Hitler proponuje Piłsudskiemu traktat o nieagresji
Ten tekst jest fragmentem książki Krzysztofa Raka „Piłsudski między Stalinem a Hitlerem”.
Piłsudski dzięki blefowi zarówno w grze ze Stalinem, jak i Hitlerem, osiągnął bardzo dogodną pozycję. Nie tylko poprawił w znaczący sposób stosunki z obydwoma wrogami, których do niedawna łączył sojusz wymierzony przeciwko Polsce, nie tylko wbił klin pomiędzy nich, ale co więcej, doprowadził do tego, że z każdym z tych państw Polska miała lepsze relacje aniżeli one pomiędzy sobą. Na początku gry Piłsudski bardziej zbliżył się ze Stalinem, któremu zaproponował zawarcie wojskowego sojuszu przeciwko Niemcom. Teraz przyszedł czas na rozgrywkę z Hitlerem. Pierwszy impuls wysłał minister Beck, który w Genewie pod koniec września 1933 roku dał do zrozumienia von Neurathowi, że polski rząd chce „na drodze bezpośrednich rozmów stopniowo uregulować większość otwartych kwestii” i dodał przy tym, że ma dość rozgrywania Polski przeciwko Niemcom.
Dogodny pretekst do wykonania decydującego kroku przez Piłsudskiego przyniosło ogłoszenie decyzji o wystąpieniu Niemiec z Ligi Narodów i konferencji rozbrojeniowej 14 października 1933 roku. Józef Lipski, nowy poseł RP w Berlinie, w depeszy na ten temat zwrócił uwagę, że rząd niemiecki w związku z opuszczeniem tej organizacji zadeklarował gotowość zawarcia dwustronnych paktów o nieagresji. Piłsudski 21 października w trakcie konferencji z ministrem Beckiem i grupą wysokich rangą wojskowych zażądał informacji na temat skali zbrojeń niemieckich i natychmiastowych konsultacji dyplomatycznych z Francją. Następnie 5 listopada przyjął w Belwederze posła Lipskiego w obecności Becka i poprosił go o omówienie sytuacji w Niemczech. Poseł przede wszystkim zwrócił uwagę na fakt, że hitleryzm „żyje tylko ciągłym dynamizmem i nie przejawia żadnych cech statycznych” i ocenił, że „w tym tkwi trudność zorientowania się, czy hitleryzm posiada elementy konstruktywne i trwałe”. Dodał, że nie widzi dla Hitlera alternatywy, jakkolwiek spodziewa się pewnego oporu ze strony ugrupowań junkiersko-pruskich.
Piłsudski przyjął te wyjaśnienia do wiadomości. Notabene diagnozy Lipskiego prawdopodobnie utwierdziły go w pewnym sceptycyzmie w stosunku do reżymu hitlerowskiego, gdyż będzie go otwarcie manifestował przy okazji rozmów z przedstawicielami nazistów odwiedzających Warszawę w najbliższych miesiącach. Następnie Piłsudski zwrócił się do Becka – „no co, w takim razie zrobimy próbę” i wydał Lipskiemu instrukcje do rozmowy z Hitlerem. Marszałek polecił przekazać kanclerzowi, że wraz z dojściem nazistów do władzy w Niemczech powszechnie oczekiwano wielkich konfliktów zbrojnych. Wiele państw w związku z tym zwiększyło swoje wysiłki obronne. Piłsudski nie poddał się jednak „podobnym nastrojom, wywołanym przez prasę i propagandę – zaufał Kanclerzowi i jego polityce” i dlatego „nie poczynił żadnych zarządzeń obronnej natury”. I okazało się, że miał rację, ponieważ „stosunki polsko-niemieckie doznały poprawy od tego czasu dzięki osobie Kanclerza”.
