Jeri Westerson – „Zasłona kłamstw” – recenzja i ocena
W końcu XIV wieku Anglia łapała oddech po blisko 40 latach walk z Francją. Zapomniane już niemal zostały początkowe sukcesy spod Crècy (1346) i Poitiers (1356) – teraz wojna utknęła w martwym punkcie. Po śmierci króla Edwarda III władzę sprawuje jego wnuk, Ryszard II, syn osławionego „Czarnego Księcia”. Z racji młodego wieku otaczają go doświadczeni mężowie stanu, z których najważniejszym jest Jan, książę Lancaster – wuj monarchy. Jednak młody Ryszard woli rządzić osobiście, a swojego wuja uważa za konkurenta do tronu.
Ofiarą napiętych stosunków w licznej rodzinie Plantagenetów stał się Guest. Za udział w próbie zastąpienia obecnego monarchy księciem Lancaster został pozbawiony tytułów, majątków i znaczenia. Jedyne, co mu zostało, to wiedza, umiejętność władania bronią i honor, którego za nic nie odda. Ale żeby żyć, trzeba jednak jeść. A jak ma zarabiać na życie pozbawiony wszystkiego szlachcic, od którego odwróciła się rodzina? W Londynie może albo być przestępcą, albo ich łapać na „umowę zlecenie”.
Wegetacja na „śmieciówce” to trudny kawałek chleba, jednak Guest zdobywa renomę i klientów. Kiedy otrzymuje kolejne zlecenie od podejrzliwego męża na obserwację jego młodej żony, spodziewa się zwykłej, rutynowej sprawy. Okaże się jednak, że gra toczy się o coś więcej niż o wierność małżeńską – na kartach powieści pojawi się mandylion, a uknuty spisek zaprowadzi Crispina z powrotem na królewski dwór, na wyprawę pełną wspomnień…
Jeri Westerson stworzyła oryginalną postać średniowiecznego prywatnego detektywa, noszącego ciekawy tytuł „tropiciela”. Śledztwa prowadzi równie skutecznie, co niekonwencjonalnie. W życiu codziennym przeszkadza mu jednak wspomnienie lepszych czasów i z tego powodu trudno mu się odnaleźć. Nie cierpi swoich gospodarzy, czuje się bez przerwy poniżany przez ludzi jeszcze wczoraj gorszych od siebie. Boli go nawet serdeczna przyjaźń z małżeństwem karczmarzy. Maniery wielkiego pana może zachować jedynie wobec swojego młodego sługi. Ale wciąż nieznośny jest fakt, że etat ten obsadza drobny londyński złodziejaszek.
Intrygi Westerson są obmyślone ciekawie. Choć osią kryminału jest zwykłe morderstwo zwykłego kupca, autorka wprowadza do niego również wątki polityczne i – co ciekawe – mistyczne. Ale ta nadzwyczaj skomplikowana intryga i tak w końcu zaprowadzi nas w stronę wątku głównego.
Fabuła spełnia więc swoje zadanie, nie można jednak powiedzieć tego samego o innych elementach książki. Tło historyczne jest zarysowane dość płytko. Postacie króla Ryszarda czy Jana z Gandawy (czyli księcia Lancaster) przedstawiono raczej jednoznacznie, można powiedzieć: zgodnie z tradycją. Zwłaszcza książę momentami wydaje się zbyt idealny i godny korony. Opis Londynu niknie w czeluściach akcji, a szkoda. Można by było bardziej przybliżyć Czytelnikowi wygląd stolicy angielskiej późnego średniowiecza, tego jakże fascynującego, pełnego życia i kontrastów miasta.
Ostatnia kwestia, która budzi wątpliwości, to tłumaczenie. Generalnie książka przełożona jest na język polski poprawnie, ale czasem można odnieść wrażenie, że Robert Kędzierski zbyt dosłownie tłumaczy niektóre słowa. Chodzi tu głównie o uparte nazywanie głównego bohatera „Mistrzem Guestem”. W języku angielskim słowo master oznaczało również „pana”, co można uznać za zwrot bardziej grzecznościowy wobec ludzi nieutytułowanych.
Pomimo tych usterek książka jako przedstawiciel gatunku ochrzczonego przez autorkę mianem „Średniowieczny noir ” zasługuje na uwagę. W końcu „wieki średnie” to nie tylko czas rycerzy, królów, dam czy eposów, ale również zwykłego i często niebezpiecznego życia codziennego.
Zobacz też:
- Bernard Cornwell - „Zimowy monarcha”;
- Elizabeth Chadwick ‒ „Córki Graala”;
- Donna Fletcher Crow – „Morderstwo w klasztorze”.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska