Joseph Goebbels – „Dzienniki”, tom II: 1939–1943 – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-04-04, 14:36
wolna licencja
Po przeczytaniu pierwszego tomu _Dzienników_ Josepha Goebbelsa byłem zachwycony tą publikacją, więc z ciekawością zacząłem lekturę drugiego woluminu. Spodziewałem się, że dalsza część również mnie nie rozczaruje. Czy warto zatem sięgnąć po kolejny tom?
reklama
Joseph Goebbels
Dzienniki, tom II: 1939-1943
nasza ocena:
8/10
cena:
69,90 zł
Wydawca:
Świat Książki
Tłumaczenie:
Eugeniusz Cezary Król
Rok wydania:
2013
Okładka:
twarda
Liczba stron:
736
Format:
165x240 mm
ISBN:
978-83-79-43295-0

Przeczytaj też recenzję pierwszego tomu

Odpowiedź brzmi: oczywiście. Cały czas mamy bowiem do czynienia z tym samym źródłem. Podział na tomy wynika przede wszystkim z tego, że jest to publikacja o ogromnych rozmiarach. Dokonano go więc dla wygody wydawcy i czytelnika.

Znaczna część tego, co pisałem o tomie pierwszym, odnosi się również do drugiego. W związku z tym myślę, że nie trzeba powtarzać tych samych argumentów. Mimo to chciałbym przypomnieć kilka najważniejszych informacji. Przede wszystkim, mimo że jest to dosyć obszerna książka, stanowi jedynie wybór z dzienników Goebbelsa. Ponieważ nie mam dostępu do oryginalnej edycji, nie mogę dokonać analizy kryteriów wyboru zaproponowanego przez wydawcę. Podtrzymuję jednak swoje zaufanie do autora – prof. Eugeniusza Cezarego Króla. Tekst sprawia wrażenie kompletnego i spójnego, co pozwala domniemywać, że nic ważnego i koniecznego dla pełnego zrozumienia źródła nie zostało pominięte.

Tom ten zawiera zapiski poczynione przez nazistowskiego ministra propagandy od września 1939 do lutego 1943 roku. Jest to więc znacznie krótszy okres niż w przypadku tomu pierwszego. Należy jednak uświadomić sobie, że te niecałe trzy i pół roku wprost obfitowało w wydarzenia związane z rozpoczęciem i rozwojem działań zbrojnych na poszczególnych frontach II wojny światowej. Drugi tom Dzienników stanowi zatem istotne źródło dla osób zainteresowanych tym właśnie konfliktem. Lektura ta jednak wymaga znajomości podstawowych faktów. O specyfice źródła wynikającej z jego umiejscowienia w czasoprzestrzeni autor opowiedział w krótkim wprowadzeniu.

Zapiski te ukazują w szerokiej perspektywie nie tylko wojnę, ale przede wszystkim ich autora – Josepha Goebbelsa. Obserwacja jego toku myślenia i ewolucji poglądów potrafi dostarczyć niemałej – mimo antypatii do tej postaci – przyjemności. Goebbels zmienił poglądy chociażby na kwestię polską. Jak pamiętamy z poprzedniego tomu, początkowo był on zwolennikiem koncepcji sojuszu niemiecko-polskiego, natomiast podczas kampanii wrześniowej wypowiadał się o Polakach wyłącznie w sposób bardzo negatywny. Mówił, że jest to naród stojący na niższym stopniu cywilizacyjnej drabiny, niezorganizowany i niezdolnym do budowy jakichkolwiek trwałych struktur społecznych czy politycznych. O innych nacjach Goebbels miał zaś stałą opinię, na przykład Żydów nie traktował jak ludzi, ale jak zarazę, którą należy wytępić.