W ocenie Piłsudskiego bezpieczeństwo Polski opierało się na dwóch elementach: dwustronnych relacjach z Berlinem oraz związaniu Niemiec członkostwem w Lidze Narodów. Po wyjściu Niemiec z Ligi element drugi przestał istnieć, przez co bezpieczeństwo Polski zostało faktycznie zmniejszone. Piłsudski chciałby więc zapytać lojalnie kanclerza, czy „nie widzi możliwości zrównoważenia w stosunkach polsko-niemieckich ubytku tego czynnika bezpieczeństwa”, zanim Warszawa podejmie ewentualną decyzję o wprowadzeniu „kroków w kierunku wzmocnienia bezpieczeństwa” Polski. Po wysłuchaniu instrukcji Lipski zapytał, jak zareagować, gdy Hitler zaproponuje pakt o nieagresji. Marszałek odpowiedział, że „należałoby to wziąć poważnie pod uwagę”. Po spotkaniu Piłsudskiego z Beckiem i Lipskim wydano komunikat w celu zwrócenia uwagi Berlina na ten fakt.
Co ciekawe w trakcie tego spotkania, jak wspominał później Lipski, Piłsudski miał rzucić od niechcenia w kierunku Becka następującą uwagę: „Radek poszedł najdalej, bo chciał mi nawet dać dowództwo obu armii”. Niewątpliwie marszałek nawiązywał do jakiejś wypowiedzi Karola Radka w trakcie jego pobytu w Polsce w lipcu. Czy należy wyciągnąć stąd wniosek, że Stalin przyjął polskie propozycje sojuszu przedstawione przez Becka i w odpowiedzi zaproponował Piłsudskiemu dowództwo nad armią polską i sowiecką w razie konfliktu z Niemcami? Na to pytanie nie sposób odpowiedzieć bez uzyskania dostępu do nowych źródeł.
Hitler przyjął Lipskiego dopiero 15 listopada 1933 roku, ponieważ zajęty był udziałem w kolejnej kampanii wyborczej. W spotkaniu uczestniczył von Neurath. Na wstępie rozmowy polski poseł zrelacjonował swoją rozmowę z marszałkiem Piłsudskim i przekazał jego zapytanie. Hitler odpowiedział długim wywodem na temat stosunków dwustronnych. Podkreślił, że liczy się z Polską „jako z realnością, której nic zmienić ani przekreślić nie może” oraz dodał, że „było może błędem poprzednich rządów, że tę realność nie dość rozumiały”. Wskazał, że problemem w stosunkach dwustronnych są postanowienia traktatu wersalskiego dotyczące wspólnej granicy. Wyraził nadzieję, że „kiedyś w przyszłości” w atmosferze przyjaźni da się te sprawy rozwiązać „w drodze kompensaty”. Następnie skupił się na rozważaniach na temat kwestii wschodniej i roli, jaką odgrywa w niej Polska: „Wszelka wojna sprowadziłaby tylko komunizm do Europy, który jest groźnym niebezpieczeństwem i z którym on [Hitler – przyp. K.R.] walczy. Polska jest tym bastionem (Vorposten) od strony Azji. Zniszczenie Polski byłoby nieszczęściem dla tych państw, które by zbliżyły się w ten sposób do Azji. Inne państwa winny to znaczenie Polski jako bastionu rozumieć”.
Kończąc swoją przemowę, Hitler odniósł się do inicjatywy marszałka. Jak relacjonował Lipski: „Kanclerz, który mówi szybko i rzuca szereg myśli, w których stale przebija moment chęci dobrych stosunków z Polską, tłumaczenie, że wszelkie momenty agresywne są jego polityce obce i że wojna byłaby katastrofą dla wszystkich, przechodzi do oświadczenia, które mu złożyłem imieniem Pana Marszałka Piłsudskiego. Dziękuje on »für die Anregung« ze strony Pana Marszałka wzmocnienia bezpieczeństwa w stosunkach polsko-niemieckich w związku z pewnem osłabieniem tego poczucia wywołanego wyjściem Niemiec z Ligi. Zaznacza, że jego zdaniem trzeba by przede wszystkiem wykluczyć ze stosunków polsko-niemieckich myśl możliwości wojny. Po tem pierwszem oświadczeniu ponownie wskazuje na ujemne skutki wojen. Wskazuje na jej bezcelowość i szkodliwość i powraca do myśli wykluczenia wojny w stosunkach polsko-niemieckich, zaznaczając, że można by to ubrać w formę traktatową. Prosi, bym Panu Marszałkowi w odpowiedzi na jego zapytanie tę myśl kanclerza podał do wiadomości”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Krzysztofa Raka „Piłsudski między Stalinem a Hitlerem” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Krzysztofa Raka „Piłsudski między Stalinem a Hitlerem”.
Po tej rozmowie obie strony wydały komunikat, że w stosunkach dwustronnych „rezygnują z użycia siły”. Od tej pory inicjatywę przejął Hitler. Kilka dni potem w AA przygotowany został projekt „niemiecko-polskiej deklaracji”. 24 listopada 1933 roku minister von Neurath poinformował von Moltkego, że Hitler zaakceptował ów projekt i kazał doręczyć Piłsudskiemu. Następnego dnia niemiecki poseł spotkał się z ministrem Beckiem, który zakomunikował mu w imieniu marszałka, że „nadszedł właściwy moment na inicjatywę w relacjach polsko-niemieckich”. Von Moltke został przyjęty w Belwederze 27 listopada po południu, gdzie przedstawił oraz omówił niemiecki projekt deklaracji. Piłsudski wyraził zgodę na główne idee tego dokumentu i przedstawił życzenie, aby podstawą stosunków polsko-niemieckich było przyjazne sąsiedztwo. Podkreślił, że tysiącletnia wrogość narodu polskiego do Niemiec czyni tę politykę trudną w realizacji, dlatego winna być ona budowana na rozumie, a nie na uczuciach. Ocenił, iż podobne przeszkody występują po stronie niemieckiej. Von Moltke zauważył, że Piłsudski w trakcie rozmowy z sympatią odnosił się do osoby kanclerza, podkreślając jego wolę zachowania pokoju w Europie.
Sowieci stosunkowo dobrze orientowali się postępach dialogu polsko-niemieckiego. Zaraz po rozmowie Piłsudski–Moltke korespondent TASS, Kowalski, przesłał Radkowi 28 listopada 1933 roku obszerne sprawozdanie, które następnie przekazane zostało Stalinowi na Kreml. Kowalski donosił, prawdopodobnie na podstawie źródła z niemieckiego poselstwa w Warszawie, że rozmowa ta odbyła się z inicjatywy niemieckiej i była odpowiedzią na przyjęcie Lipskiego przez Hitlera. Piłsudski był bardzo uprzejmy, ale jednocześnie i roztargniony; sypał anegdotami i „zrobił na Moltkem wrażenie pijanego”. Marszałek wydawał się być „pod wrażeniem osobowości i działalności Hitlera”. Gdy rozmowa zeszła na działania, których celem byłoby osiągnięcie przyjaznych stosunków po-między Warszawą i Berlinem, Piłsudski powiedział, że nie będzie prosto przekonać narodu do takiej przyjaźni, ponieważ wiekowa wrogość jest faktem. Kowalski napisał, że niemieckie poselstwo ma nadzieję, że Polska i Niemcy podpiszą „w tej lub innej formie akt lub deklarację o nieagresji”. Berlin jest bardzo zainteresowany tego rodzaju porozumieniem i gotów jest iść jeszcze dalej. Polacy nie są na razie gotowi na uczynienie dalszych kroków, w szczególności na traktat o przyjaźni, ale podpiszą każdy akt, w którym znajdą się jakiekolwiek gwarancje ich zachodniej granicy. Nie znaczy to jednak, że zrezygnują ze swojej „sowieckiej karty”.
Kowalski pisał również, że instrukcje, jakie niemieckie poselstwo otrzymuje z Berlina, sprowadzają się do tego, że w najbliższych trzech latach należy zapewnić pokojowy rozwój Niemiec. Hitler stawia sobie obecnie trzy podstawowe zadania: po pierwsze, wewnętrzne wzmocnienie i konsolidację, po drugie, zwrot w polityce zagranicznej, w którym Polska odegra rolę przyczółka dla rozwoju relacji z Zachodem i po trzecie, rozbudowę sił zbrojnych. Realizacja planów antysowieckich zależeć będzie od wewnętrznego położenia ZSRR i rezultatów kolektywizacji. Obecnie inicjatywa rozwoju stosunków polsko-niemieckich znajduje się zasadniczo po stronie Berlina. Jest ona niezgodna z dotychczasową linią reprezentowaną przez von Moltkego, który zawsze uważał, że zbliżenie z Warszawą jest niemożliwe, ale obecnie stara się on dostosować do nowej sytuacji. Na koniec Kowalski stwierdził, że „nie można powiedzieć, iż Beck robi politykę proniemiecką – on robi politykę propolską, manewrując bardzo ostrożnie”.
Sowiecki korespondent starał się nie wywoływać paniki na Kremlu. Jakkolwiek zapowiadał, że Polska i Niemcy zawrą w jakiejś formie porozumienie o nieagresji, to wykluczał, że Piłsudski zdecyduje się na zbliżenie z Hitlerem. Co więcej, nie przewidywał, że marszałek zdecyduje się na zwrot w dotychczasowej polityce w stosunku do ZSRR, zakładając, że swoje dobre relacje ze Stalinem zachowa jako ważny atut w prowadzonej przez siebie polityce zagranicznej.
Hitler równolegle z kanałem dyplomatycznym wykorzystywał drogę nieoficjalną, chcąc wybadać, jak dalece porozumienie polsko-niemieckie może służyć realizacji jego dalekosiężnych celów. Nie miał zaufania do urzędników AA i podobnie jak Piłsudski i Stalin korzystał z tzw. dyplomacji personalnej, poza oficjalnymi strukturami biurokratycznymi. Swoim specjalnym wysłannikiem do kontaktów z Polską najpierw uczynił Hermanna Rauschninga, prezydenta Senatu Wolnego Miasta Gdańska. Potem zadanie to powierzał Josephowi Goebbelsowi, Hansowi Frankowi, a przede wszystkim Hermannowi Göringowi. Wybór Rauschninga spowodowany był szczególną rolą, jaką Gdańsk odgrywał w stosunkach polsko-niemieckich. Dla Piłsudskiego był on rodzajem barometru, wskazującego prawdziwe intencje Hitlera. Naziści najwyraźniej rozumieli polską wrażliwość na punkcie Wolnego Miasta i pierwsze ważne gesty na drodze do polsko-niemieckiego odprężenia uczynili w relacjach polsko-gdańskich.
Rauschning, miesiąc po wyborze na prezydenta Senatu, udał się do Warszawy, gdzie w trakcie jednodniowej w wizyty 3 lipca 1933 roku został przyjęty na Zamku przez prezydenta Ignacego Mościckiego, w Prezydium Rady Ministrów przez ministra skarbu Władysława Zawadzkiego (w zastępstwie nieobecnego premiera), a na koniec przez ministra Becka. Rauschning w czasie spotkania z dziennikarzami stwierdził, że nie przybył do Warszawy, „aby od razu rozstrzygnąć kompleks trudnych spraw politycznych i gospodarczych”, a jego celem jest „otwarcie bramy dla współpracy polsko-gdańskiej”. I rzeczywiście w najbliższych miesiącach doszło do normalizacji stosunków pomiędzy Warszawą a Gdańskiem. Zaraz po zakończeniu tej wizyty Beck udał się do Wilna, aby 5 lipca spotkać się z Piłsudskim i zreferować efekty rozmów z prezydentem Senatu Wolnego Miasta. Wizyta Rauschninga w Warszawie odbyła się prawie w tym samym czasie co pobyt Radka w Polsce. Prezydent Wolnego Miasta nie otrzymał jednak od Hitlera żadnego konkretnego przesłania dla władz polskich. Jego zadaniem było wykonanie mocnego „otwarcia” w grze Hitlera z Piłsudskim. Trzeba jednak zauważyć, że wówczas dialog polsko-niemiecki charakteryzowała znacznie mniejsza intensywność niż polsko-sowiecki, co przejawiało się na przykład w tym, że w Londynie Polska podpisała wtedy ze Związkiem Sowieckim i kilkoma innymi krajami regionalną konwencję definiującą pojęcie agresora. Półoficjalna „Gazeta Polska” z 4 lipca 1933 roku o tym ostatnim fakcie informowała na pierwszej stronie, a o pobycie Rauschninga w Warszawie – na drugiej.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Krzysztofa Raka „Piłsudski między Stalinem a Hitlerem” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Krzysztofa Raka „Piłsudski między Stalinem a Hitlerem”.
Znacznie większą wagę miała druga wizyta Rauschninga. Przed wyjazdem do Polski prezydent gdańskiego Senatu został przyjęty przez Hitlera 17 października 1933 roku w Berlinie. W spotkaniu brał udział minister von Neurath, który napisał notatkę na ten temat. Rauschning skarżył się Führerowi, że gdańskie SA i SS oraz osobiście gauleiter Forster ciągle podważają autorytet rządu Wolnego Miasta i są przeszkodą na drodze do porozumienia z Polską. Hitler polecił mu zwrócić się w tej sprawie do Röhma, któremu obiecał przekazać odpowiednie instrukcje. Następnie kanclerz pochwalił wysiłki gdańskiego Senatu na rzecz porozumienia z Warszawą, pomimo związanych z nim zagrożeń dla niemieckiego charakteru Gdańska i niemieckich interesów w ogóle. Pod koniec tej rozmowy Rauschning zapytał, czy Führer byłby gotów spotkać się z Piłsudskim. Hitler nie odrzucił całkowicie tego pomysłu, ale uznał, że takie spotkanie musiałoby być dobrze przygotowane i nie wchodzi w rachubę, aby mogło się odbyć w Gdańsku. Tę krótką rozmowę trudno uznać za instrukcję do przyszłego spotkania z Piłsudskim. Być może Hitler w październiku 1933 roku nie miał konkretnego planu dalszych posunięć na drodze porozumienia z Polską. Wydaje się jednak, że Rauschning nie odgrywał takiej samej roli, jak Miedziński przy marszałku czy Radek przy Stalinie. Co więcej, obecność w trakcie tego spotkania von Neuratha sugeruje, że Hitler nie chciał rezygnować z pośrednictwa AA, pomimo jawnej niechęci niemieckich dyplomatów do zmiany polityki wobec Polski. Było to zapewne związane z tym, że rozmowy z Polakami chciał prowadzić osobiście, a Piłsudski korzystał z pośrednictwa polskiego posła. Zadanie Rauschninga najwidoczniej polegało na tym, aby z Gdańska wyszedł silny sygnał do Warszawy świadczący o gotowości Berlina do stopniowego ocieplenia relacji z Polską.
Piłsudski po przełomowej listopadowej rozmowie Hitlera z Lipskim wyraźnie spowalniał, a Hitler starał się przyspieszać finalizowanie porozumienia. Strona polska przekładała termin wyjazdu Rauschninga do Polski. Ostatecznie przybył on do Warszawy 11 grudnia 1933 roku i tego dnia został przyjęty przez marszałka Piłsudskiego w obecności ministra Becka oraz Kazimierza Papée, Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku. Rauschning na początku rozmowy zadeklarował, że w sprawach gdańskich zamierza działać ściśle w ramach traktatowych i dlatego nie będzie dążył do zmiany statutu Wolnego Miasta. Zapowiedział również, że dopasuje nie tylko cła, ale całą gospodarkę miasta do Polski. Zastrzegł jednak, że będzie to możliwe pod trzema warunkami: nienaruszalności praw narodowych, samodzielności politycznej i ochrony gospodarki Gdańska. Przekazał również memorandum w tej sprawie. Marszałek Piłsudski odpowiedział, że Polska nigdy nie powątpiewała w niemiecki charakter Wolnego Miasta i że takim powinno ono pozostać. To jednak w żaden sposób nie stoi na przeszkodzie, ażeby Gdańsk wypełniał funkcję jednego z ważnych polskich portów handlowych.
Większa część tej rozmowy poświęcona była polityce i sytuacji narodowych socjalistów w Niemczech. Ten wątek pojawił się, gdy Rauschning napomknął o możliwości osobistego spotkania marszałka z Hitlerem. Piłsudski najpierw zwrócił uwagę na trudności protokolarne związane ze spotkaniem kanclerza z ministrem wojny, a także problemy techniczne, polegające na znalezieniu właściwego miejsca spotkania. Potem przeszedł do omówienia sytuacji w Niemczech. Stwierdził, że na podstawie dostarczonych mu raportów doszedł do przekonania, iż narodowosocjalistyczny rząd musi się jeszcze skonsolidować, ponieważ wynik listopadowych wyborów do Reichstagu nie był w pełni przekonujący. Następnie marszałek, jak podkreślił Rauschning, sam z siebie wspomniał, że Polska nigdy nie podchwyci niemieckich sugestii skierowania swojego zainteresowania ku rosyjskiej Ukrainie. Wprawdzie Polska uważa swoją wschodnią część za obszar nadający się do kolonizacji, ale realizacja tego zadania to daleka przyszłość i w obecnej chwili nie może być ona poważnie rozważana.
W niemieckiej notatce z tej rozmowy zawarte zostały także komentarze Rauschninga. Prezydent gdańskiego Senatu nawiązał w nich do swojej październikowej rozmowy z Hitlerem i von Neurathem na temat ewentualnego spotkania Hitler–Piłsudski. Zauważył, że von Neurath miał słuszność, twierdząc, iż powinno się z nim zaczekać przynajmniej do początku roku. Poza tym zbyt-nie naciskanie na takie spotkanie mogłoby zostać odebrane jako oznaka słabości strony niemieckiej. Drugi komentarz dotyczył przyszłości reżimu hitlerowskiego i sugestii dotyczących zainteresowania Polski „rosyjską” Ukrainą. Rauschning ocenił, że Piłsudskiego cechowała niewątpliwie bardzo silna polityczna nieufność wobec Niemiec.
Należy podkreślić, że w trakcie tej rozmowy marszałek, jak rzadko kiedy, przekazał jasne i wyraźne przesłanie wysłannikowi Hitlera. Władza nazistów jest słaba, bo wymaga „konsolidacji”, więc chociażby z tego powodu Polska nie wejdzie z nimi w sojusz, którego celem byłby podbój sowieckiego Wschodu. Piłsudski stwierdził to sam z siebie bez żadnej inspiracji ze strony swojego rozmówcy. Musiał więc pamiętać o ostrzeżeniach Sowietów, że jakakolwiek polska aktywność na sowieckiej Ukrainie zostanie odebrana w Moskwie jako realizacja niemieckich planów krucjaty przeciwko ZSRR. Dlatego wolał z góry zastrzec wysłannikowi Hitlera, że granicą, jakiej polsko-niemieckie porozumienie nie może przekroczyć, jest wspólne planowanie rozbioru Ukrainy.
Podobny cel jak wizyta Rauschninga miało spotkanie ministra propagandy Josepha Goebbelsa, jednego z najbardziej zaufanych i najbliższych towarzyszy partyjnych Hitlera, z posłem Lipskim 18 grudnia 1933 roku. Goebbels nie pozostawił żadnych wątpliwości co do intencji swojego szefa i potwierdził, że chce on zawrzeć z Polską pakt o nieagresji. Przyznał, że polityka ta napotyka na „pewne opory” i „dał do zrozumienia, że chodzi tu o dawną kastę pruską junkrów, którzy […] przez 400 lat prowadzili politykę i są obarczeni pewnymi ciążącymi na nich formułami”. Minister propagandy, tak samo jak wcześniej Hitler, motywował konieczność polsko-niemieckiego porozumienia zagrożeniem, jakie niesie ze sobą komunizm: „[…] są wyższe niebezpieczeństwa, którym należy podporządkować mniej istotne interesy. Niebezpieczeństwem tem jest […] komunizm. Państwa Zachodu nie zrozumiały tego niebezpieczeństwa. Stan w Niemczech był taki, […] że można było władzę chwycić na ulicy. Garstka nieobliczalnych osobistości mogła stać się panami Rzeszy. Niebezpieczeństwo komunizmu zmusza właśnie Niemcy do szukania zbliżenia z Polską i z tego punktu widzenia stosunki polsko-niemieckie mają zupełnie zasadnicze znaczenie”.