II wojna światowa: jak miało wyglądać powstanie powszechne?
Powstanie powszechne – zobacz też: Przyczyny powstania warszawskiego – polityka polskich władz cywilnych i wojskowych
Uwagi gen. Sikorskiego zostały uwzględnione w pracach nad udoskonaleniem i zmianą dotychczasowej wersji planu powstania powszechnego. Na jego ostateczny kształt wpływ miała oczywiście ewolucja ogólnej sytuacji Polski, spowodowana między innymi wojną niemiecko-sowiecką, oraz zmiana charakteru wojska w konspiracji, które z organizacji kadrowej miało przekształcić się w masową armię podziemną. Regulowały to rozkazy gen. Sikorskiego, w których nakazywał scalenie konspiracyjnych organizacji wojskowych i podporządkowanie ich dowództwu ZWZ. Proces ten symbolizował rozkaz Naczelnego Wodza z 14 lutego 1942 roku o utworzeniu Armii Krajowej jako integralnej części PSZ. Również przez cały czas aktualizowane były plany działań bojowych przyjęte w poszczególnych okręgach. Wprowadzane zmiany i nowe przemyślenia sygnalizowane były w różnych depeszach i meldunkach gen. Roweckiego przekazywanych do Londynu. Nowy plan powstania powszechnego, jako raport operacyjny nr 154/III z 8 września 1942 roku, wysłany został pocztą kurierską do Szwajcarii, skąd drogą radiową przekazano go do Londynu.
Istotnej modyfikacji uległy cele powstania. W nowej wersji planu zostały one sprecyzowane następująco:
„1) Obalić okupanta niemieckiego: przez zniszczenie administracji, organów partyjnych i ludności niemieckiej, przez usunięcie wojska niemieckiego w drodze dobrowolnej lub przymusowej ewakuacji.
2) Zdobyć broń i wyposażenie wojenne: przez dobrowolne lub przymusowe przejęcie ich od wojska niemieckiego (i ewentualnie włoskiego), przez opanowanie i obronę wojskowych składów nieprzyjaciela na obszarze powstania.
3) Przeciwstawić się zakusom ukraińskim.
4) Przystąpić do odbudowy regularnej siły zbrojnej.
5) Współdziałać w odbudowie własnej administracji i koniecznych urządzeń państwowych, zwłaszcza komunikacji i przemysłu wojennego.
6) Utrzymać w Kraju bezwzględny porządek i spokój, tępiąc wszelkie próby przewrotowe i zamachowe.
7) Jak tylko położenie ogólne i siły własne pozwolą, przejść do ekspansji zbrojnej na nieopanowanych jeszcze suwerennych ziemiach Rzeczypospolitej oraz na terenach, których zajęcie jest dla przyszłej Polski niezbędne”.
O rozpoczęciu powstania miał zadecydować Naczelny Wódz, a moment wybuchu ustalać Komendant Sił Zbrojnych w Kraju.
Nowe założenia planu skoncentrowano tylko na tych zadaniach, które miały wykonywać same siły powstańcze, a wszelkie zagadnienia związane z lotniczym i spadochronowym wsparciem powstania ze strony PSZ zostały w podstawowym tekście planu pominięte. Zasady wywołania powstania i fazy jego rozwoju były podobne jak w planie poprzednim. Tak więc moment wybuchu powstania również w tej wersji poprzedzony byłby mogącym trwać od czterech do dwóch tygodni okresem czujności, który można było odwołać. W jego trakcie wszyscy dowódcy i żołnierze mieli pozostawać w miejscach swojego przydziału, gotowi do wyruszenia w ciągu czterech godzin do miejsca koncentracji, oraz uruchamiana byłaby łączność bojowa. Radykalnemu skróceniu uległ okres pogotowia, który kończył się nieuchronnym wybuchem powstania. Obecnie miał on trwać tylko do 48 godzin, a nie jak poprzednio około siedmiu dni. Stan pogotowia, zarządzany między innymi drogą radiową, dawałby czas na wydobycie z magazynów broni i amunicji, uzbrojenie oddziałów i przesunięcie ich na stanowiska wyczekiwania. Sama godzina ataku (godzina „W”) miała być podana osobno, a gdyby jej nie ogłoszono, walki rozpoczynałyby się automatycznie po 48 godzinach od chwili ogłoszenia pogotowia.
