Igor Janke – „Twierdza. Solidarność Walcząca – Podziemna Armia” – recenzja i ocena
Igor Janke to znany dziennikarz i publicysta związany dotychczas głównie z mediami o orientacji centrowo-prawicowej („Życie Warszawy”, „Wprost”, „Rzeczpospolita”, „Uważam Rze”), a przy tym popularny bloger – w 2006 roku założył wraz z żoną serwis blogowy Salon24.pl. Janke zajmuje się także działalnością analityczno-doradczą. Prowadzi firmę PR oraz kieruje wspólnie z Janem Ołdakowskim i Dariuszem Gawinem z Muzeum Powstania Warszawskiego pracami think tanku „Instytut Wolności”. Opowieść o „Solidarności Walczącej” jest trzecią książką w jego dorobku pisarskim. Wcześniej wydał „POPiSową kronikę upadku” oraz „Napastnika. Opowieść o Viktorze Orbánie”, w których komentował aktualne wydarzenia determinujące plany i kierunki działań prawej strony polskiej sceny politycznej.
„Twierdza” jest pierwszą książką Jankego o charakterze historycznym, choć nie brakuje w niej odwołań do teraźniejszości. Jest to oczywiście naturalne, biorąc pod uwagę fakt, że wielu działaczy SW, o których mowa w „Twierdzy”, zajmuje dziś eksponowane stanowiska na scenie politycznej, w mediach czy biznesie. Do momentu publikacji książki Jankego prac dotyczących „Solidarności Walczącej” było jak na lekarstwo, choć trzeba wspomnieć o pewnym zauważalnym ożywieniu, począwszy od roku 2007, kiedy przypadała okrągła, dwudziesta piąta rocznica utworzenia SW. Nakładem IPN zaczęły ukazywać się zbiory dokumentów dotyczących działalności SW, ponadto w 2007 roku opublikowany został wywiad-rzeka z przewodniczącym organizacji, Kornelem Morawieckim, przeprowadzony przez związanego z SW dziennikarza Artura Adamskiego. Były to jednak prace typowo historyczne. Natomiast Janke, pisząc książkę popularnonaukową, rozszerzył z powodzeniem powszechną świadomość o fenomenie „Solidarności Walczącej”. „Twierdza” nie jest pracą typowo akademicką, obarczoną przypisami (choć kilka można znaleźć) i całą resztą aparatu naukowego. Janke nie-historyk zrobił coś, na czym zna się najlepiej. Przejrzał setki publikacji i dokumentów, aby poznać tło wydarzeń, a jednocześnie spędził wiele godzin na rozmowach z mniej lub bardziej prominentnymi działaczami SW. Dzięki temu powstała praca, którą świetnie się czyta i która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Przeczytaj:
„Twierdza” to książka opowiadająca o losach ludzi „Solidarności Walczącej”, przez których sylwetki poznajemy całą organizację. Przypatrujemy się więc losom podziemnych drukarzy (w latach 80. SW w praktyce zdominowała samizdacki ruch wydawniczy), naukowców konstruujących zaawansowane technicznie urządzenia pozwalające podsłuchiwać esbeków próbujących rozbić struktury organizacji, a także robotników i młodzieży, odpowiedzialnych za organizowanie strajków i manifestacji. Przez prawie czterysta stron, niczym przez kolejne „śluzy” i punkty kontaktowe, przez które przechodzili m.in. zagraniczni dziennikarze, Janke prowadzi czytelnika do krótkiego rozdziału o przewodniczącym SW Kornelu Morawieckim, wrocławskim fizyku, który w latach 80. był jednym z najbardziej poszukiwanych przez SB działaczy podziemia. Poznajemy też życiorysy innych działaczy SW: Macieja Frankiewicza, Andrzeja Kołodzieja, Romana Zwiercana czy Janiny Chmielowskiej, wiele dowiadując się o ich wyborach i motywach działań.
W książce nie brakuje wątków sensacyjnych, dotychczas słabo lub w ogóle nieznanych: urządzeń podsłuchowych, które SW otrzymała od terrorystycznej Rote Armie Fraktion, skonstruowania prototypu pistoletu maszynowego w warsztatach gdyńskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej (istniała możliwość rozpoczęcia seryjnej produkcji) czy kulisów zamachu bombowego na siedzibę PZPR w Gdyni w 1987 roku. Interesujące i jednocześnie cały czas aktualne są poruszone w „Twierdzy” wątki dotyczące działalności analitycznej i wspierania przez „Solidarność Walczącą” opozycji na Ukrainie, Białorusi czy w krajach bałtyckich (Wydział Wschodni SW).
Czego brakuje „Twierdzy”? Choć książka Jankego nie jest pracą stricte historyczną, w moim przekonaniu błędem wydawcy było pozbawienie jej chociażby indeksu nazwisk czy listy pozycji, w których czytelnik może szukać dodatkowych informacji. Można było pokusić się również o umieszczenie na końcu krótkich biogramów najważniejszych działaczy SW. Poza tymi kilkoma uwagami, które być może zostaną uwzględnione w kolejnych wydaniach, książka pod względem edytorskim prezentuje się bardzo dobrze (miękka, ale jednocześnie wytrzymała okładka ze skrzydełkami, odpowiednia wielkość czcionki, ilustracje na początku każdego rozdziału). Merytorycznie można autorowi zarzucić (co zresztą czynią niektórzy recenzenci) sporą dozę hagiografizmu i to, jak niewiele miejsca poświęca na kwestie infiltracji SW przez bezpiekę (a takie działania były realizowane). Niemniej nie umniejsza to w żaden sposób wartości pracy i tego, o czym wspomniałem na początku – zdecydowanego poszerzenia w społeczeństwie wiedzy o „Solidarności Walczącej”.
Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz