Jak przebiegała pierwsza faza bitwy pod Tomaszowem Lubelskim?

opublikowano: 2023-10-26, 10:28
wszelkie prawa zastrzeżone
Bitwa pod Tomaszowem Lubelskim była drugą po bitwie nad Bzurą największa batalia Września 1939 roku. Pierwsza faza bitwy zakończyła się 20 września.
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Piotra Greszty „Tomaszów Lubelski 1939”.

Szkolna grupa motocyklistów w koszarach 1. psk w Garwolinie, lipiec 1939 roku (fot. NAC)

Skutki walk 19 września były katastrofalne dla wojsk gen. Piskora – ogromne straty, skromne zdobycze terytorialne, a kontrolowany obszar znacząco się skurczył. Zgrupowanie zostało stłoczone na obszarze 10 na 12 kilometrów, znajdując się pod nieustannym ostrzałem niemieckiej artylerii. Brakowało żywności, lekarstw, map, paliwa oraz amunicji. Na domiar złego miejscowe szpitale nie mogły udzielić odpowiedniej pomocy rannym ze względu na ich rosnącą liczbę. Nastroje były pesymistyczne. Niektórzy oficerowie proponowali rozwiązanie oddziałów i przebicie się przez niemieckie pozycje na własną rękę. Jeszcze tego samego dnia przystąpiono do zniszczenia części dokumentacji aktowej.

Późnym popołudniem gen. Piskor zwołał naradę. Po przedstawieniu ogólnej sytuacji postanowił po raz kolejny zaatakować miasteczko, wyznaczając termin rozpoczęcia natarcia na godz. 19. Zakładano, że główną siłę uderzeniową będzie stanowić 23. DP, wzmocniona ostatnimi pojazdami pancernymi WBPM. Po zdobyciu Tomaszowa górnośląska dywizja miała za zadanie przepuścić pancerniaków, idących szosą w stronę Bełżca. Do tego miasta miała dotrzeć także 55. DPRez., zasilona pozostałościami Grupy „Sandomierz”, działająca na południu. Krakowskiej BK pozostawiono możliwość wyboru dalszego kierunku działania. Decyzja w tym zakresie należała do dowódcy. Zbiórka jednostek miała nastąpić w rejonie Bełżec–Hrebenne. Podczas zebrania gen. Piskor oznajmił, iż jest to ostatnia próba przełamania.

Nie wszyscy oficerowie zgodzili się z tym pomysłem. Dowódca GO „Jagmin” był zdania, iż należy przeprowadzić natarcie w godzinach nocnych i w innym kierunku (nieco bardziej na południe – przez Pasieki). Generał Piskor podtrzymał swoją wcześniejszą decyzję i nie zgodził się na propozycję gen. Sadowskiego, argumentując, że WBPM nie ma wystarczająco dużo paliwa, aby działać na kierunku przez Pasieki. Główny atak zaplanowano na godz. 20. W tym czasie gen. Piskor nakazał wystrzelać całą amunicję w stronę miasteczka, tak by nie razić własnych oddziałów podczas natarcia. Rozkaz był spowodowany niecelnością polskiej artylerii.

Okoliczności przygotowania się do ostatniego natarcia opisał gen. Szylling: „Godzina 20 minęła, gen. Piskor nie zjawił się, a więc przypuszczałem – co się potem potwierdziło – że nie odnalazł miejsca postoju dywizji, a natarcie zostało odłożone. [...] Poleciłem płk. Powierzy przesunąć swoje miejsce postoju bliżej natarcia, a sam, [...] przepychając się, posuwałem się dalej. Ostatni to raz odczułem bliskość żołnierza. Słyszałem rozmowy i pogodne gawędy, śmiechy i okrzyki. [...] Były to oddziały dobrej, śląskiej 23. DP. [...] Dalej posuwaliśmy się pieszo. Tak dotarłem do [...] płk. Roweckiego. Przy złamanym mostku, na którym tworzył się zator [...], niewprawni kierowcy tłukli maszyny niemiłosiernie. [...] Płk Rowecki [...] przesuwał swoją brygadę w kierunku Tomaszowa, o wyruszeniu natarcia nic nie wiedział. [...] Nikt nie wie, gdzie jest jakieś dowództwo. Godzina 24 mija – ciemności. Wtem zrywa się gwałtowny ogień. Ogień!”.

reklama

Mając na względzie ostatnie wydarzenia, dowództwo 4. DLek. doszło do wniosku, iż ma do czynienia z przeciwnikiem w sile ok. dwóch dywizji piechoty, wzmocnionych bronią pancerną oraz kawalerią. W rzeczywistości szacunki te były przesadzone, bowiem liczebność pozostałości po Armii gen. Piskora była nie wyższa niż jedna dywizja piechoty. Mimo to Niemcy obawiali się kolejnych ataków, dlatego skierowali posiłki do Tomaszowa Lubelskiego. Jeszcze wieczorem 19 września wojska Grupy „Rothkirch” zostały zasilone pozostałymi pododdziałami piechoty, a także bateriami armat plot. kal. 20 mm122 oraz 88 mm. Z Bełżca wysłano 8. bppanc. z 8. DP. Związki taktyczne VIII KA (4. DLek., 8. i 28. DP) otrzymały rozkaz unicestwienia polskich wojsk. Miał z nimi współdziałać VII KA, którego wojska zostały zaangażowane na północnym i północno-zachodnim odcinku kotła. Niektóre z nich zluzowały wykrwawione części 11. psk.

Gen. Tadeusz Piskor

Zaplanowane na godz. 20 natarcie Armii gen. Piskora opóźniło się, co wynikało z braku łączności oraz ogromnych zatorów na drogach. Plan zakładał, że jako pierwszy uderzy 11. pp z 23. DP, wsparty przez ostatnie ocalałe czołgi lekkie (7TP i Vickers E, siedem–osiem pojazdów). Pozostałe kilka tankietek z powodu braku paliwa zostały wyłączone z natarcia, pełniąc funkcję stacjonarnych stanowisk ogniowych. Do boju zamierzano rzucić także nieliczne zachowane samochody pancerne. Z pozostałych jednostek WBPM utworzono kolumnę marszową, mającą podążać za 23. DP. Czołgi, wspierane batalionem 11. pp, miały za zadanie wyprzeć Niemców z Rogóźna, umożliwiając dotarcie do tej wsi pozostałym oddziałom. Kolejnym celem było opanowanie Tomaszowa, dzięki czemu zamierzano otworzyć sobie drogę do Rawy Ruskiej, a następnie do Lwowa i pogranicza rumuńsko- -węgierskiego. Całą akcją miał dowodzić płk Powierza.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Piotra Greszty „Tomaszów Lubelski 1939” bezpośrednio pod tym linkiem!

Piotr Greszta
„Tomaszów Lubelski 1939”
cena:
44,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Premiera:
11.10.2023
Format:
125x195 [mm]
ISBN:
978-83-11-17026-1
EAN:
9788311170261
reklama

Polskie natarcie ruszyło 20 września między godz. 1 a 3. W pierwszej kolejności poruszały się czołgi, a za nimi piechurzy z 11. pp. Niemiecki batalion ppłk. Schuberta został wzmocniony piechotą z Grupy „Rothkirch”, toteż był odpowiednio przygotowany do nocnych walk w zabudowaniach. Nacierające pojazdy pancerne zostały ostrzelane z armat przeciwpancernych w odległości kilkuset metrów od pierwszych domostw. W zwalczaniu polskiej broni pancernej skuteczne okazały się armaty plot. kal. 88 mm. Pierwszy batalion 11. pp zdołał wedrzeć się do zachodniej części Rogóźna, wypychając stamtąd jedną z niemieckich kompanii 49. pp. Dowództwo Grupy „Rothkirch” zwróciło się do sztabu 3. ppanc. z pilną prośbą o interwencję. Niemieckie czołgi w porę dotarły na miejsce, odrzucając Polaków z zajętych pozycji. Wkrótce polskie natarcie zaległo przed Rogóźnem. Mimo to jeszcze dwukrotnie ponawiano próby wyparcia Niemców ze wsi, w nadziei, że do walki włączą się inne oddziały WP. O świcie dowodzący 11. pp, płk Gorgoń zameldował dowódcy armii, że jego oddział poniósł ogromne straty i nie jest zdolny do dalszych działań. Generał Piskor zgodził się przerwać natarcie na tym kierunku i nakazał wycofać się na pozycje wyjściowe.

