Jaki był stosunek Ukraińców do II Rzeczypospolitej?
Ten tekst jest fragmentem książki „Ocaleni z ludobójstwa. Wspomnienia Polaków z Wołynia” pod red. Joanny Karbarz-Wilińskiej i Bartosza Januszewskiego.
Niezależnie jednak od tego, jaką strategię wobec mniejszości obrałoby państwo polskie, nie mogłaby ona w dłuższym okresie związać na trwałe ludności ukraińskiej z Rzecząpospolitą. Wyrazem rozbudzonych aspiracji narodowych Ukraińców było bowiem dążenie do zbudowania własnego bytu państwowego. Mimo błędów, jakie popełniła Polska w swojej polityce, pozostawała ona, obok Czechosłowacji, jedynym w latach trzydziestych krajem europejskim, gdzie życie ukraińskie rozwijało się stosunkowo swobodnie.
Odczucia części Ukraińców, że są oni obywatelami drugiej kategorii, na ogół nie znajdowały uzasadnienia. Były one w dużej mierze efektem oddziaływania ugrupowań nieakceptujących państwowości polskiej, takich jak Ukraińska Organizacja Wojskowa, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińskie Odrodzenie Narodowe czy Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy. Organizacje te prowadziły działalność dywersyjno-sabotażową, przeciwdziałając wszelkim ugodowym poczynaniom obu stron. Pomimo nie zawsze przemyślanych posunięć władz Ukraińcy nie byli w II RP prześladowaną grupą narodowościową. Świadczyły o tym podobne jak w przypadku Polaków warunki gospodarowania, mnogość organizacji ukraińskich różnego typu (gospodarczych, kulturalnych, oświatowych, młodzieżowych, sportowych), ukraińskojęzyczne publikacje, czasopisma i gazety, a także reprezentacja w sejmie.
Sytuacja na Ukrainie sowieckiej była nieporównywalnie gorsza. Odejście po 1929 r. od polityki korienizacji, przymusowa kolektywizacja i wywołany przez nią sztucznie Wielki Głód z lat 1932–1933, a także rusyfikacja i stalinizacja życia doprowadziły na tamtym obszarze do likwidacji niemal wszystkich przejawów narodowej i kulturalnej odrębności, czyniąc z Ukraińców element szerszego eksperymentu społecznego, którego efektem miało być stworzenie „człowieka sowieckiego” i „narodu sowieckiego”.
Ukraińcy wobec państwa polskiego
Pewna część Ukraińców – obywateli II RP, od samego początku kwestionowała władztwo państwa polskiego nad Kresami Południowo-Wschodnimi, określanymi w terminologii ukraińskiej mianem Ziem Zachodnioukraińskich (Zachidno-ukrajinśke zemli, ZUZ). Przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego narodowcy ukraińscy stali na stanowisku, że znaleźli się w granicach Rzeczypospolitej wbrew zasadzie samostanowienia narodów, uznając stan faktyczny, jaki zaistniał w 1919 r. na Wołyniu, ziemi halickiej, Podolu i Pokuciu, za polską okupację.
Spośród ugrupowań politycznych największym zaufaniem społeczność ukraińska w Polsce darzyła UNDO. Ta legalnie funkcjonująca w II RP partia (jej pierwszym długoletnim liderem był Dmytro Łewyćkyj) powstała w 1925 r. z połączenia dwóch formacji działających w Małopolsce Wschodniej: Ukraińskiej Ludowej Partii Pracy (Ukrajinśka Narodno-Trudowa Partija, UNTP) i Ukraińskiej Partii Pracy Narodowej (Ukrajinśka Partija Nacionalnoji Roboty, UPNR). Głosiła ona konieczność oderwania ziem etnicznie ukraińskich od Polski oraz ZSRS i utworzenie z nich narodowego państwa ukraińskiego. Co ciekawe, program UNDO nie zawierał postulatu włączenia do przyszłej Ukrainy Rusi Podkarpackiej, wówczas jednego z trzech członów federacyjnej Czechosłowacji. Mógł być to ukłon w stronę rządu w Pradze, który aktywnie wspierał antypolskie nastroje w Małopolsce Wschodniej. Innym legalnym ukraińskim ugrupowaniem politycznym opowiadającym się za niepodległością Ukrainy była Ukraińska Partia Socjalistyczno-Radykalna (Ukrajinśka Socjał-Radykalna Partija, USRP), mająca swoje struktury zarówno w Małopolsce, jak i na Wołyniu. Pozostawała ona w opozycji do sanacji, postulując demokratyzację życia politycznego, reformę rolną i rozwój ruchu spółdzielczego.
