Juliusz Kaden-Bandrowski – zapomniany następca Żeromskiego
Juliusz Kaden-Bandrowski – zobacz też: Jarosław Iwaszkiewicz i początki Skamandra
Niezguła
24 lutego 1885 roku w rodzinie lekarza, publicysty i dyrektora teatru Juliana Mariana Bandrowskiego oraz śpiewaczki i pianistki Heleny Kaden przyszedł na świat syn. Rodzice postanowili nadać mu imię Juliusz. Prawdopodobnie mało kto mógł wtedy przepuszczać, że stanie się on jednym z najgłośniejszych pisarzy dwudziestolecia międzywojennego. Nikt nie mógł też wiedzieć, że aby odróżnić się od swojego brata Jerzego, publicysty, przyjmie nazwisko Kaden-Bandrowski.
Przyszły skandalista ukończył gimnazjum w Krakowie. Ponieważ jego życiową pasją była muzyka, wyjechał do Lwowa, a następnie do Warszawy, gdzie uczył się w konserwatoriach. Po ukończeniu studiów wyruszył na Kaukaz jako nauczyciel muzyki, gdzie był świadkiem rewolucji w 1905 roku. Po powrocie postanowił kontynuować edukację i w tym celu wyjechał na studia pianistyczne do Lipska i Brukseli. Niestety, jego marzenie o byciu muzykiem zostało zniweczone przez złamanie ręki z okresu dzieciństwa, którego skutki z biegiem lat stawały się coraz dotkliwsze.
Już w czasach studiów rozpoczął działalność publicystyczną. Kiedy przebywał na Zachodzie, pisał do takich pism, jak: „Naprzód”, „Tygodnik Ilustrowany” oraz „Scena i Sztuka”. W przeciągu kilku lat udało mu się również opublikować niemal setkę różnych artykułów traktujących nie tylko o sztuce, ale i o sprawach krajowych. Warto podkreślić, że środowisko, w którym obracał się podczas pobytu na Zachodzie, było wyraźnie lewicujące. Na tożsamość intelektualną młodego człowieka wpłynął niewątpliwie Edward Abramowski, mieszkający wówczas w Brukseli. W tym samym czasie Kaden rozpoczął studia filozoficzne oraz aktywną działalność w kółkach patriotycznych.
Podobnie jak wielu ludzi, którym los Polski leżał na sercu, Kaden zaangażował się politycznie, wstępując do organizacji PPS-Frakcja Rewolucyjna oraz związanego z nią Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej im. Joachima Lelewela. W wieku 25 lat zadebiutował powieścią „Niezguła”. Jednak to dopiero wydany rok później tom nowel pt. „Zawody” przyniósł pierwsze naprawdę przychylne opinie. Jego pozycja w świecie artystycznym umocniła się, gdy w 1913 roku napisał powieść „Proch”, dla której podstawę stanowiły jego własne przeżycia po roku 1905, konflikt pokoleń oraz życie Polaków na emigracji.
Piłsudczycy
W chwili wybuchu I wojny światowej zdecydował się zaangażować w działalność Legionów Polskich. 2 sierpnia 1914 roku pomagał w mobilizacji, drukując w gazecie „Naprzód” prozę poetycką pt. „Rzuć wszystko, co by nie było szczerą prostotą Szeregu!”. Co więcej, razem z Wacławem Sieroszewskim i Gustawem Daniłowskim, napisał odezwę do ludności Królestwa Kongresowego, a wkrótce potem został kronikarzem i oficerem werbunkowym Pierwszej Brygady.
Z okresu legionowego pochodzą liczne wspomnienia, które w II Rzeczypospolitej przyniosły mu znaczącą sławę. W nowelach starał się przedstawić różne aspekty Legionów. W „Piłsudczykach” zaprezentował sylwetki ludzi z Pierwszej Brygady Piłsudskiego, w „Bitwie pod Komarowem” ujawnił się jako sprawny reporter wojenny, w „Spotkaniu” opisał kontakty ludności cywilnej z żołnierzami, zaś w „Mogiłach” − nekrologi zmarłych towarzyszy. Dzięki tym pozycjom zyskał miano pierwszego literata Legionów, którego dzieła chętnie wznawiano w okresie II Rzeczypospolitej. Nie jest przesadne stwierdzenie, że miał on duży wpływ na stworzenie mitu Legionów.
