Jak wyglądał ceremoniał pogrzebowy brytyjskich monarchów?

opublikowano: 2022-09-16, 18:02
wszelkie prawa zastrzeżone
Ostatnia ziemska droga człowieka należy do wydarzeń podniosłych i zrytualizowanych, zwłaszcza gdy dotyczy ona królów. Pogrzeby brytyjskich monarchów były pompatyczne, ale z pewnych względów też nietuzinkowe. Jak królewski ceremoniał pogrzebowy zmienił się na przełomie wieków?
reklama
Procesja pogrzebowa królowej Elżbiety I

Zobacz też:

Śmierć jest zjawiskiem nieuniknionym i dotyka każdego człowieka, ale w przeciwieństwie do śmierci maluczkich, królom towarzyszył rozgłos i pamięć. Możni tego świata zredefiniowali kwestię obyczajowości funeralnej i zbiorowej wrażliwości. Śmierć panującego wywoływała poruszenie całego narodu, a w niekiedy świata. Nie inaczej było w przypadku zgonów angielskich władców. Ciało zgodnie z tradycją należało oddać ziemi, ale przedtem musiał odbyć się pogrzeb. Ceremoniał pogrzebowy, obarczony ścisłą etykietą, składał się z trzech kluczowych etapów: wystawienia zwłok na widok publiczny, uroczystej procesji oraz nabożeństwa pogrzebowego, w którym brali udział przedstawiciele państwowi, zarówno z kraju, jak i z zagranicy.

Heroldzi i uzurpatorzy: dwie strony ceremoniału

Obrządek pogrzebowy za czasów dynastii Tudorów oraz Stuartów był silnie związany z tradycją heraldyczną. Osoby uczestniczące w ostatniej drodze królów i królowych przyodziane były w długie, czarne żałobne peleryny z kapturem. Co ciekawe, ilość i jakość materiału regulował oficjalny organ heraldyczny Anglii, czyli College of Arms. Heroldowie na żałobne płaszcze nakładali tabardy, tzn. bogato zdobione tuniki z przedstawieniami herbów. Reprezentowali oni dokonania zmarłego władcy oraz dobierali kolory dla uczestników ceremonii. W górze widniały kolorowe chorągwie heraldyczne, które „ożywiały” przygnębiający korowód. Królewska trumna przykryta okazałym, zdobnym całunem przemierzała ulice na rydwanie lub marach zaprzęgniętych w konie. Nad ciałem zmarłego monarchy niesiono czarny baldachim. Zwyczajowo, na trasie pogrzebowego orszaku, w oknach wisiały czarne zasłony, a uczestnicy pochodu przybierali czarne szaty. Zwyczaj ten nie ominął również koni.

W średniowieczu czas między zgonem króla a jego pogrzebem często był liczony w tygodniach, a nawet miesiącach. Niekiedy sam proces balsamacji mógł być niewystarczający, aby zachować martwe ciało w dobrej kondycji przez tak długi okres. Od XIV wieku zaczęto więc praktykować zwyczaj wystawiania na widok publiczny realistycznych, drewnianych lub woskowych wizerunków zmarłego władcy. Królewskie podobizny – „kukły” (the royal effigies), najczęściej lokowane na trumnach zmarłych monarchów, uczestniczyły w procesji pogrzebowej oraz pełniły rolę ich substytutu podczas ostatniego oficjalnego pożegnania. Niektóre „wyobrażenia” władców przetrwały do czasów współczesnych. W opactwie Westminsterskim można podziwiać figurę Edwarda III (zm. w 1377 r.) oraz królowej Elżbiety I (zm. W 1603 r.). Ostatnimi wizerunkami, którymi posłużono się na pogrzebie były podobizny księcia i księżnej Buckingham, zmarłych w 1735 i 1793 roku. Figury zazwyczaj przyjmowały formę leżącą z dłońmi złożonymi w geście modlitwy, ale zdarzały się pewne wyjątki. Niekiedy, jak w przypadku królowej Anny, jej „kukła” zasiadała na tronie. Symboliczny sens tych praktyk wyjaśnia boska rola władcy. Król nie ma prawa umrzeć. Umiera jedynie jego ciało, ale godność pozostaje nienaruszona, zgodnie ze słowami: „Umarł Król, niech żyje Król”. Z czasem jednak miejsce masywnych figur zajęła praktyczniejsza i zdecydowanie lżejsza królewska korona.

reklama

W okresie średniowiecza za najczcigodniejsze miejsce spoczynku angielskich królów uznawano Opactwo Westminsterskie. Sławny Edward I o przydomku Młot na Szkotów (1239–1307) dążył do tego, aby ta elitarna przestrzeń stała się królewską nekropolią przeznaczoną nie tylko samym władcom, ale również ich małżonkom, dzieciom, rodzeństwu i teściom. Od tej pory angielscy panujący postrzegali wyłącznie ojczystą ziemię jako godne miejsce pochówku dla osób blisko spokrewnionych z rodem panującym. W przypadku, gdy członek rodziny królewskiej zmarł na obczyźnie, jego serce i wnętrzności właśnie tam chowano, natomiast zabalsamowane ciało sprowadzano do Anglii.

Sytuacja zupełnie inaczej przedstawiała się w przypadku uzurpatorów i władców zdetronizowanych. Los poprzednika w całości znajdował się w rękach jego następcy, a stosowne miejsce pochówku stanowiło kwestię honoru. Niegodnych degradowano i separowano od królewskiej nekropolii w Opactwie Westminsterskim. 

Heroldzi na pogrzebie królowej Elżbiety I

Z drugiej strony w średniowieczu istniało przekonanie, że modlitwy w kościele są dzielone między zmarłych. W myśl tej koncepcji uzurpator miał większe szanse na zbawienie niż prawi królowie, gromadnie pochowani w Opactwie Westminsterskim. Status separacyjny przekładał się w tym przypadku na korzyści duchowe. Uzurpatorzy i obaleni spoczywali więc w modlitewnej, ale nie beznadziejnej samotności.

Pogrzeb królowej Marii II: zmierzch ery przepychu

Królowa Maria II Stuart żyła zaledwie 32 lata. 28 grudnia 1694 roku zmarła na czarną ospę. Jej pogrzeb był ostatnim o tak wzniosłym i wystawnym charakterze. Przez pierwsze 10 dni ciało monarchini leżało w jej sypialni w pałacu Whitehall. Pokój zgodnie z tradycją wyłożono czarnym aksamitem. W centralnym miejscu znajdowało się łoże, które również przyozdobiono w czerń i otoczono sztandarami, proporcami oraz tarczami herbowymi. Obok królowej spoczęły także symbole jej monarszej i wojskowej władzy, czyli korona, jabłko i berło wraz z mieczem i hełmem. Wśród emblematów znalazły się też alegoryczne przedstawienia ku pochwale jej cnót jako królowej i matki narodu.

reklama

W trakcie publicznego wystawiania zwłok ciało królowej zastąpiono jej realistycznym, woskowym sobowtórem. Ta doniosła chwila „ekspozycji” przyciągnęła przytłaczającą ilość widzów. Tysiące poddanych pragnęło złożyć ostatni hołd panującej. Nie istniały wówczas żadne ograniczania liczbowe i do sali mógł wejść każdy. Wśród wdzierającego się do pałacu Whitehall tłumu nierzadko dochodziło do zamieszek, w czasie których można było stracić perukę, kapelusz, a niekiedy nawet i życie.

Polecamy e-booka Michała Gadzińskiego pt. „Perły imperium brytyjskiego”:

Michał Gadziński
„Perły imperium brytyjskiego”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
98
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-11-2

Symbol świętości osoby monarchy, zamknięty w woskowej figurze, już dawno stracił na swoim pierwotnym znaczeniu. W trakcie ceremonii pogrzebowej Marii II status jej wizerunku został zdegradowany do roli substytutu jej martwego ciała. Prawdopodobnie z tego powodu „kukła” nie wzięła udziału w procesji pogrzebowej prowadzącej do Opactwa Westminsterskiego. W rydwanie znalazła się wyłącznie trumna z zabalsamowanymi zwłokami królowej oraz insygnia jej władzy ułożone na wieku trumny.