Po niepowodzeniu nocnego uderzenia 11. pp na Rogóźno dowodzący polskimi siłami pod Tomaszowem Lubelskim zaczął rozważać kapitulację. Zwołał on naradę, w której udział wzięli m.in. generałowie Sadowski i Piasecki. Piskor poinformował zebranych, iż zamierza poddać się Niemcom. Wkrótce zrezygnowano jednak z tego pomysłu – płk Powierza przekonał dowódcę, by kontynuować walkę, gdyż istnieje jeszcze możliwość przebicia się na innych odcinkach frontu. O północy 20 września VII KA wysłał do dowództwa 63. pp z 27. DP rozkaz uderzenia rano na polskie wojska, koncentrujące się na północ od Tomaszowa. Niemiecki pułk przez całą noc przygotowywał się do ataku w okolicach Tarnawatki. Termin natarcia wyznaczono na godz. 6. Sąsiedni 40. pp, znajdujący się kilka kilometrów na północ, miał oczyścić lasy w pobliżu Krynic i Antoniówki. Pułkownik Haverkamp, dowódca 63. pp, otrzymał do dyspozycji całą artylerię dywizyjną.

reklama

19 września wieczorem 73. pp z 23. DP dotarł do szosy Zamość–Tomaszów, wtedy też jego dowódca otrzymał rozkaz opanowania północno-wschodniego skraju Tomaszowa. O północy pułk wyruszył w wyznaczonym kierunku. Pierwszemu batalionowi powierzono zadanie zdobycia północno-wschodniego obrzeża miasteczka. Pozostałe dwa bataliony miały obejść zabudowania od wschodu, a następnie dotrzeć pod Hrebenne. Natomiast tyły 73. pp miał ubezpieczać batalion marszowy kpt. Malaka, który zajął stanowiska w okolicach Dąbrowy Tarnawackiej. Oddział ppłk. Sosialuka stopniowo zdobywał teren, zbliżając się na odległość pół kilometra do tomaszowskich zabudowań. W nocnym natarciu nie uczestniczył III/73. pp, który w trakcie działań zagubił się i dołączył do reszty pułku dopiero o świcie.

 Około godz. 7, gdy wojska ppłk. Sosialuka przygotowywały się do szturmu, na ich tyły uderzył niemiecki 63. pp w sile dwóch batalionów. Na zachód od szosy nacierał III/63. pp, a na wschód od niej I/63. pp. Wówczas II batalion pozostał w okolicach na południe od Antoniówki, stanowiąc rezerwę pułku. Atak został poprzedzony kanonadą artylerii dywizyjnej, która zasypała pociskami południową część lasów Dąbrowa. W trudnej sytuacji znalazł się batalion marszowy 73. pp, który pod ostrzałem musiał odpierać zaciekłe uderzenia przeważającego liczebnie przeciwnika.

Polski czołg 7TP (fot. NAC)

Próba opanowania Tomaszowa przez III/73. pp zakończyła się niepowodzeniem. Batalion został powstrzymany ogniem zaporowym ciężkich haubic z II/64. pp. Wkrótce niemiecki I/10. psk z 4. DLek., którego elementy wraz II/83. pp broniły północnej części miasteczka, przystąpił do kontrataku, wspierany przez lekkie czołgi. Niemcy wyszli na tyły polskich wojsk. Skoordynowane uderzenia piechoty i strzelców zmotoryzowanych doprowadziły do okrążenia, a w efekcie do rozbicia zgrupowania ppłk. Sosialuka.

Walki na tym odcinku frontu ustały ok. godz. 10. W boju poległo bądź odniosło obrażenia w przybliżeniu 300 żołnierzy WP129, a ok. 1 tys. dostał się do niewoli. Niemcy przechwycili również mnóstwo sprzętu wojskowego. Nacierające z Tarnawatki pododdziały 63. pp (bez II batalionu) utraciły dziewięciu zabitych i 21 rannych. Natomiast z 4. DLek. zginęło co najmniej czterech żołnierzy, sześciu zostało zranionych. W tych szacunkach nie uwzględniono jednak chociażby ubytków I/10. psk, który uczestniczył w kontruderzeniu na północnych obrzeżach Tomaszowa. Dlatego należy sądzić, iż faktyczne straty poniesione przez wiedeńską dywizję lekką mogły być nieco większe.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Piotra Greszty „Tomaszów Lubelski 1939” bezpośrednio pod tym linkiem!

