Jak język stał się instrumentem walki politycznej we współczesnej Polsce?
Ten tekst jest fragmentem książki „Polityka a media w Polsce w XX i XXI wieku. Wybrane zagadnienia” pod red. Eveliny Kristanovej.
Dzieje życia społecznego i kulturalnego kraju mają odzwierciedlenie w języku, a uniwersalny środek komunikowania stanowi język ogólnonarodowy. Znamy go w sposób bierny, a zdecydowana większość czynnie używa przynajmniej jednej jego odmiany, czyli języka potocznego. Język ogólny jest także językiem oficjalnym, stosowanym w instytucjach administracyjnych, politycznych i kulturalno-oświatowych. Język jest systemem znaków służących do porozumiewania się ludzi. Szczególnie w dzisiejszych czasach obserwujemy zjawisko wykorzystywania języka do wywierania nacisku na drugiego człowieka, przekonywania go do swoich poglądów i zdobycia nad nim władzy. Podstawowym zagrożeniem jest świadome nadużywanie funkcji znaczeniowych języka oraz jego wulgaryzacja. To właśnie językowi polityki przypisuje się złe cechy, takie jak manipulacyjność, wulgarność czy agresywność. Słowo „polityk” nie ma też najlepszych konotacji w społeczeństwie. Oprócz tego słowna komunikacja polityczna ma charakter dominujący i język polityki należy do normotwórczych. Odbiorcy mediów mogą przejmować zwyczaje słowne polityków, a politycy prowadzą głównie komunikację słowną. Język jest więc podstawowym narzędziem uprawiania polityki i stanowi coraz większe zainteresowanie badawcze Walery Pisarek zaproponował w 1986 r., aby badania dotyczące związków języka z polityką określić mianem politolingwistyki, która obejmuje bardzo rozległy obszar badawczy.
Emocje odgrywają ważną rolę w procesach politycznych. Pojawia się pojęcie agresji werbalnej, której celem jest zniszczenie lub zranienie czyjegoś ego. Ma ona charakter spontaniczny poprzez gniew lub instrumentalny, gdy posługuje się skomplikowanymi, przemyślanymi konstrukcjami słownymi. Niektóre sformułowania słowne mogą bezpośrednio prowadzić do czynów. Agresję można wyrazić bezpośrednio lub pośrednio. Ponadto może być ona jawna lub ukryta. Wykładniki agresywnego podejścia rozpoznajemy na różnych poziomach komunikacji werbalnej. Atak na wizerunek konkretnej osoby powoduje jej dyskomfort psychiczny. Odbywa się on zazwyczaj za pomocą środków leksykalnych, morfologicznych oraz poprzez zastosowanie składni o charakterze emocjonalnym. Do częstych zabiegów stylistycznych należą ironia, drwina, sarkazm i szyderstwo. Agresję sygnalizuje ostry, dyrektywny ton, podniesiony głos, często przechodzący w krzyk.
W życiu politycznym ekspresji silnych negatywnych emocji towarzyszy nie tylko dążenie do dominacji, lecz przede wszystkim chęć zrealizowania za wszelką cenę celów politycznych. Z nich podstawowe założenie sprowadza się do zdobycia lub utrzymania władzy. Dlatego też agresja słowna w działaniach politycznych rzadko stanowi reakcję żywiołową, spowodowaną niekontrolowanym gniewem. Najczęściej językowe uzewnętrznienie negatywnych emocji przez polityków jest zachowaniem celowym oraz nastawionym na uzyskanie zamierzonych korzyści. Klasyfikuje się ją też jako agresję instrumentalną. Źródeł agresji językowej w życiu politycznym należy doszukiwać się głównie w:
– ideologiach, w których z założenia tkwi niechęć (nienawiść) do innych (obcych) i dla których podsycanie wrogości rasowych, narodowych, klasowych, grupowych staje się podstawą do formułowania systemów wartości usprawiedliwiających wrogość do innych oraz obroną wartości wyższego rzędu (np. walką o zachowanie tożsamości narodowej, niepodległości, obroną interesów narodowych, klasowych itp.),
– ideologiach wyrosłych na gruncie przemian rewolucyjnych, niszczących fizycznie i słownie tych, od których gwałtem przejęto władzę, zmierzających do dehumanizacji swoich ofiar, by w ten sposób uzasadnić przemoc i bezprawie,
– przejęciu przez polityków strategii komunikacyjnych, opartych na kreowaniu własnego wizerunku jako osoby silnej, dynamicznej, bezkompromisowej, walczącej wszelkimi środkami ze złem, które uosabia wróg polityczny (jawny lub ukryty, realny lub wykreowany),
– instynktownych zachowaniach przejawiających się w zrytualizowanych formach walki o przewodnictwo w stadzie (typowych dla świata zwierząt). Poziom agresji w komunikacji wzrasta, gdy na czele partii rządzących i walczących o władzę stoją osobowości autokratyczne, bezwzględnie narzucające swoje racje i traktujące politykę jako wojnę, a nie współzawodnictwo.