Podobnie jak w planie poprzednim równoczesnym wybuchem walk miała zostać objęta tak zwana baza — polskie ziemie etniczne z silnie rozwiniętą konspiracją wojskową, czyli teren GG (bez Galicji Wschodniej), Zagłębie Dąbrowskie, dawne województwo łódzkie, ziemia płocka, zachodnia część dawnego województwa białostockiego oraz rejon Brześcia nad Bugiem. Za niezbędne, aby powstanie mogło się rozwijać, uznano opanowanie obszaru pomiędzy Warszawą, Łodzią, Krakowem, Rzeszowem i Lublinem. Zamierzano skoncentrować się na zdobyciu najważniejszych ośrodków, zwanych ogniskami walki. Uważano za nie miasta, miasteczka, zakłady przemysłowe, węzły komunikacyjne, mosty, lotniska itp. mogące odegrać istotną rolę jako punkty oporu nieprzyjaciela lub których zajęcie było ważne dla powstania. Jako główne cele do opanowania wyznaczono Warszawę, Kielce, Radom, Częstochowę, Kraków i Rzeszów, zachodnią część okręgu lubelskiego (rejon Dęblin, Puławy, Lublin) i Łódź. Teren objęty powstaniem do linii Bugu i Sanu, wraz z powiatami przemyskim i dobromilskim, miał zostać także oczyszczony „z ewentualnych zorganizowanych i niezorganizowanych band ukraińskich”.
Działania powstańcze zamierzano osłonić od wschodu akcją dywersyjną i partyzancką, dzięki której przerwano by lub ograniczono ruch transportów wojska niemieckiego wycofującego się liniami kolejowymi i drogami z ZSRR. Zadania te „na obszarze między linią Białystok — Brześć — Kowel — Lwów a wschodnią granicą Rzeczypospolitej” miały wykonać oddziały wschodnich okręgów AK, a na terenach pomiędzy przedwojenną granicą Polski a linią rzek Dźwina — Dniepr oddziały dywersyjne organizacji „Wachlarz”, specjalnie utworzonej (jeszcze w ramach ZWZ) dla tych celów na przełomie lipca i sierpnia 1941 roku. Jako podstawowe zadanie na czas powstania wyznaczono jej wysadzenie w jednym nakazanym terminie czterdziestu pięciu mostów kolejowych i drogowych na Dźwinie i Dnieprze. „Z osłoną od wschodu — pisano w meldunku operacyjnym — wiąże się potrzeba opanowania przepraw na Narwi, Bugu i Sanie oraz na Wiśle i Sanie. Zadanie to otrzymają odnośne oddziały należące do bazy powstańczej”. Pamiętając o kierunku wycofywania się wojsk niemieckich z Rosji w 1919 roku, gen. Rowecki analogicznie do tamtej sytuacji chciał poprzez spowodowanie odpowiednich zniszczeń na szlakach komunikacyjnych i ewentualne rozmowy z ich dowództwem stworzyć takie warunki, by transporty niemieckie ze wschodu kierowały się głównie do Prus Wschodnich, omijając środkową część Polski.
Tekst jest fragmentem książki Andrzeja Leona Sowy „Kto wydał wyrok na miasto? Plany operacyjne ZWZ AK (1940-1944) i sposoby ich realizacji”:
Po opanowaniu „bazy” powstańczej Rowecki dalszymi działaniami zamierzał objąć Wielkopolskę, Śląsk i Pomorze i tak to uzasadniał: „Akcję na zachodzie uważam za ważniejszą, ponieważ: 1) tam jest mimo prześladowań niemieckich masa ludności polskiej; 2) chcę jak najprędzej pozbyć się całego elementu niemieckiego, który na tereny te masowo napłynął i który trzeba radykalnie wytępić, zanim zaczną wchodzić w grę rozmaite czynniki hamujące tę akcję. Tereny na wchód uważam za stosunkowo trudniejsze do opanowania i dlatego wymagające użycia dużych sił, którymi przez dłuższy czas nie będę rozporządzał. […] Z tych powodów i dlatego, że nie mogę rozpraszać swoich sił, zamiarem moim jest: a) początkowo ograniczyć się do opanowania na wschodzie obszarów, które nie wymagają użycia specjalnych sił, lecz mogą być uchwycone lokalnymi oddziałami powstańczymi, b) jak tylko położenie pozwoli — skupić siły do działania najpierw na Lwów, potem na Wilno. Kolejność tę motywuję bliskością Lwowa od naszych podstaw wyjściowych (Tomaszów Lubelski, Jarosław, Przemyśl, Sanok), natomiast dużo większą odległością od Wilna — obawą, że w chwili wybuchu powstania w bazie rozgorzeje walka z Ukraińcami w Małopolsce Wschodniej”. Przewidywał on bowiem, że Ukraińcy „podejmą próbę tworzenia swego państwa niepodległego, przy czym będą chcieli objąć nim Małopolskę Wschodnią, Wołyń i Polesie, ogólnie — do linii Bugu i Sanu. W pierwszej fazie walk powstańczych, kiedy my rozgrywać będziemy zagadnienia niemieckie jako główne, oni będą mieli przewagę nad nami na tych terenach. Lokalne siły polskie z trudem będą mogły podjąć walkę o Lwów. Będzie to walka obronna i trwać będzie musiała czas dłuższy, może nawet kilka tygodni, zanim wyruszy z Kraju odsiecz, jako zorganizowana operacja wojskowa. Jest rzeczą niezbędną, by nasze posunięcia polityczne przynajmniej część Ukraińców (choćby Wołyń) dały nam jako neutralnych w tej walce”.
W porównaniu z poprzednią wersją planu gen. Rowecki zmienił wręcz warunki, które musiałyby wystąpić, aby można było rozpocząć powstanie. „Powstanie wybuchnie wówczas — meldował — kiedy klęska niemiecka, skutkiem załamania się na froncie bądź bojowym, bądź wewnętrznym, stanie się niewątpliwa, to znaczy wtedy, gdy wystąpią zupełnie wyraźnie narastające w sposób ciągły objawy katastrofy niemieckiej. Powstanie mogłoby wybuchnąć wcześniej tylko przy daleko idącej i czynnej pomocy zbrojnej z zewnątrz”. W poprzednim planie powstania nawet przy pełnym rozkładzie sił niemieckich dowódca AK pomoc zorganizowanych na wychodźstwie Polskich Sił Zbrojnych (zwłaszcza lotnictwa) uważał za niezbędną i nie brał w ogóle pod uwagę wybuchu powstania w sytuacji, kiedy Niemcy nie zostaną w zasadzie już pokonane. Prawdopodobnie zmiana warunków wybuchu powstania miała ułatwić gen. Sikorskiemu uzyskanie zainteresowania polskim planem strony brytyjskiej.
Co najmniej dziwne jest takie stwierdzenie dowódcy AK: „Jakkolwiek w momencie wybuchu powstania zmuszony byłbym obecnie z pewnością liczyć tylko na własne siły, to jednak zdaję sobie sprawę z ogromu trudności, które trzeba by pokonać bez wsparcia naszego lotnictwa, oddziałów spadochronowych i piechoty powietrznej z Anglii”. W planie z 1940 roku gen. Rowecki bardzo mocno akcentował opinię, że bez wsparcia lotnictwa szturmowego zdobycie wielu budynków nawet w samej Warszawie było poza zasięgiem możliwości bojowych oddziałów powstańczych. Teraz uważał to za możliwe, chociaż bardzo trudne. Twierdzenie takie jest tym bardziej zdumiewające, że równocześnie generał dostrzegał stałe pogarszanie się sytuacji społeczeństwa polskiego pod okupacją niemiecką i związany z tym spadek potencjału bojowego AK. Bardzo słabe było także uzbrojenie oddziałów AK, a broń maszynowa przechowywana w ziemi stawała się niezdatna do użytku.
Raport zawierający plan powstania powszechnego został rozszyfrowany w Londynie 22 marca 1943 roku i w kwietniu rozpoczęto w Sztabie Naczelnego Wodza jego analizę. Prawdopodobnie nie zdążono już zreferować go Sikorskiemu przed jego śmiercią w lipcu 1943 roku. W każdym razie sztab w swojej ocenie przyjął założenie zgodne z opinią gen. Roweckiego, że w wypadku niespodziewanego załamania Niemiec kraj będzie w stanie samodzielnie rozpocząć powstanie przy niewielkim wsparciu z zewnątrz. Uznano jednak, że zapotrzebowanie KG AK na dostawy broni i materiałów koniecznych, aby opanować poszczególne ogniska walki, musi zostać zrealizowane jeszcze przed jego wybuchem. Postulowany zakres wsparcia powstania przez lotnictwo i wojska spadochronowe potraktowano jako problem, którego rozwiązanie zależeć będzie od potencjalnej pomocy aliantów. Skalkulowano, że przed powstaniem konieczne jest odbycie 135 lotów, aby przerzucić 200 ton uzbrojenia i sprzętu, a w momencie wybuchu powstania 300 lotów w celu przerzucenia dalszych 450 ton. W trakcie powstania należało wykonać 1324 loty, aby dostarczyć dalszych 1986 ton broni i sprzętu.
Tekst jest fragmentem książki Andrzeja Leona Sowy „Kto wydał wyrok na miasto? Plany operacyjne ZWZ AK (1940-1944) i sposoby ich realizacji”:
Jeszcze 6 lutego 1943 roku gen. Sikorski (bez związku z planem powstania powszechnego) informował dowódcę AK, że „bombardowanie rzeczywiste obiektów w Polsce jest dziś niewykonalne z powodu braku samolotów o dość dalekim zasięgu. A poza tym obecna sytuacja jest trudna tak, że walka o zgodę na eskadrę polską dla łączności z Krajem, co uzyskałem ostatecznie, trwała bardzo długo”. 14 kwietnia 1943 roku gen. Klimecki podpisał pismo informujące gen. Roweckiego o możliwościach wsparcia powstania przez lotnictwo. Konkluzja była taka, że AK nie może liczyć w 1943 roku na wsparcie lotnicze, gdyż sojusznicy zachodni nie dysponują odpowiednim sprzętem transportowym nawet dla własnych potrzeb. Natomiast 18 maja 1943 roku szef Sztabu Naczelnego Wodza w depeszy do dowódcy AK szczegółowo omawiał możliwości i sposoby wykorzystania na terenie kraju brygady spadochronowej, która miała być gotowa w całości do działań już zimą 1943 roku. W ten sposób do Warszawy wysyłano niejednoznaczne sygnały.
Warto zwrócić uwagę, że wówczas, gdy w Londynie zapoznawano się z nowym planem powstania powszechnego, sytuacja na froncie wschodnim po klęsce Niemców pod Stalingradem uległa istotnej zmianie i zawarta w planie powstania niska ocena możliwości ofensywnych działań wojsk sowieckich, dokonana przez gen. Roweckiego, stawała się coraz bardziej problematyczna. Ponadto dramatycznie pogorszyły się stosunki polsko-sowieckie i trzeba było przemyśleć sposób dalszego ich ułożenia.
Wydaje się, że pominięcie w zasadniczym tekście planu powstania sprawy niezbędności przy jego realizacji pomocy ze strony regularnych sił polskich, zwłaszcza lotnictwa i wojsk spadochronowych, oraz przeniesienie omówienia tych spraw do aneksów było ze strony gen. Roweckiego błędem, nawet jeżeli uczynił tak tylko ze względów taktycznych, by gen. Sikorski uzyskał na użytek rozmów z Brytyjczykami argument, że kraj da sobie radę bez pomocy z zewnątrz. Można sądzić, że wbrew intencjom gen. Roweckiego utrwaliło to w polskim Londynie — już po śmierci gen. Sikorskiego — złudne przekonanie, iż nawet bez pomocy wojska emigracyjnego AK zdolna jest do przeprowadzenia w kraju powstania powszechnego, przynajmniej w sytuacji załamania się Niemiec. Niestety, takie iluzje snuł w głównym tekście sam gen. Rowecki, pisząc, że wprawdzie liczy na wojsko emigracyjne, ale musi przy planowaniu powstania uwzględnić fakt, iż przerzut lotnictwa bezpośrednio z Wielkiej Brytanii jest praktycznie nie do przeprowadzenia, a lotnictwo i wojsko lądowe może być związane walkami na froncie zachodnim i nie znajdować się w dyspozycji Naczelnego Wodza. A przecież jeszcze w meldunku z 22 czerwca 1942 roku gen. Rowecki pisał do Sikorskiego: „Możliwości powstańcze o poszczególne ogniska walki są względnie realne, pod warunkiem pomocy lotniczej (desanty i bombardowania) na najważniejsze obiekty terenowe”.