Dużo mniejszym poparciem cieszyły się partie głoszące program porozumienia z władzami polskimi i uzyskania autonomii kulturalnej. Należały do nich Ukraiński Związek Ludowy, Ukraińska Partia Ludowa i Ukraińska Partia Włościańska (Ukrajinśka Chliborobśka Partija, UChP), której członków określano powszechnie jako chliborobów. Po wyborach parlamentarnych z 1922 r., zbojkotowanych przez większość ugrupowań ukraińskich, chliborobi wprowadzili nawet kilku posłów do Sejmu. UChP głosiła lojalność wobec państwa polskiego, w zamian za co liczyła na ustępstwa władz na rzecz ludności ukraińskiej (m.in. w kwestii ukraińskiego uniwersytetu we Lwowie).
W 1932 r., a więc w czasie, kiedy na sowieckiej Ukrainie Józef Stalin zaprowadził politykę bezprecedensowego terroru, część środowisk ukraińskich zrewidowała swój stosunek do państwa polskiego. W podpisanej w 1935 r. ugodzie polsko-ukraińskiej powrócono do postulatu wprowadzenia autonomii na terenach zamieszkanych przez zwarte skupiska ukraińskie. W efekcie doszło do rozłamu w UNDO, a jej przewodniczący Wasyl Mudry nawiązał współpracę z władzami polskimi, obejmując stanowisko wicemarszałka Sejmu. Na czele Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej Wołynia stanął Serhij Tymoszenko, poseł, a następnie senator z województwa wołyńskiego oraz lider założonego z inicjatywy Józewskiego Wołyńskiego Zjednoczenia Ukraińskiego (Wołynśke Ukrajinśke Objednannja, WUO). Na drodze do trwałego zbliżenia polsko-ukraińskiego stanęły elity Małopolski Wschodniej, które oprotestowały taktykę ustępstw Warszawy wobec mniejszości ukraińskiej, domagając się oparcia polityki narodowościowej na kresowym żywiole polskim.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Ocaleni z ludobójstwa. Wspomnienia Polaków z Wołynia” pod red. Joanny Karbarz-Wilińskiej i Bartosza Januszewskiego bezpośrednio pod tym linkiem!
Wśród działających w nieskrępowany sposób ukraińskich organizacji społeczno-oświatowych znajdowało się Towarzystwo „Proswita”, powstałe we Lwowie jeszcze w 1868 r. W okresie międzywojennym jego członkowie starali się rozszerzyć działalność na Wołyń i Polesie, jednak bez większego powodzenia. Innym legalnym stowarzyszeniem ukraińskim było Towarzystwo Gimnastyczno-Pożarnicze „Łuh”, działające od 1925 r. w Małopolsce Wschodniej. Jego główny cel stanowiło wychowanie młodzieży w duchu narodowo-patriotycznym i przygotowanie jej do walki o niepodległość Ukrainy.
Duża część środowisk ukraińskich, która nie dążyła do jakiegokolwiek kompromisu z Polską, zaangażowała się w działalność dywersyjną i wywrotową. Pierwszym terrorystycznym ugrupowaniem w II RP była Ukraińska Organizacja Wojskowa (Ukrajinśka Wijśkowa Orhanizacija, UWO), utworzona w 1920 r. w Pradze i kierowana przez Jewhena Konowalca (pułkownika Armii Czynnej UNR). Działała w Małopolsce Wschodniej, którą w swoich planach widziała jako zalążek przyszłej ukraińskiej państwowości. Środkami do celu, który stanowiło oderwanie od Polski województw lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego, były działania na rzecz destabilizacji państwa polskiego i w konsekwencji wywołanie zbrojnej irredenty. Służyć temu miały intensywne szkolenia wojskowe młodzieży oraz zamachy na funkcjonariuszy państwowych i działaczy legalnych ugrupowań ukraińskich. Do czasu wchłonięcia w 1933 r. UWO przez OUN ta kadrowa organizacja, licząca nie więcej jak kilkuset działaczy, przeprowadziła łącznie 32 zamachy, w wyniku których zginęło 14 osób. Do najgłośniejszych akcji terrorystycznych UWO należy zaliczyć napaści na Józefa Piłsudskiego i wojewodę lwowskiego Kazimierza Grabowskiego (1921), prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego (1924), a także kandydata chliborobów w wyborach do Sejmu, Sydora Twerdochliba (1922) i lwowskiego kuratora szkolnego Stanisława Sobińskiego (1926). Dwaj ostatni ponieśli śmierć na miejscu.