Piotr Greszta
„Tomaszów Lubelski 1939”
cena:
44,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Premiera:
11.10.2023
Format:
125x195 [mm]
ISBN:
978-83-11-17026-1
EAN:
9788311170261
reklama

Bój z batalionem marszowym kpt. Malaka zrelacjonował niemiecki dowódca jednego z batalionów: „O godz. 6.30 zadzwonił do mnie dowódca pułku i wydał następujący rozkaz: «[...] Pułk naciera o godz. 7 [...]. Cel natarcia: wzgórza na południe od dużego lasu na północny zachód od Tomaszowa». Dla III batalionu uzupełniająco wskazany został teren [...] około 1 km na południe od leśniczówki Dąbrowa. Następnie [...] udzielam zgromadzonym [...] rozkaz do natarcia: «Cel [...] pułku – wzgórza na północ od Tomaszowa [...]. Najbliższy cel batalionu: pociągłe wzgórze z pojedynczymi zagrodami». [...] O godz. 7 batalion rusza do natarcia. [...] Gdy [...] przekroczyłem błotnistą rzekę Wieprz, wrócił podoficer [...] z meldunkiem: «Wzdłuż całej drogi silny nieprzyjaciel. [...] Zaskoczyliśmy około 50 Polaków». [...] Ze znajdującego się naprzeciw skraju lasu dobiegał sporadycznie ogień karabinów maszynowych i silny ogień karabinów [...] – przeciw wszystkiemu, co tylko się poruszyło. [...] 9. kompania [...] zajęła [...] wzgórza i doprowadziła do szybkiego załamania się oporu nieprzyjaciela przed 10. kompanią. Tam część sił wzięła szturmem [...] silnie obsadzone przez przeciwnika wzgórze. Następnie [kompania – P.G.] zdobyła baterię, która [...] teraz była w połowie zaprzodkowana, a w połowie wciąż gotowa do otwarcia ognia. [...] Cały batalion dotarł do [...] wzgórz na północ od Tomaszowa [...]”.

W tym czasie próby przebicia się podjął 75. pp płk. Habowskiego, którego bataliony nad ranem uderzyły na umocnione pozycje przeciwnika na południowo-zachodnim skraju Tomaszowa Lubelskiego. Wcześniej do oddziału włączono pozostałości m.in. 4. pspodh. oraz pułku KOP. Czołowe pododdziały piechoty zdołały wedrzeć się między zabudowania Tomaszowa, lecz zostały zdziesiątkowane silnym ogniem maszynowym i artyleryjskim. Dowódca pułku zameldował przez radio do sztabu 23. DP, że istnieje szansa przełamania obrony wroga na tym odcinku. W odpowiedzi otrzymał rozkaz przerwania boju i przebijania się małymi grupkami w stronę obszarów leśnych pod Hrebennem. Zdolnych do walki pozostało jedynie 200 żołnierzy.

reklama

Dowódca armii od świtu znajdował się w okolicach wzgórza 318. Wkrótce do jego kwatery przybył płk Powierza z meldunkiem o niepomyślnym przebiegu natarcia. Widząc bezsens dalszych działań, gen. Piskor zwołał naradę oficerską i zdecydował się podjąć rozmowy kapitulacyjne. Ponadto wydał rozkaz zniszczenia ciężkiego sprzętu, dając dowódcom oddziałów przyzwolenie samodzielnego przebijania się. Z radiostacji WBPM wysłano komunikat o chęci poddania się, który najwcześniej odebrano w dowództwie pułku artylerii z niemieckiej 27. DP. Jego treść brzmiała następująco: „Jesteśmy gotowi złożyć broń. Prosimy o odpowiedź na częstotliwości 5870 kHz”. Niemcy wówczas odrzekli: „Kapitulację przyjęto. Podnieść białe flagi, bez broni przejść na drogę Tomaszów–Tarnawatka”. Informacja o kapitulacji nie dotarła jednak na czas do wszystkich oddziałów, np. 73. pp, który dalej toczył bój.

Generał Piskor następująco podsumował ostatni dzień walk: „Pozostawałem [...] przez całą noc [...] na głównym kierunku ruchu – na Tomaszów. Dwukrotnie podejmowano próbę przebicia się i zawsze natrafiano na bardzo silny ogień. Wreszcie gdy się rozwidniło, pozostały tylko szczątki z przebijających się oddziałów oraz artyleria wystrzeliwująca resztę swej amunicji. [...] Tak więc rano 20 września pozostałem bez oddziałów zdolnych do walki i z nieprzyjacielem na karku. W godzinach popołudniowych poddałem się”. Generał Szylling po latach napisał: „Bitwa o Tomaszów skończona. Inaczej być nie mogło [...]. Podrywanie niektórych oddziałów do walki potęgowało tylko straty, bez widoków nawet częściowego powodzenia. Świt ujawnił beznadziejność położenia – wszystko zaległo pod ciężkim ogniem artylerii i broni maszynowej”.

Gen. Antoni Szylling

Dla liniowych żołnierzy Wehrmachtu kapitulacja polskiego zgrupowania była nie lada zaskoczeniem. Wilhelm Prüller w swoim dzienniku pod datą 20 września zanotował: „Przeglądam lornetką najbliższą okolicę. Czyżby Polacy się poddali? [...] Od dwóch godzin nie słychać ani jednego strzału. I wtedy – nie do wiary! Polscy żołnierze wychodzą z lasu, niekończące się ich rzędy! [...] Broń ciężka zostaje wywieziona przez naszych ludzi. Ciężarówki zmierzają w stronę lasów, by zabrać jeńców”.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Piotra Greszty „Tomaszów Lubelski 1939” bezpośrednio pod tym linkiem!

Piotr Greszta
„Tomaszów Lubelski 1939”
cena:
44,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Premiera:
11.10.2023
Format:
125x195 [mm]
ISBN:
978-83-11-17026-1
EAN:
9788311170261
reklama

Nie wszyscy pogodzili się z decyzją gen. Piskora. Część żołnierzy nie zaakceptowała kapitulacji, żądając zgody na walkę do ostatniego naboju. Inni za wszelką cenę chcieli uniknąć niewoli. Pułkownik Stefan Rowecki miał powiedzieć: „Ja za druty nie pójdę. Wojna jeszcze nie jest skończona. Będę walczył dalej. Może we Francji, może gdzie indziej, ale broni nie złożę”. Dowódca brygady nakazał podwładnym zniszczyć sprzęt i przedzierać się grupkami w stronę Węgier lub Rumunii. Sam zaś z kilkoma oficerami udał się w okolice Tarnawatki, skąd w cywilnym ubraniu przedostał się do okupowanej Warszawy.

Próbę przełamania okrążenia podjęła 55. DPRez., która liczyła już zaledwie 800 żołnierzy. Wojska te były naciskane przez liczniejsze oddziały niemieckiej 28. DP, a z zachodu także przez 8. DP. W obliczu trudnej sytuacji płk Kalabiński postanowił rozwiązać dywizję, nakazując żołnierzom przedzierać się w rejon lasów Hrebenne, względnie do Lwowa. Do okolic Hrebennego zdołała dotrzeć m.in. stuosobowa grupka ppłk. Wiktora Eichlera. Zgrupowanie ppłk. Adamczyka kierowało się do Lwowa, lecz po drodze zostało wydane przeciwnikowi przez ukraińską ludność. W najbliższych dniach większość improwizowanych grup 55. DPRez. została rozwiązana, nielicznym żołnierzom udało się dołączyć do innych zgrupowań WP.

Wieczorem 19 września Grupa „Sandomierz” ppłk. Sikorskiego połączyła się z resztkami 55. DPRez. Nad ranem część zgrupowania zdołała się przebić przez wrogie linie, tracąc jednak kontakt z dywizją płk. Kalabińskiego. Podpułkownik Sikorski postanowił przedostać się w okolice Lubaczowa, skąd dowódcy oddziałów mieli samodzielnie wybrać kierunek dalszego marszu. Nocą z 20 na 21 września Grupa „Sandomierz” została rozwiązana.

