Jan Józef Szczepański – „Dziennik. Tom 5: 1981-1989” – recenzja i ocena

opublikowano: 2017-05-19, 08:00
wolna licencja
Jan Józef Szczepański należał do grona pisarzy, którzy na żadnym etapie swojego życia nie zaangażowali się w służbę dla komunistycznych władz w Polsce. W piątym tomie swojego dziennika pokazuje w jaki sposób widział i oceniał ostatnią dekadę PRL.
reklama
Jan Józef Szczepański
Dziennik, tom 5: 1981-1989
nasza ocena:
8/10
cena:
69,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania:
2017
Okładka:
twarda
Liczba stron:
896
Format:
145x207 mm
ISBN:
978-83-08-06309-5

Tematyka piątego tomu dziennika jest mniej zróżnicowana niż w poprzednich tomach. W opisie wydarzeń lat 1981-1989 więcej miejsca zajmują kwestie polityczne, a szczególnie sytuacja środowiska pisarskiego. Jest to zresztą zrozumiałe, gdyż autor dzienników był w okresie szesnastu miesięcy legalnej „Solidarności” prezesem Związku Literatów Polskich. Stąd też wiele miejsca zajmuje opis obowiązków prezesowskich: dyskusji, wywiadów i spotkań na najrozmaitszym poziomie, a także interwencji podejmowanych u komunistycznych dygnitarzy. Ale ZLP odegrało swoją rolę również i po 13 grudnia 1981 r., gdy po pewnym czasie zostało rozwiązane. Choć nie stało się to od razu, to dla niemal wszystkich pisarzy jasne że jest to nieuniknione. Szczepański przejmująco oddał wyczekiwanie na nieuniknione: atmosferę na poły konspiracyjnych spotkań prezydium związku, i rozmaitych zabiegów na rzecz internowanych i represjonowanych kolegów.

Przyznam, że przystępując do lektury miałem obawę, że w zapiskach z początku lat 80. będą się powtarzać rozważania podjęte przez autora w jego słynnej Kadencji. Na szczęście tak nie jest. Nie dość bowiem, że rozważania Szczepańskiego akcentują inne wątki, to jeszcze otwarcie pisze on o nieścisłościach i pomyłkach jakie popełnił we wspomnianej książce. To każe wysoko ocenić wiarygodność Dziennika.

Podobnie, jak w poprzednich tomach nie brakuje ciekawych rozważań na tematy polityczne. Przykładem może być reakcja na zamach na Jana Pawła II:

Wiadomość o zamachu na papieża dosięgła mnie wczoraj w Bydgoszczy, po spotkaniu w galerii Kujawy. Stało się to, co wydawało się wszystkim nieuniknione, kiedy się widziało, w jaki sposób ten człowiek obcuje z tłumem. Nieuniknione w naszym, dzisiejszym świecie. Sprawa jego honoru, a raczej jego posłannictwa było nie przyjmowanie do wiadomości niebezpieczeństwa- niejako hipnotyzowanie bestii dobra wolą. Ale bestialstwo bestii polega na tym, że odrzuca dobrą wolę.

Analogicznie, jak w zapiskach z poprzednich lat pojawiają się w nich interesujące analizy systemu komunistycznego i sposobu jego funkcjonowania. Przy reakcji na zamach na polskiego papieża Szczepański w interesujący sposób piszę o konsekwencjach ideologii marksistowskiej:

Dziś oglądałem u Lemów dziennik telewizyjny, przedłużony debatą na temat terroryzmu. Analizowano uwarunkowania polityczne, socjologiczne itd. Mnie wydaje się rzeczą jasną, że korzeniem tej postawy, tej mentalności, jest negacja koncepcji człowieka wytworzonej wiekami naszej kultury. Od jakiegoś punktu poddano w podejrzenie motywacje wszystkich wartości, na których ta kultura została zbudowana. To jest dzieło Marksa. Wyinterpretowanie wszystkiego na nowo według prostego schematu materialnych korzyści. Okazało się, że wszelkie szlachetne intencje i hasła są tylko kamuflażem, że wszystko opiera się na kłamstwie. Taki świat kłamstwa nie może budzić szacunku ani wymagać lojalności. Charakterystyczna dla komunistów zdolność burzenia, idąca w parze z nieumiejętnością budowania, stad się bierze. A faszyzm jest bękartem marksizmu. Mentalność terrorystów – czy to ze skrajnej lewicy, czy z prawicy – stanowi ostateczną, logiczną konsekwencje negacji, której rewersem jest jedynie niesprawdzalna utopia.

Wielkim atutem piątego tomu dziennika są charakterystyki osób, z którymi Szczepański stykał się wykonując funkcję prezesa ZLP. Zaskakują one celnością oceny w kontekście opisywanych wydarzeń społeczno-politycznych. Przytoczę dwie w moim przekonaniu najciekawsze (choć z pierwszą nie w pełni się zgadzam). Pierwsza pochodzi z pierwszych dni stanu wojennego i dotyczy prymasa Józefa Glempa:

reklama
Prymas robi niezwykle sympatyczne wrażenie. Jest łagodny i energiczny, b. prosty, jego decyzje następują bez wahań, jakby miał w sobie jakąś nieomylną skalę słuszności. […] Mówił też z goryczą o błędach „Solidarności’, która (jak się wyraził) zdradziła robotników, podejmując polityczną działalność. Oczy prymasa, bardzo ciemne, błyszczące i żywe, są tak przykuwające uwagę, że przestaję się widzieć jego śmieszne, odstające uszy. Ma też b. ujmujący, prawie dziewczęcy uśmiech.

Drugą, skrajnie inną, postacią z jaką zetknął się Szczepański był szef MSW, Czesław Kiszczak. Jego ocena rozwinięta jest w kilkunastu zapisach poczynionych zwykle po spotkaniach, jakie przewodniczący ZLP odbywał z nich głównie w kwestii zwolnienia internowanych pisarzy i ludzi kultury. Kiszczak jawi się w nich jako szwarccharakter reżimu komunistycznego, decydujący samodzielnie o losach setek, tysięcy osób, który symuluje swoją dobrą wolę i chęć pomocy, a jednocześnie pokazuję swoją wszechwładność. Rozmowy z Kiszczakiem nasuwają Szczepańskiemu analogie do czasów okupacyjnych (przyjmowanie koniakiem i ciastem oraz erupcja rzekomej dobrej woli). Szczególnie ciekawą refleksję na temat przebiegu spotkania ze współautorem stanu wojennego autor Kadencji zanotował 19 sierpnia 1982 r.:

Wszelkie imponderabilia uważane są albo za wybieg, albo za przejaw głupoty. „Przecież chłopom powodzi się bez porównania lepiej niż w dwudziestoleciu. Mają łazienki, telewizory, więc o co chodzi?”. „Może o coś ważniejszego?”. Wzruszył ramionami. „Nie bądźmy dziećmi. To tylko efekt wywrotowej propagandy”. Próbował też przekonać mnie, że „plotki” o brutalności „organów porządkowych” to również wyłącznie propaganda. Chciał pokazać film milicyjny o zajściach krakowskich. Kiedy nie wyraziłem ochoty obejrzenia zatriumfował. „Nikt z was nie chce tego oglądać, bo to by zburzyło wasze mity. Jeden tylko arcybiskup Poggi się zgodził. I wie Pan jak zagregował? Uśmiał się. Powiedział, że to kaszka z mlekiem w porównaniu z tym co się dzieje we Włoszech”.

Szczepański pozostawał pisarzem niezwykle konsekwentnym, a zarazem realistycznie patrzącym na otaczającą go rzeczywistość. Jego dziennik z ostatniej dekady PRL niewątpliwie to potwierdza. Należy stwierdzić, iż autor Kadencji utrzymał wysoką jakość obserwacji, znaną nam z zapisków z lat 1945- 1980. Tym razem znacznie więcej w nich polityki i kwestii okołopolitycznych, a wyraźnie mniej twórczości. Nie mogłoby jednak inaczej ze względu na bezpośrednie zaangażowanie Szczepańskiego w zmagania polityczne.

Podobnie jak w przypadku poprzednich tomów gorąco polecam lekturę dzienników autora Kadencji. Ich niezaprzeczalnym walorem pozostaje wyjątkowa umiejętność plastycznego oddania atmosfery lat osiemdziesiątych, a także przenikliwa analiza. Pozostaje to również kawałkiem dobrej literatury, z którego pożytek będą mieli nie tylko miłośnicy historii politycznej.

reklama
Komentarze
o autorze
Rafał Łatka
Historyk i politolog, dr nauk społecznych z zakresu nauk o polityce (specjalność historia najnowsza Polski), pracownik Biura Badań Historycznych IPN. Autor wielu publikacji naukowych i popularnych, w tym publikacji książkowych: Polityka władz PRL wobec Kościoła katolickiego w województwie krakowskim w latach 1980- 1989, Kraków 2016 (praca wyróżniona w konkursie na Najlepszy debiut historyczny roku im. Władysława Pobóg- Malinowskiego); Pielgrzymki Jana Pawła II do Krakowa w oczach SB. Wybór dokumentów, Kraków 2012, redaktor tomów studiów: Obchody Millenium na Uchodźstwie w 50. rocznice, Warszawa 2016 (wspólnie z Janem Żarynem); Polskie wizje i oceny komunizmu po 1939 r., Kraków 2015 (wspólnie z Bogdanem Szlachtą); Stosunki państwo- Kościół w Polsce w latach 1944- 2010. Studia i materiały, Kraków 2013; Realizm polityczny, Kraków 2013. Sekretarz redakcji czasopisma ,,Pamięć i Sprawiedliwość’, członek redakcji pism ,,Glaukopis” i ,,Myśl.PL”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone