Jak literatura i sztuka miały kształtować obywateli w sanacyjnej Polsce?
„Atak na duszę obywatela” to jedno z ciekawszych haseł jakie padło w burzliwej debacie wokół polityki kulturalnej na początku lat 30. Ówczesna prasa opozycyjna surowo punktowała poczynania rządu w dziedzinie kultury. Komentarze, protesty, krytyczne analizy pojawiały się wówczas powszechnie zarówno na łamach dzienników socjalistycznych i endeckich, jak i prestiżowych magazynów literacko-społecznych.
W „Robotniku”, prasowym organie Polskiej Partii Socjalistycznej, Teofil Wojeński (pod pseud. T. Świecki) pisał właśnie o wspomnianym „ataku”. W gazetach endeckich przestrzegano przed próbami „urządowienia” kultury. Z kolei o jej „upaństwowieniu” pisał w „Wiadomościach Literackich” jeden z najbardziej bezwzględnych w swoich ocenach felietonistów, skamandryta Antoni Słonimski. Jak widać środowisko inteligencji odczuwało rosnącą presję państwa w sferze kultury.
Założenia polityki kulturalnej realizowano z największą intensywnością w okresie krótkich rządów Janusza Jędrzejewicza. Przez rok (od maja 1933 do maja 1934 r.) polityk ten pełnił, poza sprawowaną od 1931 r. funkcją ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego, także obowiązki premiera. Dziś pamiętany przede wszystkim jako reformator edukacji, Jędrzejewicz niezwykle wysoko cenił literaturę i sztukę. Jako jeden z propagatorów piłsudczykowskiej idei wychowania państwowego, widział w nich skuteczne narzędzie kształtowania postaw obywateli. „Ofensywa kulturalna” rządu – jak przyjęło się nazywać ten okres w literaturze – prowadzona była z największym nasileniem w roku 1933. W pierwszej kolejności znalazła swój wyraz w powoływaniu państwowych instytucji.
Instytucje „współpracy z rządem”
W czerwcu 1933 r. działalność rozpoczęło Towarzystwa Krzewienia Kultury Teatralnej. Organizacja ta, dotowana z państwowego Funduszu Kultury Narodowej, grupowała sześć warszawskich teatrów (Teatr Polski, Teatr Mały oraz cztery sceny Warszawskich Teatrów Miejskich: Narodowy, Powszechny, Nowy i Letni) we wspólnie zarządzany kartel. Towarzystwo sprawowało nad nim opiekę programową i decydowało o doborze repertuaru. Czołową postacią zarządu był – dotąd bardzo luźno związany z teatrem – Juliusz Kaden-Bandrowski. Pisarz, zapamiętany przede wszystkim jako autor powieści „Generał Barcz” i „Mateusz Bigda”, wówczas otwarcie sympatyzował z obozem władzy. Kaden-Bandrowski aktywnie współuczestniczył w kształtowaniu sanacyjnej polityki kulturalnej, dlatego stronniczą nominację szybko odnotowała prasa opozycyjna. Zarówno TKKT, jak i osoba kierownika znajdowały się pod stałym ostrzałem felietonisty „Wiadomości Literackich” Antoniego Słonimskiego. W jednej ze swoich „Kronik tygodniowych” Słonimski ukuł nawet określenie: Towarzystwo Skrzywienia Kultury Teatralnej, podkreślając, że jego działania nie przyczyniły się do podniesienia jakości inscenizacji.
Drugą instytucją powstałą wówczas pod auspicjami rządu była Polska Akademii Literatury, powołana do życia rozporządzeniem Rady Ministrów. Mimo że projekt jej utworzenia brał początek z inicjatywy Stefana Żeromskiego, wysuniętej jeszcze w 1918 r., utworzenie Akademii w ówczesnym kontekście politycznym zostało odebrane jako kolejny krok na drodze do „upaństwowienia” literatury. Jesienią 1933 r. prasa wszystkich orientacji ideowych zamieszczała sylwetki powołanych do Akademii literatów, zwracając uwagę na prorządowe nominacje. Prezesem Akademii został Wacław Sieroszewski, pisarz o legionowej przeszłości, ściśle związany z obozem władzy (od 1935 r. senator Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem). Funkcję sekretarza generalnego objął wspomniany już Juliusz Kaden-Bandrowski, a za jej honorowego członka uznano samego Janusza Jędrzejewicza.
Największe oburzenie komentatorów wzbudził zapis rozporządzenia, w którym główny cel Akademii określono jako „umożliwienie pisarzom polskim oddziaływania na społeczeństwo w kierunku wzmożenia poczucia państwowości polskiej”. Tak zdefiniowany cel uznano za dowód podporządkowania Akademii ideologii sanacyjnej. Ten sam zapis rozporządzenia mówił także o „współpracy z Rządem nad budową świetlanej przyszłości Państwa Polskiego”. Sformułowanie to dało pretekst do drwin w prasie opozycyjnej. Endeckie tytuły prasowe ukuły dla nowej instytucji określenie, wzorując się na nazwie BBWR: Akademia Literacka Współpracy z Rządem.
Kolejnym pretekstem do negatywnych komentarzy stały się przyznawane przez Akademię od 1935 r. wyróżnienia za zasługi literackie – „złote wawrzyny”, przez środowisko twórców od razu przezwane „bobkami”. Laureatami tej nagrody zostali m.in. sanacyjni działacze: Bogusław Miedziński (za krasomówstwo) i Ignacy Matuszewski (za zasługi dla dobra literatury). Zasadniczo w instytucji tej widziano przede wszystkim reprezentację pisarzy sympatyzujących z obozem władzy, pozbawioną realnego wpływu na rozwój literatury II RP.
„Pion” - literatura postawiona w stan oskarżenia
Dla okresu sanacyjnej „ofensywy kulturalnej” oraz towarzyszącej jej nieodłącznie krytyki można wyróżnić moment szczególny. Wydarzeniem, które przelało czarę goryczy wśród komentatorów, okazało się utworzenie tygodnika literacko-społecznego „Pion”. Polityczne podporządkowanie czasopisma zostało natychmiast zdemaskowane przez opinię publiczną, a jego funkcję odebrano jako rządową próbę przełamania pozycji monopolistycznej „Wiadomości Literackich”, które cieszyły się największą renomą wśród inteligencji warszawskiej.
Pierwszy numer „Pionu” ukazał się 7 października 1933 r. Podobnie jak w przypadku wcześniej powołanych instytucji, o jego afiliacji politycznej świadczył już sam skład redakcji. Kierownictwo powierzono Tadeuszowi Święcickiemu, wówczas szefowi Biura Prasowego Prezydium Rady Ministrów. W pierwszym numerze znalazły się artykuły publicystów jawnie angażujących się po stronie obozu rządzącego, m.in. Jana Emila Skiwskiego i (znów) Juliusza Kadena-Bandrowskiego. Warto wspomnieć, że Skiwskiego powszechnie oskarżano o „gorliwość neofity”, wypominając mu, że wcześniej publikował w pismach narodowych. Ponadto premierowe wydanie rozpoczynały teksty autorstwa działaczy sanacyjnych: głównego ideologa obozu Adama Skwarczyńskiego oraz Wilama Horzycy, ówczesnego posła Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. „Pion” dotowano z kasy państwowej, a jego wydawcą było Towarzystwo Kultury i Oświaty powołane przez Jędrzejewicza.
Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
Opublikowany w pierwszym numerze „Pionu” tekst Adama Skwarczyńskiego zgodnie uznano za artykuł programowy tygodnika. Zaprezentowana w nim diagnoza odbiła się szerokim echem w świecie literatów. „Odrodzenie wolności narodowej, odbudowanie Państwa nie zostało zauważone przez literaturę polską” – napisał Skwarczyński, tym samym stawiając wszystkich międzywojennych twórców w stan oskarżenia. Ocena ta była kontrowersyjna, przez wielu uznana za zupełnie nieuzasadnioną. Zaprzeczyć mogła jej twórczość takich pisarzy, jak: Stefan Żeromski, Andrzej Strug, Zofia Nałkowska, Maria Dąbrowska, a także – publikujący przecież kilka stron dalej i ideowo bliski Skwarczyńskiemu – Juliusz Kaden-Bandrowski. Twórcy ci swoje najważniejsze powieści, powstałe w okresie dwudziestolecia, poświęcili właśnie rzeczywistości polskiej pierwszych lat niepodległości. Tekst Skwarczyńskiego powszechnie uznano za polityczne wezwanie do tworzenia literatury propaństwowej, a de facto po prostu prosanacyjnej. Antoni Słonimski, który wziął udział w burzliwych polemikach po ukazaniu się „Pionu”, odpowiadał Skwarczyńskiemu:
Polska niepodległa nie zauważyła swojej literatury. (…) Gdybyśmy pisali wiersze o ludziach władzy, zauważono by nas pewnie lepiej (Kronika tygodniowa, „Wiadomości Literackie” 1933, nr 45).