Zmiany ustrojowe, społeczne i kulturowe w Polsce po 1989 r. zapoczątkowały nie tylko nową jakość polityki, ale także zmianę procesu komunikacji oraz pojawienie się nowego języka. Demokratyczne wybory wymusiły na politykach zmianę sposobów komunikowania się ze społeczeństwem. Wcześniej przebieg procesu komunikacji miał raczej charakter jednostronny. Dominował w nim monolog nad dialogiem, a nadawca decydował o treści przekazu. Jerzy Bralczyk nazwał go „syndromem megafonu”, w którym wyklucza się zwrotność komunikacji. W wypowiedziach polityków PRL niezależnie od nadawcy komunikat pozostawał ten sam i był wygłaszany w „jedynie słusznym” języku propagandy politycznej. Na podstawie analizy licznych tekstów propagandowych Michał Głowiński wyróżnił podstawowe cechy nowomowy, takie jak:
– dominacja arbitralnie narzuconych wartości nad znaczeniem słów,
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Polityka a media w Polsce w XX i XXI wieku. Wybrane zagadnienia” pod red. Eveliny Kristanovej bezpośrednio pod tym linkiem!
– łączenie elementów pragmatycznych i rytualnych, przy czym rytualność wysuwa się w pewnych typach wypowiedzi na plan pierwszy,
– wiara w magiczną funkcję języka, przedstawianie pobożnych życzeń w taki sposób, jak gdyby były one elementem rzeczywistości,
– sloganowość wyznaczająca ramy obowiązującego świata,
– antykomunikatywność i jednostronność przekazu,
– totalitarna natura nowomowy, przyznająca sobie jedynie prawo do oceniania, sama nie podlegając żadnej ocenie.
Nowomowa komunistyczna została zastąpiona językiem polityki III Rzeczypospolitej, a wielu polityków uległo modzie na potoczność. Wyodrębniono trzy rodzaje dyskursu politycznego. Pierwszy nazwano dyskursem romantycznym, związanym z etosem Solidarności. Uznawano przy tym solidarność społeczną za główny wyznacznik relacji między obywatelami a dążącymi do rozliczenia z komunistyczną przeszłością. Drugi typ dyskursu określono mianem dyskursu liberalnego, w którym politycy przekonani są o nadrzędności celów ekonomicznych nad prawem wolnego rynku. Celem ich działań jest teraźniejszość i przyszłość. Nie są zatem zainteresowani dążeniem do rozliczania przeszłości. W trzecim rodzaju dyskursu – populistycznym – stosowany język wyraża emocje w sposób skrajny. Przedstawione wyżej dyskursy w wypowiedziach przeważnie ulegają przemieszaniu.
Teksty dotyczące sfery polityki łączy to, że ich głównymi odbiorcami są masy, a zatem środki językowe powinny być podporządkowane funkcji perswazyjnej i muszą nakłaniać masowego odbiorcę do działań zgodnych z intencją nadawcy. Wielu badaczy uznało, że wyodrębnienie języka polityki jest konieczne i uzasadnione. W Polsce definicję języka polityki sformułował m.in. Bogdan Walczak, według którego jest to funkcjonalna odmiana polszczyzny, stosowana w tekstach, które są:
– tworzone przez środowisko polityków i ludzi z nimi związanych,
– adresowane do wszystkich użytkowników języka ogólnego,
– dotyczą sfery polityki,
– odznaczają się dominacją funkcji perswazyjnej przy obecności – w różnych tekstach tej odmiany w bardzo różnym stopniu – także innych funkcji, takich jak informacyjna, ekspresywna czy autoteliczna.