Zrównane z ziemią zabudowania Tomaszowa Lubelskiego

Biorąc pod uwagę odcięcie 6. DP od pozostałych związków taktycznych Armii gen. Piskora, potworne zmęczenie żołnierzy, jak również wrogi stosunek miejscowej ludności ukraińskiej, gen. Mond podjął decyzję o rozwiązaniu dywizji i złożeniu broni. Podczas narady, na której dyskutowano kwestię poddania się, na 28 oficerów aż 20 zagłosowało za kapitulacją. W tym czasie jednostka liczyła w przybliżeniu 3 tys. ludzi, do walki było zdolnych mniej niż 2 tys.

reklama

W trzydniowych walkach zgrupowanie gen. Piskora straciło niemal wszystkie pojazdy pancerne i artylerię. Określenie dokładnych strat w ludziach poniesionych przez WP jest trudne z powodu niezachowania odpowiednich dokumentów. Według ostrożnych szacunków Stanisława Maksimca Polacy mieli utracić ok. 2 tys. zabitych i rannych. Do niewoli dostało się ponad 11 tys. żołnierzy WP, z czego nie mniej niż tysiąc z nich zostało pojmanych przez niemiecki 63. pp z 27. DP. Tak duża liczba jeńców przerosła możliwości logistyczne Niemców, więc część wojskowych (przede wszystkim szeregowców) zwolniono do domów.

Straty Wehrmachtu podczas pierwszej bitwy pod Tomaszowem Lubelskim również nie są łatwe do ustalenia. Zdaniem Maksimca wynosiły one łącznie ok. 1,5 tys. ludzi. Na razie nie zdołano dotrzeć do dokumentów umożliwiających dokładne zrekonstruowanie strat 8. DP, 28. DP, a także niektórych jednostek armijnych, korpuśnych oraz tyłowych. Nieznane pozostają też faktyczne ubytki sprzętowe 2. DPanc. oraz 4. DLek. Można jednak przypuszczać, iż Niemcy pozostawili na polu walki niemałą ilość pojazdów pancernych.

Podczas trzydniowych zmagań zginęło wielu cywilów, a Tomaszów Lubelski został niemal doszczętnie zniszczony. Skutki walk ukazano w dzienniku niemieckiego 11. psk: „Pole bitwy wokół Tomaszowa Lubelskiego daje dziki obraz zniszczenia. [...] Na drodze Tarnawatka–Tomaszów [...] po obu stronach leżą, tuż obok martwych koni, rozszarpane ciała polskich żołnierzy, przewrócone i częściowo spalone pojazdy, a także zniszczone działa”.

Tablica na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie (fot. Elżbieta Kossecka)

Po pokonaniu wojsk gen. Piskora związki taktyczne części niemieckiej 14. Armii przygotowywały się do wycofania się na zachód, w stronę Wisły i Sanu, bowiem wzdłuż tych rzek ustalono linię demarkacyjną między Rzeszą Niemiecką a Związkiem Sowieckim. Dowództwo 4. DLek. wysłało część zluzowanych sił na wschód od Zamościa, aby zabezpieczyć odwrót. Niemieccy sztabowcy zakładali, że walki w regionie dobiegły końca i nie należy spodziewać się większego zagrożenia ze strony Polaków, ignorując niepokojące meldunki rozpoznania lotniczego o nadciągającym z północy silnym zgrupowaniu WP. W chwili kapitulacji gen. Piskor nie był świadomy, że czołówki Frontu Północnego znajdowały się raptem 30 kilometrów na północ od niego.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Piotra Greszty „Tomaszów Lubelski 1939” bezpośrednio pod tym linkiem!

Piotr Greszta
„Tomaszów Lubelski 1939”
cena:
44,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Premiera:
11.10.2023
Format:
125x195 [mm]
ISBN:
978-83-11-17026-1
EAN:
9788311170261
reklama
Komentarze
o autorze
Piotr Greszta
Historyk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki „Tomaszów Lubelski 1939”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone