Jacqueline Kennedy – droga do Białego Domu
Jacqueline Kennedy – zobacz też: Cyfrowe archiwum poświęcone JFK
Dzieciństwo na Wschodnim Wybrzeżu
Jacqueline Bouvier przyszła na świat 28 lipca 1929 r. w Southampton w stanie Nowy Jork jako córka Janet (z domu Lee) i Johna Vernou Bouviera III. Jej ojciec, znany również pod pseudonimem „Black Jack”, był maklerem giełdowym na Wall Street, natomiast matka zajmowała się bywaniem na salonach oraz uprawianiem jazdy konnej. Jackie i jej o cztery lata młodsza siostra Lee dorastały w zamożnej rodzinie, nie odczuwając skutków trwającego od końca lat dwudziestych Wielkiego Kryzysu. Ważnym miejscem w dzieciństwie dziewczynek była Lasata (co oznacza „miejsce spokoju” w dialekcie indiańskim) – ogromna rezydencja dziadka od strony ojca, w której spędzały wakacje. Przebywanie w nienagannie urządzonej posiadłości, z towarzystwem rozmawiającym przy stole po francusku, sprzyjało nauce dobrych manier, elegancji oraz wrażliwości na estetykę i piękno.
Jackie uwielbiała czytać. Potrafiła to robić samodzielnie od piątego roku życia i już przed rozpoczęciem edukacji pochłonęła wszystkie książki ze swojej półki. Lubowała się w poezji George'a Byrona, a do jej ulubionych postaci literackich należeli Robin Hood oraz Scarlett O’ Hara z „Przeminęło z wiatrem”. W swojej pierwszej szkole – Miss Chapin's – wpadała często w tarapaty, wynikające z niewłaściwego zachowania. Dyrektorka placówki miała nawet powiedzieć do jej matki: „Nie mogłabym zatrzymać tu Jacqueline, gdyby nie fakt, że to najbardziej dociekliwy umysł, jaki mieliśmy w tej szkole od trzydziestu pięciu lat”.
Matka przekazała jej pasję do jazdy konnej oraz umiłowanie do sztuki. Jacqueline brała udział w wielu zawodach jeździeckich na swojej ulubionej klaczy Danseuse (fr. „Tancerka”). W 1940 r. pisano o niej w gazecie New York Times: „Jacqueline Bouvier, jedenastoletnia jeźdźca z East Hampton na Long Island, odniosła podwójne zwycięstwo w zawodach jeździeckich. Panna Bouvier osiągnęła rzadkiego wyróżnienia. Nie ma wielu okazji, gdy młody jeździec wygrywa oba konkursy tego samego pokazu”.
Młodość
Bolesnym wydarzeniem dla Jacqueline z okresu jej wczesnej młodości była separacja rodziców, ostatecznie przypieczętowana rozwodem 22 lipca 1940 roku. Zawsze miała lepszy kontakt z ojcem, co niejednokrotnie wzbudzało zazdrość i złość matki, a od ich rozstania mogli widywać się jedynie sporadycznie. Ponadto w owym czasie rozwody były rzadkością (Janet Lee Bouvier należała do niespełna 1% rozwiedzionych w 1940 r. kobiet), co tym bardziej stanowiło upokorzenie dla katolickiej rodziny Jackie. Trudności te sprawiły, że Jacqueline zamknęła się w sobie, stała się osobą tajemniczą i chroniącą prywatność.
W 1942 r. Janet wyszła drugi raz za mąż, poślubiając biznesmena Hugh Auchinclossa. „Wujek Hughdie”, do którego Jackie czuła sympatię, posiadał dzieci z poprzedniego małżeństwa, więc oprócz siostry Lee Jackie miała odtąd jeszcze trójkę przyrodniego rodzeństwa. W jednym z nowych braci – Yushy – odnalazła przyjaciela i szczególnie bliską osobę.
W 1947 roku Jacqueline ukończyła szkołę z internatem Miss Porter’s w Farmington (stan Connectitut). Wyniosła z niej znajomość języków – szczególnie francuskiego i hiszpańskiego, zamiłowanie do historii sztuki i literatury. Zgłębianie owych dziedzin doprowadziło ją do postaci Juliette de Récamier (żyjącej w XVIII- i XIX-wiecznej Francji), z którą poczuła swoiste braterstwo dusz.
Po ukończeniu Miss Porter’s School w poświęconej jej – jako absolwentce – rubryce w księdze pamiątkowej udzieliła odpowiedzi na kilka pytań. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, że ulubionym utworem osiemnastoletniej Jackie był „Lime House Blues”, przedmiotem irytacji ludzie zadający pytania o to, czy jej koń wciąż żyje, a swą życiową ambicję określiła słowami „Nie być gospodynią domową”.
Dociekliwa dziennikarka
Jesienią 1947 r. Jacqueline rozpoczęła naukę w Vassar College w Nowym Jorku. Studiowała historię, literaturę, sztukę i język francuski. Podczas pierwszego roku wyjechała uczyć się za granicą, w Paryżu. Studiowanie w Europie, daleko od domu, lecz w bliskiej sercu Francji, było dla niej cennym doświadczeniem. Wspominała ten czas jako najlepszy rok swojego życia. „Nauczyłam się nie wstydzić głodu wiedzy, który zawsze wcześniej pragnęłam ukryć” – mówiła po latach.
Po powrocie do USA dokończyła studia, przenosząc się jednak na inną uczelnię, do Waszyngtonu. Napisała pracę z literatury francuskiej. W tym czasie została także laureatką organizowanego przez czasopismo „Vogue” konkursu „Ludzie, których chciałabym znać” („People I Wish I Had Known”), polegającym na zaprezentowaniu osób, które chciałaby poznać, jednakże nigdy nie miała okazji. Opisała Oscara Wilde’a, Charles’a Baudelaire’a oraz Siergieja Diagilewa, za co otrzymała nagrodę w postaci półrocznego stażu w redakcji „Vouge’a” w Paryżu oraz takiej samej praktyki w Nowym Jorku. Nie zrealizowała jej jednak ze względu na sprzeciwy matki i ojczyma, którzy obawiali się, że oczarowana życiem we Francji zostanie w niej na dobre. Zamiast tego obiecali jej podróż po Europie, w którą udała się w tym samym roku z siostrą. Wspomnienia ze swoich wojaży zawarły we wspólnie napisanej i własnoręcznie zilustrowanej książce pt. „Jedno wyjątkowe lato” („One Special Summer”), wydanej w 1974 r.
W 1951 roku podjęła swoją pierwszą pracę w „Washington Times-Herald” jako fotoreporterka. Jej rubryka w gazecie nosiła tytuł „Inquiring Camera Girl” – „Dociekliwa dziewczyna z aparatem”. Przechadzając się po mieście Jackie zadawała przechodniom pytania dotyczące bieżących wydarzeń lub spraw związanych z codziennością, np. „Jaka jest Pańska szczera opinia na temat małżeństwa?”. Opisała również koronację królowej Elżbiety oraz pierwszą z inauguracji prezydenckich Dwighta Eisenhowera, a w kwietniu 1953 r. przeprowadziła nawet wywiad z wiceprezydentem Richardem Nixonem oraz Johnem F. Kennedym – senatorem z Massachusetts i swoim przyszłym mężem.
Polecamy e-book Piotra Bejrowskiego i Natalii Stawarz – „Azja we krwi. Konflikty – zbrodnie – ludobójstwo”
Pani Kennedy
Starszego o 12 lat Johna Fitzgeralda Kennedy’ego poznała już w 1948 roku podczas jazdy pociągiem, jednakże oficjalnie zapoznali się trzy lata później. JFK był wówczas kongresmenem, a spotkali się na przyjęciu w domu ich wspólnego znajomego. Jak się okazało, oprócz tego samego przyjaciela łączyło ich o wiele więcej: umiłowanie do pisania, bycie molem książkowym, mieszkanie za granicą oraz katolicyzm – co nie należało do częstego zjawiska w Stanach Zjednoczonych.
Para pobrała się 12 września 1953 roku w rzymskokatolickim kościele pw. św. Marii w Newport na Rhode Island. Sakramentu małżeństwa udzielił im zaprzyjaźniony z rodziną Kennedych arcybiskup Bostonu Richard Cushing. Jacqueline miała na sobie imponującą suknię ślubną w kolorze kości słoniowej, zaprojektowaną przez afroamerykańską projektantkę Ann Lowe. Falbany kreacji zostały stworzone aż z 50 jardów (ponad 45 metrów) materiału (!). W uroczystości wzięło udział 1200 gości, a sam ślub, opisywany w ogólnopaństwowej prasie, okrzyknięto mianem wydarzenia roku.
Po powrocie z miesiąca miodowego spędzanego w Acapulco, małżeństwo Kennedych zamieszkało na przedmieściach stolicy. W niedalekiej przyszłości czekało ich jednak wiele kryzysów, powodujących tak krytyczne napięcia, że ponoć był rozważany rozwód. Rok po ślubie Jack (jak nazywano JFK) doznał paraliżującego bólu pleców, przez co trafił do szpitala i przeszedł trudne operacje. W kolejnych latach Jacqueline dwukrotnie poroniła – za drugim razem rodząc martwe dziecko, które para nazwała i pochowała pod imieniem Arabella.
27 listopada 1957 r. przyszła na świat córka Jackie i Johna – Caroline. Kilka dni później senator zapowiedział swój zamiar ubiegania się o nominację na prezydenta. Miał ogromne wsparcie w małżonce, która pracowała nad jego wizerunkiem, a także go ocieplała. W kolejnym roku zaaranżowane zostały słynne sesje zdjęciowe Johna Kennedy’ego w towarzystwie Jackie i Caroline, które wywołały wiele zachwytów.
Pani Kennedy bardzo zaangażowała się w kampanie męża – jeździła z nim do wielu miast, ściskała niezliczone dłonie, udzielała wywiadów w telewizji oraz organizowała spotkania z prasą w domu w Georgetown. To ostatnie przychodziło jej jednak z trudem, ze względu na introwertyczną naturę i ogromne umiłowanie sfery prywatności. Dodatkowo wścibskie pytania dziennikarzy oraz plotki wzbudzały w niej irytację. Zawsze starała się być miła, choć niektórzy z reporterów odbierali ją jako osobę niezwykle zdystansowaną i wyniosłą.
Powtarzała spotykanym w trakcie kampanii ludziom zdanie, że „trzeba się urodzić republikaninem, by uświadomić sobie, jak miło jest być demokratą”. Zaangażowanie Jacqueline w polityczną aktywność JFK cieszyło się wieloma wyrazami aprobaty – choć nie brała udziału w wyborczych dyskusjach, stała się ogromnym atutem swojego męża. Zachwycano się nią jeszcze przed jej przeprowadzką do Białego Domu. W 1960 roku jej wkład w przedwyborcze kampanie stał się nieco ograniczony – Jacqueline była w ciąży i – mając na uwadze wcześniejsze problemy – postanowiła zostawać w domu.
Pierwsza Dama
John F. Kennedy zwyciężył w wyborach prezydenckich z Richardem Nixonem 8 listopada 1960 roku. Niespełna trzy tygodnie później na świat przyszło drugie dziecko państwa Kennedych – John Fitzgerald junior.
Inauguracja kadencji nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych odbyła się 20 stycznia 1961 r. Państwo Kennedy z dwójką małych dzieci wnieśli do Białego Domu niezwykły powiew świeżości i energii. JFK był pierwszym prezydentem USA urodzonym w XX wieku i najmłodszym w trakcie obejmowania urzędu (miał wówczas niespełna 44 lata), Jackie natomiast nie miała jeszcze 32 lat.
Obowiązki nieodpłatnej instytucji pierwszej damy nie zostały nigdzie opisane, dlatego Jacqueline sama musiała zdefiniować swoją rolę jako prezydenckiej małżonki. Biały Dom, do którego się wprowadziła, nie budził jej zachwytu. Owo wrażenie odczuwała już od swoich poprzednich wizyt w prezydenckiej rezydencji kilka lat wcześniej – na przyjęciach dla kongresmenów oraz w trakcie wycieczki z Mamie Eisenhower (poprzednią pierwszą damą).
„Czułam się w dziwny sposób zawiedziona Białym Domem. Wydawał mi się ponury i niegościnny. Nie było żadnej broszury, którą można by wziąć do domu, nic, co mogłoby przekazać więcej wiadomości o tym wspaniałym domu i prezydentach, którzy tu mieszkali”.
Polecamy e-book Mateusza Balcerkiewicza – „Wojna Jasia. Polski żołnierz w walce z bolszewikami”
Jacqueline Kennedy od samego początku przyjęła za swoją ambicję renowację Białego Domu i uczynienie go prawdziwą wizytówką głowy państwa. W tym celu dokształcała się w temacie historii rezydencji dzięki książkom wypożyczonym z Biblioteki Kongresu, nawiązała też współpracę z wieloma specjalistami, m.in. z Henrym du Pontem. Dzięki jej staraniom powstały Towarzystwo Historyczne Białego Domu oraz Komitet Sztuk Pięknych, koordynujący pracami renowacyjnymi, pozyskujący meble, dzieła sztuki oraz inne elementy wyposażenia, a także zbierający potrzebne fundusze na całość przedsięwzięcia. Jacqueline odzyskiwała niektóre eksponaty samodzielnie – wśród zapomnianych skarbów rezydencji odkryła słynne biurko z epoki wiktoriańskiej, które stanęło w prezydenckim biurze – Gabinecie Owalnym.
Ukoronowaniem prac było wydanie oficjalnego przewodnika pt. „The White House. A Historic Guide” oraz osobiste przeprowadzenie przez panią Kennedy godzinnej wycieczki telewizyjnej po odnowionym Białym Domu w lutym 1962 roku. Inicjatywy okazały się sukcesem. Przewodnik kupiło pół miliona osób, natomiast „White House Tour” obejrzało 56 milionów telewidzów. Pierwsza Dama otrzymała za niego nawet honorową Nagrodę Emmy.
Oprócz wielkiego przedsięwzięcia renowacji Jacqueline Kennedy w okresie prezydentury swojego męża zajmowała się wieloma innymi sprawami związanymi z jej osobistymi zainteresowaniami. Z jej inicjatywy w Białym Domu powstała szkoła, o której wyposażenie osobiście zadbała. Jackie, jako gospodyni prezydenckiej rezydencji, czuwała także nad rozwojem życia kulturalnego i sztuki. Organizowano bale i przyjęcia, zapraszano muzyków, tancerzy i innych artystów, odbywały się koncerty oraz przedstawienia baletowe. Dzięki niej w styczniu 1963 roku do Stanów Zjednoczonych zawitała także „Mona Lisa” Leonarda da Vinci. W ten sposób pani Kennedy dbała o szerzenie wiedzy o historii, kulturze i osiągnięciach wśród swojego narodu. Oprócz tego wywierała także znaczny wpływ na modę – jej styl i fryzurę pragnęły naśladować miliony kobiet, nie tylko Amerykanek.
Pierwsza Dama odbyła także szereg podróży zagranicznych – nie zawsze u boku prezydenta, lecz także indywidualnych. Odwiedziła bez niego Indie, Pakistan, Włochy, Grecję, Anglię… W wyjazdach towarzyszył jej niezmiennie zatrudniony do jej ochrony agent Secret Service Clint Hill, a czasami także siostra – Lee Radziwiłł.
Jacqueline Kennedy reprezentowała Stany Zjednoczone jako pierwsza dama także u boku męża, m.in. w wyjazdach do Paryża i Wiednia. Jej obecność niejednokrotnie działała na korzyść JFK i miała znaczenie dyplomatyczne, a nawet polityczne, choć od polityki raczej stroniła. Podczas wizyty w stolicy Francji John żartował, że to on przyjechał towarzyszyć pani Kennedy, a nie ona jemu. Młoda pierwsza dama olśniewała wszystkich, w tym samego prezydenta Charlesa de Gaulle’a.
Natomiast podczas szczytu w Wiedniu w czerwcu 1961 r. Jackie uczestniczyła w bankiecie w pałacu Schönbrunn, gdzie posadzono ją obok Nikity Chruszczowa. Efektem ich rozmowy był nietypowy prezent, który dotarł do Białego Domu jakiś czas po spotkaniu. Przywódca ZSRR podarował rodzinie Kennedych Pushinkę – jedno ze szczeniąt Striełki, suczki znanej ze swojego lotu w kosmos.
„Obawiam się, że w Wiedniu poprosiłam o niego Chruszczowa. Zaczynało mi brakować tematów do rozmowy” – odparła Jackie na pełne zdziwienia pytanie o to, jak biały szczeniak trafił do Gabinetu Owalnego.
Nie był to jedyny podarek, jaki otrzymała pani Kennedy od przywódcy innego państwa. Innym prezentem był przysłany przez prezydenta Pakistanu Muhammada Ayuba Khana koń o imieniu Sardar. Z Jackie łączyła go bowiem sympatia do tych zwierząt oraz pasja jeździecka.
Pasmo tragedii
Po latach Jacqueline Kennedy wspominała swoje lata w Białym Domu jako jeden z najszczęśliwszych okresów w życiu. Prócz radosnych chwil czas ten – a szczególnie feralny rok 1963 – przyniósł jej też ogromne cierpienia i osobiste tragedie.
7 sierpnia 1963 r. Jacqueline Kennedy urodziła syna. Poród był jednak przedwczesny – zaplanowany termin przypadał na wrzesień. Dziecko zostało ochrzczone w szpitalu jako Patrick Bouvier. Pierwsze imię na cześć pradziadka ze strony Jacka, drugie po Jackie. Niemowlę umieszczono w inkubatorze, gdyż nie było w stanie samodzielnie oddychać. Przyczyną było niepełne wykształcenie płuc, zespół zaburzeń oddychania, a także zaburzenia układu krążenia. Patricka Kennedy’ego nie udało się utrzymać przy życiu – zmarł dwa dni po porodzie. Mszę żałobną i pogrzeb odprawiał kardynał Cushing – ten sam, który udzielał Kennedym ślubu. Jacqueline nie mogła jednak wziąć w udziału w smutnej uroczystości. Była zbyt słaba po cesarskim cięciu.
Wydarzenie to niezwykle zdruzgotało parę prezydencką. Jacqueline popadła w depresję, przeżywając stratę kolejnego już dziecka. Śmierć Patricka zbliżyła do siebie pierwszą damę i prezydenta. Tym boleśniejszym ciosem miała być zatem tragedia, która wydarzyła się trzy miesiące później.
21 listopada 1963 r. JFK i Jacqueline udali się w podróż do Teksasu. Prezydent pragnął ubiegać się o reelekcję, a odwiedzenie tego stanu miało charakter kampanijny. Pierwsza dama bardzo pragnęła zaangażować się w przedwyborcze starania męża i mocno zależało jej na wyjeździe. Wieczorem w Houston, podczas pierwszego dnia objazdu, wygłosiła nawet przemówienie po hiszpańsku do lokalnych gości.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
22 listopada był słoneczny. Jacqueline ubrała różowy kostium od Chanel. Para Prezydencka zjadła oficjalne śniadanie w Forth Worth, a następnie poleciała do Dallas. Podczas powitania na lotnisku Love Field pierwsza dama doznała małego zaskoczenia – zawsze witano ją bukietem żółtych kwiatów, a tym razem wręczono jej bukiet krwiście czerwonych róż.
Wizyta w Dallas budziła wiele obaw. Miejscowi nie byli znani z sympatii do urzędującego prezydenta, więc przekonanie ich do zmiany zdania przy okazji przyszłych wyborów było niebanalnym wyzwaniem. Po uściśnięciu setek dłoni na lotnisku para prezydencka wsiadła do ciemnogranatowej limuzyny marki Lincoln wraz z gubernatorem stanu Jackiem Connalym oraz jego małżonką.
Obawy zdawały się złudne – na trasie prezydenckiej kolumny stały tłumy, radośnie wiwatujące na cześć przybyłych. Gubernatorowa odwróciła się w trakcie jazdy i powiedziała do JFK: „Z całą pewnością nie można powiedzieć, że Dallas pana nie kocha, panie prezydencie”.
Słowa te miały obrócić się chwilę później w gorzką ironię. O 12:30 przy Delay Plaza w kierunku limuzyny padły strzały. Trzeci z nich trafił Kennedy’ego w głowę, z której wyprysnęły fragmenty czaszki i mózgu. Przerażona i zrozpaczona Jacqueline poczęła wspinać się na tylną część limuzyny, by je schwytać. Z powrotem na siedzenie zepchnął ją agent Hill, który dobiegł do samochodu. Nieruchome ciało męża zsunęło się jej na kolana. Limuzyna pospieszyła do szpitala Parkland. Prezydentowa płakała i stale powtarzała „Jack, co oni ci zrobili? Jack, kocham cię”.
Pierwsza wdowa
35. prezydent Stanów Zjednoczonych zmarł o 13. Cały kraj pogrążył się w żałobie i niedowierzaniu. Jackie wróciła do Waszyngtonu na pokładzie Air Force One, spędzając cały lot przy trumnie z mężem. Odmówiła przebrania się z zakrwawionego kostiumu, mówiąc: „Chcę, żeby zobaczyli, co zrobili Jackowi”.
Strata miłości życia, zaledwie trzy miesiące po śmierci nowo narodzonego dziecka, była zbyt wielkim ciosem. Mimo tego Jackie zaangażowała się mocno w organizację pogrzebu godnego głowy państwa, nie dając się przekonać do odstąpienia od niektórych pomysłów. Uroczystości trwały dwa dni. Trumna z ciałem JFK spoczęła na Narodowym Cmentarzu Arlington 25 listopada – w dzień urodzin Johna juniora.
Z pierwszej damy Jacqueline w mgnieniu oka zmieniła się w pierwszą wdowę. Ta zaledwie 34 letnia wówczas kobieta stała się symbolem siły, odwagi i żałoby. Wkrótce rozpoczęła zupełnie nowe życie, podczas którego zadbała o utrzymanie pamięci o JFK. Czas prezydentury Kennedy’ego urósł dzięki niej do miana legendy Camelotu. Jacqueline opisywała go, przytaczając słowa z broadwayowskiego musicalu o tym samym tytule: to był „ten jeden przelotny, świetlisty moment”.
Jacqueline Kennedy Onassis zmarła 31 lat później, 19 maja 1994 r. w Nowym Jorku. Spoczęła na cmentarzu obok Johna i Patricka Kennedych.
Bibliografia:
- Bieluk H., Jacqueline Kennedy. Pierwsza dama i jej wizerunek, Novae Res, Gdynia 2011.
- Blaine G., McCubin L., Zamach na Kennedy’ego. Agenci tajnej służby przerywają milczenie, Wydawnictwo Replika, tłum. R. Madejski, Zakrzewo 2013.
- Hill C., McCubbin L., Pani Kennedy i ja, tłum. J. Sikora, G+J, Warszawa 2013.
- Kennedy J., Historyczne rozmowy o życiu z Johnem F. Kennedym, przeprowadzone przez Arthura M. Schlesingera jr. w 1964 roku, przedmowa C. Kennedy, wstęp M. Beschloss, tłum. A. Sak, Znak Literanova, Kraków 2012.
- Life of Jacqueline B. Kennedy, [w:] jfklibrary.org, [dostęp: 27.07.2020].
- Walker M., Jackie Kennedy: Inquiring Camera Girl, [w:] blogs.loc.gov, "[dostęp: 28.07.2020]"https://blogs.loc.gov/headlinesandheroes/2018/05/jackie-kennedy-inquiring-camera-girl/.
- Wedding of Jacqueline Bouvier and John F. Kennedy, [w:] jfklibrary.org,[dostęp: 28.07.2020].
Redakcja: Paweł Czechowski
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/