Jerzy Kukuczka: symbol złotej ery polskiego himalaizmu

opublikowano: 2019-10-24 13:28— aktualizowano: 2024-03-24 06:00
wolna licencja
poleć artykuł:
W latach 1979-1987 Jerzy Kukuczka zdobył tzw. „Koronę Himalajów i Karakorum” – wspiął się na wszystkie czternaście głównych szczytów o wysokości przekraczającej osiem tysięcy metrów. Na osiem wszedł nowymi drogami, siedmiokrotnie w tzw. stylu alpejskim, na trzy podczas pierwszych wejść zimowych. Jak wyglądało życie i górskie osiągnięcia jednego z najwybitniejszych wspinaczy w historii?
REKLAMA
Jerzy Kukuczka (z lewej) i Andrzej Czok w trakcie wyprawy na Mount Everest w 1980 r. (domena publiczna).

Jerzy Kukuczka: ze śląskiego familoka na najwyższe szczyty świata

Józef Jerzy Kukuczka urodził się w Katowicach 24 marca 1948 roku. Był synem beskidzkiego górala z Istebnej, narciarza specjalizującego się w kombinacji norweskiej. Jurek, nadzwyczaj silny i niewysoki nastolatek, początkowo uprawiał podnoszenie ciężarów. Jego największą pasją i miłością okazały się jednak góry, w które ciągnęło go już w trakcie nauki w szkole zawodowej przy Zakładach Wytwórczych Urządzeń Sygnalizacyjnych. Po zakończeniu edukacji podjął pracę jako elektrotechnik w Zakładach Konstrukcyjno-Mechanicznych Przemysłu Węglowego EMAG, których szefostwo – szczęśliwie dla polskiego i światowego himalaizmu – pozwalało mu na dłuższe nieobecności.

W wieku osiemnastu lat, w ramach katowickiego klubu wysokogórskiego, ukończył tatrzański kurs wspinaczkowy. Następnie pełnił funkcję przewodniczącego sekcji szkoleniowo-kwalifikacyjnej klubu. Wspinał się wówczas w Tatrach, Dolomitach, Alpach, Rile, na Alasce oraz w Hindukuszu, gdzie w 1976 roku po raz pierwszy przekroczył wysokość siedmiu tysięcy metrów nad poziomem morza. Dwa lata wcześniej, w trakcie wejścia na najwyższy szczyt Ameryki Północnej – McKinley (dziś Denali), doznał poważnych odmrożeń, które postawiły pod dużym znakiem zapytania jego zdolności do zdobywania w przyszłości najwyższych szczytów.

Jak pokazały kolejne lata, wytrzymałość Kukuczki okazała się wystarczająca i przeszła do legendy. Wspinacz Wojciech Kurtyka określił Jurka mianem „największego psychicznego nosorożca, jakiego kiedykolwiek spotkał wśród alpinistów, niezrównanego w zdolności do znoszenia cierpienia i braku reakcji na niebezpieczeństwo”. Kiedy napotkał na swojej drodze przeszkodę, parł naprzód dopóki jej nie pokonał. Był silny i odważny, zawsze zdeterminowany i ponadprzeciętnie wytrzymały. Inne cechy śląskiego zdobywcy wskazała Bernadette McDonald, kanadyjska pisarka dokumentująca osiągnięcia złotej ery polskiego himalaizmu:

Był małomówny, zamknięty w sobie. Nie był konfliktowy, ale z pewnością nie należał do ludzi łatwych. Kiedy zdecydował się zrealizować jakiś projekt, nie było szans, by go od tego odwieść. Tych, którzy mieli inne zdanie, zostawiał i dalej szedł sam. (…) Rekordy, jakie ustanawiał w górach, były niesamowite i dlatego ludzie wierzyli, że zdobędzie wszystko, co sobie założy, bez wyjątku. Jego rzadkie porażki przyjmowano z ogromnym zdziwieniem, wręcz szokiem. Ta pewność Jurka przenosiła się na każdego członka wyprawy. Jurek wspinał się, aż wszedł na szczyt. (…) Był znany, a jednak udało mu się pozostać skromnym. Jego gotowość znoszenia cierpień była niezrównana. Od swoich pierwszych spektakularnych porażek na wysokości, podczas zdobywania Denali na Alasce czy Lhotse, walczył z bólem, starał się oszukać ciało i wyćwiczyć je tak, aż w końcu stało się dobrze naoliwiona maszyną, która działała coraz wydajniej, im wyżej się znajdował. To tak, jakby w górach odnajdywał spokój, z którego wychodził na swój najwyższy poziom. Ale Jurek był tylko człowiekiem. Miał obawy, wątpliwości; złościł się, nudził, a jego niepohamowana ambicja powodowała, że wzbudzał u innych zazdrość, której skutków często doświadczał.
Południowa ściana Lhotse (fot. Uwe Gille, CC BY-SA 3.0).

Miał żonę Cecylię i dwóch synów, Macieja i Wojciecha. Mimo to przez kilkanaście lat, każdego roku, decydował się na kilkumiesięczne rozłąki z rodziną. Dlaczego wyruszał w góry? Bo właśnie tam „czuł smak wolności, bo to była jego pasja i niekończąca się przygoda”, jak to określiła Cecylia Kukuczka. W 1977 roku po raz pierwszy wspinał się w Himalajach. Nie udało mu się jednak zdobyć Nanga Parbat. Dwa lata później przybył do Nepalu w ramach wyprawy gliwickiego koła Polskiego Związku Alpinizmu. 4 października 1979 roku stanął na wierzchołku Lhotse, czwartego co do wysokości szczytu Ziemi. Dla katowickiego wspinacza był to pierwszy ośmiotysięcznik. Reinhold Messner miał wówczas na koncie aż sześć wejść na taką wysokość.

REKLAMA
POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

„Nie jesteś drugi. Jesteś wielki”

Lhotse, Mount Everest, Makalu, Broad Peak, Gaszerbrum II, Gaszerbrum I, Dhaulagiri, Czo Oju, Nanga Parbat, Kaczendzonga, K2, Mansalu, Annapurna, Sziszapangma – w niespełna osiem lat Kukuczka skompletował Koronę Himalajów i Karakorum. Słynny Messner był pierwszy, ale sztuka ta zajęła mu ponad szesnaście lat. Mimo że urodzony w Katowicach wspinacz nie był pierwszym Polakiem na Mount Evereście (pierwszym zdobywcą była Wanda Rutkiewicz w 1978 roku) i nie uczestniczył w pierwszym zimowym wejściu na najwyższy szczyt Ziemi (dokonali tego Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy w 1980 roku), dzięki spektakularnym wyczynom oraz podziwianemu w środowisku górskim stylowi szybko stał się ikoną. Nowe drogi, wejścia solo i zimowe, w stylu alpejskim, bez użycia tlenu, dwa ośmiotysięczniki w niespełna dwa lata i sześć w niespełna dwa lata.

Graffiti upamiętniające Kukuczkę, Katowice-Bogucice (fot. Michał Bulsa, CC0 1.0 Universal (CC0 1.0) Przekazanie do Domeny Publicznej).

18 września 1987 roku polski zdobywca stanął na ostatnim brakującym do Korony wierzchołku. Była nim położona w Tybecie Sziszapangma. Szczyt technicznie łatwy, ale dużą trudnością było już samo uzyskanie pozwolenia na wejście. Kukuczka był zdeterminowany, rozważał nawet wejście nielegalne. Ostatecznie udało mu się uzyskać przychylność ministra sportu Chińskiej Republiki Ludowej, z którym spotkał się podczas jego wizyty w Polsce. W ataku towarzyszył mu dwudziestopięcioletni wówczas Artur Hajzer, późniejszy twórca programu „Polski Himalaizm Zimowy”. Po skompletowaniu wszystkich czternastu ośmiotysięczników, Ślązakowi pogratulował także Messner: „Nie jesteś drugi. Jesteś wielki”. Rok później, podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Calgary, obaj zostali nagrodzeni srebrnym Orderem Olimpijskim. Kukuczka przyjął wyróżnienie, ponieważ widział w himalaizmie sportowe wartości. Nie wyglądał jednak na sportowca – niewysoki, barczysty, z widoczną nadwagą i brzuchem.

