Jerzy Chociłowski – „Podwieczorki u Lucyfera. Szczere do bólu rozmowy Stalina z Hitlerem” – recenzja i ocena
Jerzy Chociłowski, absolwent wydziału prawa UW, dziennikarz, publicysta, tłumacz, autor reportaży i opowiadań postawił przed sobą wyjątkowo trudne zadanie. Stworzył bowiem warunki dla odbycia debaty między Hitlerem i jego akolitami z jednej strony a Stalinem i sowieckimi dygnitarzami z drugiej. Gospodarzem owych podwieczorków jest... Lucyfer. Jakby tego było mało, na co dzień obaj rozmówcy pracują na rzecz Piekła w dwóch departamentach Połowu Dusz. Co takiego dwaj dyktatorzy mają sobie do powiedzenia?
Podwieczorków u Lucyfera odbyło się w sumie pięć. W każdym, oprócz głównych rozmówców i zamieszkujących razem z nimi Piekło dygnitarzy obu systemów, pojawiają się naoczni świadkowi zdarzeń, dopraszani jako goście. Spotkania mają charakter tematyczny, poruszane są kolejno wątki młodości, kontaktów z kobietami, stosunku do Żydów, wojny i okoliczności śmierci.
Autor, poprzez zastosowanie groteski stara się powiedzieć coś więcej o rywalizacji pomiędzy oboma zbrodniczymi systemami. Wzajemne „punktowanie się” Hitlera i Stalina (żaden z nich nie szczędzi wyciągania wszelakich mało przyjemnych spraw z życiorysu adwersarza), a także wątki poboczne poruszane przez widzów, roztaczają przed czytelnikiem obraz dość niepokojący. Oprócz wpisanego w ideologiczne różnice wzajemnego zwalczania się, obaj panowie niewiele się od siebie różnią. Gdyby ich współpraca poszła dalej niż faktycznie miało to miejsce, niechybnie zgotowaliby Europie (a może i całemu światu) jeszcze większe piekło niż II wojna światowa, okres stalinowski i III Rzesza razem wzięte.
Pomysł na książkę i sposób prowadzenia narracji zasługują na pochwałę. Także symboliczne zbratanie się dyktatorów (wizja Hitlera, który zasmakował w gruzińskim koniaku jest doprawdy wyborna!) jeszcze bardziej uwypukla zagrożenie, jakim było zbliżenie obu systemów. W wielu kwestiach, jak na przykład stosunku do Żydów, ich poglądy niczym od siebie nie odbiegają.
Niestety Podwieczorki u Lucyfera nie są wolne od mankamentów. Autor, oprócz faktów historycznych zawarł również dość dużą liczbę mniej lub bardziej sensacyjnych wątków z dotychczasowych opracowań dotyczących Adolfa Hitlera i Józefa Stalina. Należą do nich m.in. kwestie preferencji erotycznych czy też domniemanego żydowskiego pochodzenia przywódcy III Rzeszy. Można powiedzieć, że momentami recenzowana pozycja przyczynia się do utrwalenia bardzo wielu potocznych przekonań, których - z braku źródeł - nie możemy zweryfikować. Nie brak także kilku niezbyt zręcznych przekładów nazw z języka niemieckiego, jak choćby Wolfschanze przełożonej jako Wilcza Jama, a nie Wilczy Szaniec. Dodatkowo: spiskowców z 20 lipca 1944 r. nie powieszono na rzeźnickich hakach, lecz na strunach fortepianowych.
Pomimo jednak pewnych zastrzeżeń co do treści i warstwy historycznej, książka jest warta przeczytania. Ciekawy zabieg autora pozwala na zupełnie inne spojrzenie na dwa totalitaryzmy, które w potocznym przekonaniu były zdecydowanie różne. Na korzyść Podwieczorków u Lucyfera przemawia również fakt, że napisane są w sposób lekki i bardzo dobrze się czytają. Polecam!