Jacek Kurek: Rock to bunt

opublikowano: 2011-06-13, 22:57
wolna licencja
Czterdzieści cztery lata temu (13.06.1967) odbył się w Polsce pierwszy koncert grupy The Rolling Stones. Zdaniem wielu historyków był on jednym ze źródeł buntu młodzieży w marcu 1968 roku. Czym jest rock i jaki wpływ wywarł na historię – opowiada dr Jacek Kurek – historyk Uniwersytetu Śląskiego i publicysta muzyczny.
reklama
dr Jacek Kurek (ur. 1966) – historyk, eseista, poeta, publicysta muzyczny, pracownik naukowy Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego. Autor publikacji dotyczących głównie historii Polski doby nowożytnej i czasów najnowszych. Interesuje się dziejami Polski i Śląska, ale także Europy, historią obyczajowości, religii, idei, zagadnieniami związanymi z estetyką i sztuką w wieku XIX i XX oraz przede wszystkim pogranicza. W latach 1997−2001 autor cyklicznych audycji muzycznych „Noc nie bez końca” w Radiu „Plus” Katowice, które zostały wznowione w roku 2005 w tej samej rozgłośni (obecnie pod nazwą Radio eM) i emitowane są do dziś w każdą niedzielę o godz. 21.30. Jest również stałym publicystą kwartalnika muzycznego "Lizard".

Sebastian Adamkiewicz: Przysłowie mówi, że muzyka łagodzi obyczaje. Mówiąc o muzyce rockowej trudno jednak mówić o „łagodzeniu obyczajów”. Jak to więc jest z tym rockiem?

Jacek Kurek: Myślę, że musielibyśmy najpierw zdefiniować, co oznacza to „łagodzenie obyczajów”. Oczywiście rację mają Ci, którzy twierdzą, że muzyka działa kojąco, ale prawdą jest też to, że rock pojawił się jako przejaw niezgody, nonkonformizmu i uderzył w establishment. Tym samym muzyka ta musiała wywoływać protesty i turbulencje. Ponieważ główną cechą rocka jest „uderzenie”, na zachodzie uderzał on w kapitalizm, przez co zyskał pewną manierę lewicową. W Europie Środkowo-Wschodniej z kolei muzyka rockowa stała się ważnym orężem w walce z systemem komunistycznym, czego mogliśmy doświadczyć w latach 70. czy 80., kiedy całe koncerty i wydarzenia muzyczne bywały manifestem przeciwko ówczesnej rzeczywistości.

Rock jest więc protestem, choć z drugiej strony łagodzi również obyczaje. Kiedy dziś na koncerty takich zespołów jak Deep Purple przychodzą ojcowie z synami lub dziadkowie z wnukami, to tworzą oni piękną wspólnotę i pokazują, ile mogła i może dać ta muzyka. Nie znaczy to oczywiście, że nie była źródłem katastrof osobistych czy społecznych. Niestety, rock to życie, a ono takie już jest.

Zbigniew Hołdys stwierdził kiedyś, że jednym ze źródeł buntu w PRL-u był koncert Rolling Stonesów, na którym młodzież mogła po raz pierwszy poczuć wspólnotę protestu przeciwko siermiężnej gomułkowskiej rzeczywistości. Czy wobec tego muzyka rockowa wyrasta z buntu, czy raczej do niego prowokuje?

Muzyka rockowa jest zbuntowana z definicji. Ona nie musi nawet wygłaszać haseł politycznych, bo jeśli w tekstach Stonesów była mowa o seksie, seksualności i otwartości pewnych postaw, to już podkopywały one określoną rzeczywistość, dekomponowały zastany ład moralny. Człowiek uświadomiony został, że pewnych rzeczy mu się zabrania z niewiadomych do końca powodów, a nawet wbrew prawu. Zdał sobie sprawę, że jego życiem kierują ludzie, którzy wcale nie mają do tego prawa.

Dodatkowo rock, który dzięki koncertom ma siłę tworzenia wspólnoty – pokazywał tym młodym ludziom, że są dużą grupą. Ten koncert, a także kolejne, udowadniał, że są oni realną siłą skupiającą podobnie myślących ludzi. I to właśnie położyło fundament pod zjednoczenie w walce przeciw reżimowi.

reklama
Jak Polska Kronika Filmowa komentowała spotkanie Polaków z muzyką rockową?

Podobnie będzie z młodzieżą w latach 80., kiedy scena była przekaźnikiem wartości takich jak odwaga, wiara czy nadzieja. Pieśń ma taką moc, że potrafi zagrzewać do walki, a także mówić o rzeczach ważnych – zarówno w świątyniach, jak i na polach bitew.

Mówi Pan o muzyce rockowej jako o buncie przeciwko zastanej rzeczywistości, moralności czy ogólnie obowiązującym zasadom. Niewątpliwie przejawia się on nie tylko w tekstach, ale też w muzyce. Przecież rock to często zerwanie z kompozycją, ta muzyka bywa tworzona przez zupełnych laików. Paradoksalnie jednak rockowi muzycy często inspirują się muzyką klasyczną, barokową estetyką, łączą dźwięki gitary elektrycznej z orkiestrą symfoniczną. Jak udaje się pogodzić ten dźwiękowy bunt z powrotem do muzycznego ładu i tradycji?

Niewątpliwie połączenie tych dwóch rzeczy bywa trudne, stąd też wielbiciele punku albo bluesa często dystansują się od muzyki progresywnej, oskarżając ją o „skażenie” rocka klasycznymi brzmieniami. Bardzo ciekawie wypowiedział się na ten temat Robert Fripp, założyciel brytyjskiego zespołu King Crimson. Na swojej pierwszej płycie (In the Court of the Crimson King, 1969) odwołał się, dzięki użyciu melotronu, do estetyki XIX-wiecznego europejskiego romantyzmu. Kiedy usłyszał pytanie podobne do tego, które mi zadałeś, odpowiedział: „ponieważ chciałem sięgnąć do swoich korzeni, do korzeni mojej tożsamości. Dlaczego nie miałbym rozwijać muzyki, która przypłynęła z Ameryki, poprzez sięgnięcie do własnej tradycji”?

King Crimson, The Court of the Crimson King (utwór z pierwszej płyty zespołu)

Ludzie tworzący rock u jego zarania byli wykształceni (nie tylko muzycznie) i wychowani w pewnej kulturze, przesiąknięci nią, chętnie więc do niej lgnęli i wracali. I nie musiało to być sztuczne. Jest dla mnie oczywiste, że Robert Johnson jest naturalny, kiedy śpiewa swoje bluesowe pieśni. Naturalni byli też synowie liverpoolskich marynarzy czy robotników, od których zaczął się brytyjski rock. Nie dziwmy się jednak, że chcieli odczytać muzykę na swój sposób, czerpiąc inspirację z jej historii, w tym muzyki klasycznej. Robert Wyatt, jeden z najlepszych perkusistów świata, opowiadał kiedyś, że próby jego zespołu odbywały się w szesnastopokojowej rezydencji jego rodziców. Mama robiła ciasteczka i herbatę, a chłopcy pisali muzykę i bawili się nią – zupełnie wbrew stereotypowi buntu.

reklama

Czy we współczesnym świecie – rodem z „Końca historii” Fukuyamy – jest w stanie powstać drugi album „The Wall”? Przecież rzeczywistość wydaje się nam dzisiaj poukładana, idealna, najlepsza z możliwych. W takim otoczeniu chyba trudno buntować się i opowiadać o swoim buncie?

To jest interesujące pytanie, bo dotyka ono poniekąd zagadnienia kondycji rocka. Różnie można na nie odpowiedzieć, w zależności od tego, jak zdefiniujemy samo pojęcie muzyki rockowej i jakie przypiszemy jej cechy. W sferze kultury nie jest to sytuacja odosobniona. Jeśli ktoś na przykład kręci horror i nie stawia on problemów moralnych, to przestaje być horrorem, niezależnie od tego, czy są tam wampiry, czy nie. Uzasadnione więc może być twierdzenie, że twórczość, która dziś chce się nazywać rockiem, jest już jedynie czymś w rodzaju postrocka.

Ja jednak głęboko wierzę, że to pokolenie, jak i każde, zdolne jest do autentycznego wyrażania siebie. Mam nadzieję, że w ludzie wciąż jeszcze są w stanie spontanicznie się buntować i dokonywać zmian, które powodują, że naszej historii dzieje się wiele rzeczy, które zdarzyć się nie powinny, bo nie wynikały z żadnych kalkulacji. Cierpienie człowieka nie pozwala nam tkwić w marazmie, lecz zmusza do samookreślenia. Twórczość zaś potrafi nadać cierpieniu sens, dzięki któremu powstają rzeczy wielkie.

SBB, Freedom for us

Czy da się wobec tego zrozumieć historię bez uwzględnienia roli i znaczenia muzyki?

reklama

Absolutnie nie. Uważam, ze dzieła sztuki są najważniejszymi ze źródeł historycznych. Rzucę najbardziej banalny przykład: kiedy na polu bitwy odnajdziemy szczątki broni, to nasza możliwość rekonstruowania historii uzależniona jest od tych resztek, katedra natomiast stoi jak stała. Dzieło sztuki jest więc źródłem kompletnym, wyrażającym wszystko to, co człowiek miał do powiedzenia na temat rzeczywistości. Ponadto sztuka oddziałuje nie tylko na nasze umysły, skłonne do błędów i złej interpretacji, ale przede wszystkim nasze serca. Nie rozumiem więc, dlaczego historycy nie potrafią tego wykorzystać. Oddają tę działkę historykom sztuki, a ci się zajmują się przecież zupełnie innymi rzeczami.

A gdyby Pan mógł wskazać polski hymn buntowników?

Nie umiem tutaj wymienić jednego utworu, który mógłby być takim symbolem buntu, każde pokolenie miało bowiem swój własny. Ale jeśli rzeczywiście musiałbym taki jeden wskazać, to pierwszym będzie z pewnością „Rota” Konopnickiej. Nie zdajemy sobie nawet sprawy z oddziaływania tej muzyki na społeczeństwo w 1910 roku. Była to nieprawdopodobna siła, siła pieśni najwyższych lotów.

Republika, Poranna wiadomość

Natomiast gdybyśmy szli dalej, to ja osobiście bardzo przeżyłem drugą płytę zespołu SBB z utworem „Freedom with us”, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nie jest wielki przebój. Pamiętam jednak doskonale jak wspaniale trafiała do mojego pokolenia muzyka Perfectu (zwłaszcza zmieniany na koncertach tekst piosenki „Chcemy być sobą”), a ponad wszystko genialne teksty Grzegorza Ciechowskiego, mówiące z jednej strony o miłości, a z drugiej opisujące rzeczywistość. Tak jak chociażby „Poranna wiadomość” z płyty „Nieustanne tango” z 1984 roku, która w piękny sposób opisuje dylemat większości ówczesnego społeczeństwa – wyjeżdżać czy zostać?

Twórczość Ciechowskiego pełna jest zresztą tego typu utworów, ale żeby o nich porozmawiać, musielibyśmy umówić się na osobne spotkanie.

Zobacz też:

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone