Ilona Lewandowska – „Działalność Sióstr od Aniołów w Polsce w latach 1945–1980” – recenzja i ocena
Książka Ilony Lewandowskiej, absolwentki historii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, jest pozycją świeżą; ukazała się w tym roku nakładem wydawnictwa LTW w serii „W służbie niepodległej”. Książka została bardzo starannie wydana, na dobrej jakości papierze, w twardej oprawie, z ciekawą wkładką z fotografiami oraz archiwaliami. Przygotowując książkę, autorka przeprowadziła kwerendę źródłową w archiwach państwowych i kościelnych oraz kilka wywiadów z Siostrami od Aniołów.
Z bazą źródłową mam największy problem. Z jednej strony, autorka napisała we wstępie, że od lat 40. członkinie nie wytwarzały oficjalnej dokumentacji, ponieważ Zgromadzenie działało kompletnie nielegalnie, stąd niewielki materiał źródłowy. Jednak, z drugiej strony, Siostry nadal aktywnie działały w szpitalach, szkołach, przy parafiach i niezależnie. Aż się prosi, aby odwiedzić te miejsca, sprawdzić dokumentację parafii, księgi parafialne, szpitalne dokumenty, przejrzeć dokumenty Wydziałów do Spraw Wyznań oraz UB/SB w miastach, gdzie rozwijała się ich działalność. Przebadany przez autorkę ogromny zespół Urzędu do Spraw Wyznań jest potężnym zbiorem dokumentacji, ale wyłącznie centralnej. Często warto zejść niżej. Jest to ważne tym bardziej, że nie ma materiałów wytworzonych przez samo Zgromadzenie. Chyba że autorka to zrobiła i nic nie znalazła – wtedy cofam napisane słowa.
Ilona Lewandowska podzieliła swoją pracę na trzy rozdziały, z których każdy zawiera kilka podrozdziałów. Pierwszy opisuje pokrótce historię Zgromadzenia Sióstr od Aniołów do końca drugiej wojny światowej oraz prawnoadministracyjne problemy po wojnie z nowymi władzami – komunistycznymi. Rozdział drugi skupia się na ich działalności oświatowo-wychowawczej w szkołach, przedszkolach, internatach itp. Rozdział trzeci poświęcony jest pracy Sióstr w szpitalach, przytułkach, domach opieki „Caritas” oraz przy parafiach, jak również podejmuje tematy pracy na rzecz misji i ukrytej działalności oraz problematykę wyjazdów z Polski.
Trzeba też zaznaczyć, że książka nie jest ogromnych rozmiarów – to jedynie, lub aż, 110 stron tekstu głównego. Pracę czyta się dobrze, autorka sprawnie przechodzi z jednego wątku do następnego, przeplatając je opisami dotyczącymi najważniejszych wydarzeń dla relacji państwo–Kościół w Polsce.
W książce zostały przedstawione losy i praca Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w „podziemiu”, ponieważ przez niemal cały okres PRL-u działały one nielegalnie. Prowadziły podobną działalność jak członkinie zakonów żeńskich, z tym że były osobami świeckimi. Zgromadzenie postało w 1889 roku w Wilnie, a jego twórcą był ks. Wincenty Kluczyński. Po wojnie Siostry zostały repatriowane z terenów, które przypadły Związkowi Radzieckiemu, choć ich przełożony biskup Romuald Jałbrzykowski namawiał je, aby zostały. Jednak władze państwowe w 1949 roku odmówiły rejestracji Zgromadzenia. W związku z tym działało nielegalnie, pozostając w ścisłym kontakcie i porozumieniu z kard. Stefanem Wyszyńskim.
Autorka, opisując poszczególne gałęzie prowadzonej przez członkinie Zgromadzenia działalności, stara się wpleść w miarę możliwości sylwetki najważniejszych osób, m.in. ich wykształcenie czy wykonywany zawód, co sprawia, że przywoływane w tekście postaci nie są tylko imionami i nazwiskami. Ilona Lewandowska – jak wspomniałam wyżej – bardzo szeroko przedstawia działalność Sióstr, a także ich kontakty z organami władzy PRL-u oraz prowadzone w latach 50. przez UB/SB śledztwa wobec członkiń.
Tekst książki układa się w sprawnie napisaną, dobrze skomponowaną całość. Mam tylko problem z niektórymi aspektami pracy, głównie z bezkrytycznym podejściem do wspomnień członkiń Zgromadzenia. Opisując pracę jednej z nich w szpitalu, autorka przywołuje – zgodnie z relacją samej siostry – sprawę namówienia 17-letniej dziewczyny do zrezygnowania z zabiegu przerwania ciąży. Sama Siostra przyznaje, że zrobiła to bez wiedzy lekarki i wyrzucała zapisane przez nią leki. Jednak Autorka z ubolewaniem opisuje, że niektóre z Sióstr były wyrzucane z pracy za odmowę uczestnictwa w zabiegach lub w podawaniu leków, pisząc, że spotykały je „przykre konsekwencje” (s. 84). Osobiście zrezygnowałbym ze słowa „przykre”, choć zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy czytelnicy będą tego samego zdania.
Podsumowując, należy oddać Ilonie Lewandowskiej sprawiedliwość i powiedzieć, że dodała kolejną cenną cegiełkę do stanu wiedzy o historii Kościoła w Polsce. Poruszyła bardzo rzadki – nawet niszowy – ale niezwykle ciekawy temat.
Redakcja: Agnieszka Kowalska
Korekta: Justyna Piątek