie posłuszni!”
Zawarta w tekście „Co to jest Oświecenie?” polemika z założeniami nauki policji nie wyczerpuje bynajmniej kantowskiej krytyki eudajmonizmu państwowego. Wskazuje tylko na charakterystyczne dla eudajmonizmu państwowego przerzucenie odpowiedzialności za szczęście obywateli na państwo, czego konsekwencją jest utrzymywanie obywateli w sztucznej niepełnoletności. W koncepcji tej ukryty jest bowiem warunek, że w zamian za pomnożenie szczęścia obywatele zrezygnują z kierowania się własnym rozumem i samodzielnego rozwoju. Po pierwsze dlatego, że to państwo, a nie każdy obywatel z osobna, dokona oceny co jest dla niego szczęściem; po drugie dlatego, że realizacja tego zadania, jak każdego innego zadania publicznego, będzie opierała się na tym większym zaangażowaniu sił i środków samych obywateli, im większa szczęśliwość będzie ich celem. Jest to oczywiste w kontekście historycznych doświadczeń rozwoju i upadku ustroju powszechnej szczęśliwości, jakim miał być komunizm. Natomiast zdumiewać musi przenikliwość Kanta, który niepowodzenie radykalnych prób urzeczywistnienia eudajmonizmu państwowego potrafił z góry przewidzieć. „Suweren chciałby uczynić naród w swym pojęciu szczęśliwym i staje się despotą; naród nie chce się wyzbyć powszechnego, ludzkiego roszczenia do szczęścia i dochodzi do rebelii.”
Chociaż dążenie do szczęścia uznaje Kant za powszechne, to jednak wyklucza je, jako podstawę organizowania państwa i stanowienia prawa. Czyni tak, ponieważ szczęście, jako coś w dużej mierze względnego i zależnego od doświadczenia, nie nadaje się na stałą i niezmienną podstawę prawodawstwa. Zwróćmy uwagę, że już przedstawiciele nauki policji różnili się między sobą, jeżeli chodziło o projekty działań, jakie państwo winno podejmować dla zapewnienia obywatelom szczęścia. Ich różnica zdań brała się stąd, że szczęście może być różnie pojmowane i osiągane na różne sposoby. Z przeprowadzonej przez Kanta krytyki praktycznego rozumu wynika ponadto, że różnica zdań wśród zwolenników eudajmonizmu państwowego jest nieunikniona, ponieważ o szczęściu, które opiera się na realizacji sumy określonych celów empirycznych, może pouczyć nas tylko doświadczenie. A ze zmiennego doświadczenia nie sposób wyprowadzić jednej zasady powszechnie obowiązującej, która mogłaby aspirować do niezmiennego kryterium prawodawstwa. Taką zasadę, zwaną przez Kanta powszechnym pryncypium prawa, można wyprowadzić jedynie a priori z czystego rozumu praktycznego. Ma ona umożliwiać współżycie osób, czyli wolnych podmiotów, w ogóle, tzn. w każdym czasie i w każdych warunkach. Podmioty prawa muszą być wolne, aby mogły go przestrzegać. Pozbawione wolności podlegałyby jedynie przyczynowo-skutkowym prawom przyrody, więc nie mogłyby odpowiadać za swoje czyny. Stanowienie prawa zakłada wolność podmiotów. Bez tego założenia traci sens. Dlatego sformułowane przez Kanta powszechne pryncypium prawa odwołuje się do apriorycznej wolności osób, a nie do ich szczęścia, czy realizacji innych celów empirycznych. Brzmi ono tak: „prawne jest każde działanie, które samo przez się lub przez swoją maksymę umożliwia współistnienie wolności woli każdego z wolnością wszystkich pozostałych w zgodności z prawem powszechnym”. Przy czym wolność, którą Kant ma na myśli, jest pojęciem szerokim, oznaczającym kierowanie się swoją własną wolą (Willkűr). Celem państwa prawnego ma być zatem zagwarantowanie jak najdalej posuniętej wolności wszystkich obywateli, w ramach której mogą oni realizować swoje szczęście tak, jak sami je pojmują. Obywatelom wolno ulegać różnym iluzjom szczęścia, jeżeli realizują je na własną odpowiedzialność. Problem pojawia się wówczas, gdy suweren, ulegając swojej iluzji szczęścia powszechnego, podejmuje reformy mające na celu poprawę losu poddanych. W takim wypadku zaczerpnięta od Kanta, obowiązująca dziś konstrukcja państwa prawnego, która zastąpiła konstrukcję państwa policyjnego, zakazuje suwerenowi naruszania praworządności, czyli podejmowania działań z naruszeniem prawa. Nie wskazuje mu natomiast, że bezprawne jest także stanowienie prawa z naruszeniem powszechnego pryncypium prawa, czyli prawa ograniczającego wolność obywateli w większym zakresie, niż wymaga tego zachowanie porządku prawnego opartego na maksymalnym stopniu tejże wolności. W tym aspekcie współczesna konstrukcja państwa prawnego okazuje się uboższa od kantowskiej idei i jako taka, nie stanowi ograniczeń dla nadmiernego rozbudowywania ustawodawstwa, inspirowanego współczesnymi przejawami eudajmonizmu państwowego.
Istota kantowskiej krytyki eudajmonizmu państwowego polega na tym, że szczęście obywateli nie może stanowić najwyższego celu państwa prawnego. Celem tym może być jedynie urzeczywistnienie takiego porządku prawnego, który stwarza najdoskonalsze warunki do współistnienia wolnych podmiotów. Cel ten wypływa z czystego rozumu, przed wszelkim doświadczeniem, co oznacza, że obowiązuje zawsze i w każdych warunkach, niezależnie od skutków, jakie przynosi. Natomiast szczęście może być rozpoznane tylko na podstawie doświadczenia, co sprawia, że jawi się w różnych postaciach, jest zależne od wielu warunków i zmienia się w czasie. Jest czymś niepewnym, przez co nie nadaje się ani na podstawę trwałego zespolenia osób w ustroju obywatelskim, ani na wytyczną stanowienia prawa. Jak to ujął Kant: „pojęcie zewnętrznego prawa w ogóle, w całości wypływa z pojęcia wolności w zewnętrznych stosunkach międzyludzkich i nie ma nic wspólnego ani z celem, który ludziom przysługuje w naturalny sposób (pragnieniem szczęśliwości), ani z przepisaniem środków odpowiednich do osiągnięcia tego celu.” Z wypowiedzi tej wynika ponadto, iż prawa stanowione w celu osiągnięcia szczęścia nie są dla Kanta prawami w pełnym tego słowa znaczeniu, a jedynie przepisanymi środkami. Określenie to wskazuje na nieuniknioną instrumentalizację prawa, jaka następuje przy podejściu eudajmonistycznym. Instrumentalizacja prawa odbija się na sytuacji jego podmiotów. Okazuje się, że prawa stanowione w celu uszczęśliwienia obywateli, służą do zarządzania nimi. Docieramy tu do sedna kantowskiej krytyki: eudajmonizm państwowy ustanawia cele leżące w obrębie doświadczenia, a więc poddane prawom przyczynowo-skutkowym. Należy do świata fenomenów, w którym włada konieczność i traktuje człowieka jako element tego świata (homo phaenomenon). Oddziałuje na człowieka za pomocą systemu kar i nagród. Pomija przez to istotę człowieczeństwa, do której należy rozum wykraczający poza obręb możliwego doświadczenia. W określaniu tego, co człowiek powinien czynić, rozum praktyczny sięga do idei wolności leżącej poza doświadczeniem i niezależnej od praw przyrody. Człowiek, jako rzecz sama w sobie (homo noumenon), nie jest poddany prawom przyrody. Jest wolny. Sam może stanowić prawa, którym będzie podlegał i na tym zasadza się godność człowieka. W ustroju obywatelskim, który stanowi dla Kanta wzorzec państwa prawnego, powszechna wola prawodawcza jest wyrazem woli wszystkich obywateli. Obywatele ci nie wyrzekają się swojej wolności w imię jakiegoś celu, tylko uzgadniają ją tak, aby wolność każdego została zachowana. W takim ustroju każdy człowiek jest traktowany jako cel sam w sobie. Eudajmonizm państwowy za pomocą przymusu prawnego degraduje ludzi, którzy nie zgadzają się z oficjalną koncepcją szczęścia, do roli środków w realizacji obcego im celu. Jedynym naprawdę wspólnym dla ludzi celem jest według Kanta ustrój, w którym każdy ma prawo realizować swoje cele, czyli państwo celów.
Idea państwa celów, która wykluczała eudajmonizm państwowy, była przez współczesnych Kanta traktowana jako utopia. Myśl Kanta posłużyła jedynie do ugruntowania się w Europie pozytywistycznej konstrukcji państwa prawnego. Konstrukcja ta, wyprana z pierwotnych elementów idealnych, uznanych za utopijne, mogła posłużyć rozwojowi wielu współczesnych kierunków myśli politycznej i prawnej, także tych, które czerpały z założeń nauki policji i eudajmonizmu państwowego. W XIX wieku pojawiło się pojęcie państwa prawnego i społecznego, które miało gwarantować obywatelom ich prawa, a ponadto przyczyniać się do ich postępu społecznego i gospodarczego. Z idei tej czerpie cały nurt myśli solidarystycznej, w jej różnorakich przejawach, takich jak np. koncepcja społecznej gospodarki rynkowej, zapisana w polskiej Konstytucji. Podobnie myśl socjaldemokratyczna, akceptując demokratyczne zasady funkcjonowania państwa i stanowienia prawa, uważa, że obowiązkiem państwa jest przekształcanie rzeczywistości społecznej za pomocą interwencjonizmu państwowego i ustawodawstwa socjalnego. Wiele innych kierunków nowoczesnej myśli o państwie i prawie proponuje reformy służące realizacji określonych celów społecznych przez państwo. Jeżeli nawet efektem tych działań jest zamierzony postęp społeczny i gospodarczy, to coraz wyraźniejsze stają się przewidziane przez Kanta skutki uboczne, związane z rozpowszechnianiem się wśród obywateli zawinionej niepełnoletności. Doskonale problem ten dostrzegł i ujął Edward Abramowski – polski filozof, który już na początku XX wieku przeciwstawiał twórczą wolność postawie niewolnika, „biernego pionka w rękach biurokracji i przywódców partyjnych, niewolnika warunków życia”. Był zwolennikiem odbudowania samodzielności obywatelskiej w formie wolnych kooperatyw, które potrzebne reformy przeprowadzałyby własnymi siłami, miast zwracać się o nie do państwa. Zgadzał się w tym zakresie z poglądami Kanta, który od doznawania pomyślności uważał za istotniejsze to, aby człowiek sam sobie pomyślność zawdzięczał.
W przedstawionym wyżej zarysie krytyki eudajmonizmu państwowego przewinęły się wszystkie trzy powody współczesnego kryzysu prawa, jakie wskazywał Janusz Kochanowski, redaktor naczelny magazynu „Ius et Lex”, sprawujący obecnie urząd Rzecznika Praw Obywatelskich: nadmierna jurydyzacja życia, instrumentalne traktowanie prawa i brak legitymizacji oraz niedostatek moralności samego prawa. Z tym, że moim zdaniem są to jednak symptomy, a nie powody kryzysu (autor stosuje wobec nich obydwa określenia). Powodów może być wiele, ale wydaje się, że w przeważającej mierze biorą się one z oparcia współczesnego prawodawstwa na elementach eudajmonizmu państwowego. Z myśli Kanta można bowiem wysnuć wniosek, że dopóki za cel państwa będziemy uważali zapewnianie obywatelom dobrobytu, postępu lub czegokolwiek innego, co istnieje empirycznie, albo sumy tego wszystkiego, określanej mianem szczęścia, dopóty państwo będzie ingerowało w różne dziedziny życia za pomocą instrumentalnego prawa pozbawionego legitymizacji, jaką dawałoby mu czyste pojęcie prawa i jego powszechne pryncypium. Najlepszym ustrojem, zdaniem Kanta, jest nie ten, w którym ludziom najlepiej się powodzi, ale ten, w którym ich prawa są najlepiej zabezpieczone.
Zobacz też
Podstawowa bibliografia
- H. Izdebski, Historia myśli politycznej i prawnej, Warszawa 2001,
- I. Kant, Metafizyczne podstawy nauki prawa, Kęty 2006,
- I. Kant, Rozprawy z filozofii historii, Kęty 2005,
- I. Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, Kęty 2001,
- M. Żelazny, Idea wolności w filozofii Kanta, Toruń 1993.
Zredagował: Kamil Janicki