Zmiana systemu komunikacji politycznej po 1989 r. oraz możliwość swobodnego publicznego wypowiadania się wyzwoliły emocje, które pobudzają jednocześnie agresję werbalną. Do języka polityki coraz bardziej zaczął przenikać język potoczny, mający na celu przybliżenie nadawcy do odbiorcy. Pojawiający się styl kolokwialny dostarczał przede wszystkim słownictwa nacechowanego emocjonalnie. Zaczęła przeważać tendencja obrażania osób pełniących funkcje publiczne przy jednoczesnym naruszaniu ich prywatności i godności. Jednym ze sposobów stała się przykładowo modyfikacja nazwisk polityków, np. „Kwach”, „Krzak” czy „Kaczory”.
Charakterystycznym zabiegiem językowym stała się jednocześnie obraźliwa modyfikacja nazw, np. „jUWolstwo”, „ROPucha”. Przebudowany został system komunikowania społecznego, w którym niezależne media stały się platformą sporów politycznych. Rozpoczęła się walka nie tylko o czytelnika, odbiorcę mediów, ale przede wszystkim o wyborcę. Szybki rozwój środków masowego przekazu przyczynił się do instrumentalnego potraktowania języka polskiego. Do języka polityki zaczęło napływać słownictwo potoczne, zaczerpnięte z różnych odmian środowiskowych (przykładowo: „oszołom”, „ubek”, „komuna”, „kolesie”, „burdel peerelowski” itp.). Często używany w starym systemie przymiotnik „socjalistyczny” stracił na atrakcyjności, natomiast zaczęto nadużywać pojęcia „demokracja”. Negatywny wpływ na wulgaryzację języka polityki miał tygodnik „Nie” Jerzego Urbana. Na jego łamach dziennikarze celowo przekraczali granice dobrego smaku. Znanych polityków obrażano, zastępując lub poprzedzając ich nazwiska takimi określeniami, jak np. „Wielki Elektryk”, „tłusty z siwymi wąsiskami” (o Lechu Wałęsie) czy „Kaczor”, „strzelający z biodra szeryf” (o Jarosławie Kaczyńskim). Również celowo deformowano imiona i nazwiska polityków z pierwszych stron gazet („Olo”, „Niesioł”, „Pawlaczek” itp.). Język komunikacji politycznej stał się zależny od nadawcy, odbiorcy, sytuacji komunikacyjnej i kanału przekazu.
W dzisiejszych czasach zauważa się zarówno obniżenie sprawności komunikacji językowej, jak i ortograficznej przeciętnego Polaka. Dowolności w wysławianiu się towarzyszy przy tym wiele interpretacji. Nadawcy mówią różnymi głosami, zabiegając o słuchaczy. Zmiany nastąpiły także w formach wypowiedzi. Dawną pompatyczność językową zastąpiono familiaryzacją. O ile wcześniej polityk był odseparowany od słuchaczy, o tyle współcześnie tworzy iluzję człowieka z tłumu. Jest przy tym otwarty, spontaniczny i wychodzi poza mównicę. Widoczne jest to w okresie przedwyborczym, w którym politycy rozdają autografy, podają rękę czy tańczą w rytm muzyki. Starając się zdobyć elektorat, trzeba zainicjować show. John Kean zauważył, że „wśród polityków panuje przekonanie, iż połowa polityki to tworzenie pewnego obrazu, a druga połowa to sztuka sprawiania, aby ludzie uwierzyli w ten obraz bez względu na fakty”.
Należy pamiętać, że teksty współczesnego języka politycznego są wytwarzane przez środowisko polityków (m.in. doradców, rzeczników prasowych, specjalistów z dziedziny socjotechniki, propagandy czy reklamy). Udział mają w tym również dziennikarze. Komunikaty medialne z założenia są adresowane do wszystkich użytkowników języka ogólnego i dotyczą sfery polityki. Odznaczają się przy tym dominacją funkcji perswazyjnej, a oczywistym celem staje się nakłonienie odbiorcy do działań zgodnych z intencją nadawcy. Elity władzy chętnie posługują się hasłami, stereotypami czy etykietkami. Walczą o władzę, stosując argumentację emocjonalną, wzmocnioną językiem agresji.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Polityka a media w Polsce w XX i XXI wieku. Wybrane zagadnienia” pod red. Eveliny Kristanovej bezpośrednio pod tym linkiem!
Dla wyrazistości przekazu używa się neologizmów i tworzy pseudoterminy, np. „falandyzacja”, „klientyzm”, „jaskiernizacja”. Pojawiają się potocyzmy, dzięki którym politycy są bardziej zrozumiali. Konstruują prosty przekaz, dobierając określone pojęcia i zwroty. Cechą charakterystyczną słownictwa potocznego jest nazywanie, a nie charakteryzowanie. Ironia czy tzw. pyskówki służą za środki perswazji językowej w celu wywołania emocji podczas odbioru. W nich politycy odwołują się do wspólnych wartości, więzi czy podkreślają bezalternatywność wyboru. Dwubiegunowość języka (tzw. polaryzacja) sprawia utrzymanie opozycji MY – ONI. Reakcją odbiorców jest pozytywne odniesienie do członu MY i przypisywanie najgorszych cech drugiemu członowi ONI. W komunikacji obie strony używają negatywnego języka. Współczesny język polityki charakteryzuje również metaforyzacja, pauperyzacja oraz mediatyzacja przekazu. Oprócz tego politycy stosują indywidualne preferencje językowe.
Istotne w komunikacji politycznej jest stosowanie metafor. Obecnie politycy posługują się często dwiema podstawowymi metaforami – teatru i wojny. Pierwsza służy większej oglądalności, druga pokonaniu przeciwnika. W wypowiedziach pojawiają się natomiast słowa: scena, scenariusz, aktorzy, role, kulisy, maski, kostiumy, klakierzy (przypisane scenie teatralnej) oraz bitwa, kampania, batalia, manewry, ofensywa, natarcie, front, sojusz, wróg, wódz, desant, spadochroniarze (kojarzone z wojną). Towarzyszy temu karnawalizacja języka polityki, który cechuje humor i niewybredny dowcip. Ważną rolę w upowszechnianiu komunikatów odgrywają media. Do obiegu publicznego wprowadzono m.in. takie sformułowania, jak „aniołki PiS-u”, „Merkergate”, „Tuskobus”, „Dziadek z Wehrmachtu”. Język dyskursu publicznego stał się zatem konstruktywnym komponentem polityki rozumianej jako gra partykularnych interesów. Jej celem jest zdominowanie oponenta, zmarginalizowanie go czy wręcz wyeliminowanie ze sceny politycznej.
Dzisiejszy polityk wypowiedzią stwarza wrażenie zaangażowania i zrozumienia dla problemów obywateli, a w czasie wystąpienia dobrze się prezentuje. Uprawianie polityki rozumiane jest jednoznacznie z byciem osobą publiczną. Dużą rolę odgrywa pozytywny wizerunek. Dominuje teza, że nieistotna jest wypowiedź, ale jedynie obecność w mediach. Dziennikarze wraz z liderami politycznymi czerpią przy tym wzajemne korzyści. Podczas gdy politycy mają dostęp do masowego odbiorcy, media dzięki atrakcyjnemu widowisku pozyskują odbiorców i reklamodawców. Dlatego też zwraca się uwagę na emocjonalny przekaz języka w trakcie wystąpień medialnych, wysoki poziom stronniczości i tendencyjności. W medialnym sporze politycznym nieistotna stała się zawartość informacji, natomiast o wygranej przesądza przyjęta strategia językowa. Agresja werbalna należy do efektywnych sposobów pobudzania sporu i osiągania w nim przewagi. Politycy zatem posługują się agresją świadomie, a dziennikarze preferują aktorów debaty, którzy nie obawiają się ostrego starcia.
W mediach preferowane są sensacyjność oraz naruszanie norm zachowań społecznych. Wykorzystywanie języka agresji przez osoby publiczne jest coraz częściej traktowane jako norma. Tego typu zachowania nie podlegają zatem restrykcji, a wręcz stają się znakiem rozpoznawczym debaty publicznej. Z kolei uczestnicy dyskursu publicznego godzą się na agresywne werbalne zachowania, co powoduje zmilitaryzowanie języka polityki. Przeciwnicy w komunikacji politycznej są kategorią szeroko definiowaną. W jej zakres wchodzą nie tylko konkurenci w dążeniu do władzy, osoby o odmiennych poglądach, ale również ich zwolennicy. W tym gronie znajdują się także ci postrzegani jako przeszkoda w dążeniu do zdobycia, poszerzenia lub utrzymania władzy. Manifestowanie negatywnego, często pełnego nienawiści stosunku do przeciwnika politycznego przejawia się w wyborze strategii zachowań językowych. Służą one poniżeniu lub zdeprecjonowaniu rywala politycznego wprost lub w sposób ukryty poprzez zastosowanie przemyślanej gry komunikacyjnej.
Język będąc podstawowym narzędziem pracy każdego polityka stał się elementem walki. Tym samym przestaje być kanałem porozumiewania się. Poprzez niego zdobywa się przewagę nad przeciwnikiem politycznym. W takiej komunikacji uczestniczą zarówno politycy, jak też dziennikarze i celebryci. Cechą charakterystyczną obecnych czasów jest przeniesienie walki politycznej z parlamentu i mediów tradycyjnych do Internetu. Bardziej brutalny przekaz medialny przyciąga więcej odbiorców, a ostry ton wypowiedzi nadaje wyższy poziom rozpoznawalności w społeczeństwie. Zdaniem Bralczyka „polityk, który chce przekonywać racjonalnymi argumentami, a nie agitować, ma coraz mniejsze szanse zaistnienia w mediach…”.
Manipulacja słowna, zradykalizowanie języka i jego zwulgaryzowanie przez polityków ma na celu nadrobienie braków wiedzy merytorycznej. Utajone przyzwolenie na to dają liderzy partii, którzy wyznaczają osoby do pełnienia roli tzw. oszołomów językowych. Każdym kolejnym wyborom politycznym towarzyszy ostrzejsza komunikacja werbalna. Stosując uproszczony podział na partie prawicowe i lewicowe, można stwierdzić, że przedstawiciele prawej strony sceny politycznej częściej atakują oponentów grupowo, a politycy lewicowi atakują konkretne osoby. Prawica częściej odwołuje się do moralności, posługując się słowami „zdrada” czy „hańba”. Członkowie partii centrowych i lewicowych zwykle nawiązują do racjonalności czy zdrowia psychicznego przeciwników. Współczesnych polityków prawicy często określa się jako „śmiesznych” czy „obciachowych”, opozycja natomiast przedstawia siebie „nowocześnie” i „europejsko”. We wzajemnych inwektywach padają takie hasła, jak „resortowe dzieci” czy „PRL-owski prokurator”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Polityka a media w Polsce w XX i XXI wieku. Wybrane zagadnienia” pod red. Eveliny Kristanovej bezpośrednio pod tym linkiem!
Podczas agresji językowej poniża się i dyskredytuje przeciwnika politycznego. Odbiorcy słyszą m.in. następujące określenia: „złodzieje”, „zdrajcy”, „komuchy”, „agenci”, „ubeki”, które stanowią tzw. etykietyzację języka. Występują również zniewagi, obelgi, zniesławienia w rodzaju „popaprańcy”, „ciemnogród” czy „oszołomy”. Wulgaryzacja języka mająca charakter widowiskowy zaczęła podobać się wyborcom. Przykładem może być Janusz Korwin-Mikke, który dostał nagrodę Srebrnych Ust za wulgaryzm skierowany pod adresem rządu („rząd rżnie głupa”). W przypadku zachowań językowych agresja znajduje wyraz w różnych aktach mowy. Są nimi obraza (wyrażanie się o kimś lub zachowanie się wobec kogoś w sposób uchybiający jego godności), obelga (wypowiadanie negatywnych sądów, z użyciem wyrażeń nacechowanych pod względem emocjonalnym i aksjologicznym, w celu poniżenia danej osoby) czy zniesławienie (szerzenie fałszywych informacji o rzekomym moralnie nagannym zachowaniu adresata). Ich celem oprócz poniżenia, upokorzenia, naruszenia czci i godności drugiej osoby staje się wywołanie wrogich emocji oraz spowodowanie przykrych stanów psychicznych. Badanie przejawów agresji werbalnej zazwyczaj łączy się z rozważaniami nad etykietą językową, etyką słowa czy kulturą języka.