Oprawa ceremonii pogrzebowej, zgodnie z tradycją, przypadła członkom College of Arms. 5 marca 1695 roku heroldzi dokładnie zaplanowali trasę oraz układ orszaku pogrzebowego. Na czele pochodu znalazło się 300 ubogich kobiet ubranych w żałobne togi. Za nimi podążali dalsi członkowie rodziny królewskiej, burmistrz, reprezentanci City of London oraz – po raz pierwszy w historii – przedstawiciele obu izb parlamentu. Heroldowie niosący sztandary, proporce oraz inne heraldyczne symbole rozdzielali poszczególne grupy żałobników. W orszaku prowadzono również niedosiadanego czarnego ogiera, który miał symbolizować utratę władzy. Bezpośrednio za rydwanem kroczyła księżna Somerset, która jako reprezentantka rodziny królewskiej wcieliła się w rolę głównego żałobnika i wraz z 18 szlachciankami otwierała pochód za trumną.

Królowa Maria II Stuart (1662–1694)

Wzniosła, a zarazem melancholijna atmosfera procesji przeniosła się do świątyni. Przy głównym wejściu do gmachu Opactwa Westminsterskiego duchowni przejęli i eskortowali ciało królowej. Trumnę złożono na zdobnym katafalku – castrum doloris, czyli tzw. miejscu smutku lub zamku boleści. Tę imponującą konstrukcję autorstwa Christophera Wrena również zdobiły herby, symbole heraldyczne oraz emblematyczne inskrypcje wspominające zasługi monarchini. W trakcie nabożeństwa pogrzebowego arcybiskup Canterbury wygłosił poruszające kazanie, a pod koniec ceremonii trumnę przeniesiono do kaplicy Henryka VI, gdzie opuszczono ją w głąb krypty, aby królowa mogła spocząć wśród swoich przodków. Pogrzeb zakończył się symbolicznym gestem rozbicia klepki. W ten sposób czterej oficerowie przybocznej armii królowej żegnali się ze swą dotychczasową służbą i jednocześnie oddawali swoją broń pod rozkazy nowego władcy.

reklama

Niewątpliwie procesja była jedną z największych, a pogrzeb jednym z najkosztowniejszych w historii. W swej okazałości i ostentacji ceremoniał towarzyszący królowej Marii II stanowił apogeum wystawnego królewskiego pogrzebu. Był on kulminacją wielowiekowego procesu, ale i postscriptum dla przemijającej epoki. 

Pogrzeb prywatny?

Charakterystyczną cecha ceremoniału pogrzebowego monarchów angielskich w XVIII wieku jest niewątpliwy spadek okazałości tych uroczystości. Wpływ na ten stan rzeczy mogło mieć kilka czynników. Jednym z nich z pewnością była niespodziewana decyzja króla Karola II, który na łożu śmierci w 1685 roku postanowił nawrócić się na katolicyzm. W konsekwencji monarcha nie mógł zostać pochowany zgodnie z obowiązującym obyczajem. Jego pogrzeb musiał przyjąć charakter ceremonii prywatnej. Upadek namaszczonego królestwa nie był jednak jedyną przyczyną nadchodzących zmian. W XVIII wieku skarbiec królewski powoli zaczynał świecić pustkami. Ponadto wśród parlamentarzystów wykształciła się „moda” na uroczyste pogrzeby równie wzniosłe co królewskie.

Nastała nowa epoka i starożytne obrzędy powoli ustępowały przyziemnym, oświeconym, ale i bardziej ekonomicznym rozwiązaniom. Pogrzeby prywatne nie mogły jednak obyć się bez uroczystego splendoru, dlatego pewne tradycje wciąż podtrzymywano. W dalszym ciągu obowiązywał trzyetapowy ceremoniał pogrzebowy, który obejmował wystawianie zwłok na widok publiczny, procesję oraz nabożeństwo pogrzebowe. Przebieg konduktu nadal nadzorowali heroldzi, których obowiązkiem było utrzymanie należytego porządku. Nie zrezygnowano również z czerni, która w końcu była uniwersalnym symbolem żałoby. Co więc uległo zmianie?

Dotychczas decyzje względem królewskich pogrzebów zapadały na spotkaniach Tajnej Rady. Z kolei szczegóły organizacyjne ustalał i koordynował hrabia marszałek wraz z podległym mu organem heraldycznym – College of Arms. W XVIII wieku wzrosło zaangażowanie monarchów w sprawy pogrzebu (swojego lub poprzednika), co osłabiło wpływy urzędów, które pierwotnie sprawowały pieczę nad ceremoniałem pogrzebowym angielskich władców. Od tego momentu królowie posiadali większy wpływ na całokształt ceremonii pogrzebowej.

