Juliusz Słowacki – ulubiony poeta Józefa Piłsudskiego
Sam Piłsudski nie tylko utożsamiał się z postawą światopoglądową Słowackiego, ale, co więcej, w życiu i dziełach wieszcza dopatrywał się, jak zauważa Jerzy Axer, „prefiguracji własnego losu i czynu” – „czuł się, i chciał, żeby o tym wiedziano, nowym Księciem Niezłomnym –
tym, który siłę ducha przekuje ponownie w miecz, jak Słowacki miecz złamany zastąpił siłą ducha”. Poetyckiemu testamentowi wieszcza pozostał Piłsudski wierny do końca życia. Na kilka dni przed śmiercią nakazał, by wyryto na jego własnym grobie wymowne strofy zaczerpnięte z Wacława i Beniowskiego, bo w nich zawierała się istota jego egzystencji, esencja słowa i czynu, które czyniły go Królem-Duchem swojej współczesności, a które wypływały z nakazów poezji romantycznej:
Ty wiesz, że dumni nieszczęściem nie mogą
Za innych śladem iść tą samą drogą.
Kto mogąc wybrać wybrał zamiast domu
Gniazdo na skałach orła… niechaj umie
Spać – gdy źrenice czerwone od gromu,
I słychać jęk szatanów w sosen szumie…
Tak żyłem.
Ciało Marszałka zgodnie z jego ostatnią wolą złożono na Wawelu, ale serce powróciło do umiłowanego Wilna, by spocząć obok prochów jego najdroższej matki, co nieodparcie przywodziło na pamięć wyrażone w Testamencie moim pragnienie poety, by i jego serce zwrócono tej, która dała mu życie:
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie
I tej, która mi dała to serce oddadzą
Tak matkom płaci świat, gdy proch odniesie
W rocznicę śmierci wodza, 12 maja 1936 r., Wilno ujrzało srebrną urnę z sercem Marszałka, którą niesiono „w bolesnej ciszy, wysoko ponad głowami tłumu wśród leśnego zapachu jodłowych gałązek i wiosennych kwiatów, które rzucały dzieci”, a gdy korowód żałobników okrążywszy miasto, przekroczył bramę cmentarza Obrońców Wilna, w jego głębi ukazał się oczom wszystkich purpurowy baldachim; nad nim zaś widniał stylizowany orzeł, a pod nim wielka płyta – czarny granit z napisem: „Matka i Serce Syna”. „Po obu stronach tego prostego a pięknego mauzoleum białe nagrobki z wyrytymi na nich krzyżami o formie Krzyża Niepodległości. To groby tych, którzy polegli w obronie Wilna. Jest ich 164. Te kamienne nagrobki zdają się pełnić wartę przy Sercu Wodza, zdają się czuwać przy Nim, aby więcej nie zaznało trudu, ażeby więcej nie zaznało bólu, bólu, w którym skonało”. Tam też zatrzymała się lektyka z sercem Marszałka i trumną mieszczącą doczesne szczątki jego matki, Marii z Billewiczów Piłsudskiej. Gdy wojsko zaprezentowało broń, rozległ się dźwięk werbla, pochyliły się sztandary, a generalicja zaciągnęła wartę przed grobowcem, nadszedł moment ostatecznego rozstania i po krótkich modłach trumnę złożono w krypcie, a urnę z sercem Józefa Piłsudskiego u stóp jego matki.
Po zamknięciu i zapieczętowaniu drzwi z wykutym kołem Pierwszej Brygady, wejście do grobowca zasunięte zostało ciężką granitową płytą, o czym obwieścił huk stu jeden wystrzałów armatnich i wznosząca się nad Wilnem pieśń Jeszcze Polska nie zginęła… Po niej wzbił się w przestworza hymn Legionów Polskich – My, pierwsza brygada. Ciszę, jaka potem zapadła, przerwały dopiero słowa prezydenta Ignacego Mościckiego, który, składając ostatni hołd zmarłemu Marszałkowi, powiedział:
To, co stanowiło marzenie poety stało się rzeczywistością. […] Z woli Marszałka Józefa Piłsudskiego serce Jego u stóp Matki spoczywa. […] Nie ma w tym nic dziwnego, był bowiem Józef Piłsudski całym swym życiem, czynem i myślą – realizatorem naszych snów.
Powiedział sam: «Gdy palec Boży ziemi dotyka, na równinach wyrastają góry i dymią, lawa gorąca wewnątrz ziemi bulgoce. I ziemia matka w bólu, we wstrząśnieniach rodzi ludzi, ludzi wielkości».
A jeśli, idąc śladem Jego myśli, tajemnicę Jego własnej wielkości będziemy usiłowali rozwiązać, to niewątpliwym się stanie, że źródłem tej wielkości było nie co innego, jak właśnie Jego serce. Lwie serce – tak pełne słodyczy. Serce, przez które przeszło tyle burz, błyskawic i gromów i taka wielka miara tkliwości.