W kraju przez cały czas, przynajmniej teoretycznie, zdawano sobie sprawę, że powstanie powszechne — jako poważna operacja wojskowa — bez zasadniczej pomocy z zewnątrz jest skazane na niepowodzenie. Świadczy o tym także referat kolejnego dowódcy AK, gen. Tadeusza Komorowskiego, wygłoszony przed 14 października 1943 roku na spotkaniu z przedstawicielami głównych stronnictw politycznych działających w konspiracji. Wśród kilku czynników niezbędnych — jego zdaniem — dla zapewnienia zwycięstwa powstaniu wymienił on wówczas konieczność włączenia powstania do ogólnego planu wojennych działań aliantów. „W tych warunkach — argumentował — powstanie staje się nie tylko bezpośrednią potrzebą narodu, ale też jednym z ważkich i uchwytnych czynników zwycięstwa w ogólnych kalkulacjach najwyższego alianckiego kierownictwa wojną, a jedynie jako takie może być należycie politycznie przez Rząd nasz wyeksploatowane. […] Z chwilą gdy powstanie staje się jednym z czynników zwycięstwa — poważnie branych pod uwagę w kalkulacjach sztabowych, nabiera realizmu sprawa wsparcia powstania przez lotnictwo, oddziały spadochronowe oraz sprawa zaopatrzenia oddziałów powstańczych w materiał wojenny drogą lotniczą”.
Analizowany meldunek operacyjny z początków września 1942 roku zawierał ostateczną wersję planu powstania powszechnego opracowaną przez Komendę Główną AK. Nie była ona już do końca wojny zmieniana, jakkolwiek plany zdobycia konkretnych ognisk walki były przez cały czas uzupełniane i aktualizowane. Na przykład plan opanowania Lwowa tylko w ciągu jednego roku (styczeń 1943–styczeń 1944) przepracowywany był trzykrotnie.
Niemcy stosunkowo dobrze orientowali się w przygotowaniach AK do powstania, o czym świadczą różne zapisy w dzienniku gubernatora Hansa Franka. Między innymi 16 lutego 1944 roku szef służby bezpieczeństwa w GG Oberführer SS Walther Bierkamp informował, że „Polacy dokonali imponujących przygotowań do powstania. […] Nienaganna, na modłę wojskową prowadzona praca nieprzyjacielskiego aparatu budzi podziw”. W opracowaniu datowanym na 1 lipca 1944 roku, przygotowanym przez Oddział Obce Armie Wschód OKH (Naczelne Dowództwo Sił Lądowych) i podpisanym przez gen. Reinhardta Gehlena, informowano, że głównym celem AK jest przygotowanie oraz wywołanie powstania w chwili załamania niemieckiego frontu wschodniego i z dużą dozą rzetelnej wiedzy dość dokładnie omawiano sposób jego przeprowadzenia. Jak pisano w podsumowaniu, „W ocenie wartości bojowej i możliwości oporu różnych polskich organizacji należy się jednak wystrzegać ich przeceniania. W ocenie planów powstańczych trzeba mieć na uwadze, iż polski charakter skłania do znacznego przeceniania istniejących możliwości politycznych i wojskowych [podkreślenie A.S.]. Jednakże w razie realizacji choćby częściowej tych planów trzeba brać pod uwagę możliwość perfidnego sabotażu, wymierzonego przede wszystkim przeciwko naszym liniom komunikacyjnym i zaopatrzeniu”.
Tekst jest fragmentem książki Andrzeja Leona Sowy „Kto wydał wyrok na miasto? Plany operacyjne ZWZ AK (1940-1944) i sposoby ich realizacji”:
Uważam, że także plan powstania powszechnego z września 1942 roku był niewykonalny, gdyż opierał się — podobnie jak pierwszy — na aksjomatycznych założeniach (wojsko niemieckie nie będzie się bić) i charakteryzował się brakiem realizmu w ocenie własnych możliwości. Niewyszkolone i właściwie nieuzbrojone oddziały powstańców (wypadało po kilka karabinów i pistoletów na pięćdziesięcioosobowy pluton) miały bez wsparcia broni ciężkiej atakować i zdobywać ufortyfikowane obiekty nieprzyjaciela. Ponadto równoczesne wystąpienie do walki na stosunkowo dużym obszarze wymagało od dowódców i oddziałów powstańczych niesłychanej precyzji. Z wykonaniem takiego zadania ogromne kłopoty miałyby — moim zdaniem — nawet bardzo dobrze wyszkolone wojska regularne. Ponadto w masowej organizacji, którą stawała się AK, utrzymanie w tajemnicy przed gestapo terminu wybuchu powstania było założeniem całkowicie nierealnym, a to niwelowało jedyny istotny czynnik, na który mogli liczyć powstańcy, czyli uzyskanie zaskoczenia taktycznego i operacyjnego. Planowanie charakteryzował też brak spójności. Rowecki deklarował bowiem gotowość rozpoczęcia powstania bez wsparcia lotnictwa bojowego i pomocy wojsk regularnych, a równocześnie z jego rozważań zamieszczonych w załączniku do meldunku operacyjnego, w którym omawiał sprawy lotnicze, wynikało, że sukces powstania bez tej pomocy jest w zasadzie niemożliwy, a konieczne byłoby także przerzucenie w pierwszych dniach powstania co najmniej dziewięciu kadrowych batalionów spadochroniarzy i uzupełnienie ich następnie żołnierzami powstańczymi. O braku realizmu planów powstańczych mogą też świadczyć wytyczne, które komendant obszaru lwowskiego otrzymał od gen. Roweckiego 26 stycznia 1943 roku. Dowódca AK liczył, że walka o Lwów „będzie podjęta i wykonana w każdym wypadku, tzn. nawet wówczas, gdy nie uda się uprzedzić Ukraińców, i nawet wówczas, gdy z braku sił trzeba będzie ograniczyć się do części miasta, a nawet kilku ulic czy domów”. Nawet jeżeli gen. Rowecki zakładał, że taki przykład zachęci ludność Lwowa do masowego wystąpienia po stronie powstańców, to jednak ryzyko podejmowania tego typu działań — z powodu możliwych strat i represji wobec ludności cywilnej — było, moim zdaniem, zbyt duże.
W pewnym sensie jednak gen. Rowecki i jego sztabowcy znajdowali się w sytuacji bez wyjścia. Jeżeli budowało się w konspiracji masową organizację wojskową, to należało wyznaczyć jej do zrealizowania jakiś cel, nawet pozorny, gdyż w przeciwnym wypadku potrzeba jej istnienia nie byłaby zrozumiała dla potencjalnych członków. Organizacja taka była jednak dla ówczesnych elit przywódczych niezbędna, zwłaszcza ze względów politycznych, w celu utrzymania kontroli nad społeczeństwem, a także aby w momencie wyzwalania kraju uniknąć chaosu i utraty władzy na rzecz chociażby komunistów. Ponadto, cały czas liczono, że dojdzie do powtórzenia sytuacji z 1918 roku, kiedy Niemcy wojskowo pokonały Rosję, a same poniosły klęskę w wyniku działań mocarstw zachodnich. Świadczyła o tym opinia gen. Roweckiego zawarta w charakteryzowanym tutaj planie powstania powszechnego: „Wydaje się, że można już dziś ocenić siły rosyjskie za niezdolne z powodu poniesionych strat do wykonania potężnej akcji ofensywnej na Europę Środkową”.
Warto też zauważyć, że u samego gen. Roweckiego coraz bardziej dojrzewała myśl o konieczności przeprowadzenia powstania bez względu na sytuację, w jakiej znajdą się Niemcy na ziemiach polskich w końcowym okresie wojny. Jak pisał przed 15 grudnia 1941 roku do Delegata Rządu, „Niemcy na ziemiach polskich od dwóch lat przy każdej okazji podkreślają, że rozbrojenie z roku 1918 nie powtórzy się, że jeśli zajdzie konieczność, to wyjdą z bronią w ręku, łamiąc każdą próbę przeciwstawienia się im. […] Przy tym nawet gdybyśmy chcieli pozwolić im wyjść z bronią, byle ziemie polskie opuścili, toć przecież ludność, maltretowana i katowana w latach okupacji, sama poszuka odwetu na Niemcach. […] Wywoła to niewątpliwie bestialską reakcję Niemców, tym krwawszą, jeśli nie będziemy przygotowani, by ją stłumić, i stracimy bezpowrotnie nasz atut: zaskoczenie Niemców. Uważam za niebezpieczne złudzenie pogląd, że uda się nam pozbyć okupantów w innej formie niż wśród ciężkiej walki”.
Te koncepcje i oceny mogły w rezultacie doprowadzić do bardzo niebezpiecznej sytuacji. To, że Rowecki poinformował Naczelnego Wodza o gotowości AK do walki powstańczej bez uzyskania natychmiastowego wsparcia lotnictwa bojowego z Zachodu, pozwalało polskim władzom w Londynie przyjąć milcząco założenie, iż kraj jest już rzeczywiście do tego zdolny i przygotowany. Równie niepokojąca była determinacja gen. Roweckiego, uznającego nieuchronność wybuchu walk powstańczych w końcowym okresie wojny bez względu na to, w jakiej kondycji będą siły niemieckie znajdujące się wówczas na ziemiach polskich. Jak się wydaje, opinia ta była podzielana przez większość jego najbliższych współpracowników w KG AK.
Tak też właśnie plan powstania powszechnego był prezentowany przez polskich sztabowców na spotkaniach z przedstawicielami sojuszników. 26 sierpnia 1943 roku szef Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza ppłk dypl. Michał Protasewicz informował oficerów z kierownictwa Special Operations Executive (SOE), brytyjskiej organizacji zajmującej się przygotowywaniem akcji sabotażowych i dywersyjnych w krajach okupowanych przez wojska niemieckie, że oddziały AK wystąpią do walki powstańczej jeszcze przed ostatecznym złamaniem przez aliantów oporu niemieckiego oraz będą gotowe walczyć samodzielnie przez dwadzieścia dni bez wsparcia sojuszniczych sił lądowych. Kalkulacja taka wynikała z przyjęcia szacunku, że rzekomo tyle czasu wytrzymywały oddziały WP w walkach z Niemcami w kampanii 1939 roku. Natomiast w odróżnieniu od przytaczanych opinii gen. Roweckiego — według ppłk. dypl. Protasewicza — natychmiastowe wsparcie lotnicze dla działań powstańczych było tym elementem pomocy, bez którego AK bezwzględnie nie mogłaby się obejść. Oczywiście wcześniej musiałoby nastąpić dostarczenie drogą lotniczą broni i zaopatrzenia niezbędnego do zainicjowania walki powstańczej. Swoje postulaty ppłk dypl. Protesewicz sprecyzował w piśmie przesłanym 20 września 1943 roku do kierownictwa SOE. Zakładał, że jeszcze przed wybuchem powstania należałoby dostarczyć broń dla około sześćdziesięciu pięciu tysięcy żołnierzy, a po jego wybuchu „wyekwipować dalszych 50 batalionów” i dla podtrzymania walki cały czas drogą powietrzną dosyłać amunicję.
Dopiero po zrealizowaniu przez aliantów tych — zdaniem strony polskiej — minimalnych potrzeb AK i przygotowaniu lotnictwa polskiego do uczestniczenia w walce powstańczej można by uznać, że prace związane z opracowaniem planu powstania powszechnego zostały zakończone i jest on gotowy do realizacji.