Są też zagadnienia, o których autor dzienników wyraża stanowczą i niezmienną opinię. Chociaż pewne fragmenty pozwalają domniemywać, że potrafi rozpatrywać problemy pod różnym kątem i podświadomie uważa inaczej. Dla przykładu, mimo że nie ma pozytywnej opinii o Wielkiej Brytanii, to wciąż ma nadzieję na zawarcie jakiegoś porozumienia niemiecko-brytyjskiego. Posuwa się przy tym wręcz do tzw. myślenia życzeniowego, przypisując proniemieckie czy prohitlerowskie sympatie niektórym przedstawicielom partii torysów i wiążąc z nimi nadzieje na separatystyczny pokój. Problem w tym, że owe inklinacje istniały jedynie w umyśle Goebbelsa. Wyjaśnia to prof. Król w przypisach, które podobnie jak w pierwszym tomie są niezwykle bogate i pomagają w odbiorze źródła. Goebbels nie szanuje też Churchilla i uznaje go za alkoholika, degenerata, a nawet pajaca. Z drugiej strony sądzi, że gdyby był on premierem w 1933 roku, nie dopuściłby do ekspansji III Rzeszy. Ciekawe jest również to, że hitlerowski minister propagandy przewidział, że włączenie się Stanów Zjednoczonych do wojny (o co Churchill od początku energicznie zabiegał) doprowadzi do uzależnienia się, zwłaszcza finansowego, byłej metropolii od tego kraju i przyspieszy upadek Imperium Brytyjskiego. Bardzo niepochlebnie autor Dzienników myśli także o obywatelach ZSRR. „Bolszewików” – jak ich określa – uważa za swołocz i podludzi niewiele lepszych od Żydów. Jednocześnie twierdzi, że Niemcy powinny na terenach odbitych od Sowietów prowadzić łagodniejszą politykę i, opierając się na niechęci ludności do Stalina, pozyskać jej poparcie.

reklama

Interesujące są również fragmenty dotyczące religii oraz stosunków z Kościołem. Hierarchowie zarówno katoliccy, jak i protestanccy ukazani zostają jako jednostki wrogo nastawione do nazizmu i wciąż wkładające kij w szprychy hitlerowskiej władzy. Ciekawe są passusy dotyczące papieża Piusa XII, który został przedstawiony jako postać nieprzychylna Rzeszy. Jednak Goebbels ucieszył się bardzo, gdy siostra przekazała mu papieskie błogosławieństwo otrzymane dla niego na prywatnej audiencji. A przecież otwarcie deklarował swoją niechęć do chrześcijaństwa. Cenił wypowiedzi Hitlera, uznającego religię za zabobon i dziwiącego się, jak w epoce rozwoju nauki można jeszcze podobnym zabobonom hołdować. Nie mógł przeboleć tego, że Hitler z przyczyn taktycznych zakazał mu wystąpienia z Kościoła i że nadal musiał płacić podatek kościelny. Goebbels podziwiał zaś duchowość japońską, ponieważ w shinto obrzędy religijne oraz dbałość o interesy państwa przeplatały się. W kilku miejscach wspomina też o odłożonych z różnych przyczyn na czas powojenny planach Hitlera, który zamierzał wyplenić religię z życia publicznego.

Z racji pełnionej funkcji Goebbels zapoznawał się także z materiałami propagandowymi wrogich państw. Szczególną uwagę przywiązywał do kinematografii radzieckiej i obszernie opisywał swoje wrażenia z projekcji filmów. W Dziennikach autor wyraził również opinię o sojusznikach Niemiec. Szczególną estymą darzył Japończyków i Włochów, nie pałał zaś szczególną sympatią do „reakcjonistów”, m.in. bułgarskiego cara Borysa (pomimo że wyrażał on ogromne uwielbienie dla Hitlera) czy admirała Horthy’ego. Ta niechęć do „reakcji” jest bardzo symptomatyczna. Goebbels niewątpliwie uznawał się za polityka postępowego, co niejednokrotnie potwierdzają zapiski, na przykład ustępy dotyczące laicyzacji społeczeństwa i krytyki religii, a nawet praw zwierząt.

Lektura Dzienników Josepha Goebbelsa jest pasjonująca z wielu powodów. Jednym z nich jest sama psychika autora. Bez wątpienia mamy do czynienia z człowiekiem niezwykle inteligentnym, ale służącym złej sprawie. Chociaż możemy posunąć się do stwierdzenia, że był on złym człowiekiem, to jednak (poza pewnymi kwestiami, np. konieczności likwidacji Żydów) nie sprawia on jakiegoś demonicznego wrażenia. Jest to bardzo dobry przykład potwierdzający słuszność tezy Hanny Arendt o banalności zła.

Ktoś mógłby spytać, dlaczego, pomimo wielu pochlebnych słów na temat drugiego tomu Dzienników Goebbelsa, oceniam go niżej niż pierwszą część. Bardzo ważną zaletą poprzedniego woluminu jest ukazanie procesu kształtowania się osobowości i światopoglądu późniejszego nazistowskiego ministra propagandy. W recenzowanej książce brak tego ujęcia, gdyż mamy do czynienia z już ukształtowanym człowiekiem i politykiem. Zresztą czy 8/10 to niska ocena? Obowiązkowo powinni sięgnąć po nią wszyscy zainteresowani II wojną światową, III Rzeszą czy mechanizmami funkcjonowania totalitaryzmów. Choć oczywiście wskazane jest najpierw zajrzeć do tomu pierwszego.

Redakcja i korekta: Katarzyna Grabarczyk

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone