„Kajínek” - reż. Petr Jákl – recenzja i ocena filmu
Jiři Kajínek istnieje naprawdę. Dziś siedzi w czeskim więzieniu. Pisze wnioski o ułaskawienie, jego sprawa trafiła do Trybunału w Strasburgu. Na stronie "www.jirikajinek.cz":www.jirikajinek.cz rzesza jego sympatyków przekonuje, że Kajinek siedzi w więzieniu za czyn, którego nie popełnił, a wszystkiemu winny jest spisek, w którym biorą udział wysoko postawieni czescy politycy i policjanci.
Jiŕi Kajínek miał pierwszy zatarg z prawem zanim skończył 18 lat. Po raz pierwszy trafił do więzienia w latach 80. za włamania do domków letniskowych. Od tego czasu do więzienia trafiał jeszcze parę razy. Wracał i wychodził. Potem już z niego uciekał. Trzy razy. Raz z najpilniej strzeżonego więzienia naszych południowych sąsiadów nazywanym czeskim Alcatraz.
Gdy w Czechach zachwycano się „kuponówką” Kajínek był już popularnym czeskim zabójcą na zlecenie. To niebezpieczne zajęcie. Plotki mówią, że wykonywał zlecenia, które otrzymywał od wysoko postawionych person w Czechach. Wiedział dużo, dlatego – ponoć – był dla niektórych niebezpieczny. Dlatego też oskarżono go o popełnienie zbrodni, której – jak mówi – nie popełnił. Czy to on naprawdę zabił przedsiębiorcę Štefana Jandę i jego ochroniarza?
Film Jákla opowiada właśnie historię „Kajínka”. Reżyser skupił się przede wszystkim na ukazaniu kulisów pobytu Kajínka w więzieniu, roli skorumpowanych polityków w śledztwie oraz spektakularnych ucieczek głównego bohatera z więzienia. Dostajemy film sensacyjny w iście hollywoodzkim stylu, co oczywiście można zarówno traktować jako zaletę lub wadę.
W tytułowej roli obsadzono rosyjskiego aktora Konstantina Lavroněnkę. Jednak film należy do Tatiany Vilhelmovej - gra młodą ambitną prawniczkę, która stawia sobie za zadanie odkrycie prawdy. Partneruje jej zdubingowany Bogusław Linda.
Polski aktor gra jedną z głównych ról w opisywanym czeskim filmie, który oglądałem w kinie w Czeskim Cieszynie. Choć mnie Linda bezapelacyjnie kojarzy się z rolą w „Psach” i „Sarze”, gdy tylko pojawił się na ekranie, ktoś siedzący w rzędzie za mną krzyknął: „Sekal!”.
Jestem przekonany, że „Kajínek” przyciągnąłby do kin polskiego widza. To świetnie zrobiony film akcji, z mocnym akcentem politycznym w tle. Kiedy będziemy mogli go zobaczyć w Polsce? Jak znam realia – nie tak szybko. Warto jednak o tym filmie pamiętać – choćby tylko dlatego, by Polacy wiedzieli, że w Czechach ktoś jeszcze robi filmy poza Petrem Zelenką.