Iwona Kienzler – „Wszystkie żony Henryka VIII” – recenzja i ocena
Iwona Kienzler – „Wszystkie żony Henryka VIII” – recenzja i ocena
Iwona Kienzler jest autorką szeregu książek poruszających zróżnicowaną problematykę. Osobom zainteresowanym historią w tym momencie zapala się lampka: czy możliwe jest, by autorzy piszący o wszystkim byli w stanie wnieść coś nowego do naszej wiedzy?
Dobrze przyjęta biografia Elżbiety II zdaje się działać uspokajająco. Przyznam, że pochłonęłam tamtą książkę z wielką przyjemnością nie tylko dzięki sprawnie poprowadzonej narracji, ale przede wszystkim za sprawą dobrze udokumentowanej, dalekiej od sensacji treści. Ktoś zauważy, że można było powiedzieć znacznie więcej. Jasne, życiorys niedawno zmarłej monarchini obejmuje tak naprawdę kilka epok, burzliwe wydarzenia polityczne i głośne sprawy obyczajowe. Nie każdy czytelnik potrzebuje ciężkiego studium biograficznego; chce tylko zrozumieć daną postać.
Taką szansę daje praca „Wszystkie żony Henryka VIII”, którą Iwona Kienzler wraca do opisu sylwetek znanych postaci. Jest to zresztą charakterystyczne dla publikacji popularyzatorskich, które nie roszczą sobie prawa do wyczerpania tematu, a są nastawione na komercyjny sukces. Takie wrażenie pojawia się po pobieżnym zapoznaniu się ze spisem treści: ot mamy tu prezentację kolejnych życiorysów kobiet, które zostały unieśmiertelnione na kartach historii za sprawą skandali, pragnienia wybicia się ponad przeciętność w swojej epoce. To wreszcie osoby często zdemoralizowane, których gwiazdy świeciły relatywnie krótko. Chichot historii, że stały się bohaterkami popkultury.
Łączy je osoba króla Henryka VIII nieobawiającego się sięgać po miecz w sytuacji urażonej dumy i ambicji. Iwona Kienzler nie idzie jednak najłatwiejszą ścieżką i nie zamyka się w prezentacji poszczególnych kobiet w oderwaniu od siebie. Mamy tak naprawdę opowieść o życiu prywatnym króla i o tym, że konsekwencje pierwszego, jakże brzemiennego w skutki uczynku, musiał ponosić już do śmierci. Bo kolejne nieudane i brutalnie zakończone egzystencje jego kobiet to właśnie efekt złamania wielowiekowej zasady.
Autorka nie zdecydowała się na zamieszczenie podsumowania. A szkoda – aż się prosiło, aby wyciągnąć wnioski z tego, jakie skutki dla Anglii i całej monarchii przyniosły rządy Tudora. Może uznała, że są na tyle oczywiste i po wielokroć opisywane, że kolejna rekapitulacja byłaby pozbawiona sensu. Jednak te sześć kobiet połączyła osoba władcy, który krwawo zaznaczył swój ślad w kronikach. On jest dla nich wspólnym mianownikiem.
Nie można oczekiwać, by w tego rodzaju publikacji autorka pokusiła się o nowatorskie wnioski. I tych wniosków oraz obserwacji czytelnik w książce Iwony Kienzler raczej nie znajdzie. Gdyby autorka miała takie ambicje, zapewne musiałaby spędzić długie godziny w archiwach, przestudiować rozliczne źródła drukowane i publikacje. Bibliografia zamieszczona na końcu ukazuje jednak, że praca domowa została odrobiona – nie jest to wprawdzie szczególnie obszerne zestawienie, ale na tyle kompletne, że możemy spokojnie zaufać wyczuciu pisarki. Tu jednak można wyrazić wątpliwość, czy wszystkie wskazane w zestawieniu pozycje powinny się tam znaleźć. Mam tu na myśli zwłaszcza publikacje internetowe. Na rynku wydawniczym istnieje szereg książek i artykułów, po które należało sięgnąć, by dopełnić ten wybór.
„Kobiety Henryka VIII” to przede wszystkim dobra i relatywnie obszerna (licząca niemal 400 stron) publikacja, która w sposób syntetyczny ukazuje tajemnice królewskiej alkowy, zdrad małżeńskich i urażonej dumy otyłego Tudora. Dużą wartością recenzowanej publikacji jest przede wszystkim to, że autorka nie podeszła do problematyki po macoszemu, ale zgłębiła – na tyle, na ile pozwalały ramy książki – te sylwetki w sposób zadowalający. Bo tę książkę po prostu dobrze i przyjemnie się czyta.
Nie jest to jednak lektura dla wszystkich fascynatów monarchii. Ci znający publikacje poświęcone królowi i przynajmniej bardziej znanym żonom, nie powinni oczekiwać nowych informacji. Przyznam, że sama przeczytałam jedynie kilka prac poświęconych epoce Henryka VIII i to tych, które ukazały się na naszym rynku (m.in. jego biografie autorstwa Francisa Hacketta oraz prawdopodobnie tę nudniejszą, która wyszła spod pióra Alberta Pollarda). Pomimo tego autorce udało się sprawić, że książkę o sześciu nieszczęśnicach pochłonęłam w kilka wieczorów. To chyba całkiem dobra rekomendacja. Zachęcam do lektury i poproszę więcej.