Joanna Hickson – „Tudorowie. Narodziny dynastii” – recenzja i ocena
Rewolucyjny Henryk VIII, krwawa Maria I i niezależna Elżbieta I niewątpliwie rozsławili dynastię Tudorów, stając się źródłem wielu insynuacji za swojego życia i dramatycznych przedstawień nawet stulecia po śmierci. Początki przyszłego rodu panującego w Anglii nie były jednak tak proste, jak można by podejrzewać. Henryk VI Lancaster nie mogąc doczekać się prawowitego potomka (niektórzy jako przyczynę podają wątpliwe zdrowie psychiczne króla) postanowił uznać przyrodnich braci za prawowitych członków rodu panującego, tym samym wprowadzając Tudorów na arenę dziejów. Trzydziestoletni konflikt pomiędzy Lancasterami i Yorkami (Wojna Dwóch Róż) ze swoimi zawirowaniami i niespodziankami dał możliwość zaistnienia i utrwalenia władzy potomków Owena Tudora i Katarzyny de Valois (wdowy po Henryku V), którzy nie posiadali praw do tronu.
Joanna Hickson, brytyjska pisarka, postanowiła przedstawić narodziny tytułowej dynastii w zbeletryzowanej formie oddając głos Jasperowi (synowi Owena i Katarzyny) i jego kochance Jane. Ta dwójka prowadzi czytelnika przez kolejne wydarzenia z lat 1451–1470, jednak najbardziej wyeksponowanym wątkiem pozostają ich relacje. Poznają się oni w młodym wieku, a wraz ze biegiem lat nie tylko nie mogą o sobie zapomnieć, ale także zdobywają niezbędne doświadczenia życiowe, które umożliwi im przetrwanie najcięższych lat rozłąki. Jest tutaj oczywiście zazdrość, nieodwzajemniona miłość, przeciwności losu i konflikt pomiędzy powinnościami a pragnieniami. Jasper znając trudy morganatycznego małżeństwa swoich rodziców, pozostaje wierny swej ukochanej i płodzi z nią dwie córki. Jednak nie formalizuje związku. W tle prowadzona jest walka o władze we wszelakich możliwych formach od uwięzienia króla, poprzez z pozoru niemożliwe sojusze, do zbrojnych starć.
Przedstawienie początkowych etapów historii Tudorów z perspektywy dwojga bohaterów niewątpliwie uchroniło książkę Hickson przed większością wad beletrystyki historycznej: przeładowaniem faktami historycznymi przy niedostatkach fabuły, jednowymiarowymi postaciami i wrażeniem sztuczności przy nieporadnych próbach stylizowania języka. Autorka potrafi także zbudować odpowiednią atmosferę, która współgra z naszym wyobrażeniem opisywanej epoki. Oczywiście nie jest to obraz pełny czy też prawdziwy, jednak został skonstruowany w sposób, który nie przeszkadza w lekturze, a wręcz do niej zachęca. O dobrym warsztacie Hickson świadczy również sposób, w jaki łączy literacką fikcję z faktami historycznymi.
O prywatnym życiu Jaspera Tudora wiadomo, że miał dwie córki z nieznaną kobietą – wątek ten stał się fundamentem, na którym Hickson buduje swoją opowieść nie zaniedbując historycznego tła oraz postaci drugo- czy nawet trzecioplanowych. Autorka umiejętnie rozgrywa także spory znane z historiografii dopasowując swoją opowieść do różnych interpretacji losów Jaspera. Umiejętność przełożenia podręcznikowej historii na ciekawą opowieść zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Ocena zgodności z ustaloną wiedzą historyczną w przypadku romansu historycznego jest bezcelowe, ale i tutaj autorka nie ma się czego wstydzić. Co więcej, przy natłoku bohaterów o takich samych imionach, zatrzęsienia hrabiów, książąt i królowych, umiejętne wprowadzanie kolejnych postaci nie tworzy chaosu tylko systematyzuje i utrwala o nich wiedzę.
Mniej optymistycznie przedstawiają się główni bohaterowie, bo choć autorka dwoi się i troi, aby pokazać ich w różnych sytuacjach, to wykazują oni duży ładunek stypizowania. Jasper to typowy „książę z bajki”, który dobro innych przedkłada nad swoje i jedynym jego grzechem są złe myśli o bracie oraz postawienie miłości do kobiety przed honorem. Jane – to z kolei jeszcze jedno wcielenie Kopciuszka i choć nie ma tutaj typowego dla Disneya zakończenia, to jednak możemy sobie w duchu powiedzieć: „i żyli długo i szczęśliwie”. Niestety Hickson nie udało się wyrwać poza ramy gatunkowe romansu. Książka nie stanowi także arcydzieła pod kątem językowym.
Recenzowana książka Hickson to dobry wybór dla miłośników i miłośniczek romansów rozgrywających się w historycznej scenerii. Sprawnie napisana, nie nuży, ale też nie pochłania, dzięki czemu może stać się dobrym towarzyszem wyprawy na plażę lub w dalszą podróż. Zachęcam do lektury.