Kamil Dworaczek – „NSZZ Solidarność w PKP w latach 1980-1989. Przykład Dolnośląskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych” – recenzja i ocena
Kamil Dworaczek – „NSZZ Solidarność w PKP w latach 1980-1989. Przykład Dolnośląskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych” – recenzja i ocena
Wśród wielu książek poświęconych „Solidarności”, nadal brakuje publikacji opisujących struktury branżowe, działające wewnątrz związku. Jednym z największych pracodawców w PRL-u była branża kolejarska. Mimo, że kolej była tak zwanym „sercem polskiego transportu” o strategicznym znaczeniu tranzytowym – to jednak władza komunistyczna lekceważyła inwestowanie w infrastrukturę kolejową. Tragiczną sytuację w jakiej znalazła się kolej doskonale opisuje raport Najwyższej Izby Kontroli z 1984 roku czy „Raport o stanie technicznym transportu kolejowego”, który został sporządzony przez członków podziemnej „Solidarności” z Centralnego Ośrodka Badań i Rozwoju Techniki Kolejnictwa. W raportach zauważono, „że kolej nie jest w stanie zaspokoić zapotrzebowania przemysłu i społeczeństwa” oraz „zagraża normalnemu funkcjonowaniu gospodarki”.
Historyk Instytutu Pamięci Narodowej między innymi na przykładzie wspomnianych raportów przytacza interesujące dane, które pokazują jak zapóźnione były Polskie Koleje Państwowe. Dowiadujemy się, że średni wiek większości lokomotywowni wynosił od pięćdziesięciu do stu lat, a spora część z nich nadawała się w zasadzie na złom. Ponadto stacje kolejowe nie były remontowane od 1945 roku, a blisko 10 procent szlaków torów kolejowych kwalifikowała się do zamknięcia. Brak modernizacji powodował coraz częstsze wykolejenia pociągów, natomiast receptą na pogarszający się stan infrastruktury była argumentacja typu – „przewozić więcej przy coraz bardziej dotkliwym niedoborze środków”.
Niskie zarobki, trudne warunki pracy, brak odpowiednich zasobów ludzkich, przyczyniały się do upadku dyscypliny pracy. Dodatkowo obcesowe zachowania pracowników kolei w stosunku do pasażerów jeszcze bardziej pogłębiały fatalny wizerunek kolei w oczach polskiego społeczeństwa. Normą dla całej socjalistycznej gospodarki były kradzieże w zakładach pracy jak i oczywiście w samej PKP, gdzie codziennie ginęły przesyłki o wartości miliona złotych. Cóż, atmosfera ogólnego przyzwolenia, że w komunizmie nie ma takiego czegoś jak „cudze”, powodowała absurdalne sytuacje typu – „Nikt wtedy nie zwracał uwagi, że ktoś bierze z wagonu węgiel albo trochę buraków. Miałem sąsiada, który szedł z wiaderkiem do wagonu po węgiel tak, jakby szedł do swojej piwnicy”.
Do tego dochodził fatalny stan kolejarskich pomieszczeń służbowych, które były pozbawione bieżącej wody i ogrzewania. Częste były doniesienia prasowe o zalęgnięciu się gryzoni w noclegowniach przeznaczonych dla kojarzy, a wygląd posterunków kolejowych przypominał bardziej „psie budy”. Najprościej rzecz ujmując, sytuacja na kolei była odzwierciedleniem ówczesnych wad jakie cechowały gospodarkę centralnie planowaną. Trudno po pierwszym rozdziale przejść do głównego wątku publikacji wydanej przez IPN, ale smutna prawda jest taka, że po trzydziestu latach od transformacji ustrojowej, PKP do dzisiaj nie wyszła z kryzysu. Co ciekawe, w połowie lat osiemdziesiątych „komunistyczni planiści” prognozowali, że wyjście z kryzysu może nastąpić dopiero w 2000 roku…
Kamil Dworaczek wielokrotnie w swojej najnowszej publikacji podkreśla, że nigdy nie doszło do strajku mogącego zaburzyć ruch na kolei. Wśród kierownictwa PKP panowało przekonanie, że zatrzymanie ruchu pociągów może godzić w interesy Związku Sowieckiego, co w konsekwencji mogłoby grozić „interwencją zbrojną”. Ponadto kolejarze zdawali sobie sprawę, że ewentualne strajki mogłyby w znacznym stopniu utrudnić codzienne życie obywateli, którzy dojeżdżali do pracy transportem kolejowym – po prostu taki był niegdyś etos służby na kolei. Oczywiście dochodziło do akcji protestacyjnych podczas sierpniowych strajków czy w czasie „karnawału Solidarności”, ale zawsze miały one ograniczony charakter. Z recenzowanej książki dowiemy się o słynnym proteście głodowym, który jest uznawany za akt założycielski kolejowej „Solidarności”. Wrocławska głodówka z października 1980 roku jest upamiętniania do dnia dzisiejszego i stanowi ważne wydarzenie ukazujące walkę przeciwko władzy komunistycznej.
Na kartach książki możemy prześledzić kwestie rozwoju struktur związkowych w PKP, w kontekście lokalnym jak i ogólnopolskim. Wśród ówczesnych liderów „Solidarności” dominowała nieufność do sekcji branżowych. Kamil Dworaczek przypomina jaki afront ze strony Lecha Wałęsy spotkał Włodzimierza Badełka, będącego przewodniczącym Międzyzakładowej Komisji Porozumiewawczej Kolejarzy NSZZ „Solidarność”. Podczas spotkania Wałęsy z delegacją MKPK, przywódca „Solidarności” miał zwrócić się do Badełka – „No co? No jesteś bardzo popularny. To ja tyle razy nie byłem w telewizji, co ty”. Takie zachowanie Wałęsy wobec lokalnych przywódców związkowych w zakładach pracy było dość powszechne, jakby przywódca „Solidarności” obawiał się „ewentualnej konkurencji”, która mogłaby zagrozić jego „niekwestionowanej” pozycji.
Interesująco przedstawiają się losy ważnych działaczy związanych z kolejarską „Solidarnością” wokół których narosło sporo kontrowersji. Dotyczy to choćby Krzysztofa Ciureja, Zygmunta Sobolewskiego, Władysława Tatarzyńskiego w kwestii ich braku internowania czy szybkiego zwolnienia ze ośrodków odosobnienia w czasie stanu wojennego. W książce otrzymujemy odpowiedź, czy sprawdziły się wobec nich podejrzenia o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Co się tyczy działalności podziemnej „Solidarności” w PKP, to nie odbiegała ona od innych struktur branżowych. Najczęściej do głównych zadań w czasie stanu wojennego należał kolportaż pism drugoobiegowych, zabawa w akcje „małego sabotażu” pod postacią malowania napisów antykomunistycznych czy organizowania manifestacji patriotycznych.
Ważną częścią książki stanowią pertraktacje z przedstawicielami rządu, którzy robili wszystko, aby wywalczone postulaty przez działaczy związkowych nie weszły w życie. Z tekstu możemy dowiedzieć się o niedawno zmarłym Mieczysławie Zajfrydzie, który ówcześnie pełnił stanowisko ministra komunikacji od czasów Władysława Gomułki. Mimo, że Zajfryd przyczynił się do elektryfikacji kolei, to jednak jego zarządzanie polegało na bezwzględnej realizacji planów transportowych, kosztem oszczędzania na infrastrukturze, bezpieczeństwie i profesjonalnej kadrze pracowników. Dodatkową zawartością opisywanego dzieła naukowego jest aneks, ukazujący najważniejsze dokumenty związane z kolejarską „Solidarnością”.
Historia „Solidarności” z perspektywy struktur branżowych jest nadal słabo zbadana. Dlatego praca Kamila Dworaczka pozwala spojrzeć na lata osiemdziesiąte nie tylko okiem pracowników kolei, ale również daje nam szczegółowy wgląd w PKP, którego stan nadal pozostawia wiele do życzenia. Jednym słowem publikacja zadowoli zarówno pasjonatów polskiego kolejnictwa jak i miłośników zainteresowanych dziejami opozycji antypeerelowskiej.