Postulat pracy na rzecz państwa
Artykuły publikowane w „Pionie” dobitnie pokazywały, że „ofensywa kulturalna” nie ograniczy się jedynie do oplecenia kultury gęstą siatką instytucji. Działaniom organizacyjnym towarzyszył wyraźny program ideowy. Dla Jędrzejewicza pisarze i poeci stanowili kluczowych sojuszników w walce o wychowanie państwowe. Sanacja za oczywiste uznawała założenie, że artyści mają wobec narodu określone zobowiązania, a literaci, tak jak każda inna grupa zawodowa, w swojej pracy powinni mieć na względzie dobro państwa. Sanacyjna ideologia w centrum swoich rozważań umieszczała pojęcie „państwa” jako wartości najwyższej, której należy podporządkować wszystkie sfery działalności obywateli. Postulatom tym towarzyszyły liczne odwołania do etosu kombatanckiego i kult Józefa Piłsudskiego, już nie tylko jako twórcy polskiej niepodległości, ale uniwersalnego wektora, którym należy kierować się w każdej sferze życia.
Najważniejszymi postawami obywatelskimi promowanymi przez piłsudczyków były: praca na rzecz państwa, poczucie odpowiedzialności za losy ojczyzny, wysiłek dla umacniania niepodległości i budowanie bezpieczeństwa obronnego kraju, a także ofiarność i gotowość poświęcenia się dla dobra Rzeczpospolitej. Kult pracy na rzecz państwa nie odnosił się jedynie do działalności społecznej, politycznej, służby wojskowej czy wysiłku stricte fizycznego. Za zobowiązanych do podobnej pracy uznawano także pracowników intelektualnych, artystów i literatów. Dlatego też w swoim przemówieniu na otwarcie Polskiej Akademii Literatury, Jędrzejewicz wyrażał zadowolenie, że zasiadają w niej pisarze reprezentujący „nie tylko wielkie talenty, ale nadto i gorącą myśl obywatelską, ale i najlepszą wolę do wielkiej pracy” (J. Jędrzejewicz, Szabla i słowo. Mowa…).
Ponadto od lat 30. ideologii piłsudczykowskiej towarzyszył postulat budowania „Polski mocarstwowej”. Idea kraju silnego, zdolnego do ekspansji terytorialnej i przyjęcia roli co najmniej regionalnego mocarstwa zaczęła być promowana w kręgach sanacyjnych, przybliżając retorykę obozu władzy do narracji młodszego pokolenia endecji. Także „myśl mocarstwowa” została przez sanację wskazana jako jeden z pożądanych obszarów zainteresowania artystów.
W defensywie – przyczyny fiaska
Mimo szeregu przedsięwzięć instytucjonalnych i dość jasnej idei przewodniej, rządowa „ofensywa kulturalna” szybko straciła rozpęd. 13 maja 1934 r. ze stanowiska premiera ustąpił Janusz Jędrzejewicz, a tym samym zakończył się okres wytężonych prac nad państwową polityką kulturalną i zelżała presja władz w sferze literatury i sztuki. Zarówno nowy szef rządu, Leon Kozłowski, jak i prezesi kolejnych gabinetów, nie przywiązywali już tak wielkiej wagi do aktywności władzy na polu kultury. Stało się jasne, że kompleksowy projekt dotyczący kultury był półprywatną inicjatywą Jędrzejewicza, a nie istotnym elementem sanacyjnej strategii rządzenia.
Co doprowadziło do ostatecznego fiaska państwowej polityki kulturalnej? Jednym z czynników był bezwład powołanych do życia instytucji. Pozycja Polskiej Akademii Literatury była w życiu literackim dwudziestolecia jedynie nominalna, również Towarzystwo Krzewienia Kultury Teatralnej nie odniosło większych sukcesów. W autorytet obu instytucji uderzały środowiskowe żarty i regularne kpiny na łamach wpływowych pism literackich.
Osłabienie pozycji tych instytucji, jak i całościowe odrzucenie projektu kultury propaństwowej, wynikało ze znacznego oporu środowiska. Przedstawiciele najbardziej elitarnych kręgów warszawskiej inteligencji nie ustawali w protestach przeciw działaniom rządu. Powszechnie podnoszono argument, że podporządkowanie artystów doktrynie politycznej, może doprowadzić jedynie do powstania utworów miernych, dosłownych i tandetnych. Wśród krytyków znalazły się najbardziej znane nazwiska międzywojnia, m.in. cytowany kilkukrotnie Antoni Słonimski, Karol Irzykowski, Tadeusz Peiper oraz – przedstawiciel młodszego pokolenia – Kazimierz Wyka.
Kpiny i oskarżenia publikowane na łamach prasy opozycyjnej doprowadziły do izolacji inicjatyw Jędrzejewicza. Dlatego też model twórczości propaństwowej, spełniającej przede wszystkim funkcje wychowawcze, nie stał się pełnoprawnym nurtem literackim II RP, a realizacji tej koncepcji nie podjęła się żadna znacząca grupa twórców.
Warto przy tym wziąć pod uwagę, że odgórne kierowanie rozwojem literatury i sztuki – bez uciekania się do metod totalitarnych – jest zadaniem trudnym w praktycznej realizacji. Atmosferę twórczą danego okresu, tendencje literackie, a także pewnego rodzaju snobizmy narzucają najczęściej nie teoretycznie powołane do tego instytucje, ale nieformalne grupy cieszące się w środowisku największym autorytetem. Te uwarunkowania polskiego życia literackiego opisywał w swoich wspomnieniach poeta Józef Łobodowski:
W codziennych stosunkach literackich klucze do otwierania większości drzwi pozostawały nadal pod kontrolą liberałów i lewicowców (J. Łobodowski, Żywot człowieka gwałtownego. Wspomnienia).
Bibliografia:
Źródła:
- Akademia…współpracy z rządem, „ABC” 1933, nr 291, s. 3.
- Janusz Jędrzejewicz, Szabla i słowo. Mowa wygłoszona na inauguracyjnym posiedzeniu Polskiej Akademii Literatury d. 8 XI 1933, „Rocznik Polskiej Akademii Literatury 1933-1836”, Warszawa 1937, s. 11.
- L.B.B.W.R. Zygmunt Nowakowski o Akademii, „ABC” 1933, nr 315, s. 3.
- Józef Łobodowski, Żywot człowieka gwałtownego. Wspomnienia, Warszawa 2014.
- Jan Rembieliński, Na widowni, „Myśl Narodowa” 1933, nr 46, s. 7.
- Adam Skwarczyński, Odbudowanie Państwa a literatura, „Pion” 1933, nr 1, s. 1.
- Antoni Słonimski, Kronika tygodniowa, „Wiadomości Literackie 1933, nr 45, s. 5; nr 48, s. 6; nr 49, s. 5.
- Teofil Wojeński (pseud. T. Świecki), Atak na literaturę i sztukę, „Robotnik” 1933, nr 373, s. 1.
- Urządowianie kultury, „ABC” 1933, nr 287, s. 1.
Opracowania:
- Dariusz Gawin, Polska, wieczny romans. O związkach literatury i polityki w XX wieku, Teologia Polityczna, Kraków 2005.
- Marta Grzybowska, Adam Skwarczyński jako ideolog obozu sanacji. Koncepcje publiczno-ustrojowe, Wyd. Andrzej Wiśniewski, Kraków-Kielce 1997.
- Zbigniew Osiński, Janusz Jędrzejewicz, piłsudczyk i reformator edukacji (1885–1951), UMCS, Lublin 2007.
- Waldemar Paruch, Myśl polityczna obozu piłsudczykowskiego 1926–1939, Wyd. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2005.
- Racje i okoliczności. Publicystyka polska 1918-1939, redakcja naukowa Rafał Habielski, Andrzej Kozieł, Janusz Osica, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2000.
- Ilona Religa, Charakterystyka czasopisma „Pion”, „Piotrkowskie Zeszyty Historyczne”, t. 16 (2015), s. 89-99.
redakcja: Jakub Jagodziński