Jaki był stosunek Józefa Piłsudskiego wobec emigracji rosyjskiej?
Ten tekst jest fragmentem książki Łukasza Dryblaka „Pozyskać przeciwnika. Stosunki polityczne między państwem polskim a mniejszością i emigracją rosyjską w latach 1926–1935”.
Józef Piłsudski był kontynuatorem myśli politycznej wyrażanej przez wybitnych przedstawicieli Wielkiej Emigracji: Maurycego Mochnackiego, Joachima Lelewela, księcia Adama Czartoryskiego oraz działaczy z pokolenia jego ojca – powstańców styczniowych. Zgodnie z tą tradycją upatrywał słabych punktów Imperium Rosyjskiego w jego strukturze narodowościowej. Imperialną Rosję, jak postrzegali ją już dziewiętnastowieczni polscy emigranci, można było pokonać jedynie przez uwolnienie z carskiego jarzma uciśnionych narodów. Poglądy te zaważyły na posunięciach Piłsudskiego w pierwszych latach niepodległości, kiedy – wspierając różne ruchy narodowościowe na zachodnich i południowych krańcach imperium (Gruzja, Krym) – dążył do zmiany ładu geopolitycznego, dzięki któremu Polska mogłaby znów odgrywać podmiotową rolę w stosunkach międzynarodowych. Granice Polski na północy miałyby obejmować większość ziem byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego (być może na warunkach federacji), od południa zaś osłaniałoby ją związane sojuszem państwo ukraińskie. Ruś Kijowska, ze względu na jej położenie geograficzne oraz zasoby żywnościowe, stanowiła o imperialnej pozycji Moskwy. Odebranie tych ziem było kluczowym elementem procesu deimperializacji Rosji.
Wydawałoby się, że owa polityka musiała wykluczać współpracę z Rosją zarówno „białą”, jak i „czerwoną”. Tymczasem było jeszcze trzecie wyjście. Piłsudski już wiosną 1919 r. zaczął poszukiwać rosyjskich partnerów, którzy byliby alternatywą dla białych i czerwonych „imperialistów”. W wywiadzie dla „Le Matin” z 15 lutego 1920 r. powiedział: „Nie sposób jest dawną Rosję powoływać ponownie do życia za wszelką cenę przy pomocy dawnych jej ludzi. Należy szukać nowych formuł... Trzeba mieć odwagę zrozumienia, że na wschodzie Europy zaszła olbrzymia zmiana. [...] Opracowujemy więc obecnie plan, mający na celu stworzenie legalnego stanu rzeczy na wschodzie Europy”. Na początku 1920 r. doszło do spotkania Józefa Piłsudskiego z działaczem Narodnej Woli Nikołajem Czajkowskim i byłym przywódcą Organizacji Bojowej Partii Socjalistów-Rewolucjonistów Borisem Sawinkowem. Naczelnik zdecydował się na taki ruch, mimo świadomości wielkich różnic, jakie dzieliły Rosjan i Polaków: „[...] dusza Rosjanina [...] jest przeżarta duchem nienawiści do każdego wolnego Polaka i do idei wolnej Polski [...]. Jesteśmy od wieków zbyt bolesnym dla nich wzorem, zaprzeczeniem ich własnego losu”. Mimo tak negatywnej oceny Rosjan Piłsudski, jak ujęła to jego żona Aleksandra: „nie był ani rusofilem, anirusofobem”, lecz wrogiem zaborczej polityki carskiej, a następnie sowieckiej Rosji. Jej słowa chyba najlepiej oddają stosunek Piłsudskiego do
Rosjan. Marszałek większość życia poświęcił walce z caratem. Znając bardzo dobrze rosyjską mentalność, zdawał sobie sprawę z odmienności interesów geopolitycznych i różnic cywilizacyjnych, które wykluczały trwalsze porozumienie. To nie zaważyło jednak na jego osobistym stosunku do Rosjan, a niektórych z nich, jak można się domyślać, darzył nawet sympatią. Jak wykazali badacze biografii Piłsudskiego, jego polityka wobec Rosji miała charakter przede wszystkim antyimperialny.
Latem 1920 r. w Warszawie utworzono Rosyjski Komitet Polityczny, reprezentujący „trzecią” Rosję. Jego kierownictwo liczyło, że współpraca z Polską pozwoli pokonać bolszewików i powołać demokratyczny rząd w Moskwie. Najdobitniejszym przykładem, jak bardzo wiązali oni wtedy swoje nadzieje z Piłsudskim, była broszura Dimitrija Mereżkowskiego Józef Piłsudski, wydana w 1920 r. w języku rosyjskim, angielskim, francuskim i włoskim. Naczelnik został w niej przedstawiony jako mąż opatrznościowy, który poprowadzi ofensywę przeciwko królestwu szatana – bolszewikom. Broszura spełniała propagandowo pozytywną rolę, wpisując się w polski przekaz o obronie Europy przed najazdem bolszewickim. Czy jednak taki był cel Piłsudskiego?
Andrzej Nowak w swym studium na temat wschodniej polityki Józefa Piłsudskiego napisał: „Petlura w Kijowie, Sawinkow w Moskwie, a Piłsudski w Wilnie jako stolicy zjednoczonego na nowo terytorium Wielkiego Księstwa, odbudowującego swą historyczną unię z Polską – to zapewne szczyt marzeń Naczelnika Państwa o swoistym geopolitycznym przewrocie w Europie Wschodniej”. To były jednakże tylko marzenia, gdyż w rzeczywistości sawinkowcy mogli odegrać rolę jedynie taktycznego sprzymierzeńca. Polska utraciła realną możliwość wsparcia militarnego „pochodu” Sawinkowa na Moskwę wczesnym latem 1920 r., a warunkiem jego powodzenia było utrzymanie linii Dniepru i rozwój państwowości ukraińskiej. Co więcej, w wyniku podpisania przedwczesnego, niekorzystnego dla strony polskiej rozejmu z bolszewikami 12 października 1920 r., wbrew opinii polskiego MSZ, Piłsudskiego oraz kół wojskowych, pragnących dać jeszcze nieco czasu sojusznikom na przygotowanie ofensywy, utracono de facto jakąkolwiek możliwość wykorzystania karty rosyjskiej w grze, jaka toczyła się w tym czasie przy stole negocjacyjnym w Rydze.
Jak zręcznie ujął to autor Filozofii Piłsudskiego Paweł Rzewuski, „Prometeizm [Piłsudskiego] był zatem swoistym dziejowym posłannictwem Polaków, którzy mieli powstrzymać cywilizację niewolniczą Rosji”. Było to sprzeczne z wizjami sojuszu polsko-rosyjskiego propagowanym przez Mereżkowskiego. W praktyce obie koncepcje nie mogły ze sobą współgrać. Gdyby bardziej zgłębić myśl Piłsudskiego, idąc tropem Jerzego Niezbrzyckiego (Ryszarda Wragi), można byłoby zaryzykować stwierdzenie, że jego koncepcje deimperializacji Rosji zakładały również wyzwolenie narodu rosyjskiego. Dowodził on, że Marszałek z tezy: „Rosja jest tworem wielonarodowym, sprzęgniętym przez carski ustrój państwowy w jedną sztuczną całość w sposób sprzeczny z narodem rosyjskim”, uczynił jeden ze swoich fundamentów myślenia o Rosji. Można się zastanawiać, na ile ta interpretacja myśli Piłsudskiego jest trafna i czy nie odzwierciedla ona raczej przekonań autora. Pogląd ten Niezbrzycki oparł na analizie słynnego artykułu Piłsudskiego z 1895 r. Rosja, w którym rzeczywiście Rosjanie występują również w roli narodu ciemiężonego przez cara, „dziedzica tatarskiego chana”. Oczywiście nie można mieć pewności, że wypowiedź sprzed ćwierć wieku, wyrażona w zupełnie innej sytuacji politycznej, odpowiadała myśli Piłsudskiego w 1920 r. Niemniej nawiązanie przez niego kontaktu z sawinkowcami należałoby rozpatrywać przynajmniej jako reminiscencję tego sposobu myślenia.
Pozostaje pytanie, jak współpraca polsko-rosyjska z 1920 r. wpłynęła na stosunek Piłsudskiego do emigrantów rosyjskich. Z pewnością otwierała ona nowe możliwości prowadzenia antyimperialnej polityki. Działacze rosyjscy, którzy wykazali się lojalnością wobec państwa polskiego, pozostali w kontakcie z bliskimi współpracownikami Piłsudskiego. Wśród Rosjan jego życzliwością cieszyli się Boris Sawinkow oraz Dimitrij Fiłosofow.
Na mocy postanowień traktatu ryskiego z marca 1921 r. tacy sojusznicy Polski, jak Symon Petlura oraz Boris Sawinkow musieli wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami opuścić Polskę. Sawinkow żywił urazę do Marszałka, że nie sprzeciwił się ich wydaleniu, lecz nie zerwał z nim kontaktów. Kwestię tę mogła wykorzystać OGPU w rozgrywce z Sawinkowem, odwołując się do jego rosyjskiego patriotyzmu i ukrytych pokładów świadomości imperialnej, które podpowiadały mu, że jest „wykorzystywany” i „zdradzany” przez inne narody zagrażające istnieniu wielkiej Rosji.
Podsumowując, decyzja Piłsudskiego o nawiązaniu politycznej współpracy z Borisem Sawinkowem w 1920 r. miała swoje przełożenie na współpracę wywiadowczą prowadzoną do 1924 r. z organizacją wywiadowczą „Wilk” oraz działaczami Ludowego Związku Obrony Ojczyzny i Wolności, a także szerzej – z emigracją rosyjską, o czym będę jeszcze pisał w dalszej części książki. Wspomaganie propolskich środowisk rosyjskich powodowało wiele dylematów w samym obozie emigracji rosyjskiej – uruchamiało proces zmiany postrzegania Polski nie jako projektu tymczasowego, lecz stałego elementu układu międzynarodowego. Inwestowanie w emigrantów rosyjskich mogło przynieść korzyści po obaleniu bolszewików (z którymi wojnę Marszałek uważał za nieuniknioną), lecz taka polityka miała swoje ograniczenia w postaci nieprzejednanej postawy dużej części emigracji wobec Polski, podsycanej przez agenturę sowiecką, nastawioną między innymi na kompromitację środowisk współpracujących z Polakami, co także dotyczyło narodów prometejskich. Nie można powiedzieć, by Piłsudski był uprzedzony do Rosjan. Jego spojrzenie było przede wszystkim antyimperialne. Ale deimperializacja myślenia samego narodu rosyjskiego nie miała szansy powodzenia, gdyż wymagałoby to od Rosjan porzucenia własnej tradycji politycznej, opartej na dominującej roli państwa. Przesunięcie akcentu na jednostkę mogłoby przynieść ogromne korzyści, lecz taka zmiana perspektywy wymagała ciężkich wyrzeczeń wiążących się z utratą imperium. W warstwie taktycznej polskie działania z pewnością miały swoje uzasadnienie, gdyż stanowiły dywersję w tradycyjnym, imperialnym sposobie pojmowania świata przez Rosjan.