Jak Charles Hanbury Williams zapoznał Poniatowskiego z carycą Katarzyną?
Ten tekst jest fragmentem książki Christophera Machta „Spowiedź carycy Katarzyny II. Szczera rozmowa z miłośniczką romansów”.
Jest grudzień, 1755 rok. Stanisław Poniatowski, dwudziestotrzyletni młody arystokrata, niedoświadczony w sprawach miłosnych, zmierza w kierunku komnaty księżnej Katarzyny, żony przyszłego cara Piotra Fiodorowicza. Gdy dociera do celu, zauważa, że drzwi do jej apartamentu są uchylone. Jeszcze nie wie, choć może się domyśla, że właśnie tej nocy straci dziewictwo z przyszłą wszechpotężną carycą Rosji. Jak by tego było mało, wszystko to zostało dokładnie zaplanowane o wiele wcześniej. I to wcale nie przez Katarzynę.
Tej nocy Stanisław Poniatowski nie straciłby niewinności, gdyby nie sir Charles Hanbury Williams. Postać, której nazwisko warto zapamiętać. Ten angielski dyplomata od 1750 do 1755 roku był ambasadorem Jego Królewskiej Mości w Rzeczypospolitej. W tym czasie poznał przedstawicieli najznamienitszych polskich rodów – Poniatowskich, Czartoryskich, czy hetmana wielkiego koronnego i wojewodę krakowskiego Jana Klemensa Branickiego, u którego gościł na balu zorganizowanym w pięknym pałacu w Białymstoku.
Wyjeżdżając na misję do Berlina, sir Williams spotkał tam młodego Stanisława Antoniego Poniatowskiego, syna kasztelana krakowskiego, również Stanisława, i Konstancji z Czartoryskich. Polak tak przypadł mu do gustu, że zaproponował, aby został jego osobistym sekretarzem. W 1755 roku poseł brytyjski został odwołany z Warszawy i wysłany na placówkę do Petersburga. Wyjechał tam w towarzystwie dwudziestotrzyletniego Poniatowskiego. Przybył na rosyjski dwór, aby doprowadzić do podpisania traktatu pomiędzy Wielką Brytanią a Rosją, na którym zależało jego mocodawcom.
Ambasador szybko doszedł też do wniosku, że warto byłoby bliżej poznać wielką księżnę Katarzynę. Po głowie krążyła mu wtedy myśl, że prędzej czy później jej małżonek zostanie carem Rosji, a kto wie, czy ona nie będzie kiedyś władczynią. Nasuwało się pytanie, jak to uczynić. Rozwiązanie znaleziono bardzo szybko. Brytyjski rząd zasugerował swojemu dyplomacie, by ten nawiązał z Katarzyną prywatne stosunki przez... alkowę. Sir Charles miał ją oczarować wigorem i miłosnymi umiejętnościami. Tutaj jednak pojawił się problem. W 1755 roku polityk miał już prawie pięćdziesiąt lat i jak sam tłumaczył w liście do londyńskich zwierzchników, jego „berło jest już w stanie spoczynku”. Nie było szans, aby spełnił się w roli kochanka. Co ciekawe, już w tamtym czasie na rosyjskim dworze huczało od plotek na temat romansów Katarzyny. W tej sytuacji z pomocą ambasadorowi miał przyjść nie kto inny, jak jego osobisty sekretarz, którego często nazywał przybranym synem, czyli Stanisław Poniatowski.
Przyszła caryca po raz pierwszy zobaczyła Poniatowskiego w czerwcu 1755 roku na kolacji, gdy został jej przedstawiony przez Williamsa. Już pół roku później niczego nieświadomy Polak kroczył korytarzem w stronę komnaty księżnej Katarzyny. Efektem tego spotkania był namiętny romans, w trakcie którego Katarzyna miała obiecać, że gdy tylko przejmie władzę, doprowadzi do tego, by jej kochanek zasiadł na polskim tronie.
Brytyjski ambasador również szybko znalazł nić porozumienia z wielką księżną. Podobno wspierał ją finansowo, licząc, że ta odwdzięczy się w przyszłości w kwestiach politycznych. Zawiązała się między nimi tak serdeczna przyjaźń, że kiedy podczas balu dyplomata wychwalał suknię Katarzyny, ta nakazała, aby dokładnie taką samą uszyć dla jego córki. Wielka księżna zwierzała się Williamsowi w listach, często pytała go też o radę, traktując jak ojca.
Dalsze losy Stanisława Poniatowskiego i Katarzyny były burzliwe. Williamsowi nie spodobały się bowiem ich nader częste nocne schadzki – doszedł pewnie do wniosku, że to wszystko zaszło za daleko. W tej sytuacji postanowił on odesłać swojego sekretarza bodaj osiem miesięcy po nawiązaniu romansu. Jednak wiele to nie pomogło. Katarzyna, spragniona towarzystwa i namiętności polskiego kochanka, doprowadziła do tego, że niecałe dwa lata później, w 1757 roku, Poniatowski wrócił do Petersburga jako poseł saski i jeszcze w tym samym roku został ojcem jej drugiego dziecka. Wtedy żadne z nich nie miało pojęcia, jaki czeka ich los. Ona miała dokonać zamachu stanu, zastępując na tronie własnego męża, on zaś miał zostać ostatnim królem Polski i świadkiem jej trzech rozbiorów.