Łuk
Po zakończeniu I wojny światowej działał czynnie w Polskiej Organizacji Wojskowej w Krakowie, a następnie, kiedy w Galicji wybuchł konflikt z Zachodnioukraińską Republiką Ludową, relacjonował prowadzone tam działania wojenne. Już tylko jako korespondent wojenny brał udział w walkach zarówno o Lwów, jak i o Galicję Wschodnią.
Niedługo przedtem oddał do wydawnictwa powieść „Łuk”. Znacznie bardziej niż w przypadku poprzednich książek dał się w niej poznać jako wyjątkowo przenikliwy i bezlitosny twórca. Chciał, aby jego powieść była ostrzem wymierzonym w ludzką małość i założenie to zrealizował. Osadzona w realiach krakowskiego środowiska uniwersyteckiego książka demaskowała jego przedstawicieli jako oportunistów. Kaden zyskał w związku z jej publikacją nowych wrogów, ale również jednego niezwykle silnego sprzymierzeńca – Stefana Żeromskiego, który wyjątkowo przychylnie odnosił się do jego twórczości.
Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”
Generał Barcz
Wkrótce Juliusz Kaden-Bandrowski zamienił wojnę z krytykami na wojnę z bolszewikami. Z notesem w ręku wybrał się na wyprawę kijowską, aby na bieżąco informować czytelników o postępach na froncie. Ze swojego reporterskiego posterunku nie zszedł również podczas nawały sił bolszewickich, do jakiej doszło po przełamaniu frontu. Kiedy po wiktorii warszawskiej konflikt zaczął wygasać, na początku 1921 r. Kaden pojechał do Stanów Zjednoczonych, aby prowadzić tam działalność propagandową. Jego celem było informowanie jak największej liczby osób o sytuacji nad Wisłą, nawiązywanie kontaktu z Polonią amerykańską i jednoczesne organizowanie zbiórek pieniężnych. Warto również wspomnieć, że w tym okresie borykał się z oskarżeniami o malwersacje w Biurze Prasowym Naczelnego Dowództwa, w którym przez pewien czas pracował. Zarzuty te zostały ostatecznie oddalone.
Gdy powrócił do kraju, zajął się działalnością publicystyczną i pisarską. Niezwykle często można go było spotkać w towarzystwie m.in. Słonimskiego, Irzykowskiego czy Tuwima, bowiem zdarzało mu się drukować w legendarnym „Skamandrze”, choć nie wszedł w skład słynnej grupy literackiej pod tą samą nazwą. Poza życiem towarzysko-intelektualnym przewodniczył Związkowi Zawodowemu Literatów Polskich, a później został sekretarzem generalnym Polskiej Akademii Literatury. Powszechnie był uważany za skandalistę, gdyż jego książki nie tylko demaskowały ludzkie postawy poprzez ujawnienie ich prawdziwych, nierzadko niskich, pobudek, ale były też silnie nasycone erotyzmem. Przez to zresztą często wymieniano go w pierwszym szeregu gorszycieli m.in. razem z. Boyem-Żeleńskim.
Wówczas też przyszedł okres największej sławy. Miało to związek z trzema głośnymi powieściami: „Generałem Barczem”, „Czarnym skrzydłami” oraz „Mateuszem Bigdą”. Wszystkie przyniosły pisarzowi rozgłos i spowodowały niemałe zamieszanie nie tylko wśród literatów, lecz także w kręgach polityków.
W roku 1922 w piłsudczykowskim „Kurierze Polskim” zaczęła się ukazywać w odcinkach wychwalająca Piłsudskiego powieść „Generał Barcz”, w której autor przedstawił pierwszy okres rekonstrukcji państwa polskiego. W niezwykle obrazowy sposób Kaden opisał w niej polską armię wraz z jej szemranymi interesami i spiskami. Czytelnik spotyka w książce paletę indywidualności, z których większość odpowiada rzeczywistym postaciom. I tak na przykład Generał Dąbrowa to tak naprawdę współpracownik Piłsudskiego, generał Bolesław Roja, z kolei generał Krywult to zaciekły przeciwnik Piłsudskiego − Józef Dowbor-Muśnicki, a redaktor Rasiński jest literackim odpowiednikiem samego Kadena. Generał Barcz w swoich bezprecedensowych działaniach był bardzo podobny do Piłsudskiego, choć niektórzy badacze zakładają, że nie można ich utożsamiać m.in. dlatego, że w samej książce Piłsudski zostaje dwukrotnie wspominany z nazwiska. O czym jest powieść? Bardzo charakterystyczny dla wymowy utworu wydaje się pochodzący z niej cytat: „Radość z odzyskanego śmietnika”. Niestety współcześnie, z perspektywy ponad 90 lat, bez szerokiej wiedzy na temat realiów pierwszych lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powieść jest właściwie niezrozumiała.
Kolejna głośna publikacja Kadena to „Czarne skrzydła”. Na jej kartach pisarz przedstawił konflikt polityczny występujący na terenie Zagłębia Dąbrowskiego. Tło powieści stanowią strajki górników i antagonizmy pomiędzy nimi a kapitalistami. Rozliczne partie polityczne pełnią rolę pośredników pomiędzy skonfliktowanymi stronami. Podobnie jak w przypadku poprzedniej książki również tutaj Kaden nie szczędził ostrych politycznych osądów. W tym wypadku jego ofiarą padła Polska Partia Socjalistyczna, która, w jego opinii, zdradziła socjalistyczne ideały i dała się przekupić kapitalistom.
„Czarne skrzydła” rozpoczęły polityczny cykl, którego następną częścią był „Mateusz Bigda”. Ta ostatnia książka, z racji daty wydania w 1926 roku, odczytywana była jako akt solidarności z Piłsudskim i aprobata przewrotu majowego. Dla czytelników było również jasne, że kierujący się prymitywnym odruchami i prywatnymi interesami tytułowy bohater był wzorowany na postaci chłopskiego przywódcy, Wincentego Witosa. Wymowę powieści odczytywano jednoznacznie: Piłsudski uratował Polskę ze szponów diabła.
Kaden nigdy nie ukończył swojego politycznego cyklu. Rękopis ostatniej części, zatytułowanej „Białe Skrzydła”, spłonął niekompletny podczas powstania warszawskiego.
Po zamachu majowym był uważany za czołowego pisarza sanacji, którą wielokrotnie wspierał licznymi artykułami i bronił przed ostrzałem krytyki.
Aciaki z I-szej
Do wybuchu II wojny światowej prywatne życie Juliusza Kadena-Bandrowskiego toczyło się niezwykle szczęśliwie. Z małżeństwa z Romaną ze Szpaków urodziło się dwóch bliźniaków: Paweł i Andrzej, których losy zostały opisane w wydanym w 1932 roku zbiorze opowiadań „Aciaki z I-szej”.
Kaden-Bandrowski do końca życia pozostał żołnierzem. We wrześniu 1939 roku objął dział propagandy prasowej w Komisariacie Cywilnym przy Dowództwie Obrony Warszawy. Po upadku stolicy brał udział w tajnym nauczaniu, gdzie prowadził zajęcia z literatury i muzyki. Podczas okupacji zginęli obaj jego synowie: Andrzej − 3 czerwca 1943 r. w Warszawie jako podporucznik Armii Krajowej, a Paweł − 15 września 1944 r. w trakcie walk o Czerniaków w powstaniu warszawskim. Ten drugi przeżył o kilka tygodni swojego ojca, bowiem Juliusz Kaden-Bandrowski zmarł 8 sierpnia w wyniku odniesionych ran. Po wojnie razem z synami został pochowany na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie.
W przeciwieństwie do wielu pisarzy Kaden nie został w PRL-u całkowicie zapominany. Zapewne dlatego, że cześć z jego dzieł, np. „Czarne Skrzydła”, było krytykowanych przez PPS, a jednocześnie w swoich utworach opowiadał się po stronie robotników, co odczytywano jako sympatię prokomunistyczną. Czemu więc, wbrew przekonaniu wielu, nie został następcą Żeromskiego? Jego książki był osadzone w bardzo konkretnych realiach, co powodowało, że szybko stawały się hermetyczne, a przez to praktycznie niezrozumiałe. Szczególnie że w przeciwieństwie do Żeromskiego Kaden pisał językiem dosyć trudnym w odbiorze. Ostatecznie zasilił grono wielkich zapomnianych dwudziestolecia.
Redakcja: Michał Przeperski
Korekta: Bożena Pierga