Jak Ukraina uzyskała niepodległość?
Ten tekst jest fragmentem książki Michała Klimeckiego i Zbigniewa Karpusa „Czas samotności. Ukraina w latach 1914-2022”.
Wydarzenia mające miejsce w Związku Radzieckim zaskakiwały zachodnich obserwatorów. Tylko nieliczni sowietolodzy, a do najwybitniejszych należał amerykański analityk urodzony w Cieszynie Richard Pipes, przewidzieli nie tyle kryzys, ile koniec państwa radzieckiego. Strach przed załamaniem się imperium i m.in. utratą przez nie kontroli nad bronią jądrową spowodował, że teraz czołowi politycy, analitycy i opiniotwórczy intelektualiści państw Europy Zachodniej i Ameryki Północnej szukali środków mających utrzymać je przy życiu. Nie tylko z otwartym sceptycyzmem odnosili się do niepodległościowych aspiracji Ukrainy, Białorusi czy Gruzji, ale też wyrażali poparcie dla ZSRR i prezydenta Gorbaczowa, widząc w nim wizjonera i demokratę. Prezydent George W. Bush, goszcząc na początku sierpnia 1991 r. w towarzystwie wiceprezydenta ZSRR Giennadija Janajewa w Kijowie, apelował o utrzymanie federacyjnych więzów między Rosją a Ukrainą. Odmówił rozmowy z przywódcami Ruchu, którzy jedynie otrzymali zaproszenie na obiad wydany przez Krawczuka na cześć Busha i jego doradców. Wymowne było to, że Krawczuk nie uczestniczył w przygotowaniach do pobytu amerykańskiego prezydenta w Związku Radzieckim. Niewiele wiedział o programie i szczegółach rozmów między Gorbaczowem a Bushem. Aby przywitać gościa w Kijowie, musiał przerwać urlop spędzany na Krymie. Tym razem przemówienia wygłaszano w językach angielskim i ukraińskim. Kijów, ze swoją dziewiętnastowieczną zabudową, alejami ocienionymi drzewami, czystymi ulicami i placami, zrobił na gościach wrażenie pięknego, bardziej europejskiego niż Moskwa miasta. Zbliżone stanowisko wobec kwestii przyszłości Ukrainy zajmowała brytyjska premier Margaret Thatcher, która również zdążyła odwiedzić Kijów.
Z czasem co bardziej śmiali zachodni politycy godzili się z perspektywą suwerenności Ukrainy, ale apelowali o uznanie prawa Moskwy do opiniowania zmian w kierunkach polityki zagranicznej poradzieckich republik — w praktyce do pogodzenia się z jej przywództwem w Europie Środkowej i Wschodniej oraz środkowej Azji. Pojawiały się nawet dziwaczne sugestie, aby Ukraina swoje stanowisko określała z mocnym uwzględnieniem interesów Rosji, zarówno rozwiązując wewnętrzne problemy, jak i określając miejsce w międzynarodowej społeczności. Na Zachodzie już nie kwestionowano prawa Litwy, Łotwy i Estonii do pełnej, niczym nieograniczonej niepodległości. Widziano w tym powrót do porządku sprzed lata 1940 r., a więc sprzed radzieckiej okupacji. Wobec Ukrainy, podobnie jak Białorusi i Gruzji, zachowywano o wiele większy dystans. W Waszyngtonie i stolicach europejskich rozumiano, że bez tych trzech republik przetrwanie radzieckiego państwa, nawet w formie konfederacji i pod zmienioną nazwą, jest wątpliwe. Od połowy 1991 r. sytuację komplikował brak możliwości ustalenia w Waszyngtonie, Londynie czy Berlinie, kto w Moskwie określi przyszłość imperium — prezydent Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow czy ambitny i wydawało się mało przewidywalny prezydent Rosji Borys Jelcyn.
W Warszawie wydarzenia zachodzące za wschodnią granicą Polski obserwowano z ostrożną życzliwością. Minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski uprawiał „politykę dwutorowości”, nawiązując kontakty z rządem Ukrainy i innymi gotowymi do tego republikańskimi rządami oraz utrzymując możliwie poprawne stosunki ze Związkiem Radzieckim. Trzynastego października 1990 r. w Kijowie Skubiszewski i jego ukraiński odpowiednik Anatolij Złenko podpisali deklarację o zasadach i podstawowych kierunkach rozwoju stosunków polsko-ukraińskich. Tekst powstał w trakcie rozmów, za aprobatą przywódców Ruchu. Nie oznaczał nawiązania stosunków dyplomatycznych, jedynie otwierał konsultacje międzyministerialne i gwarantował prawa istotne dla mniejszości narodowych, ukraińskiej w Polsce i polskiej na Ukrainie. Dzień później Skubiszewski podpisał podobny dokument w Moskwie — deklarację o przyjaźni i dobrosąsiedzkiej współpracy między Rzeczpospolitą Polską i Rosyjską Federacyjną Republiką Radziecką. Skubiszewskiemu nie udało się 15 października zawrzeć takiego porozumienia w Mińsku.
Polska wizyta w Kijowie rozpoczęła wzajemne odwiedziny w stolicach i dialog na szczeblu ministerstw obu krajów. Polska aktywność mogła być odczytana również jako odpowiedź na działania radzieckiego aparatu władzy na Ukrainie Zachodniej. Moskwa i ukraińscy wysocy partyjni funkcjonariusze zdecydowali się na wsparcie lokalnej polskiej społeczności, licząc na odrodzenie się waśni o etnicznym charakterze. Politycy z otoczenia Gorbaczowa, także i on sam wielokrotnie przekonywali, że republiki, nadmiernie się usamodzielniając, nie będą w stanie zapobiec konfliktom wewnętrznym. Zgodzili się między innymi na otwarcie polskiego konsulatu we Lwowie, jedynej takiej placówki działającej poza stolicą republiki, oraz zainicjowanie działalności przez polskie organizacje społeczne, w tym kulturalne . Tolerowali rozpoczęte w 1989 r. przez polskie przedsiębiorstwo pracujące na Ukrainie Energopol porządkowanie i rekonstrukcję zdewastowanego cmentarza Orląt we Lwowie.
Moskiewski pucz wiceprezydenta Giennadija Janajewa, wspieranego przez szefa KGB Władimira Kriuczkowa, ministra spraw wewnętrznych Borysa Pugo i ministra obrony narodowej marszałka Dmitrija Jazowa, zburzył kruchą równowagę między Moskwą a republikańskimi ośrodka mi władzy. Rozpoczął się w nocy z 18 na 19 sierpnia wprowadzeniem na pół roku stanu wyjątkowego, a zakończył kapitulacją puczystów 21 sierpnia 1991 r. Ukraińskim politykom uświadomił konieczność jednoznacznego określenia się wobec coraz bardziej nieprzewidywalnego związkowego centrum. Dwudziestego czwartego sierpnia Rada Najwyższa uchwaliła Akt Ogłoszenia Niezależności Ukrainy. W dokumencie znalazło się stwierdzenie: „Wychodząc ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakie zawisło nad Ukrainą w związku z państwowym przewrotem w ZSRR 19 sierpnia 1991 r....”.
Sugerowało, że niestabilny politycznie Związek Radziecki stał się zagrożeniem dla przyszłości republiki ukraińskiej. Przeciwko Aktowi głosował tylko jeden deputowany. Nieco wcześniej decyzję o podobnych skutkach zdążyła podjąć Federacja Rosyjska. Jednak to ukraiński Akt wywołał w Moskwie i innych stolicach przeświadczenie o konieczności przyjęcia, że federacyjna formuła związkowego państwa stała się nieaktualna. Może co najwyżej zostać zastąpiona przez konfederację będącą sojuszem państw, którego centrum będzie odpowiadać jedynie za politykę zagraniczną i obronność. Takie stanowisko zajął na początku września sojusznik Michaiła Gorbaczowa, prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew.
Jednym z następstw Aktu była uchwała Rady Najwyższej z 25 sierpnia o sformowaniu siły zbrojnej. Nakazywała: „...podporządkować wszystkie formacje dyslokowane na Ukrainie Radzie Najwyższej, utworzyć Ministerstwo Obrony Narodowej, rządowi Ukrainy przystąpić do stworzenia Zbrojnych Sił Ukrainy” . Piątego września 1991 r. Rada Najwyższa mianowała ministrem obrony narodowej urodzonego w obwodzie ługańskim, świetnie wykształconego i doświadczonego dowódcę lotnictwa generała Konstantina Morozowa.
Akt z 24 sierpnia i brak represyjnych wobec niego działań centralnych instytucji radzieckich, podobnie jak delegalizacja 30 sierpnia Komunistycznej Partii Ukrainy za wsparcie udzielone przez jej przywódców moskiewskiemu puczowi, okazały się przełomowe. Uświadamiały nie tylko politykom i działaczom różnych szczebli, ale przede wszystkim przeciętnym Ukraińcom, że radziecka rzeczywistość staje się przeszłością, a oni sami uzyskali prawo do określenia statusu swojej republiki wśród innych podmiotów środowiska międzynarodowego. Czwartego września nad budynkiem Rady Najwyższej Ukrainy, stojącym w samym centrum Kijowa, pojawiła się niebiesko-żółta flaga. Rosja prezydenta Borysa Jelcyna otwarcie nie krytykowała ukraińskich postulatów samodzielności, a Związek Radziecki Michaiła Gorbaczowa nie miał już sprawnych narzędzi polityki wewnętrznej.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Michała Klimeckiego i Zbigniewa Karpusa „Czas samotności. Ukraina w latach 1914-2022” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Michała Klimeckiego i Zbigniewa Karpusa „Czas samotności. Ukraina w latach 1914-2022”.
W referendum przeprowadzonym na Ukrainie 1 grudnia 1991 r. postanowienie parlamentu z 24 sierpnia poparła większość obywateli Ukrainy. Na listach uprawnionych do głosowania znalazło się 37 885,6 tys. osób, z których aż 31 891,7 tys. wzięło udział w głosowaniu. Za niepodległością opowiedziało się 90,32% głosujących (28 804,1 tys. osób). W obwodach: lwowskim, iwano-frankiwskim, tarnopolskim, wołyńskim, rówieńskim, żytomierskim, kijowskim, chmielnickim, czerkaskim i winnickim ponad 95% głosowało za niepodległym państwem, we wschodnich i południowych obwodach: ługańskim, donieckim, charkowskim i odeskim — ponad 80%.
Podczas referendum zorganizowanego 1 grudnia 1991 r. Akt Niepodległości poparła także ludność rosyjskojęzyczna. Była to postawa wymuszona przede wszystkim przez szybki rozwój wydarzeń, niepozwalający biorącym udział w referendum na refleksję nad jego długofalowymi skutkami. Rosyjskojęzyczni mieszkańcy wschodnich i południowych obwodów nie dostrzegali wszystkich implikacji wynikających z uzyskania przez Ukrainę pełnej suwerenności, a także tego, że grozi im status mniejszości narodowej w państwie, które uznawali za swoje. Przy tym problem precyzyjnego określenia własnej tożsamości narodowej dla wielu mieszkańców południowo-wschodniej Ukrainy pozostawał jeszcze otwarty. Do niedawna byli przede wszystkim obywatelami państwa radzieckiego i mogli poczuwać się do przynależności do ukraińskiej i jednocześnie rosyjskiej kultury. Przeszłość postrzegali w ramach ustaleń radzieckiej historiografii, literatury i filmografii akcentujących i wyolbrzymiających wspólne wątki przeszłości.
Wiary w przyszłość na nowym postsowieckim obszarze, na którym Rosja jest jednym z kilkunastu podmiotów, nie podzielała znaczna część ludności posiadającego od lutego 1991 r. autonomię Krymu (Autonomiczna Republika Krymu) i mającego status miasta wydzielonego Sewastopola. Suwerenność Ukrainy poparło jedynie 54,19% mieszkańców Krymu i 57,07% mieszkańców Sewastopola. Na obszarze półwyspu, którego większość mieszkańców nawet wcześniej nie utożsamiała się z Ukrainą radziecką, przyjęcie obywatelstwa ukraińskiego niosło wyraźne niebezpieczeństwo osłabienia lub wręcz zerwania związków z Rosją. Jednocześnie wśród rosyjskojęzycznych mieszkańców powstawała nadzieja, że bieg wydarzeń pozwoli na podjęcie starań o powrót półwyspu w granice Federacji Rosyjskiej. Znajdowali życzliwe zainteresowanie polityków rosyjskich bez względu na ich opcję polityczną.
Ostatecznie o końcu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich zadecydowano na spotkaniu ukraińskiego prezydenta Leonida Krawczuka, rosyjskiego Borysa Jelcyna i przewodniczącego Rady Najwyższej Białorusi Stanislaua Szuszkiewicza. Ósmego grudnia 1991 r. w pałacyku w Wiskulach w Puszczy Białowieskiej podpisali traktat o likwidacji Związku Radzieckiego i powołaniu Wspólnoty Niepodległych Państw, choć bez określenia, jakie miejsce Wspólnota ma zająć w środowisku międzynarodowym. Pierwszym politykiem, którego Jelcyn powiadomił o traktacie, w imieniu dwóch pozostałych przywódców, nie był prezydent Związku Radzieckiego M. Gorbaczow, ale prezydent Stanów Zjednoczonych G.W. Bush. Później tłumaczył ten brak taktu łatwiejszym uzyskaniem połączenia telefonicznego z Waszyngtonem niż Moskwą. Sam przebieg spotkania w zbudowanym w latach pięćdziesiątych ośrodku dla najbardziej prominentnych dygnitarzy obrósł w legendy, z których najżywotniejsza mówiła o podjęciu decyzji kończącej byt ZSRR przez bankietujących i pijanych polityków. Jelcyn miał się stoczyć z krzesła i zakończyć imprezę, leżąc nieprzytomny na podłodze. To oczywiście wielkie kłamstwo powtarzane przez pogrobowców radzieckiego imperium, widzących przyczyny jego końca w postawach nieodpowiedzialnych i egoistycznych polityków oraz szkalujące okoliczności narodzin suwerennej Ukrainy, Białorusi i Rosji. Jeszcze we wrześniu 1991 r., przebywając z wizytą w Waszyngtonie, Krawczuk w wypowiedzi dla amerykańskich mediów jednoznacznie określił swoje stanowisko: „Niepodległość jest dziełem ludzi. Pierwszego grudnia społeczeństwo przypieczętuje naszą niepodległość i zaczniemy budować nowe państwo: Ukrainę”. Dziesiątego grudnia do Moskwy popłynęła informacja, że ukraińska Rada Najwyższa ratyfikowała decyzję o rozwiązaniu Związku Radzieckiego, a jej rząd nie rozpoczął prac nad skonstruowaniem nowych więzi między Kijowem i Moskwą oraz innymi postsowieckimi republikami w ramach federacji czy konfederacji. Przeciwnikiem pochopnego odtworzenia związków okazał się m.in. minister obrony generał Morozow.
Dla Gorbaczowa bieg wydarzeń osiągnął wymiar dramatyczny. Przechodził do historii jako grabarz Związku Radzieckiego, wielkiego imperium budowanego przez pokolenia Rosjan, a po 1917 r. również przez bolszewików. Jego podmioty rozpoczęły budowę własnej państwowej tożsamości, lekceważąc oczekiwania Moskwy. Republikańskie elity, bez względu na swoją proweniencję, potrafiły posuwać się do określania jej polityki słowami: „kolonialna”, „wyzyskująca”, „represyjna” czy wręcz „ludobójcza”. Najbardziej bolesnymi kwestiami wydawały się wybory dokonane przez Ukrainę i Białoruś. Dokument podpisany 8 grudnia 1991 r. w Wiskulach przekreślał skutki unii perejasławskiej z 1654 r. Dla byłego genseka i prezydenta Związku Radzieckiego oraz milionów Rosjan Unia należała do najważniejszych w skali tysiącletniej historii wydarzeń, stworzyła fundament nowożytnego państwa rosyjskiego, zaświadczała o wyjątkowej bliskości, wręcz braterstwie narodów rosyjskiego i ukraińskiego. Kilkanaście tygodni wcześniej Gorbaczow zapytany, czy skutkiem wyboru Krawczuka na urząd prezydenta stanie się wyjście Ukrainy z ZSRR, odpowiedział: „Te dwa narody są jak konary wyrastające z jednego pnia. Nikt nie zdoła ich rozdzielić” . Zwracał się tymi słowami do prezydenta G.W. Busha i hiszpańskiego króla Juana Carlosa i być może tak uważał.
Krawczuk należał do tego samego pokolenia dorastającego w niechęci do breżniewowskiej epoki zastoju, nepotyzmu i korupcji co jego rówieśnik Jelcyn i starszy jedynie o trzy lata Gorbaczow. Od lipca 1990 r. był przewodniczącym Rady Najwyższej, a od 5 grudnia 1991 r. sprawował urząd prezydenta Ukrainy i w tym czasie stał się obok Jelcyna najbardziej wpływowym i konsekwentnym przeciwnikiem koncepcji Gorbaczowa wśród przywódców republik radzieckich. Jego prezydencki mandat do sprawowania władzy był mocny. W wyborach zwyciężył już w pierwszej turze. Świadczyło to o popularności nie tylko jego samego, ale także niepodległościowych działań, którymi współkierował. Gensek i prezydent Związku Radzieckiego nazywa go w swoich wspomnieniach „kompanem Jelcyna” oraz „współsprawcą — w tajnym i jawnym burzeniu związku”. Krawczuk niejednokrotnie, jeszcze jako przewodniczący ukraińskiej Rady Najwyższej, zaskakiwał genseka i prezydenta ZSRR decyzjami osłabiającymi jego pozycję i autorytet, zarówno w kontaktach z przywódcami republik, jak i na samej Ukrainie. W lutym 1991 r. podczas plenum KC KPU domagał się od partyjnych dygnitarzy, aby zrozumieli, że nie mogą kierować parlamentem ze swoich gabinetów. Współpracując z prezydentem Rosji, stał się grabarzem Związku Radzieckiego i współtwórcą wolnej Ukrainy. Później jej obronę przed skutkami ewentualnej odbudowy rosyjskiego imperium uczynił najważniejszym elementem swojej polityki zagranicznej.