Jakub Szamałek – „Morze niegościnne” – recenzja i ocena
W Pantikapajonie, jednej z kolonii starożytnej Grecji, zostaje zamordowany człowiek. Nie byle jaki człowiek, lecz poseł sąsiedniego państwa. Ta śmierć może położyć się cieniem na wzajemnych stosunkach obu stron, może nawet doprowadzić do wybuchu wojny. Wyjaśnieniem sprawy owego morderstwa ma zająć się Leochares, mieszkający tu uciekinier z ogarniętych zarazą Aten, dla którego takie sprawy to nie pierwszyzna. Ponieważ jednak zupełnie nie chce podjąć się tego zadania, zostaje do tego zmuszony. Żona i syn Leocharesa zostają zakładnikami tyrana, który dzięki temu zmusza go do zajęcia się tą sprawą. Teraz Leochares nie tylko szuka rozwiązania zagadki kryminalnej, lecz także walczy o życie swojej rodziny.
Autor książki, Jakub Szamałek, jest absolwentem Uniwersytetu w Oxfordzie i doktorem archeologii śródziemnomorskiej na Uniwersytecie w Cambridge. Fascynuje się starożytnością, prowadzi na jej temat bloga. To zresztą widać wyraźnie w jego książkach, gdzie snuje intrygę kryminalną z taką dbałością o szczegóły ówczesnego życia, jakiej można spodziewać się tylko po osobie zafascynowanej starożytnością. Po pisarzu, dla którego byłby to po prostu jeden z tematów, nawet gdyby poświęcił pewien czas na przygotowanie się do napisania takiej powieści, trudno byłoby tego oczekiwać. Tymczasem otrzymaliśmy powieść, dzięki której czytelnicy śledzący ciekawą intrygę kryminalną poznają przy okazji całkiem sporo informacji na temat codziennego życia w starożytnej Grecji i w basenie Morza Czarnego.
Jakub Szamałek jest także scenarzystą gier komputerowych, pracuje w tym samym studiu, w którym powstał cykl gier komputerowych „Wiedźmin”. Śmiało można więc powiedzieć, że to właśnie stamtąd wyniósł on umiejętność budowania fikcyjnych wydarzeń w taki sposób, że wydają się one mieć wszelkie znamiona autentyzmu. Jego debiutancka książka „Kiedy Atena odwraca wzrok” została nagrodzona na ubiegłorocznym Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Recenzowana powieść jest zaś co najmniej tak samo dobra jak jej poprzedniczka.
Chociaż mamy tu więc do czynienia z powieścią kryminalną, dla każdego czytelnika prędzej czy później stanie się jasne, że wcale nie intryga jest tu najważniejsza – realia starożytnej Grecji, które początkowo zdają się być jedynie interesującym tłem dla fabuły, nagle wysuwają się na pierwszy plan. W tym wypadku znajdujemy się w dość komfortowej sytuacji, możemy bowiem całkowicie zaufać kompetencjom autora i zanurzyć się w ten świat, spokojni, że z tej podróży wrócimy z kawałkiem solidnej wiedzy z zakresu historii starożytnej.
Właśnie taki, przyjemny, a zarazem nienachalny sposób uczenia się ma szansę dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Nie, nie łudźmy się, że jedna powieść kryminalna od razu sprawi, że nagle w społeczeństwie wzrośnie poziom wiedzy historycznej – ale wydaje się to być właściwym kursem. Wszak i kropla z czasem wydrąży skałę. Niepostrzegalne przemycanie wiedzy historycznej w atrakcyjnej otoczce, na przykład kryminału, może zdziałać tu wiele dobrego. Autor „Morza Niegościnnego” zdaje się o tym dobrze wiedzieć. Wypada tylko takiej inicjatywie przyklasnąć i życzyć jej powodzenia.
Zobacz też:
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska