Jurij Felsztinski, Władimir Popow – „Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036” – recenzja i ocena
Jurij Felsztinski, Władimir Popow – „Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036” – recenzja i ocena
Jeszcze w grudniu 1917 roku, gdy pod kierownictwem Feliksa Dzierżyńskiego zaczęła funkcjonować osławiona CzeKa, dawna Rosja odeszła w niepamięć. To CzeKa otworzyła puszkę Pandory, z której na świat spadło morze klęsk, cierpień i dramatów. Naturalnie my, Polacy, nie mamy żadnych argumentów, aby wyrażać jakąkolwiek tęsknotę za caratem, jednak w przeciwieństwie do współczesnej Rosji, imperium Romanowów nie było państwem terrorystycznym. Tak, terrorystycznym.
Jurij Felsztinski i Władimir Popow przyjrzeli się dziejom Rosji od rewolucji październikowej aż do… 2036 roku. To właśnie bolszewicy zapoczątkowali wiek straszliwych wojen i cierpienia milionów, to właśnie oni uczynili z Rosji kraj niewolników, którzy w swym niewolnictwie bezgranicznie kochają swojego przywódcę. Nie można jednak usprawiedliwiać milionów, którzy ślepo wierzą propagandzie i przyjęli za pewnik narrację płynącą z Kremla, która z jednej strony przedstawia Rosję jako orędownika pokoju i moralności, a z drugiej posługuje się nieuzasadnioną przemocą oraz mrożącymi krew w żyłach groźbami.
Z pewnym przekąsem, choć pewnie nie bez osobistej sympatii do samych Rosjan - pomimo wszystko tę Rosję kochają, bo to ich Rosja - starają się walczyć z systemem panującym w ich kraju. Dlatego też konstatacje autorów mają szczególny, gorzki wymiar. Co zatem stało się przyczyną tragedii najbardziej rozległego państwa świata?
Otóż wytworzono mechanizm, w myśl którego autokratyczny (autorzy mówią wręcz: faszystowski) system sprawowania władzy jest biznesowi bardzo na rękę. Oczywiście w rosyjskich warunkach to państwo dysponuje narzędziami do usuwania niewygodnych przedsiębiorców. Toteż tworzy z nich beneficjentów polityki Kremla, a na czele wielkich spółek pojawiają się usłużni i mierni ludzie, przeważnie zresztą powiązani ze służbami. Nie ma mowy o gospodarce wolnorynkowej. Powodowało to i powoduje regularny odpływ najlepiej wykształconych do innych krajów. Nic to jednak dla władców Rosji, skoro to właśnie oni trzymają łapska na bogatych złożach surowców i, gdy trzeba, manipulują cenami, kupując chciwych oraz bezmyślnych przywódców państw - również zachodnich.
Polski wydawca zmodyfikował tytuł, by stał się bardziej chwytliwy dla czytelników na rodzimym rynku. Jednak anglojęzyczny wariant „Russia's Urge to Dominate: From Red Terror to Mafia State 1917-2036” wydaje się lepiej oddawać treść książki. Bo tak naprawdę o tym opowiadają Felsztinski i Popow: jak Rosja pogrążona w rewolucji październikowej stała się państwem rządzonym przy użyciu terroru. Kolejna odsłona tego procesu to ugruntowanie się pozycji służb bezpieczeństwa i uczynienie z tego kraju jednej wielkiej stacji paliwowej, z której wpływy trafiają do kieszeni wywodzących się ze służb.
Autorzy nie bez racji zauważają to, co umyka obserwatorom: Putin stał się drugim najdłużej rządzącym na Kremlu tuż po Stalinie. Jak sam ogłosił, rządzić będzie do 2036 roku. Stąd właśnie przewrotna cezura końcowa recenzowanej ksiązki. Ale też płynie z tego smutny wniosek, że Rosja stała się odporna na zmiany. I niestety najwyraźniej samym Rosjanom nie przeszkadza to, że wkroczywszy na drogę autokracji, ich państwo coraz bardziej oddala się od wolnego świata.
Felsztinski i Popow dostrzegają też zagrożenia dla całego globu. Putin i jego świta są gotowi do najgorszego, by przynieść światu „russkij mir”. Czy to jedynie pusta groźba? Czy upokorzona duma tych, którzy myśleli, że są najpotężniejsi (ba, sami przekonali do tego cały świat) może stanowić zarzewie czegoś nieporównanie bardziej straszliwego od obrazów z Ukrainy, które codziennie pokazują nam media? Niezależnie od tego, jak przekonują dwaj rosyjscy historycy, z Moskwą należy rozmawiać jedynie z pozycji siły.
Do jakich wniosków prowadzą autorów ich rozważania? Jedynym rozwiązaniem, które przyniesie ludzkości pokój, może być jedynie rozpędzenie służb specjalnych. To wciąż wizja bardzo odległa. Ale czy niemożliwa?