reklama
Nocna procesja pogrzebowa królowej Karoliny

Pogrzeb prywatny monarchy, podobnie jak ten publiczny, mógł nosić znamiona pompatyczności. Mimo to, z czasem zrezygnowano z podniosłej, heraldycznej oprawy pogrzebu. Jedynie nad trumną mógł znajdować się herb zmarłego, a wśród insygniów władzy eksponowano wyłącznie koronę. Ponadto odstąpiono od udziału rydwanów w procesji. W XVIII wieku trumnę monarchy nosili gwardziści. Zrezygnowano również z woskowej podobizny, którą wówczas postrzegano jako pusty symbol. Trumna zmarłego monarchy nie była już wystawiana w misternym castrum doloris – relikcie niepotrzebnego, barokowego zbytku.

Pod pewnymi względami pogrzeby prywatne były bardziej egalitarne niż pogrzeby publiczne. Na każdym z trzech kluczowych etapów królewskiej ceremonii pogrzebowej wprowadzono ścisłą politykę kontroli dostępu. Drastycznie skrócił się czas wystawiania zwłok na widok publiczny (nawet do 24 godzin) oraz znacznie ograniczono liczbę odwiedzających, co wreszcie doprowadziło do biletowania tego wydarzenia.

Polecamy e-book Damiana Dobrosielskiego – „Kobieta w świecie Azteków”

Damian Dobrosielski
„Kobieta w świecie Azteków”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
62
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-25-9

Zmniejszono również liczbę uczestników biorących udział w procesji. Problemem stawały się również tłumy gapiów, dlatego możni woleli organizować swoje pogrzeby „przy pochodni”. Na potrzeby komfortu odchodzono od idei nocy jako pory niegodnej. Godziny między zmierzchem a świtem były czasem preferowanym na dworskie festiwale i spektakle. Ciemna noc przy sztucznym świetle stała się domeną dworskiego towarzystwa i zamożnych klas. Monarsze pogrzeby odprawiane nocą posiadały ekskluzywny charakter i jednocześnie zapewniały spokój. Przykładem może być pogrzeb Wilhelma IV, który zmarł 20 czerwca 1837 roku. Procesja z jego ciałem wyruszyła w ostatnią drogę o godzinie 20.00.

Wiktoria wyznacza nową tradycję

Pogrzeb królowej Wiktorii nakreślił zupełnie nowy standard ceremoniału pogrzebowego brytyjskich monarchów. Władczyni, w wyniku krwiaka mózgu opuściła ten świat 22 stycznia 1901 roku. Przed śmiercią jednak pozostawiła ścisłe instrukcje dotyczące jej pogrzebu. Na własne życzenie Wiktoria spoczęła w trumnie przybrana w białą, ślubną suknię oraz welon. Wdowia czerń towarzyszyła monarchini przeszło 40 lat, czyli od śmierci jej najdroższego męża, księcia Alberta. Z jednej strony symboliczny pochówek miał zwiastować jej ponowne spotkanie z ukochanym, choć mógł również oznaczać to, że królowa zwyczajnie nie lubiła przytłaczających czarnych pogrzebów. Królewską trumnę okrywał więc biały całun. Ponadto zrezygnowano z czarnych baldachimów, firan oraz płaszczy żałobników. W dzień pogrzebu monarchini w Londynie dominowała biel i purpura.

reklama
Fotografia post mortem królowej Wiktorii

Na życzenie Wiktorii zrezygnowano z wzniosłej i zgodnej z królewskim rytem oprawy ceremonii na rzecz pogrzebu o charakterze wojskowym. Królowa zmarła w swej zimowej rezydencji Osborne House, ulokowanej na wyspie Wight, dlatego pierwszy etap jej ostatniej drogi odbył się na rzece. 1 lutego 1901 roku żołnierze w towarzystwie członków rodziny królewskiej eskortowali trumnę na pokład „Alberta”. Statek wyruszył z portu Cowes i na czele konwoju niszczycieli powoli dryfował w kierunku Gosport. Na brzegach tłumy żałobników mogli podziwiać niecodzienne widowisko, gdyż na cześć królowej z dział wystrzelono salwy honorowe. Ciało Wiktorii w obstawie żołnierzy Royal Marines pozostało na statku przez noc.

Kolejnego dnia trumna monarchini została przewieziona pociągiem na stację Victoria w Londynie. Następnie wojskowa laweta prowadzona przez osiem białych koni zawiozła ciało do stacji Paddington, z której ciało królowej wyruszyło w drogę do Windsoru. Na miejscu trumna ponownie została umieszczona na lawecie. Tym razem jednak konie odmówiły posłuszeństwa i zerwały uprząż. Kondukt pogrzebowy nie mógł się zatrzymać, dlatego miejsce spłoszonych koni zajęli reprezentanci honorowej gwardii morskiej. Marynarze błyskawicznie stworzyli prowizoryczną uprząż i doprowadzili procesję do celu.

Procesja pogrzebowa królowej Wiktorii

Z wyjątkiem tego jednego incydentu, uroczystości pogrzebowe przebiegały spokojnie. Wiktoria nie życzyła sobie, aby jej ciało zostało wystawione na widok publiczny, dlatego pochód ulicami Londynu był ostatnią szansą na pożegnanie królowej przez tłumy poddanych. Podniosła atmosfera towarzyszyła konduktowi aż do kaplicy. Milczenie przerywał jedynie stukot kopyt, odległe huki salutów oraz brzęk mieczy.

Trumna królowej przez dwa kolejne dni przebywała pod strażą w kaplicy św. Jerzego w Windsorze. Ostatecznie ciało Wiktorii złożono tuż obok jej ukochanego męża we Fragmore Mausoleum.

Pogrzeb Jerzego V w kaplicy św. Jerzego w Windsorze

Forma pogrzebu królowej Wiktorii stała się wzorem dla kolejnych państwowych uroczystości pogrzebowych. Nie zrezygnowano jednak z odwiecznej praktyki wystawiania zwłok monarchów na widok publiczny. Ponadto życzeniem Wiktorii było, aby jej ciałem po śmierci zajęli się najbliżsi członkowie rodziny. W trzy dni po jej śmierci, król Edward VII, cesarz Wilhelm II oraz książę Connaught, Artur, złożyli ciało zmarłej do trumny, którą następnie zapieczętowano. Od tej pory obecność najbliższych członków rodziny królewskiej przy zwłokach monarchy stała się tradycją. Książęta mieli pełnić straż przy trumnie zmarłego. Czuwali więc nad ciałem Jerzego V lub Królowej Matki, Elżbiety Bowes-Lyon.

W nieodległym czasie wykształcił się jeszcze jeden obyczaj. W dzień pogrzebu władcy, przed godziną 10 rano, Big Ben wybija tyle uderzeń, ile lat żył monarcha. Dokonano tego w dzień pogrzebu Edwarda VII, Jerzego V, Jerzego VI, a teraz najsłynniejszy londyński zegar również wybił 96 uderzeń w dzień pogrzebu królowej Elżbiety.

Polecamy e-booka Magdaleny Makówki „Władza, miłość, zdrada. Życie prywatne brytyjskich władców 1714–1837”

Magdalena Makówka
„Władza, miłość, zdrada. Życie prywatne brytyjskich władców 1714–1837”
cena:
16,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
200
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-52-5

Bibliografia

  • Ariés Philippe, Człowiek i śmierć, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992.
  • Duch Anna M., The Royal Funerary and Burial Ceremonies of Medival English Kings, 1216–1509, York 2016.
  • Fritz Paul S., The Trade in Death: The Royal Funerals in England, 1685–1830, Eighteenth-Century Studies, Vol. 15, No. 3, 1982, s. 291–316.
  • Rituals of Royalty. Powar and Ceremonial in Traditional Sociaties, red. D. Cannadine, S. Price, Press Syndicate of University of Cambridge, Cambridge 1992.
  • Schaich Michael, The Funerals of the British Monarchy, [w:] Monarchy and Religion: The Transformation of Royal Culture in Eighteenth-Century Europe, Oxford University Press, Oxford 2007, s. 421–450.
  • Vovelle Michel, Śmierć w cywilizacji Zachodu: od roku 1300 po współczesność, wyd. Słowo/Obraz Terytoria, Gdańsk 2008.
reklama
Komentarze
o autorze
Natalia Stawarz
Doktorantka w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ukończyła również historię na tej samej uczelni. Interesuje się historią i kulturą Dalekiego Wschodu, zwłaszcza Japonii. W zakres jej zainteresowań wchodzi również historia kultury duchowej oraz historia XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem okresu dwudziestolecia międzywojennego. W wolnych chwilach poświęca czas na literaturę, seriale i naukę japońskiego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone