Historia seksu – nieoczywisty wynalazek
Historia seksu to ważny temat badawczy. Czy jednak historycy mają z nim problem?
Ich bin von Kopf bis Fuß auf Liebe eingestellt, Denn das ist meine Welt – und sonst gar nichts.
Niech będę potępiony na wieki, ale jednak to powiem! Patriarchalna rodzina z niemal nieograniczoną władzą despotycznego ojca jest złem rodzącym różne patologie. Podobnie jest z tłumieniem seksualnego popędu. Najpełniej zrozumieli to psychoanalitycy, ale nie każdy miał dość odwagi, by głośno o tym mówić. Freud jednak nie chciał być rewolucjonistą (przynajmniej obyczajowym, bo intelektualnym bez wątpienia był), a jedynie pragnął dopomóc swojemu pacjentowi nauczyć się żyć w świecie powszechnie obowiązujących norm. Mówiąc krótko – przystosować się. Gdy w 1908 roku na kongresie psychoanalitycznym Otto Gross wzywał Freuda, by wyzbył się starych przesądów i stał się rewolucjonistą, ojciec założyciel psychoanalizy odpowiedział mu dobitnie: jesteśmy lekarzami i naszym celem jest nimi pozostać.
Otto Gross urodził się w 1877 roku w Grazu, w rodzinie znanego kryminologa, jednego z twórców daktyloskopii. To zdeterminowało jego dzieciństwo oraz młodość: nieustanna kuratela, prywatni nauczyciele, potem pieczołowicie wybrane prywatne szkoły. Był nieśmiałym książątkiem i maminsynkiem. Ale tylko do czasu. W roku 1899 ukończył medycynę i zaciągnął się na okręt jako lekarz. Z Ameryki Łacińskiej wrócił już jako narkoman.
W 1904 roku Gross poznał Zygmunta Freuda i stał się jednym z jego najzdolniejszych uczniów. Przez wielu uważany za geniusza, silnie związany był nie tylko ze swym mistrzem Freudem, ale też z anarchistami i dadaistami, natomiast z Franzem Kafką planował wspólne wydawanie czasopisma. Franz Werfel twierdził, że pojęcie rewolucji seksualnej wymyślił nie kto inny jak Gross. Sam zainteresowany pisał nieco górnolotnie w magazynie Die Aktion : psychologia nieświadomości jest filozofią rewolucji. Jako filozof postrzegał się jako kontynuator Nietzschego, głosił hasła indywidualizmu oraz wolności, przede wszystkim tej seksualnej. Największego wroga człowieka upatrywał w nuklearnej rodzinie. Psychoanalizę pragnął wyprowadzić z klinik do szerokich kręgów społecznych. Jednak nade wszystko sam chciał świecić przykładem.
Jako centrum swego rewolucyjnego ruchu wybrał szwajcarską Asconę, gdzie gromadziła się barwna społeczność artystów i myślicieli; cyganerii, socjaldemokratów, wegetarian i anarchistów, a nawet terrorystów. W latach 1905–1913 prowadził tam swoją terapię. Krążyły liczne opowieści o alkoholu i o narkotykach, o orgiach i o seksualnym współżyciu Grossa z pacjentkami. Wszędzie pozostawiał za sobą, niczym złowieszczy demon, stada nienasyconych kobiet, które bardziej doprowadzał do stanu szaleństwa, niż je leczył. Nic zatem dziwnego, że Freud widział w nim ogromne zagrożenie dla psychoanalizy jako metody terapii i próbował coś z tym zrobić. Zaczął od próby poddania Grossa psychoanalizie. Do tego zadania wyznaczony został Carl Gustav Jung.
Nazwano to potem bardzo malowniczo: legendą podziemnych dziejów psychoanalizy. W 1908 roku, w klinice w Burghölzl, usiedli naprzeciw siebie dwaj najwięksi uczniowie Freuda: Jung i Gross. Rozpoczął się pojedynek różnych osobowości i odmiennych wizji życia. I oto, w pewnej chwili, ich role się odwróciły, to Otto Gross zaczął analizować Junga, by w końcu, po 24 godzinach wyskoczyć przez okno do ogrodu i odejść! Jung był swym przeciwnikiem zafascynowany i zrozpaczony, zapisał potem, że dostrzegł w nim niemalże swego sobowtóra. Jakiż to byłby piękny motyw literacki dla niemieckich ekspresjonistów, dla Ericha von Strocheima i dla Franza Kafki! Niektórzy krytycy wręcz twierdzą, że to właśnie Gross był pierwowzorem Józefa K. A niektórzy historycy nauki uważają, że spotkanie Junga z Grossem, w zamyśle czysto terapeutyczne, spowodowało rozejście się dróg Junga i Freuda.
Nie tylko Freud patrzył z coraz bardziej rosnącą irytacją na poczyna nia Otto Grossa i pragnął wymazać wszelką o nim pamięć. Drugim jego wrogiem był despotyczny ojciec, zwolennik twardej ręki i porządku, który wszystkich wywrotowców najchętniej by rozstrzelał, a skoro to nie było możliwe – deportował. Marnotrawnego i nieudanego syna postanowił zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. Nie było to wcale trudne z powodu narkotykowego uzależnienia oraz częstych depresji Otta, który był już kilka razy hospitalizowany. Między innymi wtedy, gdy asystował przy samobójstwie jednej ze swoich pacjentek i zarazem kochanek. Pomimo międzynarodowej kampanii skierowanej przeciwko zamknięciu Otto Grossa w szpitalu psychiatrycznym, został on ubezwłasnowolniony, jako prawnego opiekuna zaś wyznaczono mu ojca. Lista powodów była długa: kokainowa psychoza z halucynacjami, depresja, postępujący zanik inteligencji, infantylizm, mania wielkości, absurdalne poglądy… Psychiatria wyraźnie została wykorzystana bynajmniej nie po to, by mu dopomóc, ale w charakterze narzędzia represji… Po wybuchu I wojny światowej Otto Gross częściowo odzyskał prawa obywatelskie, gdy ochotniczo zgłosił się do wojska jako lekarz. W 1918 roku wziął jeszcze udział w rewolucji wiedeńskiej i wstąpił do partii komunistycznej. W 1920 roku znaleziono go w stanie agonalnym w Berlinie. Był przemarznięty, miał zapalenie płuc i zespół abstynencki. Po kilku dniach zmarł. Ze strony psychiatrów stał się obiektem ostracyzmu. Dopiero podczas ósmego kongresu psychoanalityków w 1924 roku wspomniano o jego śmierci.
Tekst jest fragmentem książki Krzysztofa Rejmera „Zapomniana historia nauki, czyli fantazje i facecje naszych dziadków”:
Niemal bliźniaczy los stał się udziałem innego nieprzeciętnie uzdolnionego ucznia Freuda – Wilhelma Reicha (1897–1956). Wilhelm Reich urodził się w Galicji, a dokładnie w Dobrzanicy pod Tarnopolem, w rodzinie żydowskiego rolnika (takie zjawisko w Galicji istniało), jednak dzieciństwo spędził na Bukowinie. Podobnie jak w przypadku Grossa, ojciec był despotą, a jako człowiek należący do niższej klasy społecznej znał zaledwie jeden dobry sposób wymuszania posłuszeństwa – twardą pięść.
Wyznacznikiem życia Wilhelma Reicha stał się seks. Nie wiadomo, ile jest prawdy w tym, co sam pisał o sobie – że jako czteroletnie dziecko był świadkiem stosunku seksualnego służącej i jej kochanka i że potem spróbował swych sił już jako jedenastolatek. Miał być też świadkiem pozamałżeńskich igraszek miłosnych matki oraz domowego nauczyciela. Po jednej z nich miał zażądać od matki, żeby zaspokoiła również i jego potrzeby, a spotkawszy się z odmową, opowiedział ojcu o wszystkim, co widział. Finałem tej afery miała być domowa awantura i samobójstwo matki. Ile w tym prawdy, nie wiemy, ale niewątpliwie Reich był również mitomanem.
W 1918 roku rozpoczął uniwersyteckie studia w Wiedniu, a już cztery lata później nie tylko miał własny gabinet psychiatryczny, ale również był zastępcą dyrektora psychoanalitycznej polikliniki Freuda i kierownikiem seminarium psychoanalizy. Jednak drogi Freuda i Reicha zaczęły się dość szybko rozchodzić. Dla Freuda libido było pojęciem czysto psychicznym, Reich widział w nim materialną energię seksualną, która, jeśli niezużytkowana, tworzy wokół człowieka pancerz i doprowadza do powstania blokad wewnętrznych organów i mięśni. Burżuazyjna moralność i jej społeczno-ekonomiczna baza to w jego oczach główne przyczyny rodzącej nerwice represji. Lekarstwem na taki stan, które służy pozbyciu się pancerza – według teorii Reicha – jest orgazm.
W 1930 roku Wilhelm Reich przeprowadził się do Niemiec (trudno chyba było o gorszy moment) i wstąpił do partii komunistycznej. Organizował robotnicze stowarzyszenia szerzące oświatę seksualną, propagował seksualną swobodę oraz antykoncepcję. W jednakowym stopniu był przeciwnikiem i faszyzmu, i stalinizmu, który był dla niego tylko inną formą tego pierwszego. Opublikował książkę Masowa psychologia faszyzmu, a potem szybko stał się solą w oku i komunistów, i psychoanalityków; jedni i drudzy usunęli go ze swych szergów, przyklejana mu była (w zależności od potrzeb) etykieta albo żydowskiego pornografa, albo marksistowskiego maniaka seksualnego.
Gdy do władzy w Niemczech doszedł Hitler, Reich uciekł do Danii. Jednakże Duńczycy go u siebie nie chcieli, więc gdy wygasła mu wiza, wyjechał do Norwegii. Tam historia się powtórzyła, jednak tym razem społeczność naukowa rozpoczęła walkę o to, by nie został deportowany do Niemiec, co by oznaczało dla niego wyrok śmierci. Jednym z jego obrońców był nasz słynny antropolog Bronisław Malinowski. Rozwiązaniem, a nawet wybawieniem – był wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Podstawowym (i zarazem uzasadnionym) powodem niechęci naukowego środowiska Norwegii do Reicha nie była jego działalność polityczna, z którą skończył, ale dziwne teorie, które zaczął rozwijać i propagować.
Owa pseudonauka, której w zupełności poświęcił się w Ameryce, była skupiona wokół pojęć bionu oraz orgonu, co z dzisiejszej perspektywy stawia Reicha w jednym szeregu z Franciszkiem Rychnowskim oraz księdzem Sedlakiem. Biony miały być jakimiś zaobserwowanymi pod mikroskopem (prawdopodobnie był to zwyczajny gronkowiec) mikroskopijnymi cząsteczkami będącymi pośrednim elementem pomiędzy materią organiczną i nieorganiczną oraz promieniującymi nieznany dotąd rodzaj energii. Ten swoisty rodzaj pierwotnej energii kosmicznej to orgon, będący uogólnieniem freudowskiego libido. Reich zbudował nawet orgasmatron, czyli akumulator orgonu, kabinę zbierającą ową nieznaną energię. Miał on mieć pozytywny wpływ na fizyczne zdrowie oraz psychiczną kondycję osoby, która spędzi w nim trochę czasu. Wśród jego amerykańskich wyznawców można znaleźć wielu artystów takich jak Saul Bellow, Norman Mailer, Henry Miller, Allen Ginsberg czy William S. Burroughs. Udziału w badaniach nie odmówił mu Albert Einstein, ale jego ocena była wybitnie negatywna.
Jako były członek partii komunistycznej, Reich został na przełomie roku 1941 i 1942 na krótko uwięziony, jednak uznano wtedy, że jest on dla USA niegroźny. Po raz drugi stał się celem ataku w 1954 roku, a przyczyną był Orgasmatron i oskarżenie o fałszywą reklamę, do czego dodano jeszcze udział w komunistycznym spisku. W 1956 roku został skazany na dwa lata więzienia. Zakładu karnego już nie opuścił, zmarł nagle w 1957 roku, co stało się powodem różnych spekulacji zwolenników spiskowych teorii. Wyrokiem sądu spalono sześć ton jego książek i artykułów.
Nie jest ważne to, że były one naukowo bezwartościowe. Był to jeden z najpaskudniejszych przykładów funkcjonowania cenzury w historii USA. Urzędnicy jedynie nadzorowali owo paskudne auto da fé. Uczniowie oraz wolontariusze Reicha zmuszeni byli wrzucać jego pisma do ognia.
Co po nim zostało? Na krótki czas, w 1968 roku, stał się w Niemczech idolem zrewoltowanych studentów. Poza tym dziś jest ikoną zwolenników bioenergoterapii, jak również dzieli los Nikoli Tesli. Wielu jego zwolenników uważa, że został zabity przez agentów FBI, bo jego odkrycia… No cóż, kosmiczna energia – wiadomo. Można znaleźć wiele zdumiewających publikacji, a właściwie bredni twierdzących, że dzięki wynalazkom Reicha, umiejętnie wykorzystując orgon, można rozpędzać (za pomocą specjalnej orgonowej armaty) chmury lub leczyć raka. A czemu nie wyczarować z
błoków biustu Elizabeth Taylor?
Tragedia łącząca obu bohaterów tej opowieści polega między innymi na tym, że obaj, i Gross, i Reich, zwrócili uwagę na niezwykle ważną rzecz: na rolę popędu płciowego oraz patologiczne konsekwencje jego tłumienia przez dominujący wzorzec rodziny i przez zbudowane na nim represyjne społeczeństwo. Ale czerpiąc zarazem z własnych, wybitnie negatywnych doświadczeń, zbyt głębokich, by zdolni byli wznieść się ponad ich własne destrukcyjne emocje, obaj postępowali w sposób, który z góry skazywał ich, nawet nie na porażkę, ale wręcz na osobistą klęskę. Tylko, czy gdyby nie te ich osobiste doświadczenia, w ogóle zwróciliby uwagę na psychoanalizę?
Und sonst gar nicht…