Do bilansu wywrotowej działalności UWO należy dodać ok. 300 aktów sabotażu i dywersji, tj. palenie majątków oraz płodów rolnych, napady na banki i placówki pocztowe w celu pozyskania środków pieniężnych, atakowanie obiektów państwowych, niszczenie infrastruktury kolejowej i łączności. Wroga działalność UWO obejmowała również znieważanie polskich symboli narodowych, bojkot uroczystości państwowych, kolportaż wywrotowej literatury, a nawet szpiegostwo (współpraca z Abwehrą i korzystanie z jej doświadczeń).
Na początku lat dwudziestych doszło we Lwowie do konsolidacji młodzieżowych środowisk nacjonalistycznych, z których w 1926 r. wyłonił się Związek Ukraińskiej Młodzieży Nacjonalistycznej (Sojuz Ukrajinśkoji Nacionalistycznoji Mołodi, SUNM). Wśród liderów tej organizacji znalazł się m.in. Stepan Łenkawśkyj, autor ogłoszonego trzy lata później tzw. dekalogu ukraińskiego nacjonalisty.
Przełom w nacjonalistycznym ruchu ukraińskim nastąpił w drugiej połowie lat dwudziestych wraz z przejęciem władzy w Polsce przez obóz piłsudczykowski. Wyraźna reorientacja polityki względem mniejszości narodowych (asymilacja państwowa) sprawiła, że ukraińscy ekstremiści zaczęli się poważnie obawiać, że znaczna część Ukraińców zaakceptuje istniejący stan rzeczy i podejmie współpracę z władzami. Dla ukraińskich nacjonalistów sytuacja ta stanowiła spore wyzwanie. W obliczu „zagrożenia” pokojem społecznym wychowane w duchu „rewolucji narodowej” młode pokolenie ukraińskich radykałów postanowiło skonsolidować szeregi.
Już na początku 1929 r. odbywający się w Wiedniu I Kongres Ukraińskich Nacjonalistów powołał do życia Organizację Ukraińskich Nacjonalistów. Powstała ona z połączenia UWO, SUNM oraz działającej w Czechosłowacji Legii Ukraińskich Nacjonalistów (Legija Ukrajinśkych Nacionalistiw, LUN) i miała być masową, jawną organizacją polityczną, w myśl jej założycieli stanowiącą swoistą „przykrywkę” dla konspiracyjnej UWO. Władze II RP szybko zdelegalizowały OUN i ostatecznie UWO stała się jej kadrowym trzonem, zachowując jednak autonomię do 1933 r., kiedy została ostatecznie wchłonięta przez tę pierwszą. Działalnością OUN kierował przebywający w Wiedniu Prowid (kierownictwo) Ukraińskich Nacjonalistów (Prowid Ukrajinśkych Nacionalistiw, PUN), na czele którego stanął dotychczasowy komendant UWO, płk Jewhen Konowalec. Działania na terenie Polski koordynowała zakonspirowana Egzekutywa Krajowa OUN na Ziemiach Zachodnioukraińskich.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Ocaleni z ludobójstwa. Wspomnienia Polaków z Wołynia” pod red. Joanny Karbarz-Wilińskiej i Bartosza Januszewskiego bezpośrednio pod tym linkiem!
OUN stawiała sobie za cel budowę niepodległego i zjednoczonego państwa ukraińskiego, złożonego z historycznych i etnograficznych terytoriów ukraińskich, w którym nie przewidywano miejsca dla mniejszości narodowych. Teoretycy organizacji zakładali, że ustrój przyszłego państwa będzie oparty na totalitarnych wzorcach zastosowanych w faszystowskich Włoszech i nazistowskich Niemczech, z monopartyjną dyktaturą i terrorem wobec wszystkich oponentów. Cel ten ukraińscy nacjonaliści zamierzali osiągnąć wszelkimi dostępnymi środkami, uznając, że na drodze do niego normy moralne nie obowiązują. Programowo odrzucono kompromis, obierając strategię podsycania wzajemnej nienawiści i eskalowania wrogości między Ukraińcami i Polakami. Służyć temu miał terror indywidualny, zgodnie z głoszonym przez ounowców hasłem: „Na słowne argumenty żaden Polak nie będzie wrażliwy, na terror wszyscy”. Był on wymierzony w pierwszej kolejności w polityków i działaczy społecznych, będących rzecznikami polsko-ukraińskiej ugody i współpracy. Zamachy na osoby publiczne służyć miały również destabilizacji państwa oraz osłabianiu jego bezpieczeństwa i wiarygodności na arenie międzynarodowej.
W ciągu dziesięciu lat funkcjonowania w II RP OUN odpowiada za zamachy m.in. na: Tadeusza Hołówkę – posła na sejm i zwolennika dialogu z Ukraińcami (1931), Stanisława Gadomskiego – kuratora lwowskiego okręgu szkolnego (1933, zamach nieudany), Aleksieja Majłowa – attaché konsulatu ZSRS we Lwowie i jednocześnie rezydenta sowieckiego wywiadu (1933), Bronisława Pierackiego – ministra spraw wewnętrznych i bliskiego współpracownika marszałka Piłsudskiego (1934) oraz Iwana Babija – dyrektora ukraińskiego gimnazjum akademickiego we Lwowie (1934). Według danych Policji Państwowej działacze OUN planowali również zabójstwa wielu innych ważnych osobistości w państwie, m.in. ministrów spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego i Józefa Becka, premiera Felicjana Sławoja Składkowskiego, marszałka Sejmu Stanisława Cara i wojewody Józewskiego.
Do aktów przemocy wymierzonych przez OUN w instytucje państwa polskiego należały akcje ekspropriacyjne. Wzorem swojej poprzedniczki OUN kontynuowała współpracę wywiadowczą z Abwehrą, z wyjątkiem lat 1934–1938, kiedy w ramach zbliżenia między Warszawą a Berlinem strona niemiecka zerwała kontakty z OUN, a nawet wydała stronie polskiej niektórych jej działaczy szukających schronienia w hitlerowskiej Rzeszy. Współpracę operacyjną nacjonaliści ukraińscy nawiązali, choć już w mniejszym zakresie, z sowieckimi służbami specjalnymi, w czym przeszkody nie stanowiła dla nich nawet ideologiczna wrogość.
W latach trzydziestych XX w. kierownictwo organizacji dążyło ponadto do sprowokowania krwawych wystąpień chłopów przeciwko polskim ziemianom i osadnikom. Do strategii rozprawy z Polakami ubranej w płaszcz „ludowej” rewolty przeciwko „panom” i „ciemiężycielom” (będącej w istocie próbą zrzucenia bądź rozmycia odpowiedzialności) powrócono w okresie II wojny światowej, kiedy kierownictwo OUN Stepana Bandery podjęło decyzję o ludobójczej czystce na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Zapowiedzi Zbrodni Wołyńskiej można odnaleźć we frazach przedwojennych piosenek popularnych w środowiskach ounowskich, np. „Śmierć, śmierć, Lachom śmierć/Śmierć moskiewsko-żydowskiej przeklętej komunie”, „Każdego kata czeka ten sam los/Na jedną szubienicę – Lacha i psa”.
Łączny bilans terrorystycznych działań nacjonalistów ukraińskich na terytorium II RP w latach 1921–1939 to 63 udane zamachy (w których życie straciło 36 Ukraińców, 25 Polaków, jeden Rosjanin i jeden Żyd), pięć zamachów bombowych i 18 akcji ekspropriacyjnych, a także setki aktów sabotażu i dywersji skierowanych przeciw mieniu państwowemu i prywatnemu. W latach trzydziestych przez szeregi OUN przeszło ok. 20 tys. osób.
Wśród wielu akcji ukraińskich nacjonalistów godzących w konstytucyjny porządek Rzeczypospolitej szczególnie dwie odbiły się głośnym echem. Pierwszą z nich była szeroka akcja dywersyjno-terrorystyczna, przeprowadzona przez OUN i UWO w Małopolsce Wschodniej w miesiącach letnich i jesiennych 1930 r. Nacjonaliści przystąpili wówczas do masowego palenia płodów rolnych w majątkach ziemian, osadników oraz Ukraińców lojalnych wobec Polski. Atakowano i dewastowano budynki administracji państwowej, placówki oświatowe, urzędy pocztowe, niszczono infrastrukturę drogową, kolejową i przesyłową, profanowano polskie symbole narodowe. Akcje te były obliczone na zastraszenie Polaków, powstrzymanie ugodowych postaw Ukraińców oraz podsycanie wśród mieszkańców Małopolski Wschodniej nastrojów niezadowolenia wynikających z pogłębiającego się kryzysu gospodarczego. Inicjatorzy tego tzw. drugiego wystąpienia UWO liczyli na sprowokowanie swoimi działaniami akcji represyjnej ze strony państwa, które doprowadziłoby do pogłębienia antagonizmu polsko-ukraińskiego i przyczyniłoby się do nagłośnienia sprawy ukraińskiej na arenie międzynarodowej. Łącznie między lipcem a listopadem 1930 r. dokonano prawie dwustu aktów terroru, dywersji i sabotażu, z których ponad trzy czwarte dotyczyło podpaleń zbóż i zabudowań gospodarczych.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Ocaleni z ludobójstwa. Wspomnienia Polaków z Wołynia” pod red. Joanny Karbarz-Wilińskiej i Bartosza Januszewskiego bezpośrednio pod tym linkiem!
Skoordynowana akcja OUN spotkała się ze zdecydowaną odpowiedzią Józefa Piłsudskiego, wówczas premiera i ministra spraw wojskowych, który we wrześniu 1930 r. zlecił ministrowi spraw wewnętrznych Felicjanowi Sławojowi Składkowskiemu podjęcie szeroko zakrojonych działań policyjno-represyjnych: „Podpaleń, sabotaży, napadów i gwałtów w Małopolsce Wschodniej nie wolno traktować jako jakieś powstanie. Unikać rozlewu krwi, natomiast stosować, w razie dobrowolnego lub niedobrowolnego popierania zamachowców przez ludność, represje policyjne, a gdzie to nie pomoże – kwaterunek wojskowy ze wszystkimi ciężarami z nim związanymi. Sama obecność wojska uniemożliwi zamachowcom terroryzowanie ludności. Ludność musi wiedzieć, że ma słuchać władz, a nie zamachowców”.
W czasie akcji pacyfikacyjnej wobec społeczności ukraińskiej zastosowano zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Siłami wojska i policji przeprowadzano na wsiach uciążliwe rewizje, w czasie których niszczono żywność, a podejrzanym o sprzyjanie nacjonalistom (w tym duchownym i kobietom) wymierzano publiczną chłostę. Wobec ukraińskich dziewcząt stosowano poniżającą karę „tulipana”: wieszano je za nogi głową w dół, przez co opadające spódnice przybierały kształt kwiatowego kielicha. Według danych policji akcją objęto 450 wsi z 16 powiatów trzech województw: lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego (ukraińskie dane mówią o 750 miejscowościach, z których 250 poniosło znaczne straty). Na 1739 zatrzymanych (wśród nich 30 byłych parlamentarzystów) postępowanie sądowe przeprowadzono w stosunku do 1143, w tym wobec 30 księży, 360 uczniów szkół średnich i 220 studentów. Podczas rewizji i aresztowań nie oddano ani jednego strzału i nie odnotowano wypadków śmiertelnych, choć źródła ukraińskie twierdzą, że wskutek pobicia zmarło od 7 do 35 osób. Organizacje młodzieżowe opanowane przez ideologię nacjonalistyczną, m.in. Narodowa Organizacja Skautowa Ukrainy „Płastʹ”, zostały zdelegalizowane. Z tego samego powodu zamknięto trzy gimnazja ukraińskie: w Rohatynie, Drohobyczu i Tarnopolu. Ukraińskie harcerstwo, zmuszone odtąd do działalności niejawnej, jeszcze bardziej zbliżyło się do OUN.
Zakończona w listopadzie 1930 r. operacja wojskowo-policyjna przyczyniła się do ograniczenia ounowskiej dywersji i czasowego uspokojenia sytuacji w Małopolsce Wschodniej. Skarga na Rzeczpospolitą, wysłana przez trzech ukraińskich posłów na Sejm RP do Ligi Narodów, została oddalona, gdyż gremium to uznało, że Polska nie prowadzi przeciw Ukraińcom polityki represyjnej. Liga argumentowała, że zaskarżanej „pacyfikacji” winni są sami Ukraińcy, wszczynając akcję przeciw państwu polskiemu, wbrew zapisom małego traktatu wersalskiego, który nakłada na mniejszości nie tylko prawa, ale również obliguje je do lojalności w stosunku do kraju, na terenie którego żyją. Mimo to spora część międzynarodowej prasy uznała akcję państwa polskiego za demonstrację siły, co wpisywało się w narrację wpływowych kół ukraińskich o rzekomej represyjności II RP wobec mniejszości.
Trwałym skutkiem wydarzeń z lipca–listopada 1930 r. było zantagonizowanie mniejszości ukraińskiej i państwa polskiego. Animozje pomiędzy Polakami i Ukraińcami, po 1926 r. powoli wygasające, znów zaczęły nabrzmiewać. Ukraińscy nacjonaliści osiągnęli swój cel. Popularność OUN po 1930 r. wzrosła i, co istotne, nie tylko w społeczeństwie ukraińskim. Zyskała ona bowiem poklask na arenie międzynarodowej, mogąc liczyć na polityczne i finansowe wparcie zarówno ze strony krajów z silną ukraińską diasporą (Kanada), jak i państw wówczas Polsce nieprzyjaznych (Niemcy, Litwa).
Kolejnym osiągnięciem OUN były dwa zabójstwa polityczne, których ofiarami w krótkim odstępie czasu padli: sowiecki dyplomata Aleksiej Majłow (październik 1933 r.) i minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki (czerwiec 1934 r.). Odpowiedzialność za organizację zamachów spoczywała na Stepanie Banderze, który w czerwcu 1933 r. stanął na czele Krajowej Egzekutywy.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Ocaleni z ludobójstwa. Wspomnienia Polaków z Wołynia” pod red. Joanny Karbarz-Wilińskiej i Bartosza Januszewskiego bezpośrednio pod tym linkiem!
Szczególnie głośnym echem odbiła się śmierć ministra, nie tylko najwyższego rangą przedstawiciela polskich władz zamordowanego w okresie międzywojennym, ale przede wszystkim jednego z ostatnich orędowników zbliżenia z Ukraińcami. Po zabójstwie trzy lata wcześniej Tadeusza Hołówki entuzjazm dla idei asymilacji państwowej w gronie współpracowników Marszałka zaczął znacząco przygasać. Tymczasem wybrany w 1931 r. nowy minister niemal od razu wykonał kilka ważnych gestów pod adresem społeczności ukraińskiej, które miały rozładować napiętą sytuację w Małopolsce Wschodniej: uwolniono uwięzionych ukraińskich posłów oraz ponownie dopuszczono Ukraińców do stanowisk w administracji. Sam Pieracki wyrażał nadzieję, że jeśli „rząd w konsekwentnym wykonywaniu swych zamierzeń przejdzie ponad głowami polityków i znajdzie bezpośrednią drogę do porozumienia się z ludnością”, stanie się to trwałym fundamentem zgody z umiarkowanymi Ukraińcami. Zaspokajanie przez państwo ekonomicznych i kulturowych potrzeb mniejszości narodowych szef MSW uzależniał jednak od ich lojalności wobec tego państwa. Jako strażnik pokoju społecznego i ładu publicznego prowadził jednocześnie nieugiętą walkę z nacjonalistycznymi i komunistycznymi bojówkami na Kresach Wschodnich, które traktował jako organizacje terrorystyczne. Konsekwentna polityka Pierackiego zaczynała przynosić owoce, prowadząc, mimo złożoności relacji polsko-ukraińskich, do stopniowego wyciszania antagonizmów i wzajemnych uprzedzeń. Chcąc takiemu scenariuszowi zapobiec, zamachowiec z OUN zastrzelił ministra w godzinach szczytu na jednej z ulic śródmieścia Warszawy.
Bezpośrednim następstwem zabójstwa było aresztowanie większości przywódców OUN oraz utworzenie – z rozkazu Piłsudskiego – Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej, gdzie przetrzymywano więźniów nie z mocy wyroku sądowego, a jedynie na podstawie decyzji administracyjnej. Banderę skazano na karę śmierci, zamienioną później na dożywocie. Jego najbliższego współpracownika Romana Szuchewycza zesłano na pół roku do Berezy, a potem skazano w procesie sądowym na kolejne dwa lata więzienia. Sam Bandera swoją nieugiętą postawą w trakcie procesu zaskarbił sobie dużą popularność w społeczeństwie ukraińskim i zaczął wyrastać na pierwszoplanową postać w ruchu nacjonalistycznym, szczególnie wśród młodszych działaczy, stając się groźną konkurencją dla starszego pokolenia polityków skupionych na emigracji wokół Konowalca, a następnie Andrija Melnyka.
Niezwykle łagodny wyrok w stosunku do Szuchewycza wpisywał się w strategię jeszcze jednej podjętej przez państwo próby normalizacji stosunków z Ukraińcami. Jej owocem było podpisanie w 1935 r. ugody z ukraińskimi parlamentarzystami z UNDO. W zamian za obietnicę pełnej lojalności wobec II RP powrócono do pomysłu autonomii Małopolski Wschodniej, a w geście dobrej woli uwolniono z Berezy kilku działaczy OUN.
Inna wywrotowa organizacja mniejszości ukraińskiej w II RP, Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy (Komunistyczna Partija Zachidnoji Ukrajiny, KPZU), powstała w 1923 r. z przekształcenia Komunistycznej Partii Galicji Wschodniej jako autonomiczna sekcja Komunistycznej Partii Robotniczej Polski/Komunistycznej Partii Polski (KPRP/KPP) i była aktywna na terenie województw lwowskiego, tarnopolskiego, stanisławowskiego i wołyńskiego. Od samego początku, podobnie jak „partia-matka”, działała nielegalnie. Komuniści zaznaczyli swoją obecność już podczas pierwszego wystąpienia UWO, kiedy niezależnie od nacjonalistów przyłączyli się do antypaństwowych wystąpień. Ukraińskich komunistów tyleż z nacjonalistami łączyło (terroryzm, dążenie do zastąpienia demokracji ustrojem totalitarnym), co dzieliło (status państwowy Ukrainy, którą działacze KPZU widzieli nie jako państwo niepodległe, a republikę sowiecką). W przeciwieństwie do nacjonalistów, których matecznikiem była Małopolska Wschodnia, komuniści zyskali większe poparcie na Polesiu, Wołyniu i Chełmszczyźnie, do 1914 r. będących częścią zaboru rosyjskiego. W latach dwudziestych, kiedy na sowieckiej Ukrainie realizowano politykę korienizacji, KPZU rozszerzała swoje wpływy, natomiast w okresie stalinizacji życia w ZSRS zasięg jej oddziaływania znacznie zmalał. W 1938 r. władze Międzynarodówki Komunistycznej rozwiązały KPP, w tym i KPZU, a jej działacze padli ofiarą czystek NKWD (wielki terror, jeżowszczyzna).
Rzeczpospolita stanęła u zarania niepodległości przed wyjątkowo trudnym zadaniem: z jednej strony obrony integralności terytorialnej przed ukraińską irredentą, z drugiej – wysiłkiem przekonania Ukraińców do akceptacji polskiej państwowości. Mimo że znaczna część ukraińskich obywateli RP akceptowała konstytucyjny porządek państwa polskiego, polityka asymilacji państwowej i, co za tym idzie, pojednanie polsko-ukraińskie nie miały większych szans powodzenia. Na przeszkodzie temu stał bezwzględny wróg: ukraiński integralny nacjonalizm.