Język polityki przestał być językiem dyplomacji, a krytyka przeciwników politycznych nie ma charakteru merytorycznego. Politycy jakby zapomnieli, że język stanowi własność społeczną. Społeczeństwo polskie charakteryzuje znaczne spolaryzowanie, co jest zjawiskiem powszechnym w zachodnim świecie. Za eskalację odpowiadają politycy, którzy coraz częściej posługują się językiem wojny. Słowa mogą motywować człowieka do rozwoju, zachęcać do czynienia dobra, jak też mogą odebrać chęć życia.
Brutalizacja języka polityki powoduje zniechęcenie obywateli do angażowania się w sprawy publiczne, a to nie sprzyja budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Odbiorca współczesnych mediów boryka się z problemem sposobu selekcji informacji, weryfikowania fake newsów oraz z nadmiarem informacji. Komunikat polityczny służy partiom do zdobycia bądź utrzymania władzy, a bezkrytyczny i nieuświadomiony odbiorca tekstów politycznych może łatwo stać się ofiarą manipulacji. Nie brakuje odbiorców, do których lepiej przemawia wulgarny język. Jednocześnie panuje przekonanie, że ten kto jest bardziej brutalny, jest silniejszy i ma rację. Każdy polityk chce być ponadto wyrazisty i rozpoznawalny. Wulgarny język wzmacnia komunikat, a nadawca lepiej zwraca na siebie uwagę odbiorców.
Rada Języka Polskiego już w 2018 r. apelowała do polityków oraz dziennikarzy o zaprzestanie używania wyrazów brutalnych, deprecjonujących osoby i instytucje, określeń nacechowanych dużym ładunkiem ekspresji oraz manipulowania znaczeniem wyrazów. Głos ten jednak nie był słyszalny w mediach. Ostatecznie Prezydium Rady Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk 25 stycznia 2019 r. wydało oświadczenie w sprawie agresji języka. Czytamy w nim m.in. o stanie języka debaty publicznej, który obecnie jest postrzegany jako jedno z głównych przyczyn negatywnych zjawisk społecznych w Polsce.
„Lewak”, „komuch” czy „pisior” to nie tylko słownictwo polityki, lecz codziennej komunikacji społecznej. Określenia te pojawiają się w wystąpieniach publicznych posłów, wysokich urzędników państwowych, przywódców partii politycznych, dziennikarzy i publicystów. W 2012 r. w jednym z wywiadów Irena Kamińska-Szmaj stwierdziła, że „w polskim parlamencie nie ma normy przyzwoitości” i słowa te dalej są aktualne, a politycy uważani są za najgorzej wysławiającą się grupę społeczną. Język jest nie tylko narzędziem myślenia, ale także działania. Dlatego politycy powinni zdawać sobie sprawę z siły oddziaływania wypowiedzi dotyczących bieżącej polityki. Oceny innych polityków mają niekiedy znacznie większą siłę sprawczą, aniżeli podejmowane przez nich działania. Warto zatem uświadamiać polityków i odbiorców mediów, że przestrzeganie etykiety językowej (rozumianej jako zbiór powszechnie aprobowanych wzorów językowych, zachowań grzecznościowych) może przysporzyć uczestnikom debaty publicznej wiele korzyści.
W polskim systemie politycznym język coraz częściej staje się instrumentem bezpardonowej walki czy nawet poniżania przeciwnika. Nadużywanie agresji językowej świadczy o niskim poziomie kultury polityka oraz braku innych propozycji, które pozwoliłyby skutecznie zwyciężyć walkę o władzę. Obecny język polityków trudno uwolnić od agresji, ale warto zastanowić się nad współczesną kulturą polityczną i zadbać o jasność wypowiedzi. Nieliczni oponują przeciw brutalnemu językowi w debacie publicznej. Wzrasta również pozwolenie społeczne na zjawisko hejtu w przestrzeni publicznej, co jest zjawiskiem bardzo niebezpiecznym.
Należy jednak pamiętać, że język polityki jest jednym z istotnych ogniw społecznych współtworzących społeczeństwo. Stanowi narzędzie komunikowania się rządzących z rządzonymi. Ewoluuje wraz ze zmieniającą się sytuacją społeczno-polityczną, a jego komunikatywność zwiększa jego atrakcyjność w odbiorze. Nie należy jednak zapominać, że współcześnie język debat politycznych kształtowany jest przede wszystkim przez media.