Janusz Sikorski - „Kanny 216 p.n.e.” – recenzja i ocena
Ujęta w mały format, lekka, w miękkiej oprawie – nadaje się do wrzucenia do każdej torby (lub torebki). Dość duża, standardowa czcionka nie męczy oczu. „Kanny 216 p.n.e.” zawierają mniej niż dwieście stron, nadają się więc do przeczytania w dwa wieczory lub podczas podróży. Autor we wstępie wyjaśnia cel powstania książki – pragnie przybliżyć czytelnikowi polskiemu dotychczasowe ustalenia historyków, które dotyczą bitwy pod Kannami, czy też szerzej, konfliktu Rzymu z Hannibalem. Przedstawia również wpływ, jaki miało to starcie na ówczesną myśl wojskową. Skromne zamierzenia, skromne środki – udany efekt.
Treść książki została logicznie podzielona na sześć rozdziałów. Jeszcze we wstępie podane są źródła i najważniejsze opracowania, powtórzone zresztą w bibliografii na końcu książki. Autor omawia nie tylko samą bitwę, lecz także towarzyszące jej okoliczności, co wydaje się zabiegiem koniecznym dla uzyskania pełnego obrazu sytuacji. Najpierw poznajemy więc charakter państwa kartagińskiego i rzymskiego, ich strefy wpływów, początkową współpracę spowodowaną wspólnotą interesów (czy też wspólnym przeciwnikiem – Grekami). Potem, wraz ze wzrostem zainteresowania Rzymu dalszą ekspansją na Sycylię, dowiadujemy się o przyczynach wybuchu i o przebiegu I wojny punickiej. Autor następnie opisuje działania Kartaginy, które miały na celu zrekompensowanie strat powstałych z powodu porażki z Rzymem, utraty ważnych posiadłości i buntu najemników. Przyglądamy się działaniom Barkidów w Hiszpanii, a także spowodowanemu zaczepną postawą Rzymu wybuchowi kolejnej wojny. Towarzyszymy Hannibalowi w drodze do Italii i podczas jego pierwszych bitew.
Punkt kulminacyjny rozważań jest oczywiście poświęcony Kannom i ich bezpośrednim skutkom – przejściu sojuszników Rzymu na stronę punicką (z Kapuą na czele) i wybuchowi paniki w Rzymie. Jaskrawo na tym tle rysuje się niekorzystny dla Kartagińczyków splot okoliczności w następnych latach i de facto niewykorzystanie wielkich militarnych zwycięstw. Przedostatni rozdział pokazuje dalszy przebieg wojny i ostateczną klęskę Kartaginy, ostatni natomiast recepcję wydarzenia w późniejszej myśli wojskowej. Pokazano, jak legenda Hannibala inspirowała wielu późniejszych strategów.
Autor opisuje wydarzenia zwięźle, rzeczowo i zrozumiale, nie tracąc przy tym lekkości stylu. Zgrabnie kieruje uwagę czytelnika na przyczyny i skutki zarówno wydarzeń wielkoformatowych, jak i osobistych decyzji poszczególnych wodzów. W kwestiach budzących spory (problem Saguntu, trasa przemarszu Hannibala przez Alpy, dokładna lokalizacja bitew) przytacza opinie różnych historyków, po czym – na potrzeby książki – zawsze zajmuje zdecydowane stanowisko. Z pewnością zyskuje na tym przejrzystość narracji, a osoby bardziej zainteresowane znajdą dalsze lektury w przypisach.
Pouczające jest porównanie armii rzymskiej i kartagińskiej. Janusz Sikorski pokazuje zalety rzymskiej armii obywatelskiej zorganizowanej w manipuły, zestawiając ją z punickimi najemnikami, i wyjaśnia zadziwiające właściwości regeneracyjne Rzymian. Z wielkim znawstwem opisuje uzbrojenie przeciwników, ich taktykę walki oraz to, jak z czasem obie strony uczyły się wykorzystywać nawzajem swoje słabości (genialny pomysł Rzymian z pomostami i abordażem!). Autor z lubością śledzi warianty wykonania zabiegu taktycznego polegającego na oskrzydleniu przeciwnika i tłumaczy, jakie czynniki decydowały o jego powodzeniu. Wskazuje również na kopiowanie rozwiązań strategicznych, jak na przykład przeniesienie działań wojennych na teren przeciwnika, przeciąganie ich lub, wręcz przeciwnie, błyskawiczne doprowadzenie do starcia.
Dodatkowo tekst urozmaicają wstawki ze źródeł, szczególnie z Liwiusza, który w pięknym literackim stylu opisał bitwy, postaci oraz nastroje panujące w Rzymie. Fragmenty źródeł umieszczone są również w aneksach na końcu książki – mamy tu Liwiusza, Polibiusza i Appiana. Poza tym otrzymujemy w tej niewielkiej książeczce całkiem sporo czarno-białych ilustracji, które przedstawiają m.in. uzbrojenie Rzymian, wyobrażenia wojny w sztuce, plan obozu rzymskiego, zdjęcia z miejsc poszczególnych bitew. Bezcenne są plany (szkoda, że tylko trzy, ale zawsze coś) przebiegu bitew nad Jeziorem Trazymeńskim, pod Kannami oraz dla porównania planu Schlieffena.
Książka „Kanny 216 p.n.e.” nie stanowi żadnego przełomu ani rewolucji, ale też nie ma takich ambicji. Realizuje postulat zebrania podstawowych informacji oraz przybliżenia procesów dotyczących II wojny punickiej. Osoba słabo zorientowana w temacie może się z niej wiele nauczyć. Książka sprawdza się również jako wstęp do dalszych poszukiwań i poważniejszych lektur lub po prostu jako interesująca pozycja do poczytania na co dzień. Przy tym kosztuje niemal grosze. Polecam.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska