John Toland – „Hitler. Reportaż biograficzny” – recenzja i ocena
John Toland – „Hitler. Reportaż biograficzny” – recenzja i ocena
Czym zatem różni się książka Tolanda (1912–2004) od innych biografii Hitlera? Przede wszystkim autor poszedł nieco inną ścieżką – nie zaproponował czytelnikowi skomplikowanych analiz, nie starał się na siłę opisywać uwarunkowań zewnętrznych wpływających na przebieg jego kariery politycznej (bo to wszystko już dobrze znamy). Opowieść o życiu dyktatora w wydaniu Tolanda przede wszystkim kładzie nacisk na ciąg przyczynowo-skutkowy, dzięki czemu czytelnik może sam ocenić, które elementy „układanki” okazały się kluczowe dla tej ponurej postaci.
A przy tym tę obszerną publikację czyta się niemal jak powieść. Początkowo – i nie jest to zarzut – widzimy przede wszystkim zwykłego człowieka targanego problemami. Ale to zarazem przestroga dla nas wszystkich: każde zło jest początkowo banalne i łatwo przegapić predyspozycje danego człowieka (lub szerzej: środowiska) do czynienia potworności. Nieujarzmiony pęd ku wcieleniu w życie zbrodniczych idei nie znosi sprzeciwu, a każdy kolejny etap na drodze do jego realizacji jest zarazem fundamentem kolejnego. Dlatego różnica między młodym Adolfem a starym Hitlerem jest pozorna.
Czy Hitler był emanacją dążeń całego narodu niemieckiego do wielkości rozumianej w kategoriach ekspansji i podboju tego, co uważał za swoje? Być może. Narastająca frustracja, kolejne porażki, upokorzenie po I wojnie światowej nie stały się lekcją pokory, ale iskrą, która rozpaliła niezdrowe ambicje społeczeństwa. Samo społeczeństwo nauczyło się gardzić słabszymi, gdy w jego przekonaniu pokonało własne słabości, co zawdzięczało jedynie sobie. Dlaczego? Bo owe słabości po Wielkiej Wojnie nie wynikały z charakteru niemieckiego, ale z polityki prowadzonej przez wrogie państwa.
Reportażowe ujęcie (choć w wypadku tej konkretnej biografii podtytuł „Reportaż biograficzny” jest chyba nieco mylący) to intrygujący pretekst do ukazania zmian w mentalności człowieka, którego nazwisko przez wieki będzie stanowiło synonim zbrodniarza, obelgę, która kończy wszystkie dyskusje.
Dzisiaj książka Tolanda jest szczególnie aktualna. Wiem, że to może brzmieć jak banał, ale gdy przyjrzymy się karierze współczesnego dyktatora, Władimira Putina, dostrzeżemy szereg podobieństw. Nie w kontekście dzieciństwa i młodości, choć te były również naznaczone samotnością, odrzuceniem i nieuporządkowanymi relacjami rodzinnymi. Chodzi o potrzebę stworzenia pozorów, gdzie świat zewnętrzny ignoruje odstępstwa od normy, lekceważy kontekst, czasem wyraża podziw dla przebytej drogi, osiągniętej pozycji, a nawet siły i rytuałów na dworze władcy. Lubimy się przerzucać zdjęciami polityków, którzy pozowali do zdjęć z rosyjskim prezydentem (wszystko w imię potwierdzenia słuszności naszych przekonań), ale zapominamy o pożytecznych idiotach, ludziach mediów i artystach, tak chętnie i bezrefleksyjnie uczestniczących w socjotechnicznej grze. Karty w niej rozdawał przecież jeden człowiek – Putin.
Tak też było w wypadku Hitlera, gdzie świat długo ignorował zapędy wodza III Rzeszy i praktycznie aż do wybuchu II wojny światowej nie chciał pogodzić się z myślą, że ten reformator i organizator, twórca programów socjalnych i architekt nowych Niemiec, mógł mieć dalekosiężne plany podboju Europy. Społeczeństwo międzywojenne wolało krytykować i uderzać w pomniejsze „chochoły”, nie dostrzegając logiki marszu ku dominacji. Z tej lekcji świat ostatnich dwóch dekad również nie odrobił.
Książka ukazała się po raz pierwszy w 1976 roku i nosiła
podtytuł „The Definitive Biography”.
Literalne tłumaczenie tego wyrażenia mogłoby wzbudzić cokolwiek dwuznaczne
skojarzenia, a jednocześnie zaszufladkować tę potrzebną pracę jako
paradoksalnie jeszcze jedną niepotrzebną (?) biografię Hitlera. Pierwsze
polskie wydanie ukazało się w 2014 roku i należy przyklasnąć pomysłodawcom jego
wznowienia. Ogrom wykorzystanych źródeł, rzetelność badawcza i perspektywa autora wywodzącego się z pokolenia, które pamiętało II wojnę światową to najważniejsze atuty tej cennej pracy.
Na koniec jeszcze kilka słów o samym wydaniu. Książka licząca ponad 1100 stron to z całą pewnością nie jest lektura na jeden wieczór. Wielka szkoda, że Wydawnictwo Bellona nie zdecydowało się na zastosowanie twardej oprawy, dzięki której lektura byłaby po prostu wygodniejsza. Zdaję sobie jednak sprawę, że w czasach rosnących cen książek takie rozwiązanie skutkowałoby podniesieniem ceny. Ta jest niestety niemała. Nie powinno to zrażać osób chcących prześledzić życiorys Adolfa Hitlera – książkę Johna Tolanda można bez obaw postawić obok najlepszych biografii poświęconych XX-wiecznym dyktatorom. Wielu czytelników nazwie ją najważniejszą spośród nich – i pod tym stwierdzeniem mogłabym się również podpisać. Polecam z pełnym przekonaniem.