Dlaczego rezygnować, skoro tak dobrze idzie – tak tłumaczył dziennikarzom motywacje przed kolejnym wyjazdem do Nepalu w 1989 roku. Celem ponownie była Lhotse, tym razem niezdobyta wcześniej ściana południowa. Szczyt atakował 24 października wspólnie z Ryszardem Pawłowskim. Kukuczka szedł pierwszy, odpadł tuż przed granią szczytową. Lina nie wytrzymała obciążenia i pękła. Wspinacz wpadł w przepaść, jego ciała nigdy nie odnaleziono. Oto, jak śmierć naszego najwybitniejszego himalaisty zapamiętał jego ostatni towarzysz od liny:

„Jeśli twój partner zaczyna spadać, nie boisz się. Widziałem jak Jurek zakładał przeloty, wpinał linę. Byłem pewien, że w razie czego zabezpieczenie wytrzyma. Haki wbija się co kilka metrów. Powinien zatrzymać się na pierwszym lub drugim. Kiedy widzisz, że spada dalej zostaje ci ułamek sekundy na reakcję. Kulisz się w sobie. Przylegasz do ściany, blokujesz linę. W tym wypadku nie było czasu. Pamiętam, że skulony czekałem na szarpnięcie. Widziałem wypadające przeloty i spadającego coraz szybciej Jurka. Byłem przerażony, ale nic nie mogłem zrobić.” ( Smak gór, Wyd. Stapis).
Tabliczka w Istebnej (fot. Darwinek, CC BY-SA 3.0).

Według oficjalnej wersji, będącej warunkiem wypłaty odszkodowania dla rodziny, Kukuczka został pochowany w pobliżu bazy. 25 października wiadomość o jego śmierci dotarła do kraju. Dzień później podano ją w „Dzienniku Telewizyjnym”. 2 listopada odbyła się msza żałobna w Katowicach. Cecylia Kukuczka twierdzi, że nie czuje żalu do gór. Każdego roku zapala znicze przy tablicy zbudowanej na placu kościelnym w Istebnej, gdzie prowadzi izbę pamięci gromadzącą pamiątki po mężu.

Dlaczego chodził po górach? Dlaczego wybrał góry wysokie i ośmiotysięczniki? Dlaczego tak dużo ryzykował? Na tak postawione pytania Piotr Pustelnik, trzeci polski zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, miał jedną odpowiedź – ludzi można podzielić na dwa rodzaje: na tych, którym tej pasji nie trzeba tłumaczyć oraz na tych, którym się jej nie wytłumaczy.

Bibliografia:

  • Korytko D., Pietraszewski M., Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście, Agora, Warszawa 2016.
  • Kurczab J., Fusek W., Porębski J., Polskie Himalaje, Agora, Warszawa 2018.
  • MacDonald B., Ucieczka na szczyt, Agora, Warszawa 2012.
  • Pawłowski R., Smak gór, Stapis, Katowice 2015.
  • Rakowicz D., Bazylczuk A., Polacy do zadań specjalnych. 100 wydarzeń górskich na 100-lecie niepodległości, [w;] Magazyn Turystyki Górskiej „n.p.m.”, nr 11 (2012), listopad 2018., s. 12-26.

Redakcja: Paweł Czechowski

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Bejrowski
Absolwent historii i politologii na Uniwersytecie Gdańskim. Sportowiec-amator, podróżnik. Autor tekstów popularnonaukowych. Redaktor e-booków wydawanych przez Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone